Timon Jones - Jake Gyllenhaal
2 posters
:: Organizacja :: Karty Postaci :: Do przejęcia
Strona 1 z 1
Timon Jones - Jake Gyllenhaal
Imię i nazwisko: Timon Muszu Kronk Biały-Królik Baloo Jones aka Desmond Morris
Wiek: 22
Data urodzenia: pierwszy października
Wygląd: Już nie blondyn.
Poziom zaawansowania: zaawansowany
Wiek: 22
Data urodzenia: pierwszy października
Wygląd: Już nie blondyn.
Charakter: Trochę trudno jest wymyślić coś oryginalnego, kiedy wokół tylu bad boysów albo zakręconych ludzi i w sumie cała reszta to mniej lub bardziej udane powtórki, no chyba, że się tam znajdzie parę gwiazdek. Nic dziwnego. Ale dobra, nabijamy linijki nabijamy, a tak zasadniczo to wypadałoby coś o nim napisać. To tak, na pewno lubi sztućce. Łazi po Rezydencji z widelcem w ręce, a ten ludzik gapiący się z łyżki to jakiś przebrzydły gościu, który go pilnuje, kiedy je. Ale dobra. Lubi jeszcze filmy Disneya, ale ze względu na drugoplanowe postacie, czyli patrz na górę na jego imiona. Całymi dniami ogląda te filmy, potem powtarza te znakomite teksty i wymyśla swoje. Jego największym marzeniem jest zostać reżyserem albo dubbingować jakąś taką postać, żeby móc wymyślić jakąś nową, epokową postać. Jest kochliwy, bo myśli o jednej, rozmawia z drugą, idąc do trzeciej. W sumie raz okazało się, że jednocześnie ma dwanaście dziewczyn. Bo on jest takim typem urokliwym, że niezdarnie dziewczynę podrywa, ona go odrzuca, ale potem ma wyrzuty sumienia, że to taki biedaczek i chętnie wraca. Co jeszcze, jest przyjacielem całego świata i nie przejmuje się niczym. Dokuczają w bajeczce Krecikowi - smutno mi, a co na obiad? Raczej nie związuje się z ludźmi, poza malutkimi wyjątkami. Te malutkie wyjątki z kolei są dosyć szczęśliwe, o ile znoszą nadopiekuńczość i troskliwość takiego człowieka. Interesuje się filozofiami Wschodu, ale nigdy nie zajmował się tym tak na poważnie, więc zna tylko jakieś super-hiper ciekawostki wyszukane w Internecie. Coś mało tego wyszło, to dodajmy jeszcze, że jego wielką inspiracją są reklamy telewizyjne (oczywiście wiadomo, ze to komercja i nie idziemy kupować tego co tam pokazują) i średnio trzy razy w tygodniu sprawdza, czy jak klaśnie to mu spadnie coś z góry, bo fajnie by było jakby mu spadło. Boi się zobowiązań i obowiązków, ucieka przed każdym zniewoleniem jego natury i ogólnie jest taki biedak trochę niegarnięty. Ale lubi melanżyki, bo w Rezydencji są fajne melanżyki. Mówiłam, że lubi taniec nowoczesny? Bo lubi. Jak wam raz performens odstawi, to wam skarpetki spadną.
Talent: zawsze znajduje to co potrzebuje
Historia: Państwo Morris od zawsze byli zakochani w Beatelsach, więc postanowili iż imiona ich dzieci zostaną wzięte z niektórych z ich piosenek. Tak, więc Julia, Desmond i Prudence wychowywali się w Liverpoolu w ciepłej, prawdziwie rodzinnej atmosferze. W każdą niedzielę chodzili do kościoła. Jadali wspólne kolacje, przy których dzielili się opowieściami na temat minionego dnia. Wszystko robili razem. Aż do czasu kiedy dzieci wkroczyły w nastoletni wiek, co natychmiast odbyło się na atmosferze w domu. Desmond wymykał się z domu, gdy tylko się dało. Prudence krzyczała, że nie będzie chodziła do kościoła, bo Boga nie ma. Koniec ściągniętej historii od Prud. No a Julka też nie wiem co robiła, nie chciało mi się dokładnie czytać karty. No i Desmond wymykał się z domu, bo nie lubił swoich rodziców, a kiedy się wymykał to przyjmował nową tożsamość czyli Winnie Pooh. Ogółem, melanżykował, ale tak z umiarem, bawił się sztućcami i w wolne dni siedział na próbach cyrkowców. Bo lubił. W sumie nie działo się nic ciekawego, aż raz poszedł ze znajomymi do baru, chciał sobie coś zamówić, a mu zajumali portfel. To co zrobić człowieku? Marzył tylko o tym, żeby znaleźć ten swój portfel, aż mu nagle coś zaciążyło w kieszeni. Nie się, bo to była kasa, a kasa się nie rozmnaża niestety, bo nie ma samicy. Albo samca, zależy jak patrzeć. Eee, nieważne. No ale wyciągnął kasę i zapłacił. I zaraz o tej dziwnej sytuacji zapomniał, bo czasem się wam pewnie też zdarza, ze macie w kieszeni idealnie wyliczone pieniądze chociaż zgubiliście portfel i nie wiedzieliście ile i za co będziecie płacić. Ale następnego dnia był głodny i znalazł kanapkę na ławce, tak centralnie, taką niezjedzoną i całkiem smakowitą. A jeszcze potem pełniutką paczuszkę ulubionych fajek. Chyba go lubił jakiś guru. I tak mu się zaczęło lajtowo żyć, aż w dziewiętnastym roku jego żywota, czyli parę miesięcy po osiągnięciu tej harmonii ze światem i pobierania fajnych rzeczy od niego, przyszli do niego jacyś smutni panowie w ciemnych garniturach i zabrali do takiej niby szkoły z internatem, a naprawdę Rezydencji herosów. Tak, zdaniem Desmonda Winniego to byli herosi. I on też! Jakieś pół roku później zwiał, bo znalazł samochód (i kluczyki do niego w kieszeni, razem z dokumentami) razem ze swoją koleżanką Molly. Pojechali do Monte Carlo i mieli się hajtnąć, ale uciekł sprzed ołtarza, bo zmienił jednak zdanie. Molly się obraziła, on stwierdził, że mu to wisi, wrócił, znalazł dokumenty na Timona Muszu Kronka Białego-Królika Baloo Jonesa i powiedział o tym Prince. Potem wszyscy zapomnieli, że nazywał się inaczej i ogólnie farciarsko mu się żyje od trzech lat, tylko nagle pojawiły się jego siostrzyczki, a on niby pisał listy, a poza tym one przypadkiem chyba nie żyły (chyba nawet był na pogrzebie, nie?), a teraz jakoś niezbyt mu pasuje, żeby się przyznać, że ma rodzinę, a nie jest takim wolnym duchem zrodzonym z piany morskiej. Bo on wcześniej był nawet normalny, tylko przez tą Molly rzuciło mu się na mózg.
Grupa: inniTalent: zawsze znajduje to co potrzebuje
Historia: Państwo Morris od zawsze byli zakochani w Beatelsach, więc postanowili iż imiona ich dzieci zostaną wzięte z niektórych z ich piosenek. Tak, więc Julia, Desmond i Prudence wychowywali się w Liverpoolu w ciepłej, prawdziwie rodzinnej atmosferze. W każdą niedzielę chodzili do kościoła. Jadali wspólne kolacje, przy których dzielili się opowieściami na temat minionego dnia. Wszystko robili razem. Aż do czasu kiedy dzieci wkroczyły w nastoletni wiek, co natychmiast odbyło się na atmosferze w domu. Desmond wymykał się z domu, gdy tylko się dało. Prudence krzyczała, że nie będzie chodziła do kościoła, bo Boga nie ma. Koniec ściągniętej historii od Prud. No a Julka też nie wiem co robiła, nie chciało mi się dokładnie czytać karty. No i Desmond wymykał się z domu, bo nie lubił swoich rodziców, a kiedy się wymykał to przyjmował nową tożsamość czyli Winnie Pooh. Ogółem, melanżykował, ale tak z umiarem, bawił się sztućcami i w wolne dni siedział na próbach cyrkowców. Bo lubił. W sumie nie działo się nic ciekawego, aż raz poszedł ze znajomymi do baru, chciał sobie coś zamówić, a mu zajumali portfel. To co zrobić człowieku? Marzył tylko o tym, żeby znaleźć ten swój portfel, aż mu nagle coś zaciążyło w kieszeni. Nie się, bo to była kasa, a kasa się nie rozmnaża niestety, bo nie ma samicy. Albo samca, zależy jak patrzeć. Eee, nieważne. No ale wyciągnął kasę i zapłacił. I zaraz o tej dziwnej sytuacji zapomniał, bo czasem się wam pewnie też zdarza, ze macie w kieszeni idealnie wyliczone pieniądze chociaż zgubiliście portfel i nie wiedzieliście ile i za co będziecie płacić. Ale następnego dnia był głodny i znalazł kanapkę na ławce, tak centralnie, taką niezjedzoną i całkiem smakowitą. A jeszcze potem pełniutką paczuszkę ulubionych fajek. Chyba go lubił jakiś guru. I tak mu się zaczęło lajtowo żyć, aż w dziewiętnastym roku jego żywota, czyli parę miesięcy po osiągnięciu tej harmonii ze światem i pobierania fajnych rzeczy od niego, przyszli do niego jacyś smutni panowie w ciemnych garniturach i zabrali do takiej niby szkoły z internatem, a naprawdę Rezydencji herosów. Tak, zdaniem Desmonda Winniego to byli herosi. I on też! Jakieś pół roku później zwiał, bo znalazł samochód (i kluczyki do niego w kieszeni, razem z dokumentami) razem ze swoją koleżanką Molly. Pojechali do Monte Carlo i mieli się hajtnąć, ale uciekł sprzed ołtarza, bo zmienił jednak zdanie. Molly się obraziła, on stwierdził, że mu to wisi, wrócił, znalazł dokumenty na Timona Muszu Kronka Białego-Królika Baloo Jonesa i powiedział o tym Prince. Potem wszyscy zapomnieli, że nazywał się inaczej i ogólnie farciarsko mu się żyje od trzech lat, tylko nagle pojawiły się jego siostrzyczki, a on niby pisał listy, a poza tym one przypadkiem chyba nie żyły (chyba nawet był na pogrzebie, nie?), a teraz jakoś niezbyt mu pasuje, żeby się przyznać, że ma rodzinę, a nie jest takim wolnym duchem zrodzonym z piany morskiej. Bo on wcześniej był nawet normalny, tylko przez tą Molly rzuciło mu się na mózg.
Poziom zaawansowania: zaawansowany
Ostatnio zmieniony przez Timon dnia Wto Sty 24, 2012 5:13 pm, w całości zmieniany 2 razy
Timon- ~ * ~
Re: Timon Jones - Jake Gyllenhaal
<3
chciał sie hajtnąc - to juz chyba kiedyś było
ej ale on mysli, ze one nie żyją xDDDDD
ej ale on mysli, ze one nie żyją xDDDDD
Julia- ~ * ~
Re: Timon Jones - Jake Gyllenhaal
wrzuciłabym go do postrzegaczy w sumie ;3
co do karty to podobnie jak pokemon, mogłaś się bardziej postarać
ale akcept ;3
co do karty to podobnie jak pokemon, mogłaś się bardziej postarać
ale akcept ;3
Go??- Gość
:: Organizacja :: Karty Postaci :: Do przejęcia
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|