Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Charlie & Jackie.

3 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Sob Lut 04, 2012 4:33 pm

Przez te ułamkowe sekundy zdążyłem znienawidzić drzwi od pokoju Jackie, a one pewnie równie mocno zdążyły znienawidzić mnie. No bo trudno się nie nienawidzić w takiej podbramkowej sytuacji jaka spotkała nas dwojga, Ja, Justin Reid, bożyszcze narodu norweskiego i australijskiego, a już niedługo i karaibów, trzymałem w swych zacnych dłoniach talerze i całą winę za to, że nie mogłem dostać się do pokoju Jackie musiałem wyładować właśnie w te drzwi. Drzwi, drewniane ociosane laminowane, zupełnie niespodziewające się ataku Justina Reida, zupełnie nie pojmujące jego rozumowania, będące w jakimś dziwnym stanie nieotworzenie, nie otwierały się i miały mnie zwyczajnie w dupie. Dlatego rozumiałem, że nienawidzą mnie równie mocno jak ja ich. Nie sądzę by kiedykolwiek zostaniemy przyjaciółmi. Jak już coś to Jackie wprowadzi się do mnie, nie ja do niej. Nie mógłbym żyć z takimi drzwiami. W życiu!
Nacierałem na nie nacierałem, nie wiedząc co do dokładnie w ten sposób mogłem osiągnąć, ale co mi pozostawiało? No co? Nic. No to nacierałem i wołałem Jackie. Powinienem być przygotowany na to, że skoro wołam i nacieram to w końcu drzwi się otworzą, ale ja nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. Miałem jakieś zupełnie inne myśli w głowie, choć też związane z otwieraniem.
- O Boże, ja lecę! - zawołałem jednocześnie właśnie lecąc. Lecąc do przodu razem z plackami i samym sobą. Nie lubiłem lecieć w ten sposób, bo to często kończyło się czymś bolesnym. I po za tym jaka to była sprawiedliwość na tym świecie żebym zawsze w obecności Jackie się wywalał? Żadna. Dlatego też ucieszyłem się gdy w ostatniej chwili zdołałem złapać równowagę i nic nie ucierpiało. Ani ja, ani Jackie, całe szczęście nie placki i szkoda, że nie drzwi. Bo ich nie lubiłem. One mogły cierpieć. - O, już nie lecę! Cześć Jackie! - zawołałem zadowolony dając jej całusa w zdziwione usteczka, a potem ładnie ją wyminąłem i ruszyłem w głąb pokoju. Musiałem w końcu odstawić gdzieś te talerze, bo już moje biedne rączki mi odpadały. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, a potem usadziłem też swoją dupkę na łóżku Jackie. No nie tylko dupkę, całą resztę też. Łącznie z butami. - Wiesz, że na igrzyskach olimpijskich w 1900 roku była taka dyscyplina jak strzelanie do gołębi?
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Jackie Sob Lut 04, 2012 5:10 pm

Wielkie było moje zaskoczenie jak i przerażenie, gdy Justin zaczął tak tracić równowagę, ale głupia nie pomyślałam o tym, żeby mu pomóc i go przytrzymać, a zamiast tego stałam i przyglądałam się wszystkiemu, aż chłopak stanął prosto i stabilnie. Wtedy odetchnęłam z ulgą i mogłam się z nim normalnie przywitać, tak jak wypadało.
- Cześć - posłałam mu uśmiech, a potem zamknęłam te okropne drzwi i odwróciłam się w jego stronę, widząc jak ładuje się z buciorami na moje łóżko. O nie.
- Ludzie są okropni! Jak można wpaść na takie coś? - prychnęłam. Zrobiłam dwa duże kroki w stronę bruneta, a potem rzuciłam się na łóżko, tuż obok nieco, wcześniej uważnie prześlizgując wzrokiem po jego sylwetce. Swoimi stopami, które ubrane były w same skarpetki, bez żadnych butów, zepchnęłam nogi Justina z materaca, żeby mi nie zabłocił pościeli. Może i nie byłam pedantką, ani wielbicielką perfekcyjnego porządku, ale spanie w brudnej pościeli ani trochę mi się nie podobało. Zwłaszcza, że ostatnio dość sporo spałam.
Leżałam, a leżenie nie pozwalało mi za bardzo na utrzymywanie spojrzenia gdzieś na Reidzie. No chyba, że chciałam przyglądać się jego plecom. Nie mówię, że nie były atrakcyjne czy coś, ale plecy to plecy, są rzeczy ciekawsze od nich. Dlatego właśnie podniosłam się na rękach, żeby potem usiąść na brzegu łóżka. Skrzyżowałam nogi i znów poprawiłam rękawy swetra, które jak na złość, cały czas się zsuwały. Jakimś dziwnym trafem, mój wzrok nagle powędrował do talerzy, który leżały na szafce. Choć to nie naczynia był takie intrygujący, a raczej to, co na nich leżało.
- Rety, Justin, zrobiłeś tęczowe placki? - zainteresowałam się i aż zeskoczyłam na ziemię i podeszłam do obiektu mojego zachwytu, żeby potem wrócić do chłopaka z jednym z trzech talerzy, które ze sobą przytargał. Przyjrzałam się jego zawartości z szerokim uśmiechem, jak wygłodniałe dziecko cieszące się na widok jedzenie, a potem odwróciłam głowę i buziakiem w policzek podziękowałam Justinowi za jego wspaniałomyślność.
Super. Znów się najem i jeszcze bardziej przytyję.

jaaaaa, nie umiem już pisać jackiem ;ccccc
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Nie Lut 05, 2012 1:20 pm

- No wiesz, wcale nie tak trudno pomyśleć sobie w czasie popołudniowej drzemki: "Maurycy, a może w najbliższe igrzyska ponapierdzielamy w gołębie to może uda nam się zdobyć medal" - odpowiedziałem. No dobra, powinienem wiedzieć, że to retoryczne pytanie, ale zazwyczaj było tak, że jak coś powinienem to raczej tego nie robiłem. Takie zboczenie. Lepsze takie niż czerpać radość ze strzelania w gołębie. Sadyści. Bo ja naprawdę przejmowałem się losem tych biednych stworzonek. Przejmowałem się losem wszystkich stworzonek. Oprócz dziobaków, bo to jednak były bestie. Ich najlepiej to by było wytępić, to przecież nie może być takie trudne. Gdyby nie tylko ci cali ekolodzy, co uważają ich za jakieś egzotyczne stworzenia. Dupa, nie egzotyczne. Gołębiami by się lepiej zajęli niż dziobakami. - Ale serio okropne. - dodałem jeszcze. By wiedziała jaki to ja jestem wspaniały i jak się przejmuję losem biednych stworzonek. Takie tam.
Wcale nie przejąłem się zepchnięciem moich nóg z łóżka, w końcu to jednak serio było nie fair. Też nie lubiłem spać w brudnej pościeli. Znaczy i tak spałem, ale nie lubiłem. Nie moja wina, że gdy się je taką przykładowo pizzę w łóżku to ona tak łatwo wszystko brudzi. I nie moja wina, że Ponury znosi do mojego łóżka tyle różnych śmieci. No i z całą pewnością nie moja wina, że psy Luka wolą spać u mnie niż u niego. Mam pewne podejrzenia, że to wina Luka i on ich tak szkoli, by brudziły moje łóżko. Całe szczęście, że nie często przychodzi mi spać u siebie. Za dużo mam do roboty żeby spać.
- No zrobiłem! Dlatego cię pytałem czy chcesz - odpowiedziałem uważnie się przyglądając się jej poczynaniom. Dziewczyny były jednak dziwne. No spójrzcie na Jackie, wygląda najpiękniej na świecie, a przejmuje się tym, że przytyje. A przecież nawet parę kilogramów nic by nie zmieniło w jej wyglądzie, nadal byłaby największym cudem świata w moich oczach. Nie powinna się tak przejmować tym co je. Tak po cichaczu właściwie to ją tak trochę chciałem dokarmić, lecz na głos nie miałem odwagi o tym wspominać. Bo nie wiadomo co by mi zrobiła gdyby się tak dowiedziała o moim chytrym planie. Ja się jej tak trochę to bałem, tak tyci tyci. - Ale ty powiedziałaś, że nie chcesz to przyniosłem tylko jedną porcję - rzuciłem jak gdyby nigdy nic zabierając jej talerz z rąk. Ojtam, droczenie się to takie fajne zajęcie. - Chyba, że jednak zmieniłaś zdanie? - zapytałem z pełnymi ustami. Bardzo pełnymi. Ledwo co zmieścił mi się ten jeden cały placek.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Jackie Nie Lut 05, 2012 2:15 pm

- Nieludzkie - dodałam jeszcze, na koniec naszej dyskusji na temat głupiej konkurencji na igrzyskach, a potem usadowiłam się z powrotem na łóżku, ściskając w palcach naczynie. Skrzyżowałam nogi i podsunęłam się na tyłku nieco dalej, żeby nie siedzieć na samej krawędzi, z której mogłam się przecież zaraz stoczyć.
- Mówiłeś o plackach. Zwykłych plackach. Skąd miałam wiedzieć, że będą to akurat TĘCZOWE placki? - odburknęłam pod nosem, a potem talerz zniknął z moich rąk. Nie zdążyłam się nawet zorientować, a już Justin pochłaniał placka za plackiem. - Oczywiście, że zmieniłam! Kto nie zmienił by zdania dla tęczowych placków?! - pokręciłam z niedowierzaniem głową, przyglądając się z nieskrywaną zazdrością, jak kolejny kęs wędrował do ust bruneta. O nie, nie pozwoliłabym mu zjeść tego wszystkiego samego. Ale on najwyraźniej nie chciał się dzielić. Egoista.
- Ale skoro nie chcesz się dzielić to nie. Jedz sobie sam. - i w teatralny sposób strzeliłam focha. Obróciłam się na materacu, więc jeśli Reid chciał na mnie spojrzać, mógł jedynie podziwiać moje plecy i tył mojej głowy, przysłonięty bujną, ciemnomarchewkową czupryną. Prychnęłam pod nosem. Byłam bardzo podirytowana, bo zapach placków drażnił moje nozdrza, nie potrafiąc mi o nich zapomnieć. Jakby było tego mało, poczułam burczenie w brzuchu, które było wyjątkowo głośne. Też tak czasem macie, że macie wrażenie, że jesteście całkiem najedzeni, ale gdy tylko zauważacie coś co wygląda niezwykle smacznie i kusząco wydaje się wam, że jesteście tacy głodni jakbyście nie jedli przez kilka dni? Bo ja tak miałam. I nie potrafiłam walczyć z tym odczuciem, które było znacznie silniejsze ode mnie, więc ze zrezygnowaniem odwróciłam się z powrotem w stronę Justina.
- Jesteś pewny, że nie chcesz się podzielić? - zatrzepotałam rzęsami, spod których na niego spojrzałam, mając nadzieję, że zmieni zdanie. Chociaż szczerze mówiąc, byłam beznadziejna w tego typu dziewczęcych rzeczach jak kuszenie, trzepotanie rzęsami czy chociaż chodzenie w szpilkach. Czasem sama nie rozumiałam dlaczego podobałam się Reidowi, ale skoro tak było, nie pozostawało mi nic innego jak się z tego cieszyć. No i starać się wyłudzić od niego placki.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Nie Lut 05, 2012 5:44 pm

Pffffff, skoro mówiłem o plackach to znaczy, że o plackach. Wszystkie placki są zajebiste nawet jak nie są tęczowe. Ja potrafiłem tylko robić zajebiste placki, inne nie wchodziły w rachubę. Więc odmawianie moich placów było bardzooo bardzoooo głupie. Bo jeżeli to nie były tęczowe placki to były ze wzorkiem, albo z głową Elvisa, albo z niespodzianką w środku, albo usypiające, albo rozbudzające. Było bardzo wiele możliwości, a kolejna to lepsza. Mimo wszystko postanowiłem nie przejmować się obojętnością Jackie co do moich placów. A dokładniej to zbyt wielkim zainteresowaniem jej na temat tych tęczowych. Nie zwracałem też uwagi na jej focha, bo tak szczerze to nie był szczery foch widziałem to w jej myślach. I choć co sekundę przechodziłem chwile zwątpienia i chciałem ją tak jakoś szturchnąć, że jednak się podzielę to i tak nie szturchałem tylko wygodnie się rozsiadłem na swojej połowie łóżka i zajadałem. Jednocześnie sobie mrucząc pod nosem jakąś melodię, bo nie znosiłem ciszy. Tym razem te mruczenie dotyczyło mojej własnie wymyślonej piosenki, bo ja tam się nie znałem na innych. Moja własne były najbardziej melodyczne.
Gdy jednak Jackie przełamała sie (pewnie za sprawą burczenia w jej brzuszku - mnie też zawsze to łamało, bo wyobrażałem sobie, że przez ten dźwięk może się zawalić budynek i zginąć niewinni ludzie) i odwróciła w końcu w moją stronę patrząc w ten cudowny jej sposób, nie potrafiłem powiedzieć nie. No serio. W jednej chwili przestałem mruczeć i przeżuwać. Przełknąłem tylko to co miałem w buzi i wyciągnąłem przed siebie talerz. Zostały już tylko trzy kolory: pomarańczowy, czerwony i fioletowy (w sam raz dla Jackie, bo własnie one mi się zawsze z nią kojarzyły).
- Nie, nie jestem. Wręcz serce mi się łamię, gdy tak nie mogę się z tobą podzielić. Normalnie czuję się jak najpodlejsza osoba świata! Jak jakiś kryminalista! - przyznałem, a wszystko po to by się ucieszyła, bo nie inaczej. Lubiłem gdy Jackie się cieszyła, bo robiła to fajnie. O wiele lepiej wychodziło jej cieszenie, niż kuszenie. Zresztą sama w myślach przyznawała, że kuszenie jej nie wychodzi. Tylko trzeba tu zaznaczyć, że nawet gdyby jej nie wychodziło to ja naprawdę nie miałem serca jej niczego odmawiać. Gdyby mnie tak poprosiła bym teraz wyskoczył z okna i przyniósł jej najładniejszą śnieżynkę tak bym zrobił. Wiem, że śnieżynka by się roztopiła, ale latałbym do tej pory aż bym przyniósł. Ogólnie to śnieg na początku mnie przerażał, bo ja tam się wychowałem w bezśnieżnym klimacie. Gdy po raz pierwszy te coś mnie zaatakowało to nie wiedziałem co zrobić. Czy śmiać się czy płakać. Ale postawiłem na śmianie się. Gadam już bez sensu. - Wiesz jaki jest rekord w jedzeniu placków? Czterdzieści osiem! Ja bym to pobił dwa razy, na pewno.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Jackie Sob Lut 11, 2012 6:51 pm

- I bardzo dobrze! - odparłam z zadowoleniem, wysuwając przed siebie wskazujący palec i wymierzając nim w jego twarz. Zaśmiałam się jeszcze, a potem łapczywie zgarnęłam czerwonego placka, odrywając palcami kawałeczek, a potem wsuwając go sobie do ust. Nie spodziewałam się, że aż tak bardzo mi to zasmakuje. Nie mówię, że uważałam, że Justin nie potrafił gotować czy coś, ale naprawdę nie sądziłam, że coś może być tak pysznego. Zrobiłam rozmarzoną minę, rozciągając usta w rozkosznym uśmiechu i przymykając powieki. - Doskonałe... - wymruczałam i włożyłam pomiędzy wargi kolejny kawałek, równie wielce się nim zachwycając.
- Oczywiście, że tak. Mógłbyś pobić każdy rekord. A wiesz jaki jeszcze? Rekord z zrobieniu największej wieży z tęczowych placków! To dopiero byłoby coś! - w myślach wyobraziłam sobie wielkę stertę placków, niekończącą się, ze szczytem ginącym gdzieś w chmurach, a tuż obok niej szczerzącego się Justina, trzymającego w dłoni wielki puchar, czy jakąś odznakę, za pobicie rekordu. Potem rozchyliłam powieki i przyjrzałam się Reidowi. Naprawdę wyobrażałam go sobie w takiej sytuacji.
Ach! Swoją drogą, zapomniałam już, że miałam mu się czymś pochwalić. Ale to może przecież poczekać. Mamy przecież cały wieczór i takie tam. Najpierw trzeba się porządnie najeść, więc aby to zrobić, po skończeniu czerwonego placka, sięgnęłam po następnego, pomarańczowego, który zdawał się smakować jeszcze lepiej, o ile było to możliwe. Bardzo chciałabym potrafić robić takie placki. Będę musiała poprosić Justina o przepis. Ale to też można zrobić później. Wolałabym jednak, żeby to on gotował, bo ja kompletnie nie widziałam siebie w tej roli. Za każdym razem, gdy starałam się coś upichcić, palił się piekarnik, lodówka przestawała działać albo przypadkowo nóż wysuwał mi się z ręki i zostawiał okropne, krwawiące ślady na moich rękach. Noże mnie nigdy nie lubiły, zawsze były przeciwko mnie.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Sob Lut 11, 2012 11:18 pm

O, jeszcze mi tu będzie palcem grozić, no nie mogę! Teraz na serio się czuję jak jakiś kryminalista. Ciotka zawsze groziła mi i Effy palcem gdy coś przeskrobaliśmy. Zarówno w sytuacji kiedy rozwaliliśmy mąkę w całej kuchni, jak i ukradliśmy auto by odjechać pięćdziesiąt kilosów poza dom. Tak dokładniej mówiąc na pustynię. To było tak zaraz po moim zamieszkaniu u ciotki, musiałem mieć z czternaście lat. Sam nie wiem jak mi się udało odpalić auto, skoro nawet teraz mam z tym problemy. Już nawet lepiej nie wspominać jak mi się coś w tym aucie zepsuje, wtedy to jest już koszmar i jedyne na co mogę liczyć to na pomoc moich drogich przyjaciół. Nawet jeśli są dziewczynami. Ostatnio (znaczy rok temu) właśnie dziewczyna musiała mnie ratować gdy przebiłem oponę. Nic w tym śmiesznego! No to co, że nie znam się na tej całej mechanice i tak dalej! Umiem za to gotować. Coś za coś. W sumie to wolałem właściwie to właśnie tak gotować niż umieć robić coś innego w zamian. Mi ten układ pasował. Zwłaszcza, że Jackie też.
- Nie doceniasz mnie, misiak, no nie doceniasz. A nawet jeszcze nie jadłaś mojego musu czekoladowego! - na samą myśl o tym deserze zrobiłem się głodny. Choć nie - ja cały czas taki byłem, tylko od czasu do czasu udawało mi się o tym zapominać. - Kiedyś sobie zrobimy piknik, a wtedy przyniosę wszystko co tylko potrafię zrobić, choć nie spodziewaj się za wiele. Stawiam jednak na jakość nie na ilość. - Bo ja tam mogłem jeść w kółko tą samą potrawę, skoro była pyszna, dlatego jakoś nigdy nie zgłębiałem się w wiele przepisów, tylko ulepszałem te co znałem. I dobrze na tym wyszedłem!
Się cieszyłem, że Jackie podziela moje zdanie w sprawie moich możliwości, a wręcz na chwilę przestałem oddychać gdy z jej ust padł tak wyśmienity pomysł jak ten przed chwilą. Naprawdę dech mi odjęło i czułem się jakby zatrzymali czas. Ale ja tak często miałem, ale spokojnie, wcale nie jestem jakiś upośledzony czy coś. Robili mi badania. Serię badań. Ogólnie to właśnie wtedy tak bardzo zainteresowałem się psychologią, ale o niej kiedy indziej. Nie można w końcu marnować tak wspaniałego pomysłu!
- TO JEST GE-NIAL-NE!!! - wykrzyczałem nagle się prostując, a chwilę później całkiem zeskakując z łóżka by móc zacząć łazić po pokoju. Chodzenie przyspieszało u mnie tok myślenia, więc dlatego to robiłem. - Czemu ja sam na to nie wpadłem? - zapytałem sam siebie i sam też znałam na to odpowiedź. Bo miałem inne genialne pomysły. - Tylko teraz najbardziej ważna rzecz, słuchaj uważnie, Jackie. Gdy będziemy mieli tą wieżę, to kto ją zje? - zapytałem całkiem poważnie przystając na chwilę na środku i kierując w Jackie swoje pytające spojrzenie, jakbym właśnie rozstrzygał losy świata, a ona miałaby mi w tym pomóc. Bo to było dla mnie ważne. Jeżeli miałem zrobić placki to nie mogło być tak by się one w jakiś sposób zmarnowały, to byłby niemal jakiś grzech! Będę to musiał później dopisać do swojej Biblii. Mam już pięć stron ze skreśleniami.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Jackie Nie Lut 12, 2012 7:28 pm

Lubię pikniki. Pikniki są bardzo fajne. Kiedyś, gdy jeszcze mieszkałam w Anglii, z grupką znajomych zaplanowaliśmy piknik, ale skończyło się na tym, że nikt nie potrafił zrobić nic do jedzenia, więc ostatecznie zaopatrzyliśmy w sklepie się w paczkę ciastek i kilka butelek piwa i byliśmy zadowolenie jak nigdy. Choć prawdziwym piknikiem nie można było tego nazwać. Nie mieliśmy nawet koca w kratkę. A koce w kratkę są nieodłączną częścią pikników. Takich rzeczy nie powinno się pomijać.
- Musimy tylko poczekać, aż zrobi się trochę cieplej. Chociaż zawsze możnaby zrobić pseudo-piknik gdzieś w budynku. Ale to nie to samo. Dlatego lepiej przeczekać do lata, kiedy będzie słońce, będzie jasno i zielono. - westchnęłam z rozmarzonym uśmiechem na twarzy, a potem głośno się roześmiałam widząc jak Justin zareagował na mój pomysł. Nie sądziłam, że taka będzie jego reakcja, ale się ucieszyłam, że podsunęłam mu taki wspaniały plan.
- Ja jestem pewna, że z tym nie będzie problemu. Wiesz, jest mnóstwo ludzi, którzy daliby wszystko za tęczowe placki. Wspomnimy coś komuś, wszystko się rozniesie i zobaczysz, że przybędą tłumy, aby pozbyć się twojej wieży. - Reid chyba nie oczekiwał, że sami wszystko zjemy. Nie dalibyśmy rady. Chociaż... Zerknęłam na swój płaski brzuch. Nie, zdecydowanie nie było to możliwe. Po zjedzeniu dwóch placków czułam się całkowicie najedzona, a ta góra to przecież byłyby setki, a może nawet i więcej! Ale byłam nadal pewna, ze inni mogliby nam pomóc.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Pon Lut 13, 2012 1:10 am

Wciągnąłem powietrze i wypuszczając je zamachałem energicznie głową. Jedynie na taką reakcję mogła liczyć Jackie wspominając to coś co przeżyła i próbując porównać to do pikniku. Przecież to nijak się miało jedno do drugiego! No nijak! Ale spokojnie! od czego jestem ja jak nie od dokładnego wytłumaczenia takich zawiłości jak ten przykładowo piknik.
- Boże, Jackie. Piknik to nie tylko miejsce, jedzenie i kocyk. Tu trzeba niemal osobnego zmysłu by dokładnie urządzić piknik! Bo to idzie tak: po pierwsze na pikniku liczą się ludzie, nie może to być jakaś przypadkowa zbieranina gości. Tu trzeba się znać i podzielać zainteresowania. Po drugie należałoby dostosować kocyk do ilości wyżej wymienionych ludzi i na przykład wziąć pod uwagę to, że mogą być potrzebne dwa kocyki. Z kolei gdy już są dwa to tych ludzi trzeba jakoś pousadzać, to naprawdę wyższa szkoła jazdy. - Jak ja uwielbiałem swoje wykłady, mniejsza z tym, że inni nie zawsze potulnie ich słuchali. Na przykład taka Ana zatykała mnie czym popadnie. Dymek zazwyczaj uciekał się do zaginaniem swoich wykładów jego własnymi wykładami. Ale Jackie, była idealna i miała dość cierpliwości żeby mnie słuchać. Dlatego ją tak kochałem. - Kolejna ważna sprawa to koszyk i jego wyposażenie, w tym koniecznie termos. Termos jest podstawą, a zaraz za nim naczynia termoodporne, czy jak tam one się zwią. Ale właśnie! Miejsce! Do tego rzeczywiście potrzeba lata... No chyba że... Chyba że... W końcu nie do pocierania się posiadamy nasze talenty. Na pewno da się skombinować jakieś lato...
I na tyle z mojego wykładu, bo zamiast niego nastąpiła chwila intensywnego myślenia, w czasie której przysiadłem. Oczywiście nie zastanawiałem się aż tak długo, bo zaraz potem pochłoną mnie kolejny temat.
- To to ja wiem, że przyjdą tłumy. Tylko czy tłumy będą tego warte. To w końcu placki - ostatnie słowo wymawiałem z wcale nie ukrywaną czcią. Bo na to zwyczajnie zasługiwało. Och ludzie, ludzie. Ludzie czasami byli tacy okropni, choć i milutcy kiedy mówili mi miłe rzeczy, ale na ogół mówili całkiem inne. W sumie plackowy piknik z wielką wieżą placków mógłby to w jakiś sposób chyba zmienić... Ale ile przy tym pracy. Już się czułem zmęczony. - I przez te wszystkie pomysły wycieńczyłem się umysłowo - wyznałem opadając na plecy. I znów leżałem. No tak, moja ulubiona pozycja.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Jackie Pon Lut 13, 2012 8:38 pm

Uważnie wysłuchałam wykładu Justina i starałam sobie zapamiętać, czego próbował mnie nauczyć. Częściowo miał rację, ale nie zawsze spełnienie wszystkich tych wymogów było możliwe i każdy piknik, choć nie zawsze piknikiem był tak naprawdę, był fajny.
- O, dobra myśl! Na pewno znajdziemy kogoś kto może nam zrobić lato! - wykrzyknęłam z entuzjazmem, a potem przyłożyłam palec do brody i z poważną miną zaczęłam się zastanawiać kogo można by wykorzystać do naszego wspaniałego planu. Niestety, jak na złość, miałam w głowie okropną czarną dziurę, która wciągała wszystko to, o czym zaczynałam myśleć, więc ostatecznie pokręciłam głową i powróciłam do rzeczywistości, odnajdując wzrokiem Reida, który już na moim łóżku. Odsunęłam gdzieś na bok talerz, z jeszcze jednym naleśnikiem, którego już nie potrafiłam w siebie wpakować. A przynajmniej nie teraz i podsunęłam się na łóżku.
- W takim razie to może być sekret, o którym powiemy tylko osobom, które zasługują na jedzenie Twoich placków - wspaniała myśl! Potem jeszcze raz zerknęłam na bruneta, widząc jak stracił na wszystko ochotę i energię. O nie, tak być nie może.
- Reid, nie leń się! - dźgnęłam go palcem między żebra, co w sumie mogło być nieco bolesne, ale ja głupia wcale tego nie wzięłam pod uwagę. - Bo wiesz, ja muszę Ci się czymś pochwalić, a jak będziesz tak leżał to nic nie zobaczysz. - wgramoliłam się jeszcze dalej na materac, siadając teraz na zgiętych nogach i złapałam za koniec jednego z rękawów swojego swetra. - Gotowy? Patrz! - z szerokim uśmiechem podwinęłam materiał, pod którym chował się tatuaż. Uniosłam ku górze jedną z brwi. Chciałam, aby Justin był pierwszą osobą, która go zobaczy. Gorzej by jednak było, gdyby mu się nie spodobał. Oj, nie przemyślałam tego.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Pon Lut 13, 2012 10:43 pm

Choć tak suma sumarum, bo takiej mózgowo czaskowo rdzeniowej burzy w mojej głowie musiałem stwierdzić, że takie planowanie pikniku punkt po punkcie nie jest wcale takie fajne, jak mi się to na początku wydawało. No bo gdzie tu spontaniczność, no gdzie? Nie od dziś przecież wiadomo, że największe imprezy na świecie dzieją się nieprzemyślanie i z taką bombo niespodzianką, że wszystko wysadza. Takie właśnie były też właściwie niespodziankowe wypady wrotkowe po korytarzach, na ulicach, a nawet i na dachu! Nie wiedziałem, że da się pędzać po dachy póki nie spróbowałem, ale się da! Nie twierdzę, że zakończenie takiej małej dachowowrtokowej imprezki będzie miłe i bez siniaków, po prostu mówię, że się da. A jak ja coś takiego mówię, to już na pewno musiałem wcześniej to sprawdzić na swojej skórze. Robienia lata nie sprawdzałem wprawdzie nigdy, ale raz słyszałem, że gdzieś niedaleko jest camping, na którym ktoś raz to próbował i ciepło pozostało na stałe. Aż dziw, że jeszcze tam nie byłem! Zabiorę tam kiedyś swojego Jackelca.
- Cooo? - zapytałem przeciągając w pewnej chwili. - A tak, sekret sekret, Szszszszsz! - przyłożyłem palec do ust dla lepszego efektu, ale i tak był marny. Nie umiałem robić Szszszsz. Raz robiłem to tak bardziej Ciiiiiiii, ale tak robiły tylko dzieci. Próbowałem też Shhhhhhh, ale brzmiało to tak niemcem trochę, a kto lubi niemca. Znaczy Charlie to lubiłem, chociaż niemcowiną była. No to zostałem przy nieudolnym Szszszsz, chociaż długo się je zapisuje. Lepsze było zresztą Szszszsz, od AUA, które miało nastąpić. - AUA! Co to robisz? - zapytałem zaskoczony. Moje biedne ciałko, me żeberka tak brutalnie potraktowane. - Będę miał siniaki!
Mimo tego bestialstwa jednak się jej posłuchałem i wstałem. W końcu byłem bardzo potulnym stworzonkiem, bardzo otwartym na pokazywanie. Miałem nadzieję, że to może będzie jakiś cyrk, ale nie wiem skąd by się cyrk wziął u Jackie w pokoju. Chciało mi się cyrku tylko. NO ALE.
- CO CO CO TAM MASZ? - zainteresowanie w moim głosie niemal rozprysło się po całym pokoju. Nie śliną. Tak duchowo. - Oooo, jaki słodki! - zawołałem. Bo mi się naprawdę podobał. Pewnie sam bym sobie coś zrobił gdybym naprawdę nie miał tak wrażliwego ciałka. Bo tatuowanie musiało strasznie boleć, nie ma co. I taka Jackie to przeżyła! Moja bohaterka. Byłem z niej dumny.
Podsunąłem się trochę bliżej, a właściwie nie trochę, a bardzo. Tak że teraz stykaliśmy się centralnie nosami i mogłem jej patrzeć w oczęta. Lubiłem to robić.
- Daj buzika - rzuciłem, ale nie czekałem by dała, a wziąłem. I wicie co? Smakowała plackami.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Jackie Wto Lut 14, 2012 4:40 pm

Nie potrafiłam ukryć swojego rozbawienia, gdy usłyszałam justinowe szszszszsz. Chciałam mu zademonstrować, jak powinno się to robić, bo w końcu miałam wrażenie, że potrafiłam robić coś lepiej od niego, ale po chwili zupełnie o tym zapomniałam, gdyż byłam zbyt podekscytowana chwaleniem się swoim tatuażem!
Wielce się ucieszyłam, gdy okazało się, że podobał się Reidowi i wyszczerzyłam jeszcze szerzej usta w uśmiechu. - To wspaniale, że Ci się podoba - zachwyciłam się z bananem na twarzy, a potem przewróciłam oczami. Jeszcze przed chwilą, rozważałam opcję, żeby może jednak się z nim nie obnosić. Gdzieś tam w środku, obawiałam się, że brunet powie, że wcale mu się nie podoba. Był w końcu moim chłopakiem, więc prawdę mówiąc, mogłabym konsultować z nim takie rzeczy. Ale ja byłam osobą, która robiła większość rzeczy bez przemyślenia i rozważenie konsekwencji. A do tego, mój charakter nie pozwalał mi robić rzeczy, które polecali mi inni, więc nigdy nikogo o radę nie pytałam, bo i tak zrobiłabym wszystko na swój sposób.
A potem Justin się do mnie przysunął i nim zdążyłam przetworzyć o co mnie poprosił i z wielką przyjemnością spełnić jego prośbę, on sam niecierpliwie mnie pocałował. Oczywiście odwzajemniłam pocałunek, starając się go przedłużyć. Zarzuciłam ręce na szyję chłopaka, a kąciki moich ust znów się uniosły, zapewne zauważalnie dla niego.
W końcu całus się skończył, a ja odrobinkę odsunęłam się od Reida, ale nadal moja twarz była tak blisko jego, że niemal się dotykały. Spojrzałam na niego spod wachlarza ciemnych rzęs (swoją drogą, nie wiem czy ktoś zauważył, ale nie miałam już grzywki) i zamrugałam kilka razy, jakby z niedowierzania.
- Chyba nigdy nie byłam taka szczęśliwa, wiesz? - odparłam cicho, bo nie było potrzeby mówienie głośno, gdy znajdowałam się tak blisko Justina. Mówiłam prawdę, jak najbardziej. Moje życie nigdy nie było wspaniałe i kolorowe. Zawsze, gdy coś zaczynało się układać i znów miałam ochotę żyć, co się działo. Podrzucali mnie do innego domu, ktoś chorował, ktoś umierał. Zwłaszcza wydarzenia, które miały miejsce zaraz przed tym jak trafiłam do Rezydencji przez długi czas tkwiły mi w pamięci i pojawiały się przed oczami. Długo nie potrafiłam się z tym wszystkim pogodzić. Potem wakacje, kiedy stwierdziłam, że pojadę do domu na jakiś czas, ale po wyjściu z samolotu zorientowałam, że przecież domu nie miałam. Z desperacji poleciałam do Australii, gdzie w stosunku do Justina zachowałam się jak ostatnia... Nie, nie potrafię znaleźć dla tego słowa. Całe szczęście, że mieliśmy już to za sobą. Dlatego odgoniłam od siebie nieprzyjemne wspomnienia i powróciłam do rzeczywistości, która teraz był znacznie bardziej kolorowa i przyjazna.
Koniuszkami palców przesunęłam po karku bruneta, zataczając na nim niewielkie okręgi, a zaraz potem po raz kolejny musnęłam jego wargi swoimi.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Wto Lut 14, 2012 8:04 pm

Czytanie w myślach czasem jest okropne. No bo zazwyczaj jak się całuje dziewczynę to ta się zamyka i nic nie gada, można się skupić i w ogóle (nie żebym miał za wielkie doświadczenie, co do takich spraw... nie że do całowania, ale całowania sprzed czytania w myślach). A tak to co? Zamiast skupić się i się cieszyć to już chwilę po zaczęciu miałem ochotę przerwać i coś powiedzieć. Na całe szczęście byłem mądry i nie przerwałem. Chwalcie moją mądrość. Odczekałem chwilę, ale potem nie czekałem długo by zacząć temat.
- Jackie, no czemuż ja miałbym się na ciebie gniewać za tatuaż, no weź. To, że jestem twoim chłopakiem wcale nie oznacza, że miałabyś się mnie słuchać co do takich głupot. Bo pewnie gdyś wcześniej spytała to bym cię jeszcze zaczął namawiać na jednorożca zamiast napisu. A przecież wiadomo, że jednorożce nigdy nie wychodzą na tatuażach, bo są za bardzo zajebiste jak na tatuaże. - Moim zdaniem to naprawdę zabrzmiało mądrze. Ku chwale mnie. I Jackie. A tak w ogóle ktoś powinien spisywać takie mądrości, bo tylko biedne się marnują w przestrzeni czasu. Może sobie zatrudnię asystenta, uhuhu, to jest myśl. O wiele by mi to ułatwiało życie. Jaka szkoda tylko, że to bardziej ja nadawałem się na czyjegoś asystenta, niż ktoś na mojego. I pewnie to by tak wyglądało. Ja kogoś zatrudniam, płacę mu ciężką kasę w postaci jakiś cuksów, a wychodzi potem na to, że ja sam najwięcej zasuwam. Ja już przerabiałem takie scenariusze, znam życie! Wszyscy czyhają tylko by mnie wyzyskać. Ale nie Jackie! Ona smakowała plackami, tymi czerwonymi. Czego można chcieć więcej?
Ale w sumie można wiele chcieć. No na ten przykład ja chciałem kiedyś transportnąć się na księżyc, zrobić sobie w skale portret jak ci w stanach, chciałem zostać sławny i kochany, chciałem być najbardziej wziętym psychologiem, oo, chciałem oczywiście zobaczyć prawdziwego jednorożca i żeby moja religia była tak popularna jak islam. Ale sami widzicie, że te marzenia są takie chujowe jakby popatrzeć, że teraz miałem Jackie. Rozumiecie, nie?
- Ja to na ogół jestem szczęśliwy, ale chyba wiem co masz na myśli. - I kolejny buziak. Wiecie, że nie lubiłem słowa pocałunek? Zajebiście mi się kojarzyło z tymi mdłymi romansami, co je moja ciocia czytywała. A brrr. Z kolei całus i buziak, mimo, że były takie dziecinne i strasznie niepoważnie brzmiały mógłbym używać nieustannie. I stosować, się rozumie. - Ale wiesz wiesz ty co by sprawiło, że czułbym się jeszcze bardziej szczęśliwszy? - zapytałem nagle podniecony swoim pomysłem. Bez skojarzeń, nie. To w końcu ja. Podniecam się w zdrowy sposób wieloma rzeczami. - Tym! - odpowiedziałem szybko i zanim Jackie zdążyła coś zrobić podniosłem trochę jej bluzkę by odsłonić brzuch i zatrąbiłem w niego ustami. No wiecie jak. Tak jak się robi małym dzieciom, żeby się śmiały.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Jackie Wto Lut 14, 2012 8:58 pm

Poczułam się nieco zmieszana, bo miałam wrażenie, że Justin mnie nie zrozumiał. To znaczy, nie zrozumiał dokładnie moich myśli, co było trochę niecodzienne, bo zazwyczaj bardzo dobrze je interpretował.
- Justin, Justin, nie chodzi o to, że miałbyś się gniewać czy coś. Bo wiesz, ja chciałam po prostu, żeby Tobie też się podobało. Oj. - machnęłam ręką. Szczerze mówiąc, tak właśnie myślałam, że Reidowi najbardziej spodobałyby się jednorożce, ale mi chyba nie pasowałby tatuaż z jednorożcem. Nie wiem dlaczego, tak po prostu. Nie to, że nie lubiłam jednorożce, bo przecież jednorożców nie da się nie lubić! A tak swoją drogą, kiedyś rozważałam karierę tatuażysty, czy jakkolwiek się to nazywa. Problem tylko w tym, że do tego trzeba mieć cierpliwość, być precyzyjnym, talent artystyczny i robić to, co każą ci robić klienci. A ja od zawsze byłam osobą niesamowicie niecierpliwą. Do tego nie potrafiłam nawet rysować - gdy próbowałam, każdy rysunek był taki sam, niezależnie od tego, czy miał być koniem, psem czy człowiekiem. Przykre.
Koniec o tatuażach i braku talentu. Było buzi buzi, a potem nagle Justin przybrał na twarz ten wyraz, który oznaczał, że planuje coś niespodziewanego.
- Co takiego? - zapytałam i poruszyłam zaczepnie brwiami. Właściwie to nie wiem kiedy wylądowałam plecami na materacu. Uniosłam się na łokciach, a potem głośno roześmiałam, czując śmieszne łaskotanie w miejscu na brzuchu, w które 'zatrąbił' Reid. Przez dziki śmiech, który wydobył się z moich ust, zakaszlałam, bo prawie się udusiłam. Kaszląc, wybełkotałam coś na podobieństwo nie rób tak, bo jeszcze się całkiem uduszę, ale było to pewnie zupełnie niezrozumiałe. W końcu jednak powróciłam do prawidłowego oddychania i nabrałam w płuca dużo powietrza.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Sob Lut 18, 2012 2:44 pm

soooorki, nie widziałam nowego postu i całkiem zapomniałam ;ccc

- Och - odpowiedziałem marszcząc czoło i próbując myśleć odrobinę bardziej intensywnie, ale chyba mi nie szło. Czasami po prostu nie było sensu nawet próbować zrozumieć innych ludzi, no nie było. No to co, że czytałem im w myślach, no to co, że byłem chyba najbardziej inteligentną bestią na tym świecie i tak czasami ludzie byli jacyś dziwni. Pewnie oni by powiedzieli, że to raczej ja jestem dziwny, ale wcale tak nie jest. Ja jestem normalny, to oni nie potrafią się dostosować do moich wymogów! No serio! Ale mniejsza z tym. - No to ważne, że mi się podoba! - zapewniłem jeszcze raz. Tak by się obyło bez niejasności. Ale wolałem przemilczeć to, że Jackie by mi się ze wszystkim podobała i wszystko w Jackie, bo to była Jackie.
Lubiłem gdy się ludzie bali tego co wymyśliłem. Raz dla Maksa powiedziałem, że w pokoju mam niespodziankę. Popatrzył na mnie jakoś dziwnie i powiedział, żebym się odpierdolił i że dzisiaj nie wraca. Na nic były moje błagania i w ogóle inne lamenty, bo nie chciał zmienić zdania. No ja nie wiem czemu tak się zaparł. Przecież tą niespodzianką było tylko parę worków brokatu i takich kolorowych błyszczących wiecieczego, takich co miały się na niego wysypać i nie schodzić przez tydzień. No naprawdę.
- Żyjesz? - zapytałem gdy w końcu Jackie się trochę uspokoiła, bo przez chwilę naprawdę się zmartwiłem, że coś jej zrobiłem. Bo czasami nie do końca myślałem nad tym co robię i robiłem coś czego później żałowałem. To chyba przez to, że mój rozsądek był nieco naruszony i nie rozróżniałem kiedy przesadzałem. No nie wiem. Naprawdę. - Może jeszcze raz? - Bo jednak mi się spodobało.
Jej chyba też, bo się zgodziła. I było fajnie, miło, aż do jutra i po wsze czasy.

/przeskok
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Czw Lip 12, 2012 8:40 pm

////////////

Dawno dawno temu, za górami za lasami żył sobie chłopiec. Chłopiec miał tyle zalet, że aż nie było sensu ich wymieniać, bo zajęłoby nam to tydzień jak nie dłużej. Choć bardzo mnie kusi uszczypnąć rąbka tajemnicy i trochę wam tych zalet zdradzić, to jednak się powstrzymam, bo jakbym się rozpęęęędził to potem pewnie nie potrafiłbym przestać. Tak więc od razu, ku mojej rozpaczy i rozpaczy wszystkich pozostałych istot ziemskich, przejdę od razu do sedna sprawy. Choć to boli jak nie wiem. Bo tym sednem sprawy było to, że mimo tak wielu zalet jakich posiadał chłopiec, był on nadal człowiekiem. I to była najgorsza ze wszystkich możliwych wad jaka mogłaby zaistnieć. Bo bycie człowiekiem było takie ograniczające. Chłopiec doskonale wiedział co oznacza to słowo, bo nie zawsze był człowiekiem. Przez pewien piękny okres, lecz krótki, jakaś siła wyższa dała mu tą szansę porzucić swoje cielesne przybranie na rzecz czegoś niesamowitego. Stał się na parę dni JEDNOROŻCEM! Niestety chłopiec wiele razy w życiu przekonał się, że wszystko co piękne musi się kiedyś zakończyć i z powrotem został zmuszony gnić w tym cielesnej powłoce. Okropne... Chłopcu było smutno, lecz jego radosne usposobienie nie pozwalało mu tego pokazywać i radował się nawet najdziwniejszymi rzeczami, by ukryć swoje złe samopoczucie. Nie pokazać światu co go dręczy i nie daje mu spać po nocach. Właściwie o tym spaniu chciałbym dokładniej pomówić, bo ono jest najważniejszą rzeczą w całym moim wywodzie jaki wam właśnie teraz serwuje, choć pewnie jakoś głęboko w środku siebie wiem, że kompletnie nic was to nie obchodzi. Bo to, że chłopiec był tym człowiekiem i tylko człowiekiem, nie jednorożcem, sprawiało, że przychodziły takie chwile, że musiał odpuścić najnowsze plany i udać się do swojego pokoju spać. SPAĆ! Ogarniacie jak wielka tragedia to musi być? JA OGRANIAM! Bo oczywiście tym chłopcem z mojej opowieści jestem ja sam, a kto by inny. Kto miałby tyle zalet i kogo bogowie pobłogosławiliby takim wspaniałym darem jak zamiana w jednorożca? No jasne, że mnie. Mnie JUSTINA REIDA! Chodziło głównie o to, że chciało mi się spać, ale mi się nie chciało. Czasami na przykład chce się jeść, ale się nie chce. Na pewno to znacie. No wiecie. Tego uczucia są nawet dwie odmiany. Chce się jeść, ale nie jest się głodnym oraz jest się głodnym, ale nie chce się jeść. Tak samo jest ze spaniem. Czasami chce się spać, ale nie może się zasnąć, a czasami (i to głównie w moim przypadku) jest się sennym, ale mnie ma się najmniejszej ochoty zasnąć! Życie jest za piękne na sen! Zbyt wiele rzeczy trzeba zrobić i zwyczajnie nie starcza na to czasu! Ludzie w Tromso powinni doskonale sobie z tego zdawać sprawę, bo zostali pobłogosławieni dniem polarnym (i niby nocą, ale to inna sprawa), w czasie którego nie powinni nawet myśleć o spaniu! Dzień nie jest od spania! Jest od chodzenia, biegania, grania, mówienia, odwiedzania, nawiedzania, zalegania, przyrządzania, szykowania i jeszcze milion innych czasowników! (czy cokolwiek to jest). Ja doskonale znałem tą świętą zasadę i dlatego teraz tutaj jestem. Tutaj w sensie stoję przed Jackowymi drzwiami z półprzymkniętymi oczodołami i staram się nie zasnąć na stojąco. No wiecie, do Jackie przychodzi się w bardzo wielu sprawach, wbrew pozorom nie tylko z nudy! Bo Jackie jest takim moim lekarstwem na wszystko, więc pomyślałem, że też może na sen. Że jeżeli do niej pójdę to odechce mi się ziewania i w ogóle. Nie żebym od niej coś wymagał. Broń mnie Sedesie! I pozostali święci. Opowiedziałbym wam o moich nowych świętych, ale nie mam teraz czasu. Zbyt zajęty byłem walce umysłu z mięśniami. Próbowałem zmusić dłoń do pociągnięcia za klamkę, bo o pukaniu to już nie było cholernej mowy. Nie miałem siły na pukanie. No jeszcze jeden ruch, Justin - mówiłem do siebie w myślach - Jeszcze trochę, jeszcze centymetr, już prawie... prawieeeee.... O JUŻ! Brawo Justin! Jestem z ciebie taki dumny!
Trochę żal, że sam z siebie musiałem być dumny, ale wincie o to wszystkich innych nie mnie, co nie chcieli być ze mnie dumni. W pierwszej kolejności tatę.
- Jaaaackie?! - zawołałem pełznąć po ścianie i framudze drzwi do środka. Gdybym nie dotykał podłogi byłbym spidermenem. I to takim czytającym w myślach, co full wypas to full wypas. - Jaaackie - już nie wołałem, a bardziej jęczałem. - Cześć. Umiaram - oznajmiłem i padłem plackiem na jej łóżko odgniatając na poduszce swoją twarz. Ała nos.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Jackie Sob Lip 14, 2012 8:23 pm

Muzyka leciała. Była głośna. Była też dobrą muzyką. Słuchałam przecież tylko dobrej muzyki. I to nie dlatego, że jakiś Itan by mnie zaraz wyśmiał, gdybym jej nie słuchała, ale dlatego, że tylko dobrej muzyki można było słuchać. Bas był głośny. Gitara solowa była jeszcze głośniejsza. Gdzieś w tym wszystkim odnajdował się wokal, którego dźwięk sprawiał, że na moich dłoniach pojawiła się gęsia skórka. Towarzyszyło mi jeszcze piwo. Piękna, smukła butelka z ciemnozielonego szkła, której zawartość smakowała mi chyba tak jak nigdy wcześniej. Moje kubki smakowe stęskniły się za smakiem złotego napoju, więc żeby je zaspokoić, zaopatrzyłam się w cały sześciopaczek. Może i byłoby lepiej, gdyby towarzystwo było większe. A może i nie. Czasem przyjemnie było, gdy alkohol sprawiał zawroty głowy, a muzyka brzmiała jeszcze lepiej niż kiedykolwiek indziej. Bujałam się w jej rytm, siedząc na krańcu swojego łóżka. Fantastyczny Jack White miał już rozpocząć pierwszymi wersami kolejnej zwrotki, ale zamiast tego usłyszałam jakiś odgłos, pochodzący jakby zza drzwi. Zdziwienie moje było wielkie, ale nie tylko zdziwienie, ale i oburzenie, bo ktoś śmiał zakłócić mi pierwszy od dawna samotny wieczór podczas, którego miałam randkę z Raconteus. Bezczelność. Myślałam, że dźwięk mi się przesłyszał, więc udawałam, że go nie było, ale potem usłyszałam jęk, a drzwi się uchyliły. Podskoczyłam do sprzętu i wyłączyłam go, a potem dojrzałam pełzającego po ścianie Justina.
- Justin? WTF? Co Ci się stało? - zmrużyłam oczy, przyglądając się mu uważniej. Odstawiłam nawet na bok swoją butelkę z piwem i podeszłam do niego, wcześniej zamykając na to drzwi, bo zdawało się, że on nie był w stanie tego zrobić. No, żeby nie było TO SIĘ O NIEGO MARTWIŁAM, bo w końcu był moim chłopakiem to nie mogłam go wykopać za drzwi w takim stanie jak zrobiłabym, gdyby to był ktoś inny i powrócić do wcześniejszego zajęcia.
Nie zdążyłam się obrócić, a on już zaczął zdychać na łóżku. Podeszłam do niego, a właściwie to podbiegłam i rzuciłam się na materac tak mocno jak mogłam, aż ten się podniósł i Justin podskoczył. Zaśmiałam się choć jemu chyba do śmiechu nie było.
- Ej. Reid. Co Ci jest? - nie poruszał się i nawet nic nie mówił. Wszystko było takie dziwne. Zwłaszcza jak na niego, bo przyzwyczaiłam się do tego, że nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu i że najchętniej nie zamykałby ust, bo zawsze miał coś do powiedzenia. Zaniepokoiłam się i dźgnęłam go palcem w plecy, a jako, że to nie pomogło to dźgnęłam go jeszcze raz niżej. - NO WEŹ SOBIE NIE ŻARTUJ I PRZESTAŃ UMIERAĆ!!!! - jęknęłam - To wcale nie jest śmieszne. - usta wykrzywiłam w podkówkę i opadłam na łóżko, tak, że leżałam teraz koło niego. Westchnęłam głośno.
Jackie
Jackie
team justin


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Justin Nie Lip 15, 2012 2:59 pm

Oczywiście ja sam nie zauważyłem żadnej muzyki, bo po co. To by było jedynie dodatkowe zmartwienie, że coś mi zaraz od środka przez uszy rozsadzi głowę, albo nie wiem, no zrobi coś złego, bo dobrego nie mogło. A tak nie zauważyłem i nie miałem zmartwienia. Znaczy miałem. Bo nadal byłem umierający i nic nie potrafiłem na to poradzić. Nie potrafiłem również nic poradzić na to, że światło padało przez szybę, na poduszce, na której teraz leżałem dźgał mnie w oko jakiś rudy włos, ani nawet na to, że czułem zapach piwa, co było dosyć rozpraszające, nie powiem.
- Niseniesauoacomauosestaas - wybełkotałem w poduszkę słysząc pytanie Jackie. Słuch miałem w miarę sprawny, chociaż niesłyszenie muzyki wcale o tym nie świadczyło. Świadczyło jedynie o mojej nieustającej ignorancji co do niektórych rzeczy. Na przykład co do tego skąd pochodzi mleko, albo jak się robi elektryczność. To było nieważne wobec tego ogromu informacji jakie przechowywałem w mózgu i dzieliłem się z innymi kiedy tylko mogłem, a nawet wtedy kiedy nie mogłem (bo mimo zablokowania mojego numeru przez Anę - z czego skarżyłem się już Jackie - nadal wysyłałem do niej wiadomości i dzwoniłem i dziwiłem się dlaczego nie odbiera, nie oddzwania i przede wszystkim nie odpisuje, no przecież nawet jak dwóch pierwszych nie robiła nigdy, to to ostatnie robiła zawsze; bolało mnie to). Ale przynajmniej miałem Jackie, która odbierała, oddzwaniała i odpisywała zawsze. No i zawsze się przejmowała moim stanem na poważnie! Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak miło było mieć kogoś takiego przy sobie, takiego który się tobą przejmuje. Można by powiedzieć, że nawet bezinteresownie! Bo tam Dymek, czy inni, robili ze mną wszystko by się pośmiać i tak dalej. Ale ja wiedziałem, że z Jackie było całkiem inaczej. Chociaż też tego do końca nie rozumiałem, ale to już tylko przez swoje umysłowe ograniczenia, które pozwalały mi zapamiętywać, że w 1920 roku na jakiejś olimpiadzie włości zaśpiewali 'o sole mijo' zamiast hymnu, albo to, że kartkę A4 można złożyć tylko osiem razy i ani raza więcej. No i jak przy takim natłoku informacji mogłem zrozumieć o co chodziło Jackie, że w ogóle została moją dziewczyną? Mogłem jedynie wiedzieć i czuć, że tak jest.
I właśnie dlatego, w takich podbramkowych sytuacjach jak ta, przyszedłem tu, a nie gdzie indziej.
Podskoczyłem i jęknąłem kiedy Jackie wskoczyła na łóżko. A może właściwie się myliłem co do tego wszystkiego wyżej. Jackie to podła osoba cierpiąca satysfakcję z mojego cierpienia, o! W innym razie by na mnie skakała, przecież moja głowa w każdej chwili była gotowa odpaść, spać z łóżka i potoczyć się po podłodze zostawiając za sobą ślady koloru tęczy. Moja krew właśnie taki miała kolor, tyle że przy drobnych skaleczeniach wypływał jedynie czerwony kolor, jako że był na początku. Reszta na sto procent była kolorowa! Ale nie zamierzam tego sprawdzać, sorry, ale odrobinę zdrowego rozsądku posiadam. Nie to co Jackie. SKAKAĆ NA ŁÓŻKO!
O, zaniepokojenie w głosie! Czyli moje nieodzywanie się odniosło pożądany skutek! A jednak nie, dźgnięcie w plecy.
- AŁA! Czy twoim hobby jest dobijanie umierających? - zapytałem całkiem poważnie podnosząc głowę do góry i przekrzywiając ją tak by widzieć Jackie. Nadal leżałem na brzuchu jak złowi pierwszej jakości. Przystojne zwłoki pierwszej jakości. - No, nie jest śmieszne - przyznałem unosząc jeden kącik ust do góry w lekkim uśmiechu. Ale ja prawie nigdy tak się nie uśmiechałem, więc zdecydowanie można było to uznać za poważną minę. Poważną minę przystojnych zwłok pierwszej jakości, pierwyj sort, jak nic. Przekrzywiłem się na bok i podsunąłem do Jackie, objąłem jedną ręką. - Przytul mnie - poprosiłem cicho stykając swoje czoło z jej i zamykając oczy.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Charlie & Jackie. - Page 2 Empty Re: Charlie & Jackie.

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach