Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Gvantsa

3 posters

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Piętro :: X

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Gvantsa Empty Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Pon Kwi 18, 2011 8:10 pm

Gvantsa Tumblr_lgkz847lAh1qb7fqbo1_500
Sama. Powody są chyba wybitnie oczywiste.
Trochę pusto, trochę ascetycznie, trochę dziwnie.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Will Wto Kwi 19, 2011 9:46 am

/ zmiana daty XD /

Cóż moje stosunki z Gvan po wypadku były dosyć dziwne, wprawdzie spróbowałem to zwalić na szok pourazowy, który jest nieodłącznym elementem mojego życia, bo jak wiadomo wypadków z udziałem auta to ja miałem na po dziurki w nosie. Oczywiście gdy próbowałem w ten sposób się usprawiedliwiać Gvan popatrzyła na mnie jak na debila i to był koniec naszej jakże owocnej rozmowy na ten temat. W końcu czy istnieje lepsze wyjście z sytuacji niż całkowicie zapomnieć o dręczących nas problemach i po prostu udawać, że nic się nie stało? Zwłaszcza, gdy Gvan pamięta wszystko jak przez mgłę, bo już zdążyli po majstrować trochę przy jej wspomnieniach. W sumie to co z nią robili było chamskie jak nic innego w tym budynku, czy na serio dziewczyna nie może posiadać własnych wspomnień, nawet jeżeli posiadałyby pierwszy stopień okropności? W końcu to wspomnienia kształtują ludzi i dzięki nim funkcjonujemy w ten a nie inny sposób. Gdybym ja na przykład przez ten wypadek z października nie stał się warzywem nie zacząłbym szanować upośledzonych umysłowo ludzi. A nie... Ja nadal mam ich w dupie. Zły przykład, sorry. Ale wróćmy do teraźniejszości.
W sumie mogłem iść na imprezę Dymka sam. Przecież to było wiadome, że nie wróciłbym w pojedynkę jakkolwiek bym się starał. Ale pomyślałem sobie: co mi szkodzi zajrzeć do Gvan i wyciągnąć ją do ludzi. Niech się do cholery trochę zabawi, w końcu to takie... Normalne. Marie Anne nie była normalna to prawda, ale to nie znaczy, że fajnie będzie mieć ładną dupę przy sobie na imprezie. Dlatego teraz grzecznie stałem przed drzwiami i zapukałem. Niestety moja grzeczność ograniczyła się do pukania, bo potem nie czekałem na pozwolenie wejścia, tylko wlazłem i oparłem się o framugę drzwi.
- Jak tam mój pomiocie diabelski? Gotowa na dołączenie do zgrai pijanych i naćpanych nastolatków by odrobinę się zabawić? - zapytałem uśmiechając się do niej słodko. Tak też potrafiłem.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Wto Kwi 19, 2011 4:00 pm

Mozart. Ciekawe, że podobno był to jeden z najbardziej znanych w świecie kompozytorów. A może nawet nie "podobno"? Każdy spytany na korytarzu osobnik wiedział, kim był Mozart, prawie każdy umiał zanucić jakiś z jego utworów, spora część podawała nawet tytuły. Interesujące, że nie zachował się w mojej pamięci.
Z pożyczonych od Willa głośników sączyły się właśnie odgłosy pląsania palców pianisty po czarno-białych klawiszach. Słyszałam ten utwór po raz pierwszy, a przynajmniej byłam o tym przekonana, nie mogąc przypomnieć go sobie za nic w świecie. Jak wielu innych faktów z mojego życia, nic niezwykłego. A jednak w muzyce było coś dziwnie przyjemnego. Odciągnęła mnie nawet zupełnie od nauki. Zeszyty leżały rozrzucone na moim łóżku, a ja spoglądałam w ścianę nieobecnym wzrokiem, usilnie próbując coś sobie przypomnieć. Jak zawsze.
Pukanie do drzwi mnie zdziwiło. Nie byłam osobą towarzyską i nie miałam wielu znajomych. Przynajmniej tu, o kiedyś nic mi nie wiadomo. Nie często miewałam więc gości. Prawdę powiedziawszy od razu domyśliłam się kto zaszczycił mnie swoją obecnością.
Mógł być to tylko Will, który oczywiście wparował do środka nim usłyszał choćby zapowiedź "proszę". Przystojny facet i jedyny osobnik, z którym naprawdę lubiłam spędzać czas. Tak mniej więcej wyglądała nasza relacja, jeśli by kto pytał. Podobno poszła w ruch plotka, że jesteśmy parą, ale dla mnie to określenie było słabo zrozumiałe. Sypialiśmy ze sobą, poza tym on również z innymi laskami, co mnie jakoś specjalnie nie obchodziło bo miałam inne rzeczy na głowie. Ale fakt faktem, że częściej bywał u mnie, niż u jakiejkolwiek innej. Ja zaś jeśli już spędzałam czas inaczej niż sama, to z nim właśnie. Tak to jakoś było.
Teraz tylko uniosłam brwi, obdarzając go lekkim uśmiechem, co do którego już zdążyłam się nauczyć, że wywołuje u ludzi pozytywną reakcję. Prawdę powiedziawszy dopiero teraz przypomniałam sobie o tej całej imprezie, na którą zgodziłam się pójść razem z nim.
-No dobrze, daj mi dwie minuty. - odparłam wstając z łóżka i czekając aż łaskawie zamknie za sobą drzwi. Zostając w środku, rzecz jasna. Otworzyłam szafę, ściągając z siebie koszulkę i zrzucając spodnie, szukając jakiegoś ciekawszego stroju. Wsunęłam na siebie ciemną sukienkę, wiedząc dobrze, że obserwuje każdy ruch mojego ciała. Nawet nie musiałam prosić, by pomógł mi zapiąć zamek na plecach, gdy sama zakładałam czarne buty na obcasie. Przeczesałam puszyste włosy palcami, roztrzepując je nieco. I byłam gotowa, nie wiedząc jak komuś mogłoby to zajmować całe godziny.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Will Wto Kwi 19, 2011 4:42 pm

Oczywiście, że nie byłem jakimś wielkim fanem muzyki poważnej. Ja nie byłem fanem niczego poza pięknymi kobietami, które były moją z lekka chorą obsesją. Pewnie dało by się mnie podciągnąć pod określenie seksoholika, ale takie etykietki były w dupę wcisnąć. W końcu nie byłem tak do końca uzależniony bo to by było głupie. Uzależnienie mimowolnie kojarzyło mi się z niewolnictwem, a ja proszę państwa byłem wolny jak ptak i nic nie było w stanie mi tego odebrać. Stłamsić. Ale nie o tym miałem mówić, tylko o muzyce poważnej, która leciała własnie u Gvan. W sumie dobrze, że się doszkalała. Lubiłem doszkolone kobiety. Uch, czemu zawsze w moich myślach musi to brzmieć tak przedmiotowo? Hm. Nie chce mi się nad tym myśleć w sumie. Przed sobą miałem obrazy, które zdecydowanie zakłócały każdą myśl. Zamknąłem za sobą cicho drzwi i bezwstydnie gapiłem się na Gvan. Nie czułem się z tym jakoś źle, w końcu zdarzało mi się podglądać osoby, które nawet nie miały o tym bladego pojęcia i też się nie przejmowałem. A Gvan widziałem w o wiele bardziej prowokujących pozach.
Podchodząc do niej w celu zsunięcia jej sukienki nie mogłem oprzeć się by nie przejechać po niej ramionach, tali, a potem odgarnąć włosy i nie pocałować jej w szyję. Ładnie pachniała. Ech, niedobrze napalać się przed wyjściem gdzieś we dwoje. Niestety za późno.
- Coś nowego u ciebie? - zainteresowałem się, choć w sumie nie musiałem o nic pytać, już sobie wszystko zobaczyłem w jej wspomnieniach. Nawet to co sama nie wiedziała. To tak z grzeczności, w końcu miły ze mnie chłopiec. Zaangażowany. Interesujący się. Ideał. Podawać mnie za przykład w podręcznikach to za mało. - Pięknie wyglądasz - dodałem jeszcze przybliżając się jeszcze bliżej i bawiąc jej włosami. Silniejsze ode mnie, przepraszam.
Co do wspomnień Gvan, żeby była jasność, to niestety wciąż miałem jakieś wątpliwości czy mówić jej wszystko co do ostatniego szczegółu. Niektóre informacje były takie cóż... Brutalne i zupełnie psujące nastrój, który uwielbiałem. Ten zmysłowy, kuszący nastrój zwany napięciem. To był chyba główny powód tego, że Gvan musiała wszystko ze mnie wyduszać. A ja jej ulegałem, bo co miałem innego zrobić? Tak odrobinę chciałem się jej przypodobać, jak każdej. To leżało w mojej naturze.
- W sumie jak bardzo nie chcesz tam iść to możemy wpaść tylko na chwilę - rzuciłem od niechcenia.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Wto Kwi 19, 2011 5:07 pm

Odchyliłam lekko głowę, opierając ją o Willa i pozwalając mu na te pieszczoty. Nie mogłam powiedzieć, że ich nie lubiłam. Wręcz przeciwnie, przepadałam z nimi. I był to ogromny wyjątek, kolejny spośród wielu dotyczących tego pana. Inni ludzie nie mieli prawa mnie dotykać. Nie znosiłam żadnej formy dotyku, żadnego podawania dłoni, szturchnięć, głaskania, przyjacielskich przytuleń. Fizyczny kontakt mnie odrzucał i denerwował, wywoływał we mnie napięcie i złość. Dotknięcie mnie było jedną z najgorszych rzeczy jakie można było zrobić, jeśli już komuś naprawdę zależało na nawiązaniu ze mną bliższego kontaktu. Na szczęście takich wariatów nie było wielu, a ja już na pewno ich nie szukałam. Lubiłam swoją samotność.
Ale Will... Ten człowiek rządził się innymi prawami. Nie denerwował mnie samą swoją obecnością, nie odrzucał mnie, nie sprawiał, że dar wył szaleńczo w mojej głowie. Dlaczego? Tego nie byłam pewna, lecz miałam dwie hipotezy. Pierwszą, iż tak zależy mi na informacjach jakie wciąż od niego uzyskiwałam, że znoszenie paru niewygód przychodziło mi łatwiej. Druga, iż był to jeden z aspektów działania jego daru. Bo to, co mówili mi Starsi o związkach, było żałośnie śmieszne.
-Na chwilę i za chwilę....? - zaproponowałam, obracając się przodem do niego i opierając dłonie na jego piersi. Odpowiedni rodzaj kuszącego uśmiechu sam pojawił się na mojej twarzy, gdy zbliżyliśmy się do siebie. Jego ręce zsunęły się po moich plecach, moje powędrowały na jego szyję. Jedna, bo druga zsunęła się w dół brzucha, hamując jednak z odpowiednio kuszącym wyprzedzeniem.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Will Wto Kwi 19, 2011 5:20 pm

To, że Gvan nie lubiła dotyku było mi doskonale znane. W sumie wiedziałem o niej zbyt wiele rzeczy jak na mój gust, ale nic nie zamierzałem z tym zrobić. Ba, pewnie niedługo będę wiedział jeszcze więcej, to jest nieuniknione. Ona podobnie wiedziała zbyt dużo rzeczy o mnie, przynajmniej tak mi się wydawało. Zazwyczaj było tak, że sam gubiłem się w natłoku tego co plotę swoim dziewczynom i już sam nie wiedziałem co dokładnie Gvan wie. Całe szczęście wiedziała o jednym: uwielbiałem zmyślać i chyba się z tym pogodziła. To było na swój sposób fajne. Podobało mi się. Jeszcze raz przejechałem swoją dłonią po swoich ulubionych miejscach. Uwielbiałem dotykać. Macać ludzi, przedmioty, wszystko. Nie tylko przez swój talent, tak dla ogólnego faktu macania.
- Za chwilę... - zacząłem przysuwając się jeszcze bliżej niej tak, że moje usta znalazły się zaskakująco blisko jej ucha. - Za chwilę upieczemy ciasteczka i rozdamy je bezdomnym ludziom na dworcu - rzuciłem i odsunąłem się od niej na dobre. Nadeszła pora na łażenie po pokoju oglądając co takiego się zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Hm. Czyli od rana. W sumie niewiele, ale ja dostrzegałem każdy szczegół. Bluzka spadła z krzesła. Płyty nie leżą w kolejności. - Albo zrobimy coś na co ty masz ochotę. Choć pewnie bezdomni będą zawiedzeni, że mnie dziś nie zobaczą. Uwielbiają mnie niczym swojego zbawcę. Nie dziwię im się.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Czw Kwi 21, 2011 11:12 am

O rzeczach na które naprawdę mam ochotę, wolałbyś nawet nie wiedzieć, chłopię ty moje. pomyślałam spoglądając za nim, jak łazi po moim pokoju niczym ciekawski pies muszący obwąchać każdy kąt. Dobrze, że przynajmniej nie miał zapędów do sikania bo tego chyba żadna z nas by nie zniosła.
-Przypomnij mi jakiś przepis. - odparłam, łapiąc go za rękę. Pieprzyć ciastka, chociaż kto nie lubi ciastek, ale zawsze dobrze było dowiedzieć się czegoś nowego. O sobie. Och, jak ja nienawidziłam tej sytuacji. I nienawidziłam każdej jego odmowy, każdego zwodu i każdego zagrania mającego na celu dłuższe zatrzymanie mnie przy sobie. Gdybym mogła tak po prostu zajrzeć mu do wnętrza głowy i dowiedzieć się o sobie wszystkiego, co ten sukinkot już musiał wiedzieć... Zajrzałabym przez czaszkę. Bezpośrednio. Ale to może inny, razem.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Will Czw Kwi 21, 2011 8:26 pm

Oczywiście, że nie chciałbym wiedzieć. Świat w moich oczach był wielka łąką wypełnioną po brzegi jednorożcami, które miłują pokój i myślą jedynie o tym jak by to wzajemnie sobie pomóc. Taka wizja była az tak bardzo idealnie piękna, że jakieś ponure brutalne myśli kogokolwiek zrujnowały by mi psychikę jak nie wiem co. A ja przecież byłem taki delikatny umysłowo, byle wypadek i już stawałem się warzywkiem i trzeba mnie było wysyłać na Jamajkę. W sumie coraz częściej rozważałem czy by przypadkiem nie poudawać jakiegoś nawrotu debilastwa umysłowego, by sobie zafundować wakacje, ale z niewiadomych mi powodów zawsze to odkładałem na później. Nie wiem czy tym powodem mogłaby być Gvan, ale miałem nadzieję, że nie.
- Przepis? - zatkało mnie na chwilę i nie wiedziałem co dokładnie mam jej odpowiedzieć. Bo kurwa przepis? Właśnie, przyznajcie, że też byście się czuli zepchnięci z tematu rozmowy. - Mogę ci przypomnieć przepis na to by umilić Willowi życie, po pierwsze szczypta ciebie, szczypta mnie i będziemy się szczyptować aż do rana. - Nie potrafiłem sobie odpuścić, ale Gvan mnie już trochę znała i chyba zdążyła się przyzwyczaić. - Nie chcesz zapytać o coś innego? - dodałem w końcu, bo od początku czułem, że jednak musi być jakieś drugie dno. - Dziś powiem ci co tylko chcesz - obiecałem. Kłamałem.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Pią Kwi 22, 2011 4:17 pm

Uśmiechnęłam się lekko, pociągając go za rękę i wraz z nim przewracając się na łóżko z zamiarem nie zwracania uwagi na to, że pognieść się może moja sukienka. Nie było nikogo, kto mógłby zwrócić na to uwagę, a czyje zdanie by mnie obchodziło. Will? Rzadko zdarzało mu się naginać moją cierpliwość takimi komentarzami. Chyba dobrze rozumiał, że wodzenie mnie za nos ze wspomnieniami jest już wystarczającym narażaniem się. Może wiedział o mnie więcej, niż podejrzewałam...? Czasem miałam takie wrażenie, gdy widziałam krótkie błyski lęku w jego oczach. Zupełnie jakby bał się, że za chwilę naprawdę zrobię mu krzywdę z tej złości. Ale był pewny siebie i chyba mi się to podobało.
Podobnie jak podobało mi się, gdy znalazłam się pod nim, gdy jego ręka już odważnie powędrowała w górę mojego uda, gdy zaczęliśmy się całować. Raz, następny, kolejny i jeszcze więcej, jak zawsze. Coś takiego było między nami, że nie mieliśmy się dość, że mieliśmy na siebie nawzajem nieco mniej wyjebane, niż na całą resztę świata. Moje cycki i jego talent? O, prawdopodobnie. Tak więc gdy jego usta znalazły się już na moim biuście, uwalniając moje, mogłam skorzystać z jego oferty.
-Zobacz i powiedz mi, jak działa moja moc.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Will Pią Kwi 22, 2011 6:15 pm

Zwykle gdy już raz zacznę zajmować się swoją ulubiona czynnością, to później trudno mi jest przerwać, oderwać się by zrobić coś całkiem innego, o wiele mniej przyjemniejszego. Ale dzisiaj coś mi kazało postąpić inaczej. Dokładnie nie wiem, co, ale po ostatnim pytaniu Gvan usiałem prosto i poprawiłem swoją koszulę tak jakbym już skończył. Ale przecież mogliśmy tak wiele różnych rzeczy zrobić w łóżku. Naprawdę wiele. Niestety jak widać nieprzewidywalne zachowanie należało do mojej natury i czasami musiało mi odwalić coś odbiegającego od normy. Za to wszyscy mnie lubią, nigdy nie jest nudno i monotonnie.
- No przecież ranisz innych ludzi odbierając im całą siłę witalną i magazynując ją w sobie by uderzyć później ze zdwojoną mocą - odpowiedziałem jej tak jakby dokładnie o wszystkim wiedziała już od dawna. Spojrzałem na nią uważnie, ale za nim całkiem to do niej dotarło, ja już stałem przy drzwiach gotowy do wyjścia. Bo w końcu mieliśmy gdzieś iść nie? Nie bawić się w łóżkowego potwora gramoląc się w pościeli, nie opowiadając z szczegółami ile ludzi Gvan zraniła. Nie, idziemy się bawić. W miejscu publicznym Gvan będzie łatwiej. Znaczy ja chciałem by tak było. - To co lecimy już? Chyba i tak wpadniemy tam jako ostatni. Może jeszcze trochę zostało dobrego alkoholu - wzruszyłem ramionami i czekałem aż wszystko będzie się toczyło takim biegiem jak ja tego chcę.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Pią Kwi 22, 2011 8:33 pm

Magazynujesz. To było słowo klucz.
Nagła przerwa w naszych wspólnych pieszczotach niewiele mnie obchodziła. Jutro, pojutrze czy za tydzień, Will w końcu i tak przyjdzie znów z kolejną kiepską wymówką dla swojej obecności. Lub przeciwnie, to pojawię się ja, żądając od niego tego co zawsze i płacąc/czerpiąc za to tak jak zawsze. Nasz układ działał idealnie jak... Ah, jak orkiestra grająca Requiem Mozarta. Kto był chórem?
On zdążył już wstać, podejść do drzwi, patrzeć na mnie wyczekująco. Ja zaś siedziałam na łóżku, bezwiednie poprawiając sukienkę i spoglądając w kąt pokoju, myślami będąc gdzie indziej. Magazynujesz... Tak więc stąd brało się przyjemne uczucie, gdy przypadkiem pozwoliłam mojej mocy działać na tamtym chłopaku w kuchni.... To dlatego z każdą chwilą przychodziło mi to łatwiej. To dlatego tak bardzo mi się to podobało i dlatego Starszym musiało zależeć, bym o tym nie wiedziała. Bali się, że zacznę robić to wszystkim dookoła, że zacznę krzywdzić. Co z resztą wydawało mi się czymś zupełnie naturalnym, odkąd odkryłam tą swoją zdolność. To było wręcz tak, jakbym nie tylko mogła to robić, ale powinna to robić. Lecz starsi mieli na ten temat inne zdanie. Och im więcej się dowiadywałam, tym bardziej czułam się obrażona przez ich bezdenną głupotę.
-Tak.. Lecimy. - odparłam w końcu, wstając z łóżka i ostatni raz poprawiając włosy. Podeszłam do Willa i rzuciłam mu lekki uśmiech. Co mówili Starsi na temat takich sytuacji? Jeśli ktoś zrobił coś dla ciebie, podziękuj mu? Chyba tak.
-Dziękuję. - rzuciłam więc, wychodząc wraz z nim z pokoju.

/Will prowadzi/
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Sro Sty 25, 2012 10:18 pm

/ach ze złociście pełnych rozkoszy snów Gvantsy/


Spędziwszy przed lustrem w moim pokoju półtorej godziny, spojrzałm wreszcie na swoją fryzurę z ukontentowaniem. Moje sięgające juz prawie pasa, czarne włosy, lśniły przepięknie układając się w perfekcyjne loki. Oczywiście ta idealna fryzura była efektem długiej pracy, lecz było to zajęcie sprawiające mi przyjemność. Gardziłam dziewczynami, które nie potrafiły usiedziec w spokoju i z cierpliwością oddać się pracy nad sobą. Jeśli ktoś nie potrafił zadbać nawet o swoją powierzchowność, jak musiało wyglądać jego wnętrze? Zbyt wiele kręciło się po Rezydencji dzikusek mówiących co im ślina na jezyk przyniesie, puszczających się na prawo i lewo, krzyczących, niewychowanych, głupich. Układanie włosów sprawiało mi przyjemność jako sama czynność, lecz również pozwalalo moim myślom płynąć swobodnie. Podkręcając loki i rzęsy rozmyślalam o swej ostatniej podróży. Dokąd się udałam nie było już dla Starszych tajemnicą. Od jakiegos czasu wiedzieli, iż odkrylam swoją przeszłość, a nawet sami opowiedzieli mi o niej nieco. Miły gest z ich strony, choć nie mogl zaskarbic im mojego zaufania.
Moja podróż byla krotka i zupełnie nieefektywna. Nie znalazlam nic, a konkretnie nikogo i dowiedzialam sie naprawde niewiele. Irytowalo mnie to. Nim jednak zlosc zdazyla rozgrzac sie we mnie, skierowalam swoje mysli na inne tory. W końcu już za kilka chwil mial mnie odwiedzic Ingvar. Cieszylam sie na to spotkanie bardziej, niz chcialam sobie pozwolic. I chociaz probowalam sie do tego nie przyznawac, przez te dwa tygodnie rozlaki wypelnialo mi nieprzyjemne uczucie zwiazane z jego nieobecnoscia. Z tego co wiedzialam, nazywalo sie tesknota i bylo ludziom bardzo bliskie. Lecz dla mnie bylo zaskoczeniem i zupelna nowoscia.
Jeszcze raz z zadowoleniem przyjrzalam sie swym wlosom, delikatnemu makijazowi i temu, w jaki sposob podkreślał kolor moich oczu. Znow mialam na sobie moja czerwona sukienke, ktorą jakiś czas temu dostalam od Mojego Króla. Piekną, gustowną i świadczącą jak najlepiej o zamiarach mojego, hmm, partnera?
Nie musialam czekac dlugo. Ledwie zamknelam swoją toaletkę i pochowalam kosmetyki, rozleglo sie ciche pukanie do drzwi. Dziwiąc sie mojej wlasnej ekscytacji i skrywajac ja pod stonowanym usmiechem, otworzylam drzwi memu zawsze punktualnemu Królowi.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Ragnvald Pią Sty 27, 2012 8:49 pm

Ragnvald swoją dyplomatyczną wizytę w domu, królewskim pałacu, musiał traktować poważnie. Miał za zadanid stawić się tam za wszystkich ich trzech: za księżniczkę i królewicza i oczywiście samego siebie, królewskie rodzeństwo, pierwsze w państwie, pierwsze na okładkach gazet. Kiedy Sigrid i Feliks pojawiali się na tych wielkoobrazkowych, przytłoczeni wielemówiącymi głośnymi tytułami, on prezentował się przy żołnieżach, przyjeżdżał do biednych, ostatnio lud go kochał, za to, że "na rzecz równych szans" zamieszkał z "klasą robotniczą" w "najbardziej odległej osadzie naszej Ojczyzny". Manipulacja mass mediów nie znała granic. Ragnvald, nawet jeżeli wybudowałby tu sobie spa a z tubylców zrobił swoich pachołów, wciążbyłby pokazywany w najlepszym świetle. Redaktorka głównej gazety była częstym gościem Pałacu, a jej naczelna reporterka kiedyś spędziła cały dzień z księciem i od tego czasu jej artykły aż lepią się od miodu. Nie zabrakło ich i przy tej wizycie. Królewicz był zmuszony udzielić mylących odpowiedzi, gdyż tym razem panny stwierdziły, że czas zapytać Arcyksięcia o jego plany sercowe. Cóż powiedzieć, słów bez liku, ale żadne nie będzie mogło być prawdziwe, póki nie omówi tej decyzji z całym sztabem ludzi. Od wizerunku, od prognozy sytuacji w kraju, od spraw rodzinnych. Życie przyszłego Króla nie jest wcale takie przyjemne, nawet wiadomość o jakiejś "miłostce" musi być zaaprobowana. Scorpius nigdy nie chciał spaść na miejsce Feliksa. Nie mógł działać tak jak nie wypadało. A nie wypadało być zainteresowanym kimś w czyich żyłach płynie krew brudnych ludzi, kto nie urodził się w ich stanie, kogo przeszłość jest mętna - to usłyszał od Ojca Króla i jego doradców. Postanowili, że Ingvar nie może się wiązać emocjonalnie z nikim takim jak ona. Jego argumenty nie doszły nawet do głosu, został wyproszony.
Zemścił się na bracie, odbierając mu pozwolenie przekraczania granic kraju. Zemsta, jak i sam zakaz nie były szczególnie dobrym pomysłem: niedługo później do stolicy dobiegły zdjęcia Książulka paradującego, nawet całującego, jakiegoś brudasa, w małej podrzędnej dzielnicy miasta w Czechach. Padło pytanie: jak poradzi sobie król, skoro sam jego brat, się go nie słucha? W noworocznym orędziu jednak wciąż stał obok Ojca. Ubrany w odświętny surdut. Uruchomił moc. Działała. Znów był cudownym dzieckiem.
Dziś wrócił. Uczucie zniecierpliwienia trwające odkąd umówił się z nią, nasilało się co jakiś czas. Ale już wyleciał, już wylądował, już jechał limuzyną. Jeszcze tylko wizyta u dyrektorki - ojciec zlecił mu przekazać na dłonie dyrektorki jakieś udziały, z których były niezłe pieniądze. Wyszedł. Nieważne. Nieważne, jak bardzo dziękujesz kobieto, tak, wypiję herbatę, bo nie wypada odmówić, tak, tak, w rzeczy samej, coraz bardziej mi się tu podoba, nie, wystrój nie pozostawia wiele do życzenia, już muszę panią pożegnać. Zostawił dwóch ludzi, spojrzał na zegarek. Doświadczony, wiedział, że skończy właśnie o tej godzinie. Do pokoju przyszedł sprawdzić, czy zostawili już kufer, czy rozwiesili nowe obrazy, czy są kwiaty. Były.
-Nie oddadzą Twego piękna, ale pachną równie słodko jak pachniała moja tęsknota- przywitał się, patrząc zza bukietu. Czerwień, czerwień, róże w złocie. Seryjnie. Czerwone róże kąpane w złocie. Wręczył jej owy bukiet, a kiedy tylko zamknęły się drzwi, mógł się nie przejmować, że ktoś mu siedzi na głowie. Stres minął. Mineła odpowiedzialność. Czuł się lekko.
Nawet nie wiedział, że zapomniał jej całować. Wpatrywał się w to chodzące bóstwo, zastanawiał jak to możliwe, by ona nie miała błękitej krwi. Ale po najedzeniu oka przypomniał sobie wreszcie co miał zrobić. I porwał ją do całowania. Tęsknego, na który czekał więcej niż dwa tygodnie. Całe życie najprawdopodobniej.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Pią Sty 27, 2012 9:27 pm

Kwiaty. Żaden szczegół nie uszedł jego uwagi, nawet jej ulubiony odcień róż. Bukiet jednak ściągnął uwagę Gvantsy zaledwie na krotką chwilę. Bowiem gdy spojrzenie czarnych oczu trafiło na jego oczy, nic już nie mogło go oderwać.
Jakże nienaganna była jego fryzura, jak idealne rysy i otaczający go zapach. Królowi wszystko przychodziło z zaskakującą łatwoscią. Zdawal się być zrodzony z olśniewającym urokiem. To bylo dla niego takie naturalne - znosic wszystko, wszystkiemu podolac i jeszcze do tego prezentowac sięz taką klasą. I nawet łatwość, z jaką imponowało to Marie Anne dopełniala calosci jego wizerunku.
Nim zdążyla zareagowac, odpowiedziec cokolwiek, znalazla sie w jego ramionach, czując cudowne usta na swoich ustach. Oddała więc pocałunek, zadziwiona uczuciem ulgi i lekkości, ktore towarzyszyly tej chwilii. Smak warg Ingvara sprawił, że ich pocalunek zapłonął namiętnością. To wszystko szokowało ją. Taki nadmiar odczuć i UCZUĆ, których nie rozumiała, napełniał ją niepewnością. Zazwyczaj w takich sytuacjach uciekala lub wybuchala zloscią. Lecz teraz, w ramionach Swego Króla, poddała mu się z zadziwiającą ulgą.
-Ragnvaldzie... - zdołala powiedziec, kiedy ich wargi rozłączyły się na chwilę by oboje mogli zaczerpnąc tchu.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Ragnvald Pią Sty 27, 2012 10:18 pm

Łatwość. Cóż, to oczywiście tylko tak miało wyglądaćm w istocie wcale tak kolorowo nie musiało być. On był produktem, musiał umieć się sprzedać. W pewnym stopniu nie ma nic dziwnego, że jego zdjęcia są w tym samym magazynie w którym jest wywiad z Hanną Montanną czy Seleną Gomez - one też są produktem. Wypucowaną maszyną do robienia pieniędzy, wyprodukowaną na potrzeby konsumentów. W jego przypadku też do trzymania kraju żelazną ręką. Jeszcze sto lat temu mógłby zająć jeden z pałaców i tam zamieszkać z Gvan, a nikt niemiałby tego mu za złe - co prawda mogłaby być jedynie jego kochanką, gdyż wtedy ograniczenia były o wiele surowsze. Jeszcze sto lat temu wystarczyłoby, żeby wyszedł na balkon i pozdrowił lud. Dziś musiał uczestniczyć w życiu społecznym, musiał prezentować się dobrze do każego ujęcia - nie było czasu na gafy, paparazzi tylko czekali na jego potknięcie. Porównywanie gwiazdek z przyszłą głową państwa jest dla owych gwiazdek zaszczytem, lecz tak działa teraźniejsza opinia publiczna. Smutne, acz prawdziwe.
-Tak..?- wysapał prawie, już taki wkręcony w te pocałunki, że mocniej się nie dało, chyba że w łóżku, które przecież stało tylko kilka metrów za nimi. Czy idealny książe rzuca się na osobę, którą obdarza uczuciem? Pewnie gdyby tą osobą była Marie Anne, nawet papież nie pogardziłby i chciał wykorzystać każdą chwilę. Przekleństwo bycia Królem-Podwładnym tejże oto tu, odsuwała go od zmysłów. Królu, pamiętaj, że doradzy Ojca zawsze wiedzieli lepiej. Oni mają pojęcia co dzieje się z mężczyznami, którzy zbyt mocno ugrzęzną w więzach miłości. Oni nie mogą należycie kierować państwem. Odrzuć swe pragnienia, sięgnij po rozum! Ale on nie słucha. Martin skupiony jesy na czynności ogłupiającej, ale unoszącej do nieba. Do gwiazd jeszcze trochę, lecz bliżej. Bliżej na pewno.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Sob Sty 28, 2012 7:32 pm

Nie dokończyła. Wpatrzyła się tylko głębiej w jego orzechowe oczy czując, jak traci kontakt z rzeczywistością. Cóż za dziwne, pozbawiające gruntu i pewności siebie uczucie! Takie, jakiego rozsądek oraz instynkt samozachowawczy nakazują unikać niczym ognia. Umysł Gvantsy nie nawykł do tracenia kontroli. Ta kobieta od zawsze trzymała swe odruchy i odczucia na żelaznej wodzy, ponieważ inaczej nie byłaby w stanie przetrwać. Całkowite panowanie nad sobą było dla niej rzeczą elementarną, by nie zdradzic się ze swą mocą, by nie dac się schwytac, by moc zaznawać zakazanej rozkoszy.
Zaś teraz? Toczyła wewnętrzną walkę w tej nowej dla siebie sytuacji. Z jednej strony pragnela poddac się temu uczuciu, zapaść w ramiona Króla i odkrywać wciąż nowe emocje, jakie tylko on potrafił w niej wzbudzić. Z drugiej jednak strony zimna logika ostrzegała przed takim odsłonięciem się. To zagrażało im obydwojgu bardziej, niż mogli sądzić. To powtarzało się za każdym razem w takich sytuacjach. I dotychczas zawsze wygrywał rozsądek i opanowanie Marie Anne. Król musiał zadowalac się subtelnymi pieszczotami z dwóch powodów, a nie jak większosc mezczyzn z jednego. Lecz czy robiłoby mu to jakąolwiek róznicę, nawet gdyby wiedzial?
Jednak teraz zmysły i pragnienia Gvantsy żądały więcej, a ich siła była w stanie pokonać rozsądek z powodu dlugiej rozłąki i związanej z nią tęsknoty. Czerwone usta kobiety drgnęły w niepewności, któa zdarzała jej się tak rzadko! To drgnięcie było dowodem przegranej rozsądku.
Nim zdążyli mrugnąc jeszcze raz, ich usta połączyly sięw kolejnym, namiętnym pocałunku. Dłonie Gvantsy powędrowały na tors i szyję Ragnvalda. Oddech dziewczyny przyspieszył, gdy chłonęła rozkosz tej chwili i wszystkie, zupelnie nowe odczucia z nią związane. To nie przypominalo pocalunkow z Willem ani zadnym innym mezczyzną, jakiego pamiętała. Ta przyjemność, to szczęście i upojenie... Umiała porównać je tylko do rozkoszy, jakiej zaznawała podczas swych krwawych uczt. A to wywracało jej wszechświat. Miękła w ramionach Ingvara i w najbardziej kobiecy, niesamowity sposób oddawała się w jego władzę, choć przecież nieświadomie sama również rządziła nim.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Ragnvald Sob Sty 28, 2012 8:44 pm

Królu, opanuj się, och Królu! Nie można ci tak traktować tej kobiety. Nie można ci tego robić! Czy nie wiesz, że istnieją na tym świecie żelazne zasady, czy nie wiesz, że słowo Ojca musisz wypęłnić? O, napewno jej powiesz! Tylko przed czy po? Przed tym jak zrozumiecie oboje, że jesteście zgubieni, czy zaraz po, by jeszcze się dobić? Nie można ci, nie można.
Z tyłu gra muzyka. Delikatna. Gdyby wyłączyć dźwięk waszych ust, nie umielibyście się wbić w ten rytm. Zbyt jesteście zachłanni, zbyt szybko chcecie spełnienia. A czy muzyka, ta szczególna, czy ona kiedykolwiek kogoś zawiodła? Czym jesteście, skoro nie zaufacie takiej pewnej karcie? Myślicie, żeście bogami, pozjadali wszelkie rozumy, zaraz zjecie się nawzajem. Nie macie chwili by wysłuchać co mówię, co mówię, a ja płynę, moje dźwięki słyszycie. Zaraz, może nie słyszycie nawet? Słuchać a słyszeć, a nie słyszeć nic. Gonię was, nieco więc nadaję się na podkład do waszej zabawy. Gdy przechodzicie lekko, niesieni namiętnością, gdy tańczycie: jedno noga w tył - drugie noga w przód, aż miękka pachnąca pościel ugina się pod ciężarem obu ciał.
Kwiaty upadły. Nikt nie podniesie nawet róży. A ona samotnie pomiędzy resztą samotnych koleżanek. Każda z nich błyszczy się dziś szczerym złotem - cóż za trwonienie skarbów! Kraj biednieje, a jego władca przetapia jedzenie na złoto, by rozrzucić je pod stopami kobiety, która go omamia.
Coraz ciszej już jestem. Zajęłam się kwiatami. Wy, wy nieczyści, już kładziecie głowy. Jeszcze chwila i usłyszę rozpinane guziki, jeszcze moment i zakryje mi oczy sukienka z gładkiego materiału.
Słodko pachniecie. Czuję coś słodkiego w Was.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Pon Sty 30, 2012 11:31 am

-Tęskniłam Ragnvaldzie.... - wyszeptała, gładząc policzek Króla i patrząc w jego orzechowe oczy. Leżeli już, choć jeszcze ubrani. Lecz to, co przed chwilą się stało, miało moc by poderwać i umarłego z grobu. Takie słowa, takie wyznanie uczuć nie zdarzało się Gvantsie nigdy. Prowadzili wiele rozmów, długich i pięknych, lecz gruzinka nie zdradzała swoich emocji. Przyczyn było wiele, a główną niepewność i niezrozumienie. Jak mówić o czymś, co ledwie się pojawia, czego nie rozumiemy, przed czym próbujemy się bronić? Lecz teraz te dwa słowa padły z jej ust z przekonaniem i szczerze. Patrzyła mu w oczy i pierwszy raz odważyła się przyznać, do tych nowych odczuć, które w niej budził. Cóż innego jej pozostawało, gdy i tak była już w jego mocy?
Westchnęła, gładząc delikatnie policzek Ingvara. Lubiła jego bliskość, lubiła wyjątkowość, jaka była pomiędzy nimi. Jednak to wyznanie sprawiło jej również przykrość, a tego nie mogła zrozumieć. Znów poczuła irytację nad swoją własną niewiedzą.
By się jej pozbyć, zwróciła rozmowę i sytuację na inne tory.
-Jak minęła Ci wizyta w domu? - zapytała, przywdziewając jeden ze swych spokojnych uśmiechów.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Ragnvald Pon Sty 30, 2012 7:26 pm

Ręka Ragnvalda zadrgała, kiedy pocałunki zwolniły. Zawisła ponad ciałem dziewczęcia. Jakby się przestraszył, że gdy już nie będą sobą wystarczająco zajęci, oczy zobaczą to czego nie powinny. Przyszłego króla trzymającego dłoń na krągłościach emigrantki z Gruzji. Cóż za tytuł, gdyby za oknem siedział ktoś z aparatem, możliwe, że już jutro Ragnvald byłby najchętniej oglądanym przyszłym władcą. Miałby sławę jak Paris Hilton! Zawsze o tym marzył, wiadomo. Ale nie będąc takim ironicznym. Namiętności były gorące. Mężczyzna ledwo co dał radę się powstrzymać przed kontynuacją rozpoczętego dzieła. Na szczęście był Królem, więc miał wpojone już w krew dostosywanie się do zasad. A jedną z nich było, by nie zachowywać się zbyt brutalnie. Czasem jednak Marie Anne wywoływała w nim takie pokłady testosteronu, o których on sam pewnie zapomniał. Stawał się silny, czuł się jak bóg, był władczy, lecz w innym znaczeniu niż na kongresach i obradach sejmu - tam miał tylko stukać laską (haha), tu czuł się jak władca życia i śmierci. Może w niedługiej przyszłości, gdy już go ukoronują, dowie się że tak się czuje każdy Król. Albo uzna, że woli nie być Królem, bo woli poślubić... tą, tu piękną, jedyną, czerwonowargą, hebanowowłosą, boskofigurową (!). Zasnął, w istocie śnił na jawie, skoro trzymał w objęciach taką pociągającą kobietę, a ona wymawiała jego imie. Jeszcze moment w głowie dudniły mu jej słowa. Jej zachrypnięty lekko, seksowy głos mieszał mu zmysły. Co z zasadami, co z kurtuazami, och namiętności!
Odpowiedział drgnięciem wargi. Dłoń opadła na jej talię, poczuł materiał ognistej sukienki, wyobrażał sobie miękkość skóry. Nie rozmawiali o tym. Nie padł ten temat, może byłoby łatwiej, gdyby Gvan dała zaprosić się na Święta do jego posiadłości na południu kraju. Mieliby szansę by być tylko ze sobą. Bez jego brata i siostry, których musi pilnować. Bez irytujących lekcji panowania nad talentem. Bez jej znikania na dwa dni. On i ona. Zsunął zainteresowany rękę. Będzie próbować. Jest Królem. Tfu, będzie. Może to na to czekała?
-Była wyjątkowa. Zostałem zapoznany z terminem następnego kongresu na którym wybiorą z kolei termin mojej koronacji. To nic ważnego: starsi wiekiem seniorzy chcą spotać się przy dobrym alkoholu i poplotkować. Ale ubierają to w wielkie słowa, więc nie będę pewnie mógł im odmówić. Korzystając natomiast z mojej władzy odebrałem bratu pozwolenie opuszczania kraju. Felix powinien wreszcie zrozumieć, że jego zachowanie jest źle przyjęte. - Ragnvald przynuuudzał, bo w istocie wcale nie może być nic superowego w zimowej wizycie Zamku Królewskiego. A jego dłoń dotarła do skraju sukienki i powoli wracała w górę, tym razem już pod materiałem -A, i zabronili mi się z Tobą widywać- dodał mimochodem, mając wielką nadzieję, że nie zabrzmiało to, jakby miał to gdzieś. Tylko może nie chciał nikogo zdenerwować? -A Twoja wizyta..?
gdziekolwiek skarbie byłaś
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Pon Sty 30, 2012 7:55 pm

Dziewczyna słuchała go z uwagą, wciąż zapatrzona w jego piękne oczy. Nie przestawała również gładzic dłonią Królewskiego policzka i zachwycać się każdą sekundą, w której mogła to robić. Uniosła brwi, słysząc o represji wobec Felixa, którego już oczywiście zdążyła poznać w Rezydencji. Książę nie zaszedł jej specjalnie za skórę, przynajmniej nie osobiście. Irytował ją tylko dlatego, że denerwował Scorpiusa.
-Podejrzewam, że nie był szczęśliwy? - zapytała retorycznie, lekko zmieniając układ warg w swoim uśmiechu by oddać rozbawienie. Jednak dopiero następne stwierdzenie głęboko przykuło jej uwagę, odciągając ją zupełnie od ręki Króla po raz pierwszy tak odważnie wędrującej po jej ciele.
-Słucham? - zapytała, zamierając na sekundę w bezruchu, gdy jej oczy robiły się większe i błysnęło w nich zdziwienie. Odsunęła się i podniosła do pozycji siedzącej, a wtedy w jej czarnych oczach pojawił się również ognik złości.
-Co to znaczy? - zapytała znów, a kolejne odczucie przemknęło przez jej oblicze i zniknęło równie prędko, jak się pojawiło. To był lęk, do którego dumna Gvantsa nie miała zamiaru się przyznać. Nawet przed sobą samą. Mimo swego wcześniejszego wyznania... Nie. Starała się więc, by jej usta nie drgnęły po raz kolejny i by dłoń przestała zaciskać się na prześcieradle. I wszystko to jej się udało. W ledwie sekundę przywdziała chłód, okraszając go jedynie odrobiną oburzenia. Wpatrywała się w Ragnvalda, czekając na wyjaśnienia.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Ragnvald Pon Sty 30, 2012 8:16 pm

-Nie..- odpowiedział, również będąc w jakimś dziwnym letargu pomiędzy snem a rzeczywistymi marzeniami. Ale starczyło by zamknął usta, a nagle został na poduszce sam. Dłoń, która jeszcze przed chwilą miała szansę być najszczęśliwszą na świecie, nagle była sama. Sama na pościeli, sama tylko z nim. Król w ślad za Marie Anne uniósł się do pozycji siedzącej. Nie był właściwie w stanie zrozumieć, jak można tak szybko zmieniać humory. Kobieta przed sekundą była gorąca i potulna (nie wiem jak można nazwać potulną Gvan), a teraz była ewidentnie zła.
Luchihan, który był przecież zapoznany z wieloma wychowanymi młodymi damami, wychował się w przeświadczeniu, że każda z nich - kobiet - ma być posłuszna mężczyźnie. Muszą się sprzeciwić, gdy gnane swymi słabościami dadzą się uwieść jakimś pokusom, lecz gdy wychodzą za mąż ich jedynym centrum ma być mężczyzna, mąż. Co więcej nigdy nie miał styczności z nawarstwieniem tak prawdziwych uczuć. Gvan go interesowała, gdyż na jej twarzy umiał odczytać szczerą złość, dumę, czy radość. Nie za bardzo umiał zrozumieć wszystkie uczucia, lecz przecież ona miała go nauczyć. Stawiając go jednak w takich sytuacjach prowadziła przyśpieszony kurs dla wybitnie uzdolnionych. Spróbował dotknąć jej ramienia. Zepsuł jej fryzurę. Nieszkodzi, tak wyglądała jeszcze lepiej.
-To znaczy, że rozmawiałem z ojcem. Powiedziałem mu o Tobie.- Ragnvald się nie bał tego co mówi. Był zaślepiony uczuciami, którymi był gotów objąć ją całą. Poświęciłby jej życie całego Królestwa. -Nie był zachwycony, uzgodniwszy wszystko z innymi dostojnikami, podjeli decyzję, że nie powiniem się dalej z Tobą widywać. Lecz wyraźnie wyjaśniłem im, jakie żywię wobec Ciebie uczucia i plany. Wiele ryzykuję, ale prędzej czy później przekonają się - znów wyciągnął dłoń, by pogładzić ją po policzku.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Pon Sty 30, 2012 9:19 pm

Gvantsa zacisnęła czerwone wargi, słuchając tłumaczenia Ingvara. Był to jeden z jej najpiękniejszych objawów złości, bo ten grymas nadawał jej groźnego uroku, właściwego Gruzinkom. Nigdy nie było po niej lepiej znać pochodzenia, niż właśnie w chwilach takiego, częściowo kontrolowanego gniewu.
Jednak nie wszystko co mówił wprawiało ją w taką złość. W końcu, z drugiej strony, została przedstawiona Królowi. Ragnvald nie obawiał się przyznać do swych uczuci przed najważniejszym człowiekiem w kraju, nie obawiał się stawić czoła jego dezaprobacie. I wszelkim problemom, jakie ich związek wnosił w jego życie. To sprawiało, że poddawała mu się jeszcze bardziej, zachwycona jego pewnością, determinacją i męskim podejściem do sprawy. Gorzej, że reakcja Króla była... niezachwycająca.
-Ragnvaldzie, czy chodzi o mój talent? Czy to dlatego? - zapytała, siląc się na spokój i chłodną ocenę sytuacji. Cóż, w końcu powody, dla których spotkała się z tak wyraźną niechęcią, ze strony królewskiej rodziny nie były jej znane. Niechęcią, by nie rzec nawet... pogardą. A przynajmniej tak częściowo odebrała słowa Scorpiusa. Cóż, jej zdolność... Sam Ingvar nie wiedział tak naprawdę, do czego była zdolna. Co prawda zdarzyło mu się już kilkukrotnie widzieć ją w akcji, poza tym rozmawiała z nim i podzieliła się z nim częścią sekretu... lecz tylko częścią. O najmroczniejszej części jej mocy wiedzieć mogła tylko ona. Oraz, niestety, Will i starsi. Lecz skoro wiedzieli oni... Czym było dla Króla, zażądać takiej wiedzy na temat wybranki swego syna i natychmiast zakazać mu jakichkolwiek kontaktów z nią? To było aż nazbyt logiczne. I Gvantsie nie przyszło do głowy, że może chodzić o coś prostszego, coś, co wydawało się przynależeć do zupełnie innej epoki.
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Ragnvald Pon Sty 30, 2012 9:45 pm

Ragnvald był zachwycony tym istnie wschodnim wyrazem twarzy. Marie Anne wyglądała jak gwiazda filmowa, była równie groźna, co słodka, aż się ciepło robiło na sercu. Nawet mieszkańcowi tak zimnych terenów, a może właśnie jemu. Przez głowę przemknęła mu myśl, że powinien jak najszybciej zatrudnić malarza, który uchwyci ogrom urody owej istoty. Nie, fotograficy mogliby z niej zrobić zbyt ordynarnie pustą. Tu musiały działaś pędzle i farba.
Zaskoczyło go jej pytanie. Dla niego brzmiało absurdalnie, co więcej było dla niego wyjątkowo śmiesznym. Nie będzie się z niej wyśmiewał, nie nie.Skąd mógł wiedzieć z jaką potegą ma do czynienia? Nie wiedział.
-Ależ skąd. Twój talent jest niebezpieczny, lecz domniemywam, że oni nie mają pojęcia co może dziać się w Rezydencji. Zresztą, dlaczego akurat talent... nie rozumiem- uśmiechnął się lekko, tak właściwie ulżyło mu nieco. Talent? Uspokoił chyba Gvan, chociaż sam nie wiedział, czy oni wiedzą o tych całych ich mocach. Jeżeli nawet: Gvan jest jak nóż, a czy noże same z siebie są zagrożeniem? Raczej pomocną maszyną. -Nie chcę Cię okłamywać, rzecz wygląda następująco: gdyby William nie wybrał Kate, dziś Angila i Hiszpania miałyby wspólnych władców. Pomijam fakt, że Anglia w swojej decyzji była aż nazbyt postępowa: u nich to uchodzi, natomiast w Norwegii taki obrót spraw nie może dojść do skutku. Głowa państwa jest zobowiązana by pojąć za małżonkę osobę odpowiedniego pochodzenia. Odpowiedniego, czyli taką, której korzenie sięgają bogów, kogoś o błękitnej kwri. W moim rodzie, Gluksburgom wyśniło się, że na nowo oczyszczą krew, chcieli łączyć się jedynie z arystokracją. Dlatego bliżej im do tego, by zgodzić się na mój ślub z królewną Hiszpanii, czy hrabiną Danii, nawet dużo młodsza odemnie księżniczka Macedonii była brana pod uwagę. - Ingvar przestał chodzić po pokoju, znów spojrzał na Gvan -Tradycja każe mi kontynuować sen mych pradziadów. Dlatego tak trudno się im zgodzić. Plus to, że za karę będą mi musieli odmówić tronu. Niestety, rodzeństwo mam niezbyt rozgarnięte, nie chcą mnie tracić- powiedział wreszcie Król i stanął taki potężny i wgl.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Marie Anne Wto Sty 31, 2012 11:49 am

Cóż, jeśli Gvantsa jest nożem, to wyjątkowo samodzielnym w zadawaniu krzywdy. Przyrównałabym ją wręcz do sztyletu, zabijającego w tajemnicy i z ukrycia, okrutnie i skutecznie.
Początkowo brwi kobiety uniosły się w lekkim niedowierzaniu, lecz z każdym kolejnym słowem arcyksięcia wyraz jej twarzy tężał i nie wróżył niczego dobrego. Ściągnięte wcześniej usta zacisnęł się mocniej, brwi zbliżyły do siebie w groźnym wyrazie twarzy. Lecz prawdziwym dreszczem strachu przejmowały ciemne, głębokie oczy Gruzinki, w których zapłonął ogień prawdziwej złości i oburzenia. Nic nie jest bowiem bardziej niebezpieczne na tym świecie, niż kobieta, której dumę urażono.
Król Norwegii powinien zwiększyć fundusze przeznaczone na ochrone swojej osoby, bowiem właśnie w tej chwili Gruzinka stała się dla niego bardzo realnym zagrożniem. Gvantsa była w stanie znieść wiele nieprzyjemności i niechęci, jeśli ich przyczyną było co innego. Na przykład strach, jak to miało miejsce w przypadku Starszych. Jednak pogardy nie miała zamiaru tolerować nigdy. I nikt, nawet Król Norwegii nie miał prawa traktować ją w ten sposób. A jeśli już się na to zdecydował... Cóż, powinien liczyć się z konsekwencjami.
Przez chwilę wściekłość zaślepiła ją tak bardzo, że nie była w stanie wyrzec słowa. Miotała tylko gromy spojrzeniem i powstrzymywała się przed natychmiastowym wyładowaniem swojej złości na przechodzącej korytarzem dziewczynce i rozerwaniem jej na strzępy.
W końcu opanowała się na tyle, by zapytać:
-Więc... Którą z księżniczek masz zamiar wybrać?
Jej głos był pełen jadu. Czuła się skrzywdzona, wzgardzona i oszukana. Wydawało jej się oczywiste, że Scorpius nie ma innego wyboru, jak poddać się woli ojca i rządu. Z resztą, całe jego życie było podporządkowanie przyszłemu zostaniu królem. Pragnął tego. A przynajmniej uważał za swój obowiązek. Nie sądziła również, by choćby dopuszczał myśl o oddaniu tronu w ręce Felixa. Jak więc śmiał, zdając sobie z tego wszystkiego sprawę, wdać się w zwiąek z nią? Czy sądził, ze zostanie jego kochanką? Nałożnicą?
Marie Anne
Marie Anne
blood & pleasure


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Ragnvald Wto Sty 31, 2012 9:00 pm

Ragnvald z zasady nie lubił sprawiać kobietom przykrości. I doprawdy, może dlatego, że mówił wyuczonymi frazesami całe życie, nigdy mu się nie zdarzyło zaliczyć tak maksymalnej wtopy. Życie na dworze różniło się od życia normalnych ludzi, nawet jeżeli niektórzy tak nie mówią. Tak właśnie było: ludzie szukają płaskości w wyjątkowym, a wyjątkowości w płaskim. CO ma być wysokie, nie będzie niskie. Jeżeli Ragnvaldowie przyzwyczajenia ograniczają się do tego, że kobietom mówi miłe słowa, a one są mu posłuszne, nie można winić go za to, że nie umie się odnaleźć w nowej sytuacji. Bystrzak pewnie zaraz zauważy, że coś jest nie tak: Gvan przy nim raczej nie była agresywna, a teraz jej mina była aż nazbyt mówiąca. Chłopak mógł dwie rzeczy uczynić w tym momencie: albo szybko udać, że mówił nieprawdziwie i otrzymać w zamian dość niesmaczną Gvan, albo ciągnąć to, spróbować ją ugłaskać i tak zmanipulować, żeby jeszcze chciała spędzić z nim wieczór. Bo przecież chciał ją jeszcze zabrać na coś do jedzenia. I wybrał to pierwsze, bo była nadzieja na miłą resztę wieczoru. Chociaż to pierwsze, byłoby zapewne łatwiejsze. Ale to jest Król. Król umie dobrze rozgraniczyć co jest ważne, co nie. A ta rozmowa była istotna. Aż trudno o bardziej trzeźwą decyzję. Szczególnie, że był przez większość czasu pod wypływem dziewczęcego uroku. Kobiecego czaru.
Chłopak pokręcił głową. Niezbyt chyba pojmowała jego sposób myślenia, nic jednak w tym dziwnego. Dobry polityk to taki, którego ruchu nie da się przewidzieć. Przyglądał jej się, jego wzrok był pobudzony od tych szybkich zwrotów akcji, ale także od jej wzroku. Emanowała od niej nieznana mu dotąd energia. Nikt nie ważył się tak zachowywać na dworze, ale przecież nie byli na dworze. Zresztą, ona nie była jak każda inna kobieta. Ona nie była taką, którą można zamknąć w szablonie. Dlatego Ragnvald zgubił dla niej umysł, rozum, myśli.
- A jak myślisz? Ta młoda wydaje się być najodpowiedniejsza. Jest posłuszna, przynosi mi owoce jak ją proszę - powiedział i podszedł do niej. Ściskającej poduszki, wypruwającej pióra z kołder, żądnej zemsty, pięknej. I klęknął przed nią na jedno kolano, no seryjnie klęknął. Wcale nie miał pierścionka, więc w sumie to mu nie wyszło zbytnio. Taki wychowany na zasadach, a nie wie, że do kobiety to się z diamentami przychodzi. - Chcę Cię uczynić moją królową, a przy okazji Królową Norwegi. Ciebie Marie Anne - uświadomił ją tak ją łapiąc za łapkę.
Ragnvald
Ragnvald
~ * ~


Powrót do góry Go down

Gvantsa Empty Re: Gvantsa

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Piętro :: X

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach