Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Spiżarnia

+3
Sephy
Iss
Will
7 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Go?? Pią Cze 24, 2011 10:16 am

- Spódnicę? - powtórzyłem za nią. Wcale nie przeszkadzało mi, że tak mało mówi, wiele osób tak robiło, ale mi to nie przeszkadzało, w końcu doskonale nadrabiałem za nie. Skoro nie mogę nadrobić niczym innym to chociaż tym wyrównuję rachunki. Znaczy ja tam nie wiem jakie rachunki, ale ważne, że wychodziłem na zero. Choć pewnie niektórzy uznają, że zero nie jest wcale takie dobre, trzeba wychodzić na plus. Ale ja nigdy nie chciałem niczego więcej dla siebie, wystarczy, że inni mają. - Ja kiedyś byłem przy tym jak sama się niemal spaliła. Dlatego nie jest na razie starszą, a jedynie pomaga w opiekowaniu się nad nami. Nie potrafi zapanować nad swoim talentem - kontynuowałem nadal bronienie Pouch. Nie podobało mi się, że ta biedna kobieta ma taką, a nie inną reputację. Przecież była wspaniała.
Niestety musiałem przerwać moje gadanie (choć wcale mi się to nie podobało), bo coś się działo. Na początku nie mogłem skojarzyć co, jak i gdzie, bo to stało się w sposób bardzo nieprawidłowy. Ktoś pojawił się obok nas, ale nie normalnie, przez drzwi. Jakoś inaczej, a ja nie wiedziałem jak.
- Ktoś z nami jest? - zapytałem Sephy, ale ta nie odpowiedziała, co jeszcze bardziej kazało mi się martwić. Potem zaczęły dziać się jeszcze bardziej dziwne rzeczy. Przez głowę przeszła mi nawet myśl, że Persephona zaczęła się ze mną bawić swoim talentem, ale to byłoby straszne. I nieuprzejme, a ona od zawsze wydawała mi się uprzejmą osobą. No i o ile dobrze pamiętałem dziewczyna miała talent... W sumie nie wiedziałem jaki miała, wiedziałem, że jest jedynie z grupy wizji. To coś zaczęło mnie ciągnąć. Co mi się strasznie nie spodobało. Nie lubiłem być nie miły, ale w tej chwili nie widziałem innego wyjścia. - Jaa, jaa... Chyba powinienem iść.


/i poszedł
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Justin Pią Lip 29, 2011 7:39 pm

/ korytarz

Spiżarnia. Cel wszystkich moich podróży nocnych. Jestem pewien, że gdyby ktoś mi zawiązał oczy i kazał przebyć drogę z pokoju w to miejsce to pokonałbym je w ciągu niecałej minuty. Znałem każdy zakręt, każde przejście, każde schodki. Ale niestety trafić tu z jakiegoś nieznanego mi korytarza to już większy problem, ponad moje siły. Na szczęście miałem przy sobie Yael, która nie tyle pomogła mi odnaleźć drogę, co pomogła się skupić. W końcu nie chciałem wyjść na jakiegoś debila, co się potrafi zgubić w budynku, w którym mieszka już jakiś dobry czas. W każdym razie dotarliśmy. Po drodze dokładnie wytłumaczyłem Yael co mi Ana napisała i zapytałem się też czy nie zna przypadkiem Matta. Ale natychmiastowo cofnąłem swoje pytanie słysząc jej myśli. Nie wiem z jakim skutkiem. No weźcie. Doprowadzałem Yael z jednego załamania do drugiego i nie było tego końca. Biedna. Nic dziwnego, że żadna ze mną nie potrafi wytrzymać. A Yael trzyma przy mnie jedynie to, że jest matką mojej szynszyli. Aż strach myśleć co się stanie, gdy szynszyli zabraknie.
- No to jesteśmy - oznajmiłem stojąc przed drzwiczkami. - Gotowa na to co znajdziemy w środku? - zapytałem starając się zabrzmieć dramatycznie. Choć dramatów to my chyba mieliśmy wystarczającą ilość. Biedna Yael.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Yael Sob Lip 30, 2011 10:27 am

/ korytarz

Naprawdę chciałam wierzyć, że to było tylko takie gadanie Justina, a Ponury zaraz znajdzie się cały i zdrowy. Zapewne, gdy JJ'a śmiał mi opowiedzieć o swoich zapędach w nauce pływania naszego szynszyla, to bym najnormalniej w świecie omdlała. Wykończy mnie kiedyś troska o to zwierzę. To można było nazwać przesadą, ale taka już byłam i nic na to poradzić nie mogłam. Jednak... jednak wolałam, gdy mówił o śmierci Ponurego, niż jeśli wspominał o Matthewie. Skąd on w ogóle go znał? Chyba musiałam zrobić naprawdę przerażoną minę, bo zaraz odpuścił swoje pytania i nawet kazał nie zawracać sobie tym głowy. Jak na tchórza przystało skorzystałam z jego propozycji i już do Matta w myślach nie wracałam. To była przeszłość, która zakończyła się spotkaniem z Willem. On chyba o tym nie wiedział.
- Daj spokój. Po prostu wreszcie otwórz te drzwi. - Zażądałem trochę łamiącym się głosem. Zacisnęłam dłonie, licząc, że naprawdę Ponury będzie w środku. Tamten korytarz wydawał się bez sensu. Tu on mógł być. Jedzenie. Powinniśmy to od razu sprawdzić. Zapomniałam, że Justin go tak utuczył.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Justin Sob Lip 30, 2011 11:26 am

- Co za spotkanie z Willem? - zapytałem od niechcenia zanim zdołałem się powstrzymać. Bo przecież obiecałem sobie, że Matta odpuszczę, ale ta myśl Yael zabrzmiała dosyć niewinnie, że pomyślałem, że to nie może być przecież kolejny temat tabu. Yael przecież nie mogła mieć wielu tematów tabu. Była taka... Mało żywiołowa. czasem miałem wrażenie, że jedynie ja ją wyciągam na zewnątrz, zapewniam jakąś rozrywkę, czy co. Dosyć samolubne myślenie, nie powiem. Ale nic na to nie poradzę. Chyba muszę znaleźć Yael rozrywkową koleżankę, jak już mnie znienawidzi za umarcie szynszyla. Jej to straszne. Oby on jednak żył. Nie wiem co bym z sobą zrobił gdyby nie żył. Pewnie samy był umarł. Jaka jest najbardziej tragiczna śmierć? Hmm, zaćpałbym się, ale to chyba nazbyt radosne. Może kazałbym Willowi się przewieźć samochodem, na pewno wpadłby na jakieś drzewo, ale to chyba niezbyt piękna śmierć, bo istnieje ryzyko, że mnie tak poturbuje, że nie otworzą trumny na pogrzebie. Nie zabrałbym swoim przyjaciołom szansy na zobaczenie mojej twarzy po raz ostatni. Dlatego też inne tragiczne wypadki odpadają. Ojabiedny.
Przewróciłem oczami i w końcu zdecydowałem się otworzyć drzwi, całkiem zapominając już o moim poprzednim pytaniu o Willa. Oczywiście na pierwszy rzut oka, gdy już zapaliłem światło, nic nie zobaczyłem. Ale przecież szynszyla nie była smokiem, by rzucać się w oczy. Trzeba było się za nią rozejrzeć.
- Ponuryyy, taś taś taś - zacząłem go nawoływać.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Yael Sob Lip 30, 2011 11:56 am

Miałam ochotę jęknąć i w coś przywalić głową, a potem najlepiej zemdleć. Wtedy już by nie mógł zadawać mi coraz okropniejszych pytań. Czemu on się tak nade mną pastwił? Zaczął od Ponurego, potem Matt, a teraz William. Naprawdę nie wiedziałam co miałabym odpowiedzieć. Spuściłam wzrok, starając się usilnie myśleć o czymś innym. Chyba niezbyt dobrze mi to wyszło. W środku stanęłam gdzieś z boku w jednym ze swoich najgorszych nastrojów. Z pochmurną miną, wciąż ciągnęłam za bluzkę jakby ta miała zrobić się na tyle duża bym się w niej cała schowała i już nigdy nie musiała wyjść. Było jeszcze gorzej niż przy jakichkolwiek spotkaniach z Willem. Straszne się tego wstydziłam.
- Widzisz go gdzieś? - Zapytałam cichutko. Sama też się zaczęłam rozglądać, ale nic nie widziałam. Chciałam, żeby się po prostu znalazł, a ja bym mogła po prostu stąd zwiać. To nie było tak dużo, więc czemu Ponury wciąż się nie odzywał. Gdzieś, bardzo cicho rozlegało się popiskiwanie. Nie usłyszałam go.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Justin Sob Lip 30, 2011 12:58 pm

Ups. Chyba jednak tematy tabu były codziennością Yael. Głupi ja. Jednak musiałem dojść do wniosku, ze jedyne do dla niej zrobiłem to to, że przyprawiłem ją parę razy o zbyt szybkie bicie serca. Jej, jak to zabrzmiało. Pogrążam się, ale jakoś nie mogę się zatrzymać. To niemal tak samo gdy jesteś na plaży, wszędzie są rozstawione tabliczki informacyjne o zbyt wysokiej fali, a ty specjalnie pędzisz kilometr na piechotę do domu i z powrotem z deską, żeby przekonać się na własnej skórze. Głupota nie boli. No chyba, że kończy się to tak jak ja lądując na pogotowiu. Mówiłem wam już kiedyś, że w szpitalu w mojej miejscowości wszyscy znali mnie już po imieniu? Znaczy póki tam jeszcze mieszkałem. Nawet sprzątaczki wrzeszczały na mnie po nazwisku, ba, ordynator przynosił mi jakieś pozostałości czekoladek, które mu pacjenci przynosili. Ale o czym to ja mówiłem? Że coś o Yael było. I zapomniałem.
- Niee - odpowiedziałem jej marszcząc nos. Zajrzałem pod szafkę, zajrzałem za szafkę, zajrzałem za pudełka. I wtedy. - ALE COŚ SŁYSZĘ! - zawołałem z radością. Choć przecież mógł to być jedynie pisk myszy. Mimo wszystko. - O tam! - wskazałem na lewą półkę od wejścia. Ale znów nic nie mogłem znaleźć. Spojrzałem bezradnie na Yael. - Słuchaj, a może skoro już tu jesteśmy, to może... - rzuciłem dosyć nieśmiało siłując się na nieśmiały uśmiech. Kolejna rzecz, która brzmiała dosyć głupio. Ale mi wcale nie chodziło o głupią rzecz. Wyciągnąłem rękę do tyłu by na oślep łapiąc słoik. Mój ukochany słoik. - ...powpychamy w siebie trochę nutelli? - To mogłoby jej poprawić humor.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Yael Nie Lip 31, 2011 10:51 am

Jakoś byłam pewna, że gdyby kiedykolwiek Justin powiedział, że w jego miejscowości każdy go znał, nie zdziwiłabym się. On po prostu należał do tej grupy osób, które nie sposób było nie zauważyć, przeoczyć. Do tej drugiej grupy należałam ja. A jednak odkąd dałam mu Ponurego trzymaliśmy się razem i jakoś dla reszty to było pewne. Uświadomiłam sobie, że przecież z piętra na parter ściągnął mnie, ciągnąć za rękę. Szliśmy trzymając się za dłonie. Chyba za bardzo przejmowałam się tym co ludzie mogą na ten temat pomyśleć. Przecież on był kiedyś z Yves, a nas teraz nie szło pomylić, więc co jeśli ktoś odważy się powiedzieć, że zbierałam po niej resztki? Justin był tylko przyjacielem, a ja powinnam skończyć wybierać sobie podobnie idiotyczne tematy na rozmysły. To jego wina. Zerknąłem na niego, gdy zajęty był przeszukiwaniem półek. Oczywiście jak to on, musiał wykorzystać okazje i zaproponować małą przekąskę.Oczy rozszerzyły mi się z przerażenia, bo przysięgam, że w wyciągniętym słoiku, do połowy pełnym przysmaku praktycznie każdego rezydentna, zauważyłam łapkę. Mieliśmy tu myszy.
- Coś tam jest - pisnęłam, wyciągając przed siebie w obronnym geście ręce. A nuż to coś zechciałoby wyskoczyć i mnie zaatakować? Odsunęłam się, ale wpadłam na półkę za mną. - Zabierz to! - Machnęłam ręką, a wtedy stojące na jednej z niższych półek butelki z wodą wystrzeliły i o mało nie trafiły w słoik.
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Justin Nie Lip 31, 2011 12:14 pm

Biedna Yael i jej biedne obawy. Biedny ja i mój brak biednych obawów, dzięki czemu zupełnie nie przejmuję się tym co ludzie o mnie pomyślą. Yael była dla mnie jak kolejna siostra do kolekcji i za nic w świecie bym tego nie zmienił. No ona jednak nie nadawała się na dłuższy dystans na coś więcej (jedynie na matkę szynszyli). Wiem jak to brzmi, ale cóż... Ja tu po prostu chcę dbać o jej przyszłą psychikę, żeby przypadkiem nie sfiksowała i Ponury nie musiał zostać pół sierotą. Biedny Ponury. Nie wytrzymałby jakby utracił mamcię. I tatusia. A tatuś i mamcia, nie wytrzymaliby gdyby jego utracili. Ojej, jaka smutna historia. Aż się łezka w oku kręci.
- Że co? - zapytałem dosyć nieprzytomnie, ale w końcu do mnie dotarło i zajrzałem do słoika. - Jezusmaria! Co ten Ponury wyprawia, kąpać się w nutelli? - zawołałem z radości. Moją radość nic nie było w stanie opisać. Radość nad radościami i jeszcze więcej szczęścia. Wszakże Ponury to dziecko szczęścia, nic nie jest w stanie odebrać mu tego tytułu. Mój kochany. - Yael, czy ty widzisz to co ja? Czy naprawdę to widzisz? - wyciągnąłem zwierzaka, który wyglądał jakby był wytarzany w jakiejś kupie, a nie w masie czekoladowej. Ale to i tak był najrozkoszniejszy widok jaki mógłby by być. - Jak można się go przestraszyć? No jak? - nie rozumiałem jej zachowania.
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Yael Nie Lip 31, 2011 12:49 pm

To był Ponury? A ja już uwierzyłam, że naprawdę mają tu myszy? Oboże! Prawie uszkodziłam Ponurego przez swoje zdolności. Przecież gdyby woda naprawdę trafiła w słoik, a nie w półkę obok to Justin mógłby słoik wypuścić, a Ponury... a Ponury nie przeżyć upadku. Wokół niego byłoby tyle szkła. Zamknęłam na chwilę oczy, chwytając półkę za mną. Dla Justina mogło to wyglądać jakbym dalej bała się naszego dziecka, ale ja właśnie dostawałam jakiegoś ataku. Dusiłam się.
Opanuj się idiotko.
Zdrętwiałam. To był mój głos wewnętrzny? I jeszcze mnie obrażał. Ale miał rację. Przewrażliwiona jestem. Ponury jest cały. Tylko strasznie brudny, ale cały. Cały! Chyba pisnęłam z tego szczęścia i rzuciłam się Justinowi na szyję i całując go w policzek.
- Uratowałeś go! - zawołałam. Zaraz się odsunęłam, odbierając od niego szynszylę. Nie przejmuj się tym, że właśnie brudzi mi koszulkę z Myszką Mickey, przytknęłam go do piersi, ściskając. Jak ja się cieszyłam, że jest cały. - Ale teraz ja się nim opiekuje - zastrzegłam od razu, ani myśląc oddać Ponurego w łapska Justina. Jeszcze gotowy go zabić. Jak mogłam komuś tak nieodpowiedzialnemu sprezentować żywe zwierzę? - Pójdę już - mruknęłam i wycofałam się z spiżarni. Na mego pecha wpadłam na jakieś małolaty, a te zobaczyły, że był tam też Justin. Jakoś tak dziwnie się popatrzyły. - Przepraszam- mruknęłam i poszłam umyć Ponurego.

/ w świat /
Yael
Yael
nimfa


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Justin Nie Lip 31, 2011 2:18 pm

Janiewiemcosięterazwłaśniestało. Niby wiedziałem, że Yael będzie się cieszyć w podobnym stopniu co ja z odnalezienia Ponurego, ale nie wiedziałem, że aż tak. Bo podobny stopień u Yael wygląda całkiem inaczej od mojego, choć są przecież podobne. Nieważne, że nie ma w tym logiki, nieważne. Teraz mało co jest ważne, w obliczu tego, że odnaleźliśmy Ponurego i Yael aktualnie miała mnie za swojego wybawcę. Możliwe, że nawet zapomni, że to była moja wina. A nie, pamięta.
- Ty? - powiedziałem tak bardzo smutnym głosem, że patos zawarty w tej jednej sylabie mógłby rozwalić pół tuzina kieliszków doprowadzając ich właścicieli-alkoholików do wielkiej wielkiej rozpaczy, równej mojej rozpaczy. Znaczy alkoholik i bez kieliszka sobie poradzi. To do rozbicia pełnych półlitrówek. Horror. - Ale pozwolisz mi go odwiedzać? W co drugą środę i weekendy? - zapytałem. - Bo wiesz, sąd by właśnie tak osądził gdyby nas sądził podczas rozwodu.
Niestety Yael już mi nie odpowiedziała, widocznie nie zasłużyłem, biedny ja. I tak oto mimo odnalezienia Ponurego czułem się smutny. Ojej, a nie, szczęśliwy. Odnaleźliśmy Ponurego przecież!

/koniec
Justin
Justin
mistrzu


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Barbie Sob Lis 12, 2011 10:08 am

/z kuchni

Odrobinę musiałam kombinować z schowaniem włosa Zoi, by mi się przypadkiem nie pomylił z moim, czy czyimkolwiek innym. Bo mimo tego, że chciałam kiedyś spróbować zrobić własną laleczkę, tak w chęci poeksperymentowania, to na pewno nie chciałam wykonać na sobie takich czynności jakie chciałam wykonać na Zoi. Nie, nie chodzi o to, że dla siebie zamierzałam być miła, bo chyba miła być się nie dało w laleczkowaniu. Chodziło o to, że dla Zoi chyba miałam przygotowane cosik specjalnego, jedynie dla niej. I choć fizycznie ją to za bardzo nie zaboli to psychicznie może. Ale skupmy się na teraźniejszości, o przyjemnej przyszłości pomyślimy później. Znalazłam w końcu kawałek kartki leżący na stoliku na korytarzu i zrobiłam z niej prowizoryczną kopertę, do której włożyłam włos i mogłam zacząć myśleć o czymś innym.
Tym razem było to to, że przez tą laskę ani trochę nie udało mi się nażreć w kuchni. Najpierw podkradła mi karmę, a potem odebrała apetyt, który już mi wrócił na nieszczęście. Do kuchni wrócić nie mogłam. W reszcie pozostałych kuchni było multum hien, z którymi nie miałam zamiaru utrzymywać kontaktu. To pozostała mi spiżarnia. Najpierw pomyliłam ją ze schowkiem, ale w końcu tu dotarłam. Tadaaa, całe żarcie dla mnie! Dla mnie i... I kogoś kto tu już był.
Jęknęłam głośno dają o sobie znać. Ale nie wyszłam. Nie wiedziałam co jeszcze zrobię.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Levi Sob Lis 12, 2011 10:19 am

/początek

Głodzilla atakuje!
Tak gdzieś koło pierwszej z niewysłowionym żalem stwierdziłem, że jestem głodny. A na takie problemy lekarstwo było jedno: żarcie. Niestety, przemknięcie do kuchni nie wchodziło w grę, jako iż czułem, że byłbym w stanie pochłonąć całą zawartość lodówki i wszystko, co się znajdzie na blacie. A dla świadków nie byłby to miły widok, o nie. Zatem bohatersko postanowiłem oszczędzić postronnym traumatycznych widoków i od razu skierowałem się do spiżarni.
Właśnie mlaszcząc i ciamkając beztrosko, kończyłem konsumować słoik ambrozji (potocznie zwanej dżemem truskawkowym), kiedy drzwi ze złowieszczym skrzypnięciem się otworzyły. W pierwszej chwili instynktownie schowałem słoik za siebie, ale zważywszy na fakt, że słodka substancja znajdowała się zarówno na moich ustach, jak i na koszulce, albo w skrócie mówiąc - WSZĘDZIE - doszedłem do wniosku, że zbrodni zataić się po prostu nie da. Westchnąwszy cicho, oblizałem palce i podsunąłem naczynie z dżemem tuż pod nos jęczącej istoty.
- Zanim podejmiesz nieprzemyślane kroki - oświadczyłem, mrużąc lekko oczy - jak na przykład, wydanie mnie, sama spróbuj. I powiedz, jaki normalny człowiek zdołałby się powstrzymać?
I uśmiechnąłem się zachęcająco, poruszając brwiami.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Barbie Sob Lis 12, 2011 10:36 am

Nie należałam do osób osądzających ludzi po tym co tylko widzą, a nie wiedzą. Ogólnie nie należałam do osób, które w jakikolwiek sposób kogokolwiek osądzały. Nie lubiłam osądzać. Jedynym szkopułem było to by mnie nie wkurzyć, bo wkurzać się umiałam. Ale nie osądzać. Osądzanie wiązało się z takim wysiłkiem umysłowym, w którym trzeba było wnioskować coś co mi się nie do końca chciało wnioskować. Jeżeli bym próbowała wyciągnąć wnioski po pierwszym zlustrowaniu tego co widzę, to bym musiała uznać chłopaka za jakiegoś chorego psychicznie, który wypija krew z martwych szczurów mieszkających w spiżarni. Skąd wiedziałam, że tu są szczury? Z prostej przyczyny, że je sama tu wpuściłam, bo było mi ich szkoda, gdy tak latały sobie w starych donicach na tyłach rezydencji. No to złapałam ich do jakiegoś tekturowego pudełka i wpuściłam do tego raju, w którym teraz urzędował jakiś obsmarowany na gębie chłopak. Na całe szczęście, zanim zdążyłam nawet pomyśleć o osądzaniu chłopak przyznał się do wpierdzielania dżemu i nie musiałam mu niczego złego robić za znęcanie się nad moimi szczurami.
- Dawaj - zabrałam od niego słoik z dżemem, bo aż mi kiszki w brzuchu się skręciły gdy dotarł do mnie ten słodki, miły zapach. Byłam pewna, że było słychać w całej rezydencji ten ruch w moim brzuchu, ale nie przejęłam się za bardzo. Czasami wydawałam gorsze odgłosy i to z własnej woli. Nie bezwolnie. - Jezuuu, kurwaaa, ale to zajebiście dobre - jęknęłam z zadowolenia pakując sobie pierwszą porcję do buzi. - Mhhhm, mas tygo wincej? - zapytałam z pełnymi ustani zapobiegawczo. Bo sorry, nie zamierzałam mu już oddawać tego słoika. Za Chiny ludowe. Ba, nawet jeżeli miałby znaleźć kolejny to i ten chciałam mu zabrać. Sama nawet nie myślałam by poszukać.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu tylko po to by znaleźć wolny skrawek podłogi i na nim usiąść.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Levi Sob Lis 12, 2011 10:56 am

Na samym początku wyjące i burczące dziewczę wyglądało na wpienione. I prawdę mówiąc, trochę mnie to zmartwiło, bo chociaż większość przedstawicielek płci pięknej deklaruje brzydzenie się przemocą, to prawie żadna kobieta w ataku szału nie zawaha się zdzielić obiektu wywołującego irytację patelnią. Całe szczęście, długo nie trwałem w tej straszliwej niepewności, jako iż moja towarzyszka z radością wyrwała mi z rąk słoik dżemu. Co oznaczało jedno - konflikt został zażegnany w zarodku!
I kiedy tak obserwowałem, jak dziewczyna pochłania - do niedawna mój - dżemik, do głowy wpadła mi do głowy jedna myśl. A mianowicie - odchudzanie. Nie, żeby uznałem, że opróżniaczka słoików jest gruba, a skąd. Po prostu drogą dedukcji doszedłem do wniosku, że im chudsza dziewoja, tym większą potrzebę dbania o linię odczuwa. Barbie ze swoim stosunkiem masy do wzrostu jak najbardziej mieściła się w grupie odchudzającej. A jednak bezkarnie wpieprza dżem! Co oznaczało, że swój wygląd ma gdzieś, a skoro wygląd ma gdzieś, to pewnie facetów też ma gdzieś, bo po coś się te wszystkie dziewczyny stroją. Jak nic zostanie starą panną! Zamieszka w malutkiej kawalerce na obrzeżach miasta i... No właśnie, niewyjaśniona pozostawała jedna kwestia.
- Lubisz koty? - zapytałem podejrzliwie, przekładając słoiki w poszukiwaniu dżemu. O, są oliwki, są... bycze jądra w zalewie, jasne, czemu nie. Ale truskawkowej ambrozji jak na złość brak. Posłałem zazdrosne spojrzenie w stronę czerwonej mazi, obecnie znajdującej się w posiadaniu dziewczyny, ale wszystko wskazywało na to, że nie uda się jej odzyskać. Westchnąłem z rozpaczą, po czym wydobyłem z półki słoik z byczymi jądrami i zacząłem nim podrzucać. I od tego podrzucania wpadłem na genialny pomysł.
- Tej, jakby tak wziąć te wszystkie tajemnicze specyfiki - tutaj zaprezentowałem wcześniej wspomniane bycze klejnoty - pozszywać je, czy coś... I potraktować prądem, to by wyszedł taki Frankenstein?
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Barbie Sob Lis 12, 2011 11:16 am

Dżem miał idealną konsystencję, idealną ilość truskawek i idealną ilość cukru. O jego kolorze pewnie można było pisać poematy, ale niestety ja nie nadawałam się do takiego zajęcia. Jedyne co umiałam zrymować to słowa "Cześć, chcę jeść" i tyle było z mojej poezji. Ale jestem pewna, że w rezydencji istnieli poeci, którzy idealnie uchwyciliby piękno i istotę tego idealnego pożywienia nie tylko w wierszu, ale nawet i poemacie czy piosence. Może i z chęcią bym tego posłuchała, ale z o wiele większą chęcią pochłaniałam w tempie ekspresowym to cudowne dzieło spożywcze. Moja mama nie potrafiła robić takich dżemów, jej zawsze wychodziło takie niewiadomoco. Ni to sok, ni to dżem. Podziękuję bardzo za takie coś. Kolejny powód dla którego o wiele lepiej mi się żyje tutaj, w Rezydencji, a nie na Litwie. Nie zamierzam się stąd wyprowadzać nigdy. Wyniosą mnie jedynie siłą. Choć pewnie istniały również inne niecne plany wybawienia mnie stąd, ale niestety nie potrafiłam przewidzieć jakie. Inteligencja to nie jest moja mocna strona.
- Są lepsze od psów, ale to nadal zwierzęta. Zwierzęta są do jedzenia i ubierania w nie, nie do głaskania - odpowiedziałam nie zastanawiając się nawet nad sensem pytania, bo akurat nie to teraz mi zajmowało myśli. Nadal to był dżem. Dlatego nawet nie zdawałam sobie sprawy, ze zabrzmiałam jak jakiś neandertalczyk, a nie kobieta. W sumie nawet było mi bliżej do takiego stworzenia. Nie moja wina, że nie potrafiłam myśleć inaczej. Taka się urodziłam. Nigdy nie będę przejmowała się ani strojem, ani figurą, ani nawet tym co mówię. No chyba, ze mi zrobią pranie mózgu, choć nie wiem kto by się chciał przejmować taką mną. - A ty? - zapytałam jeszcze chcąc zapobiec dalszym pytaniem skierowanym do mnie. Chłopak wyglądał raczej na gadusia i miałam nadzieję, że jak o coś zapytam to się rozgada, ja nie będę musiała nic mówić, tylko słuchać. Znaczy niby słuchać, bo tak naprawdę bym się skupiła na jedzeniu. - Zawsze możesz spróbować, nikt ci nie broni. A co, zamierzasz? - Nie rozumiałam jak komuś może przychodzić taki pracochłonny pomysł do głowy, ale dobra. Każdy ma swoje przekonania, nie będę go ograniczać. Dzięki pracusiom mogę od czasu do czasu mieć coś za darmo. Mi to odpowiada.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Levi Sob Lis 12, 2011 11:40 am

Usłyszawszy odpowiedź dziewczyny, najpierw się cokolwiek zdziwiłem, ale potem doszedłem do wniosku, że może to i lepiej. Roześmiałem się z ulgą, kiwając przy tym mądrze głową.
- Bardzo dobrze. To znaczy, że na starość nie zamieszkasz sama z dwudziestoma kotami - poinformowałem, po czym ściszyłem konspiracyjnie głos. - Bo wiesz, stare panny tak robią. O, patrz, bigos!
Ostatnie słowa posłużyły mi za manewr obronny, jako iż dotarło do mnie, że biedaczka może w ogóle nie przewidywać swojego staropanieństwa. Jeszcze by mi miała za złe, no ale... fakty mówią same za siebie! Co by jednak nie wyjść na idiotę, słoik z byczymi jądrami wsadziłem pod pachę (oddać go nie zamierzałem, nigdy w życiu!) i sięgnąłem po nieszczęsny bigos. Obejrzałem go ze wszystkich stron i stwierdziłem, że do konsumpcji się nadaje. Zawsze też można go komuś wrzucić do plecaka, albo coś. Czyli, kradzież bigosu jest czynem nad wyraz szlachetnym, ponieważ ja dopilnuję, by ową potrawą nie skrzywdzono nikogo, kto by sobie na to nie zasłużył.
Drgnąłem, wyrwany z zamyślenia pytaniem ze strony dziewczyny. Uśmiechnąłem się lekko i schowałem oba słoiki do kieszeni.
- Lubię - powiedziałem bez chwili wahania. - Ale ja chyba jednak wolę psy. Są głośne i mniej leniwe. Z reguły, bo kiedyś mieliśmy psa o wdzięcznym imieniu Pumpernikiel. On nie robił kompletnie nic, wiesz. - Podrapałem się po głowie, zastanawiając się nad dziwnym przypadkiem świętej pamięci psiaka. - Teraz jak o tym myślę, to wydaje mi się, że może miał jakąś depresję, czy coś... Ale w Holandii nie było wtedy psich psychologów. Za to mieliśmy coffee shopy. Myślisz, że zioło podziałałoby na psią depresję?
Urwałem nagle, przypominając sobie, że niewielu ludzi jest w stanie nadążyć za moim potokiem słów. Rozejrzałem się podejrzliwie, gdy dziewczyna poparła mój plan stworzenia żywego trupa, po czym klapnąłem beztrosko na podłogę, upewniwszy się, że nikt nas nie podsłuchuje.
- A ty nie chciałabyś mieć takiego własnego niewolnika? - podsunąłem, spoglądając z rozmarzeniem w górę. - Uczyłby się za mnie, pracowałby za mnie, sprzątałby za mnie...
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Barbie Sob Lis 12, 2011 2:24 pm

Czy zamierzałam zostać starą panną? Nigdy się nad tym jakoś głębiej nie zastanawiałam, bo jakoś nigdy z tym problemu nie miałam. Znaczy miałam tego swojego chłopaka, który dawał się wykorzystywać i nie myślałam zbytnio o przyszłości. To, że mnie rzucił było w sumie niespodziewane. I odrobinę niewygodne. Dlatego się zdenerwowałam. No, ale to i tak nie zmieniło mojego podejścia do siebie i do życia. Nadal byłam taka jak wcześniej i brałam jedynie to co mi los przyniesie bez żadnej mojej ingerencji. Jeżeli przyszłość przyniesie mi jakiegoś faceta, który będzie mi usługiwał, spełniał każde moje zachcianki, to może przeżyje. Dożyje starości. W innym wypadku nie wróżę sobie nie więcej niż trzydzieści lat. Umrę na raka płuc, albo piersi. Albo jakieś inne choróbstwo wywołane zaniedbaniem.
- Czy ty robisz jakieś zapasy na zimę, że wszystko wpierdalasz do kieszeni? - zapytałam całkowicie ignorując jego słowa, bo zbytnio nie słuchałam. Dobra, wcale go nie słuchałam. Docierały do mnie jedynie pojedyncze słowa, na które ani trochę nie chciało mi się szukać odpowiedzi, czy zagaić. Co mnie w ogóle obchodził jego jakiś stary pies i jego choroby, czy inne rzeczy jakie się z nim działy? No nic. Tak więc usłyszałam i wypuściłam drugim uchem, by nie zaśmiecać mojego całkowicie nieużywanego mózgu. Lubiłam tam porządek, jak nigdzie indziej. Jeżeli miałam za dużo informacji w głowie to się zawieszałam, serio, i było ze mną jeszcze gorzej niż mogłoby być.
Jedyne co do mnie dotarło tak bardziej to wers o niewolniku. Bo jeżeli o mnie chodzi to bardzo lubiłam to słowo. Jak już wspominałam, mój były chłopak był takim niewolnikiem. Odrobinę mi za nim tęskno. Ale nie aż na tyle by teraz się załamywać.
- Chciałabym, ale mam chyba lepsze sposoby ich zdobywania niż poprzez ożywiania zmarłych. Na przykład przymuszenia fizyczne. Dla zombiaka mogłoby coś odpaść w czasie wykonywania polecenia, a takim to raczej nie - odpowiedziałam, choć raz mogąc wypaść na mądrą. Przynajmniej w moim odczuciu.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Levi Sob Lis 12, 2011 3:08 pm

... jakie zapasy?
Dopiero po bardzo niezręcznych dziesięciu sekundach bezmyślnego wpatrywania się w dziewczynę zrozumiałem, co miała na myśli. A konkretniej rzecz ujmując, przypomniałem sobie o słoikach tkwiących w moich kieszeniach, bo opowieść o biednym Pumperniklu tak mnie zaabsorbowała, że o ukradzionych szklanych cudach jakoś zapomniałem. Wzruszyłem ramionami i wówczas na poważnie zacząłem się zastanawiać, co z owymi łupami powinienem zrobić.
- Bigosem nie wzgardzę. Na coś się przyda - stwierdziłem, marszcząc lekko brwi. - A bycze jądra... pochowam. W ramach męskiej solidarności.
Uderzyłem pięścią w pierś, oficjalnie potwierdzając własne słowa. Jako samiec z krwi i kości nie mogłem pozwolić, by duma szlachetnego stworzenia, jakim jest niewątpliwie byk, została bestialsko pożarta przez niewyżyte dzieciaki. Nie, pókim żyję, nie dopuszczę do tego!
Spojrzałem z nieukrywanym podziwem na Barbie, gdy ta postanowiła podzielić się swoją wiedzą na temat niewolnictwa. No pewnie, że oczywiście, że tak! Żywy sługa, nie dość, że bardziej... elastyczny, to jeszcze pod względem trwałości bije na głowę martwego. Nie mówiąc już o tym, że taki dychający wydziela trochę lepsze zapaszki, a przynajmniej powinien. Bo teraz to różnie z tymi ludźmi bywa, niektórzy mają bardzo luźne podejście na temat higieny osobistej.
- Wiesz, że rację masz, dobra kobieto? - pochwaliłem ją na głos, po czym w zamyśleniu zagryzłem dolną wargę. - Ale taki zastraszony to chyba nie niewolnik. I to raczej mało etyczne jest.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Barbie Sob Lis 12, 2011 6:03 pm

- Aha. Fascynujące - oznajmiłam, tyle że moje 'fascynujące' nigdy nie oznaczało tego co powinno oznaczać, a jedynie było jakimś punktem, jakimś słowem, który niby miał pochwalić mojego rozmówcę, tak bym ja nie musiała się przy tym wysilać, ale by jednocześnie ten drugi ktoś nie buntował się, że nie słucham. Choć oczywiste było to, że nie słuchałam. Po co? Nadal docierały do mnie tylko pojedyncze słowa, bo byłam bardziej zafascynowana słoikiem z dżemem niż pozostałym światem. Każdy by był. Ja nie wiem w ogóle jak ten koleś mógł tak łatwo mi go oddać i nawet nie protestować. Przecież nie walczenie o taki przysmak powinno być traktowane jako grzech.
W sumie zastanawiało mnie jedno, nie żebym była typem zastanawiające się dziewczyny, jak już coś robiłam to raczej bezmyślnie, ale jednak mnie zastanawiało skąd w rezydencji wzięły się bycze jądra. rozumiem, że mieliśmy tu przedstawicieli z wielu różnych krajów, ale skąd do cholery to by ktoś przywiózł i czy to nie było do końca nielegalne? Moim zdaniem powinno być.
- Nie mów do mnie kobieto - rzuciłam automatycznie. Tak zwracała się do mnie moja matka. Wcześniej mówiła też młoda panno. Ale mnie to wkurwiało. - Barbie nie jest trudnym słowem, żeby do mnie się tak nie zwracać, ok? Bo jeszcze sam się staniesz niewolnikiem z przymusu. Z przymusu bo tylko tacy istnieją niewolnicy. A przymus powstaje poprzez zastraszanie. Inaczej się nie da, przykro mi.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Levi Sob Lis 12, 2011 6:32 pm

Miałem przeczucie, że moja rozmówczyni jakoś niezbyt się przejęła przyszłymi losami byczych jąder, zatem dyplomatycznie postanowiłem nie kontynuować tematu. Bo dziewczynie tak miejscami groźnie z oczu biło, więc prawdopodobieństwo, że w porywach złości zechce dla odmiany moje członki zakonserwować w słoiku, było niepokojąco wysokie. Odchrząknąłem, zastanawiając się przy tym, czy jest w ogóle sens mówić cokolwiek w tej wzniosłej chwili. Bo oto przed moimi oczami rodziła się piękna miłość, jaka może połączyć tylko kobietę i dżem. Opanowałem jednak wzbierające się we mnie wzruszenie i zająłem się nieco bardziej przyziemnymi sprawami. Jak wkurzoną Barbie, na przykład.
- Barbie, okej, Barbie - przytaknąłem gorliwie głową, na znak poddania unosząc obie dłonie do góry. - Żadnych kobiet, jasne.
Ja tam nie wiem, może dziewczyna potajemnie marzy o byciu chłopem i źle jej, gdy się ją nazywa kobietą? Jakoś tak się mistycznie złożyło, że na prelekcjach o życiu seksualnym mnie nie było, więc bardzo możliwe, że mam spore braki w tym temacie.
- Nie mogę być niewolnikiem - oświadczyłem odruchowo, drapiąc się po policzku. - Bo niewolnik to nie człowiek.
Tylko jakiś murzyn, albo inny Żyd. Wiem co mówię, bo widziałem "Księcia Egiptu". Nawet w kinie byłem, no. Grunt, że ja, jako Holender z dziada pradziada, w genach mam kolonizowanie, a nie... bycie kolonizowanym. Gdybym miał uprawiać seks z mężczyzną, to na bank byłbym na górze!
A te przemyślenia skłoniły mnie do rozmyślań na zupełnie inny temat. Rozejrzałem się, porwałem z pobliskiej półki jakiś serek, rozerwałem opakowanie i brutalnie wgryzłem się w pozyskane pożywienie.
- Jak lesbijki uprawiają seks? - zapytałem, bardziej sam siebie, niż dziewczynę, niemniej spojrzałem na nią z ciekawością.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Barbie Nie Lis 13, 2011 12:04 pm

W sumie po głębszych zastanowieniach musiałam przyznać, że jeżeli zamykanie jąder w słoiku powinno być nielegalne, to również i robienie tak zajebistych dżemów jak ten, który w tej chwili wchłaniałam. Dlaczego nielegalny, skoro tak bardzo mi smakuje? Czy nie powinnam myśleć inaczej? No własnie nie. Już od dawna doszłam do wniosku, że powinni zlikwidować wszystko co mi smakuje, co mi odpowiada z prostej przyczyny: bym ja nie musiała się o to starać i dalej mogła być tak bardzo leniwa jak do tej pory. Bo jeżeli na czymś zaczyna mi zależeć to się robi bardzo niezdrowe. A niestety nie umiałam wyłączać zależenia. Znaczy chyba tak właśnie było bo jakoś nigdy jeszcze nie próbowała. Może teraz spróbuję? Że przestanie mi zależeć na dżemie? A cholera. Nie przestanie. Wepchnęłam jeszcze jedną łyżkę i okazało się, że aby napełnić kolejną muszę zacząć skrobać po ściankach słoiczka. Co oczywiście wywołało wiele dziwnych dźwięków.
- Niewolnik zawsze na początku był człowiekiem, dopiero później tracił swoje człowieczeństwo. Przed tobą jeszcze wiele starań, ale jesteś na najlepszej drodze utraty swojego człowieczeństwa - rzuciłam. Nie ma co, potrafiłam człowieków pocieszyć i zmotywować. Oczywiście twierdząc to o chłopaku to mówiłam raczej bez sensu. Nie że kłamałam, bo kłamać nie potrafiłam. Po prostu powiedziałam pierwsze co mi przyszło na myśl, by nie trzymać tego w sobie. - Skoro ty wiesz jak mam na imię, to byś mógł przypomnieć mi swoje - dodałam jeszcze od niechcenia. W sumie męczyło mnie już ciągle myślenie o nim per 'chłopak'. Znaczy nie żebym zamierzała zapamiętać to imię. A gdzie tam.
Skrobnęłam jeszcze parę razy po ściankach słoika, ale chyba miałam na duże dłonie, bo nie do końca chciała mi się tam wcisnąć. Oczywiście cały czas próbowałam. Próbowałam własnie wtedy gdy chłopak zadał mi to dziwne pytanie o lesbijski seks. I właśnie w tym momencie ręka mi się tam wcisnęła.
- LESBIJSKI SEKS? Co nie oglądałeś nigdy zakazanych filmików, że się pytasz? - zapytałam zdziwiona. W sumie ja akurat nigdy nie oglądałam, bo mnie nigdy seks nie interesował. W żadnym jego rodzaju, kombinacji i pozycji. - Nie wiem jak wygląda - odpowiedziałam obojętnie i spróbowałam wyciągnąć dłoń ze słoika. Ale o ile wsadzić tam było ją trudno, to wyciągnąć jeszcze trudniej. Spróbowałam raz, spróbowałam drugi. Ale chuj. - Chyba się zaklinowałam - oznajmiłam najprościej na świecie.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Levi Nie Lis 13, 2011 1:02 pm

Patrząc na smętną grudkę sera trzymaną w dłoni, doszedłem do wniosku, że jestem absolutnie wszystkożerny. Bo przecież chwilę wcześniej beztrosko pochłaniałem dżem, a dżem i ser rzadko kiedy bywają łączone. Ta myśl na swój sposób mnie podniosła na duchu - w razie jakiejś katastrofy będę miał większe szanse na przeżycie. Wszamię jakieś kamienie i po głodzie. Niemniej na laktozę w jakiejkolwiek postaci nie miałem już ochoty, zatem na wpół zjedzony ser odstawiłem na półkę. Pewnie nie zauważą.
Uniosłem brwi, wpatrując się w Barbie w niemym zdziwieniu. Ja, tracę człowieczeństwo? Nawet obejrzałem dokładnie swoje ręce, badając je pod kątem występowania łusek, sierści czy innych elementów, które trudno przypisać rasie ludzkiej. Ale żadnych symptomów postępującej mutacji nie zauważyłem.
- Chyba nie jestem mniej człowiekiem, niż byłem - orzekłem w końcu filozoficznie, po czym spojrzałem na Barbie. - Moje co? A, imię. Levi.
Pokiwałem głową, zupełnie nie przejmując się faktem, że wyrabiam sobie opinię raczej pół inteligentnego. Ja tam nie wiem, może nie jestem za mądry, ale przynajmniej nie będę udawał, że jest inaczej, nie?
Zdziwiła mnie ta jej reakcja na pytanie o ars amandi lesbijek. No niby skąd miałem wiedzieć takie rzeczy? Jej, jako kobiecie, pewnie takie tematy są... anatomicznie bliższe. W każdym razie, ma większe możliwości zostania specjalistą od homoseksualnego seksu kobiet, niż ja!
- Tych z lesbijskim seksem nie - przyznałem potulnie, po czym przeniosłem wzrok na dłoń dziewczyny. Wyglądało na to, że miała mały problem. Kiedy oznajmiła, że utknęła, chwilę przyglądałem się słoikowi, potem jej twarzy i ponownie słoikowi. - - stwierdziłem w końcu, po czym zacząłem myśleć nad jakimś rozwiązaniem. - Możemy cię trochę pogłodzić i poczekać, aż ręka ci zmaleje. Albo po prostu ją odetniemy. Albo rozbijemy słoik. Albo... masło. Masło to chyba najlepszy pomysł.
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Barbie Nie Lis 13, 2011 5:39 pm

Tu muszę się wtrącić ja, Mil, miło mi. Czuję potrzebę wtrącenia z pewnego ważnego powodu jakim jest żarcie. Mianowicie nie rozumiem aluzji do tego, że podobno ser nie da się połączyć z dżemem. Wręcz przeciwnie! Jako znawca przeróżnych kombinacji kanapek z żółtym serem stwierdzam, że taka kanapka idealnie komponuje się z odrobinką dżemu. Czy to truskawkowego, czy jabłkowego, czy nawet z czarnej porzeczki! Ale dosyć o kulinariach. Wracajmy do treści właściwej.
- Tak ci się tylko zdaje. Nie zauważasz tego, bo przyglądasz się sobie co dzień. Ktoś to widuje cię co jakiś czas zauważa nieznaczną różnicę - wysapałam z siebie z prędkością karabina maszynowego. No może nie aż taką, ale na pewno wysapałam. Bo cały czas próbowałam siłować się z tym okropnym słoikiem. Rozumiem, że mógł być na mnie obrażony z powodu tego jak szybko go opróżniłam, pozbawiając go wieloletniego przyjaciela w postaci dżemu. Ale żeby aż tak się na mnie obrazić?! Żeby aż tak skrzywdzić mnie fizycznie? Nigdzie już nie można czuć się bezpiecznym, nawet w spiżarni. Zwłaszcza w spiżarni! Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy jak wiele niebezpieczeństw może czyhać w tak zacnym pomieszczeniu, ale jak zastałam tu Leviego to już wiem. Bo to jest pewniak, że moja mała wpadka ze słoikiem to była jego wina. To on mi dał słoik, gdyby to był zwyczajny niewinny słoik, to by mi go nie oddał tak łatwo. Tak jest zbudowany świat i nie wolno z nim walczyć. - No to nadrób zaległości z tymi filmikami i nie zadawaj głupich pytań! - jęknęłam już odrobinę zła. A jeszcze bardziej zła zrobiłam się gdy usłyszałam jego propozycje rozwiązania problemu. - Głodówka? Pozbawienie ręki? A czym ja do cholery będę kanały zmieniać na pilocie?! - wybuchnęłam. Pewnie już się czerwona na twarzy zrobiłam, ale mniejsza. Nigdy mnie nie obchodził mój wygląd. No chyba, że w grę wchodzi amputacja ręki. Wtedy staję się przewrażliwiona. Lubiłam swoją rękę, mimo wszystko. - No ale z masłem możemy spróbować - zdecydowałam w końcu ze zrezygnowaniem przestając na chwilę wyciągać rękę na siłę.
W ogóle trzeba być naprawdę ainteligentną żeby zrobić sobie taką rzeczy. Z całą pewnością mądrością to ja nie grzeszyłam. Może nawet miałam jej tyle ile Levi. A może nawet mniej.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Levi Nie Lis 13, 2011 8:27 pm

Proszę mnie, Marcie, nic tu nie insynuować! Żrę masło orzechowe z sosem tajskim i wsypuję pieprz do herbaty. Jakby nie patrzeć, też rzadkie połączenia, co absolutnie nie znaczy, że niemożliwe! Aaale, tymczasem w głowie Leviego...
Rewolucja. W myśleniu. Patrzyłem na Barbie w osłupieniu, zastanawiając się nad jej jakże poruszającymi słowami. A co jeśli miała rację? Co jeśli całkowicie nieświadomie brnę w bagno zgnilizny moralnej, może z każdym kolejnym dniem odsuwam się coraz bardziej od człowieczeństwa? Ba, zakładając, że dziewczyna mówi prawdę, to w ogóle mogłem nie mieć już prawa, by nazywać się istotą ludzką! Tak, jestem niczym cesarz z baśni Andersena, paraduję nago po ulicy, przekonany, że zdobi mnie najpiękniejsza szata, jaka kiedykolwiek została utkana!
- O ja nieszczęsny! - zawołałem z goryczą, zaraz jednak w mojej głowie zaświtała zupełnie nowa myśl. Momentalnie się rozpromieniłem, porzucając mroczne myśli o rychłej stracie człowieczeństwa. - No nawet jeśli, to chyba nie ma w tym nic złego, nie? To znaczy, tyle się mówi o tym, że człowiek z natury jest zły.
Wzruszyłem ramionami, a jako iż rozmyślania o naturze ludzkiej jako takiej przerastały moje możliwości intelektualne, postanowiłem porzucić temat. Zamiast tego wypadałoby się zająć problemem numer jeden. To jest dłonią Barbie, zaklinowaną w słoiku. Przyjrzałem się jej raz jeszcze, a nawet postukałem palcem w szkło z miną fachowca. Zgodnie z oczekiwaniami, w ogóle nie pomogło.
- No to masło! - potwierdziłem radośnie, podrywając się z podłogi. - Przyniosę! Albo, jeszcze lepiej, razem pójdziem! - Wyszczerzyłem się do niej, chwyciłem dziewczynę za ten nieosłoikowany nadgarstek i praktycznie wytargałem ją ze spiżarni. Prosto do kuchni, bo zgodnie z moją dedukcją, tam właśnie powinniśmy znaleźć tak pożądane przez nas masełko.

/kuchnia
Levi
Levi
~ * ~


Powrót do góry Go down

Spiżarnia - Page 2 Empty Re: Spiżarnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach