Reivenneth Mortensen

Opis: Każda organizacja ma swój początek. Mogłoby się wydawać, że Rezydencja od zawsze czuwa nad rozwojem młodych Utalentowanych, jednakże dzieje się tak dopiero od 1865 roku kiedy pewne młode małżeństwo, dwójka ludzi o niezwykłych zdolnościach postanowiło zaopiekować się kilkorgiem sierot wykazujących nadnaturalne zdolności. Przenieśli się do Tromso, do opuszczonego pałacyku, odziedziczonego po jakimś zmarłym stryju ciotki prababki i zaczęli uczyć owe dzieci jak mogą panować nad swymi mocami i wykorzystywać je do dobrych celów. Nazwiska tamtej dwójki już nikt nie pamięta. Lecz nie zostało zapomniane imię chłopca, który zajął się tym miejscem po ich śmierci. Edwarth Mortensen zmienił starą ruinę w miejsce przepełnione dzieciakami potrzebującymi pomocy przy opanowywaniu swych zdolności. Jego syn wraz z żoną, również zajmowali się tym miejscem przed długi czas, dopóki nie dotknęła ich straszna tragedia. Ich córka zginęła w pożarze, który miał tu miejsce ponad 80 lat temu. Wtedy to, pogrążeni w rozpaczy oddali instytucję zaprzyjaźnionej staruszce i wyjechali. Aktualnie wnuczka owej kobiety jest tu dyrektorką c;
Jak można się domyślić, ową tragicznie zmarła córką, była Reivenneth, która aktualnie męczy Marvela, jedyną osobę, która dostrzega ją, błądzącą po swym niegdysiejszym domu, a teraz wyłącznie miejscu śmierci. Sytuacja ta w ogóle nie dołuje Reivi, która świetnie się bawi podglądając mieszkańców i opowiadając wszystko swemu przyjacielowi-medium. Tak moi państwo, dzięki małemu, wścibskiemu i nieco natrętnemu duszkowi to Marvel jest najlepiej poinformowana osobą w Rezydencji, nie Ana. Reivenneth ponadto jest niezwykle niecierpliwą osobą i gdy tylko jej kumpel przekracza próg drzwi wejściowych pędzi czym prędzej do niego i zasypuje gradem pytań. To bywa naprawdę męczące, niby czemu Marvel co rusz chodzi poddenerwowany?