Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sala ćwiczeń

2 posters

Go down

Sala ćwiczeń Empty Sala ćwiczeń

Pisanie by Antonio Sob Lip 30, 2011 2:52 pm

Sala ćwiczeń Wulz-carlo-detail-of-a-steinway-and-sons-piano-in-a-room

Cokolwiek robisz, Antek i tak cię obserwuje. I on tu rządzi, no no!
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Antonio Pon Sie 01, 2011 10:53 pm

No świetnie. Po prostu wspaniale.
Minęły cztery dni, a ja nadal chodziłem niczym tykająca bomba, która zaraz rozerwie całą tą cholerną Rezydencję. Unikałem ludzi, nawet przyjaciół, a kiedy już kogoś spotykałem wpadałem od razu w szał i kląłem, na czymś świat stoi. Najchętniej katapultowałbym się na Księżyc, tam nie było tłumów i nikt by mnie nie wnerwiał. Albo lepiej - poświęcę się dla ludzkości, niech mnie wyślą w dwudziestoletnią podróż kosmiczną, ja z wielką chęcią zrezygnuję z uciech Ziemi. Cholera, wiadomo, że nie ruszyłbym się stąd. Mogłem udawać, że ją unikam, a ciągle ją widziałem. Jakby trzymała jakąś mocną niewidzialną żyłkę na której wyciągała mnie, biedną rybkę, ponad powierzchnię wody. Mogłem iść do parku - i tak wylądowałem przed kuchnią, gdy ona akurat niej wychodziła. Nie zaszczycałem jej ani jednym spojrzeniem, nawet się nie witałem, taki byłem zły. Może mnie jakiś chory zwierz udziabał i teraz ja byłem wściekły? Muszę iść do weterynarza zanim zacznie mi cieknąć piana z pyska, a potem pomacham ogonem.
Było jedno miejsce, które należało do mnie. Znaczy, wcale nie, grała tu też Yves i inni, ale ja najbardziej się liczyłem. Podły egoista, wiem. Tylko muzyka mnie uspokajała, dawała namiastkę uczucia, które pojawiło się wtedy w pocałunku. Znów pojawiał się problem. Palce niby tańczyły po klawiszach, bezbłędnie wykonując tekst, ale nie minęła chwila i już przeskakiwały, łapałem się na graniu zupełnie innego utworu. Usta milczą,dusza śpiewa. To jakaś komedia? A może melodramat? Operetka opanowała mój umysł, choćbym chciał, każdy utwór po paru linijkach zamieniał się właśnie w to. Najbardziej odporne było Dla Elizy, ale wtedy myślałem tylko o niej. Usiłowałem grać, nawet z nut ułożonych w równą kupkę obok. Nic nie pomagało, ta jedna melodyjka wszystko zatruwała. Nawet nie zauważyłem, że zostawiłem uchylone drzwi, otworzyły się szerzej, gdy próbując walczyć transponowałem Sonatę Księżycową z d do c-moll. Skąd ja wziąłem te nuty? Ach, jakieś idiotyczne łatwiejsze opracowanie dla młodszych.
Wszystko zawiodło, nawet fortepian. Nigdy nie było problemu nierozwiązanego, gdy siadałemprzy instrumencie, rozpływałem się, śpiewałem. W sensie metaforycznym, rzecz jasna. Chociaż zdarzało mi się kiedyś nucić, przy utworach Chopina. Chopin był najlepszy teraz, pewnie przez narodowość. Zresztą, przecież ten utwór napisał dla swojej ukochanej... cholera, znowu.
Mało brakowało a trzasnąłbym pięścią w klawisze, ale płacz instrumentu sprawiłby, że byłoby jeszcze gorzej. W końcu zacząłem na siłę grać Galop z Orfeusza, ten ze sławnym kankanem.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Angie Wto Sie 02, 2011 10:48 am

Kręciłam się w kółko na korytarzu, wpatrując się jak mała dziewczynka w wirujący, barwny dół sukienki. Ta czynność chyba nigdy nie wyjdzie mi z nawyku. Nie ważne, czy materiał sięgał do kostek, czy ledwo zakrywał pośladki, zawsze musiałam się okręcić i zobaczyć, czy 'majta' się należycie. A jeśli tylko zobaczyłam, że spełniał wymogi, potrafiłam spędzić całe godziny na obracaniu się wokół własnej osi, raz w jedną, raz w drugą stronę. Mniej więcej tak jak teraz.
Coś musiałam w końcu ze sobą zrobić. Po dniach spędzonych na kursowaniu między ciemnią, kuchnią a pokojem, kiedy dwadzieścia cztery godziny na dobę byłam sama ze swoimi myślami, byłam dziwnie zmęczona. Nieustannie przypominałam sobie o tym, co stało się niedawno. Łapałam się na ukradkowym wypatrywaniu go dookoła, na uśmiechach szerszych niż zwykle, gdy przypominały mi się koszulki. Miś i krowa. Momentami robiło mi się żal, że sprawy przyjęły taki a nie inny obrót, ale prędko odganiałam te myśli od siebie. Zaraz po wyjściu z pokoju postanowiłam sobie, że i tak będzie dobrze. Życie nadal mogło być piękne (choć już nie w pełni, ale zawsze). Taką wersję przyjęłam i takiej się będę trzymać.
Bezmyślne kręcenie było rodzajem odstresowania się, oderwania od spraw przyziemnych. Jedni słuchali muzyki, inni pisali wiersze, a ja kręciłam się w kółko. Nie myślałam wtedy wiele, jeżeli w ogóle. Czasami podśpiewywałam pod nosem, ale z reguły nie wiedziałam co to było. Z reguły nuciłam to, co akurat leciało w radiu stojącym niedaleko, albo utwór wygrywany przez kogoś. Wszystko nieświadomie. Jak w tym przypadku. Usta milczą, dusza śpiewa, kochaj mnie.. Bez miłości świat nic nie wart, kochaj mnie..
Zatrzymałam się nagle, gdy zorientowałam się, skąd pochodzi muzyka i dlaczego ni z tego ni z owego podkład do mojego podśpiewywania się urwał. Stałam w niewielkiej odległości od otwartych drzwi do sali ćwiczeń (viva spostrzegawczość!), w której ktoś dawał popisy swoim muzykalnym umiejętnościom. Domyślałam się, kto to może być, a jednak wrodzona ciekawość była silniejsza od zdrowego rozsądku, który podpowiadał, żeby się oddalić. Z jednej strony nie chciałam znowu paść ofiarą morderczego spojrzenia i raniącej oschłości, ale pokusa żeby poobserwować pianistę przy pracy choć z ukrycia zwyciężyła. Wejrzałam do środka i ostrożnie, starając się nie rozproszyć grającego, wślizgnęłam się przez uchylone drzwi. Serce biło mi jak młot, gdy w głębi duszy modliłam się o to, by zauważył mnie jak najpóźniej.
Grał jak zahipnotyzowany, choć widać było, że coś go męczyło. Na jego miejscu już dawno straciłabym cierpliwość i ze złością zatrzasnęła klapę, ale on traktował instrument z niezwykłą delikatnością, zupełnie jakby to była najmilsza kochanka. Miałam wrażenie, że widział w pianinie coś, czego my, zwykli śmiertelnicy, nigdy nie mogliśmy dostrzec. Duszę. Z pewnością nie raz obchodził się z klawiszami czulej, niż obchodził się z kobietami. No, przynajmniej ze mną.
Angie
Angie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Antonio Wto Sie 02, 2011 12:00 pm

Fortepian. Król instrumentów. Niech się schowają skrzypce i trąbki, chociaż z pewnością i one miały swój urok. W szkole muzycznej, na pianinie musi grać każdy. Choćby był najlepszym skrzypkiem, bez niego nie jest całkowicie pełny. Fortepian jest niczym orkiestra - tworzą ją ludzie grający na innych instrumentach i o innych charakterach. A ja byłem dyrygentem. Kierowałem nimi wszystkimi, musiałem być skupiony i czujny, wymagający, ale też pełen wyrozumienia, w końcu to tylko ludzie. Czasem... niekiedy miałem wrażenie, że dotykam klawiszy, a one nie łączą się z młoteczkiem, który uderza w struny, tylko śpiewają. Nie można wyjaśnić tego komuś, kto nigdy nie poczuł, jak spod palców wypływa prawdziwa muzyka - nie bierne odgrywanie nutek, tylko współtworzenie z kompozytorem, nawet od dawna nieżyjącym. Fascynujące. Niepowtarzalne.
Byłem zbyt skupiony, by zauważyć jak się wślizgnęła do pomieszczenia. Grałem dalej, dusząc w sobie tą okropną melodyjkę, która zatruwała mi wszystko. W końcu nie wytrzymałem - mogłem wygrać bitwę, ale nie wojnę. Nie byłem po prostu w stanie tego stłumić, potwór był silniejszy ode mnie i śmiał się z moich cierpień. Mogłem potęgować ból, albo się z nim pogodzić. Wybór był oczywisty, niestety.
Pochyliłem się nad fortepianem, oczyszczając umysł ze wszystkich niepotrzebnych myśli. Wystarczył pierwszy dźwięk, by w pustkę wkradł się obraz. Grałem dla niej, choć nigdy nie wyznam tego, co czuję. Fortepian będzie tylko wiedział, ale on zawsze był moim powiernikiem. Był ze mną, gdy kłóciłem się z rodzicami, gdy podejmowałem decyzje, gdy uciekałem, gdy powracałem, gdy cieszyłem się i cierpiałem. Każdy instrument jest inny, ma odmienną duszę, ale to wciąż on.
Wreszcie. Pierwszy raz od pięciu dni grałem naprawdę, każdy dźwięk zamieniając w idealnie równą perłę. Usta milczą, dusza śpiewa. Co za ironia.
Nie musiałem otwierać oczu - kiedy grasz już trochę czasu, wiesz który to dźwięk bez patrzenia, podobnie jest gdy piszesz dużo na komputerze - w końcu nie musisz szukać każdej literki, machinalnie palce trafiają właśnie tam, gdzie powinny. Skończyłem z żalem - znienawidzony utwór teraz był piękny, nie powinien się kończyć, powinien trwać.
A potem się odwróciłem. I wszystko prysło, gdy zdałem sobie sprawę, że musiała tu siedzieć i słuchać już od jakiegoś czasu.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Angie Wto Sie 02, 2011 12:55 pm

Człowiek, który był artystą, zawsze był idealny w moich oczach. Nie chodziło tu o wygląd zewnętrzny, a o niezwykłą wrażliwość na piękno, o umiejętność dostrzegania więcej. Kiedy dowiadywałam się, że ktoś jest utalentowany w jakiejkolwiek dziedzinie artystycznej, automatycznie zyskiwał w moich oczach. Widząc jak ten ktoś pracuje, jak wkłada całe serce w to, co robi, jak za pomocą zwykłego, ludzkiego ciała wychodzą rzeczy niesamowite, utwierdzałam się w przekonaniu, że osoby idealne istnieją, dążąc do boskości przy pielęgnowaniu swojej pasji.
Nigdy wcześniej nie słyszałam, jak grał. Mówiono mi co prawda o tym, że jest wyjątkowo uzdolniony, ktoś wspomniał także, że wiele osiągnął jako pianista. Zanotowałam to w pamięci, ale zbagatelizowałam. Sporo ludzi grało fortepianie. Ja, z moim zupełnie niemuzycznym słuchem, każdą wygraną melodyjkę uznawałam za ładną. Jednak kiedy pochylił się nad instrumentem i zaczął grać zupełnie od nowa, zupełnie co innego, z innym uczuciem, zatkało mnie. Gdybym próbowała wydać z siebie wtedy jakikolwiek dźwięk, z pewnością by mi się to nie udało. Wspaniała melodia wypływająca spod jego palców wypełniła cały pokój i owładnęła mną doszczętnie. Z półotwartymi ustami wpatrywałam się w muzyka, w tym momencie uznając go za jeszcze idealniejszego niż sądziłam że był. Usta milczą, dusza śpiewa. Grał z zamkniętymi oczami, całkowicie pochłonięty muzyką, kiedy jego dusza śpiewała, zachęcając klawisze do pięknego tańca z palcami grającego. Włożył w to wszystkie swoje uczucia. Zahipnotyzował mnie doszczętnie, choć pewnie nieświadomie.
I wtedy właśnie się odwrócił. Nie zauważyłam, kiedy utwór zmierzał już do końca, więc nie zdążyłam uciec bezpiecznie, niezauważona. Serce ścisnęło mi się ze strachu, gdy na mnie spojrzał. Podniosłam się z miejsca,wygładzając materiał sukienki. Wszystko w normalnym tempie, choć głos w głowie wręcz wrzeszczał, żebym zabierała się stamtąd czym prędzej. Chciałam zniknąć. Teraz, zaraz, żeby nie zdążył się zezłościć.
- Przepraszam, nie chciałam przeszkadzać. - wymamrotałam, bawiąc się palcami w nerwowym odruchu. Z trudem uspokoiłam dłonie i odetchnęłam głębiej, starając się otrząsnąć po wysłuchaniu utworu.
- To było piękne, bardzo piękne, przepraszam. - mówiłam cicho, trochę nieskładnie, uśmiechając się delikatnie. Pokiwałam głową, zupełnie jakby moje słowa potrzebowały jakiegokolwiek potwierdzenia, robiąc jednocześnie malutkie kroczki w stronę wyjścia. Drzwi były otwarte, droga wolna.
Angie
Angie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Antonio Wto Sie 02, 2011 1:29 pm

Nie wiedziała. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że grałem myśląc tylko o niej. Ból się rozpłynął, ogarnęło mnie w czasie gry ciepło porównywalne do tamtego pocałunku. A ona stała tutaj, może nie na wyciągnięcie ręki, choć w sumie całkiem blisko. A ja patrzyłem na nią i już wiedziałem, że nie mogę się opierać, udawać. Musiałem powiedzieć to głośno, przyznać się, żeby chociaż w ten sposób zadziałaś przeciwbólowo, co będzie potem? Nie wiem, w końcu to zależało tylko i wyłącznie od jej reakcji. Mogło mi się przecież wydawać, że ona także była wtedy poruszona, że było to spowodowane czymś więcej niż zaskoczeniem i że czuła to, co ja...
Wstałem, nie spuszczając z niej nieodgadnionego spojrzenia. Nie mogła uciec. Wiedziałem, że nie byłaby do tego zdolna, ta niewidzialna żyłka się luzowała, gdy byłem coraz bliżej niej. A potem zafascynowany pogłaskałem wierzchem dłoni jej policzek. Dotyk tym razem nie palił, bo byłem zdecydowany.
- Było dla ciebie. Nikogo więcej. - szepnąłem. Przyciągnąłem ją do siebie, musnąłem ustami jej miękkie włosy. Tak było dobrze. Była ze mną, nie pozwoliłbym się wyrwać. Zaraz, nie. Puściłbym ją, w końcu to była jej decyzja, do niczego nie mogłem jej zmuszać. Ja jestem tak ciapowato romantyczny, nie potrafiłem się po prostu powstrzymać - zacząłem się kołysać, trzymałem ją, więc nie miała innego wyboru, jak także to robić - nuciłem Love me tender Presleya. Może to trochę teatralne, ale ja już taki byłem. Nie potrafiłem całkowicie pozbawić się tej romantyczności, w końcu, prawie codziennie miałem do czynienia z klasykami, nie było innej możliwości.
Mogłem to powiedzieć głośno. Że nie chcę, by gdziekolwiek odchodziła, że powinna zostać razem ze mną. Że zamiast 'ja i ty' chciałem słyszeć po prostu 'my'. To tak dużo? Ale jeśli była TĄ dziewczyną, tą na którą zawsze czekałem... zrozumie. Na pewno.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Angie Wto Sie 02, 2011 2:10 pm

Zbił mnie z pantałyku. Nie było tej wrogości, na którą nastawiałam się od początku, w zasadzie nie wiedziałam co to było w jego spojrzeniu. Patrzyłam z lekkim niepokojem, gdy się zbliżał, w każdej chwili gotowa dać dyla do tyłu i nigdy więcej nie pojawiać się w zasięgu jego wzroku. A jednak, gdy stopniowo zmniejszała się odległość między nami, pragnienie ucieczki malało, by zniknąć zupełnie, gdy pogładził dłonią moją twarz.
Powiedział, że dla mnie. DLA MNIE. Coś tak pięknego, granego z tak wielkim uczuciem, zostało zadedykowane mi. Nie zarejestrowałam momentu, w którym zaszkliły mi się oczy. Czy to było kiedy przyciągnął mnie do siebie, kiedy zakołysaliśmy się delikatnie w tańcu, czy kiedy zaczęłam nucić razem z nim?
Wszystko było przerażająco niewiarygodne. To był pierwszy raz, gdy ktoś traktował mnie z taką czułością i gdy ja też pozwalałam sobie na tą czułość. Co więcej, to był pierwszy raz, gdy świadomie wróciłam do kogoś, kto miał być tylko jednonocnym znajomym. Nie wiedziałam, co robić. Bałam się. Choć cholernie tego chciałam, strach nadal częściowo mnie paraliżował. Z czasem na pewno się na mnie zawiedzie. Prawie się nie znaliśmy, byliśmy zupełnie inni. Może to dlatego tak do niego lgnęłam? Przecież przeciwieństwa się przyciągają.
Słone krople leciały mi z oczu bez większego wytłumaczenia. Nie umiałam płakać inaczej niż ze szczęścia lub gdy byłam dogłębnie wzruszona, więc i tym razem musiał to być któryś z tych powodów. Oparłam się czołem o jego ramię, już nie nucąc, a śpiewając, nieco głośniej. Głosem nie dorównywałam Goldie, która wygrała Eurowizję, ale nie było źle. Było akurat. Tak jak powinno być.
Angie
Angie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Antonio Wto Sie 02, 2011 4:16 pm

To takie romantyczne, jak sobie staliśmy i kołysaliśmy, nucąc, śpiewając czy co tam jeszcze. Ale przecież tacy romantycy jak ja też mają prawo do życia, więc jakby ktoś miał problemy zdrowotne z powodu naszej romantyczności, tooo... to ja może wyemigruję z kraju?
Nieważne.
Odsunąłem się o niej nieco, patrząc w te śliczne oczy. Zapłakane w tym momencie, jeju jeju. Otarłem delikatnie jej łzy, chyba się nie rozmazała? Ja boję się rozmazanych kobiet, one od razu wpadają w szał, jak tylko im się przypomni, że pod oczami mają szary wodospad, który zostawia ślady na policzkach. A potem obwiniają nas, facetów, że to my ich rozmazaliśmy. No nie wiem, ja nie mam panowania nad kanalikami łzowymi, nie wiem jak inni.
- Czy ty... - zacząłem, ale w sumie nawet nie wiedziałem, jak sformułować pytanie. Znaczy, z tym problemu nie miałem, bo wysłowić się umiem, ale jak tutaj ją spytać, żeby się zgodziła? Aż westchnąłem, bo naprawdę nie miałem pojęcia.
- Zmienisz dla mnie status na facebooku? - walnąłem w końcu. Nie, to chyba nie był najlepszy pomysł. Możliwe, że nawet najgorszy. Od razu poczułem beznadziejność sytuacji, co za idiotyzm, jak ja mogę być takim debilem. Gdyby nie to, że nadal ją przytulałem, walnąłbym się w czoło, ale jak już miałem wybór, to wolałem ją przytulać. I w sumie bardzo nie liczyłem na to, że się zgodzi. W końcu, mogłem spytać jakoś tak bardziej romantyczno-klasycznie.
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Angie Wto Sie 02, 2011 7:47 pm

Całe napięcie towarzyszące ostatnim dniom zniknęło. Ot tak, jakby nigdy w ogóle się nie pojawiło. Serce przestało bić mi jak oszalałe i wróciło do swojego normalnego rytmu, jak gdyby nic nigdy się nie wydarzyło. Normalność, codzienność.
Tyle, że normalności i codzienności było tutaj niezwykle mało. No bo ja was proszę, kiedy ostatni raz stałam w objęciach faceta i płakałam jak ta głupia? Jeśli dobrze by się zastanowić, to nigdy. I jeśli by się zastanowić jeszcze lepiej, to podobnej propozycji też nigdy nie słyszałam.
Wciągnęłam ze świstem powietrze do płuc, ale przez usta, bo nos miałam całkowicie zatkany. Efekt jeszcze bardziej dramatyczny.
- Status na facebooku.. - powtórzyłam za nim, odwracając wzrok. Od zawsze miałam ustawione, że jestem wolna, a teraz tak zapowiedzi, taka zmiana? To wiązało się z ogólnym pohamowaniem i zmianą usposobienia. Zero spontanicznych serduszek wysyłanych kolegom. Kurde. A nie było nawet rytuału, polegającego na zaczepianiu się do usranej śmierci, ani wymiany dwukropków z gwiazdką na tablicach. Cmoknęłam z niezadowoleniem, wywróciłam oczami.
- Bo wiesz, to poważna sprawa jest. - popatrzyłam na niego znów, tym razem jakby przepraszająco. Nie ma tak łatwo! Chodzenie za rękę i w ogóle to jedna sprawa, a fejsbuk to zupełnie co innego. Zagryzłam usta. Miałam wielką nadzieję że się nie zrazi i zrozumie, bo głupio by było taki.. khem, ładny nastrój zepsuć.
Angie
Angie
~ * ~


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Antonio Czw Sie 04, 2011 1:01 pm

No to było niefajne. Zraniło mnie. Że niby nie jestem odpowiedni, żeby dla mnie zmieniać fejsbuka? Pfff. Skoro tak, to foch. Ja tam wyznałem swoje uczucia, ulżyło mi, nic więcej robić nie muszę przecież. Ta zniewaga krwi wymaga, a ja myślałem głupi... Ech.
- Rzeczywiście. - zesztywniałem jak trupek, puszczając ją. Wbiłem nieporadnie ręce w kieszenie. Obrażony jestem! I tyle, skoro nie chce być ze mną w żadnym związku, to nie, cholera. Nie będzie mną szastać jakaś tam dziewczyna, pff.
- Spotkamy się jeszcze. - szepnąłem mimowolnie, i cmoknąłem w policzek. Ojeju jeju, przecież nie będę się obmacywał z kimś, kto nie chce zmienić statusu. Znaczy, zwykle z tym problemów nie miałem, ale tak nie wolno wszystkiego porównywać.
I sobie poszedłem, troche sfochany, ale w lepszym humorze.

(koniec)
Antonio
Antonio
epicki


Powrót do góry Go down

Sala ćwiczeń Empty Re: Sala ćwiczeń

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach