Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Graciarnia

+3
Daevendra
Fangora
Mistrz Gry
7 posters

Go down

Graciarnia Empty Graciarnia

Pisanie by Mistrz Gry Pon Mar 07, 2011 2:25 pm

Graciarnia Tumblr_lhnxwfPcTh1qd8z4ro1_500
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Fangora Sro Mar 16, 2011 3:18 pm

/nowy dzień

Fryderyk jest małym sukinsynem. Inaczej tego nie nazwę. Karmię gnoja, a on i tak nie może nauczyc się, że jestem jego przyjacielem, a nie wrogiem. Znowu uciekł. Tylko, ze tym razem nie szukam go na ślepo. Moje wyostrzone zmysły ostatnio dają radę i mogę dokładnie stwierdzić, ze jego skrzydła trzepoczą właśnie z tego pomieszczenia. Weszłam do graciarni, nie byłam tu wcześniej, uwielbiam takie pierdoły. Ach, jak tu ładnie. Pozwoliłam sobie na chwilowy zachwyt nad stertą smieci z bliżej nieokreslonej dziedziny. Niemal zapomniałabym o Fryderyku, gdyby nie to jego głosne trzepotanie żółtych skrzydełek.
-Do klatki. Raz!-warknęłam w jego stronę, wskazujac na klatkę, którą tu ze soba przytargałam. I wcale nie chodzi o to, ze mu żałuję wolności. Pozwalam mu latać po moim pokoju ile wlezie. Gorzej z Mag, ona się wyjątkowo na to nie godzi. Z tym, ze przy lataniu wszędzie indziej jest problem, bo mój ukochany Fryderyk zostawia za soba małe kupki wszędzie. Średnio co trzy metry. Myślę, ze ma coś nie tak z ukąłdem trawiennym.
-Fryderyku, proszę.-ponaglałam go. On naparwdę dużo rozumie. To nie jest jak gadanie do ściany. Pewnie zaraz przyleci.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Go?? Sro Mar 16, 2011 5:40 pm

Nieustanne dzwonienie bransoletek rozległo się na norweskich korytarzach, Szatha wypadła właśnie z sali lekcyjnej a jej nachmurzona mina nie wróżyła nic dobrego. Od kilku tygodni głowiła się nad złamaniem bariery umysłowej ojca, chciała wywierać na niego wpływ i sprawić by ją docenił. Nierealne ! Zazwyczaj wyładowywała złość na jakimś biednym przedmiocie jednak aktualnie nie miała nic pod ręką - to błąd. Postanowiła zrelaksować się w graciarni, powinna była skończyć maskę na marcowy bal. Im dłużej szła tym bardziej była spokojna. Usłyszała głos Fangory i po ciekawsku zajrzała do środka.
- Czeeeeeść Fang !
Anonymous
Go??
Gość


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Fangora Sro Mar 16, 2011 7:31 pm

Słyszałam, że ktoś tu idzie. Ba, mogłabym zgadnąc, ze to Szatha po dźwięku bransoletek. Chyba nikt inny nie nosi takich. Odwróciłam się tylko po to, zeby się upewnić.
-Szatha-sukces. Zgodnie z moim super, zajebistym słuchem to ona. Uśmiechnęłam się szeroko, trochę przez to, że mam towarzystwo, trochę przez małe zwycięstwo w mojej osobistej grze. Ostatnio naparwdę dużo ćwiczę. Od czasu do czasu miewam napady nasilenia wszystkiego, ale już jest lepiej. Czasem udaje mi się to wszystko kontrolowac i nawet wykorzystać.
Podskoczyłam do dziewczyny, zeby ją uściskać. Oczywiście, ze jestem zbyt wylewna, ale niczego nie mam zamiaru z tym robić. Lubię swoją wylewnosc i lubię ludzi. Uwielbiam ludzi. Są piękni wewnątrz i na zewnątrz.
-Próbuję namówić Fryderyka, zeby wrócił do klatki. Jest taki uparty.- przewróciłam oczyma na tego mojego niesfornego zwierzaka-ale moze to i lepiej, ze uparciuch, bo nie jest mi z nim nudno-dodałam, uśmiechajac się oczywiście.
-Wiesz, ze nigdy wczesniej tutaj nie byłam? Jak to w ogóle możliwe? Tyle tu.. gratów. Wspaniałe miejsce-dodałam z zachwytem i błyskiem w oku.
-Ślicznie wyglądasz.-stwierdziłam jeszcze po chwili. Widziałam ją bardzo wyraźnie, na pewno wyraźniej niż inni ludzie, za sprawą mojego zajebistego wzroku i jeżeli ja mówie, ze wygląda ślicznie, to tak włąśnie jest.
-Mam nadzieje, ze wpadłaś tu z jakiś powodów, albo i bez powodu, byleby nie po sladach kupek Fryderyka, bo to mogłoby mnie troszkę-nawet pokazałam na palcach tyci-tyci odległość-zawstydzić? Posprzatam je jak tylko wróci do domu-obiecałam, poklepując klatkę Fryderyka, a on wtedy do niech wrócił, wiec sie pożegnałam i poszłam.

/gdzieś
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Mistrz Gry Sob Maj 14, 2011 6:50 pm

Jak wiadomo w rezydencji przebywało wiele różnych osób, w naprawdę wielu grupach wiekowych. Ale niestety najwięcej było takich, którzy pokończyli już te szesnaście lat i trzymała się razem. Była jeszcze piętnastoletnia Bree, paru trzynastolatków, zarozumiali dwunastolatkowie, dziwna jedenastolatka i oni. Dwójka dziesięcioletnich dzieciaków, z których jeden wychował się w sierocińcu, a drugi miał tylko matkę, którą niechcący zamroził. Taak, Sammy i Ruby nie mieli szczęśliwej historii, ale to przez nią głównie tak się zaprzyjaźnili i zawsze trzymali się razem odganiając od siebie Lizzie i Vincenta.
To Ruby była mózgiem dzisiejszej operacji, którą zamierzali przeprowadzić korzystając z okazji, że w pobliżu nie było ani jednego opiekuna. Od dawna planowali się trochę pobawić, ale zawsze ktoś im przeszkadzał, lecz dzisiaj dosłownie wszyscy byli zajęci! To była okazja, w końcu mogli zakraść się do graciarni gdzie ukryli fajerwerki.
Z reguły dzieciaki były dosyć rozważne jak na swój wiek, ale dzisiaj... Ale dzisiaj w drodze tutaj Ruby znalazła jakąś butelkę na korytarzu i wzięła ją ze sobą. Sammy na początku oczywiście miał pewne opory, ale miał tylko dziesięć lat! Był ciekawy świata. I nie był przecież cykorem! Napili się z butelki, a że nic nie poczuli, postanowili pić dalej. A potem wydało się im takie zabawne puścić fajerwerk po pokoju i spróbować na niej mocy Ruby. A może nóż widelec im się uda trafić! To takie zabawne!
Wszystko potoczyło się tak strasznie szybko...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Daevendra Nie Maj 15, 2011 10:22 am

Wędrowałem po korytarzach rezydencji krokiem dumnym i władczym, jak na Syna Bogów przystało, co jednak w większości było zasługą złocistego rumu chlupiącego wesoło w butelce, którą trzymałem w prawej ręce. Zostało mi go jeszcze tak z pół butelki, dlatego ze spokojnym sercem mogłem udać się na nieoficjalny obchód. A przynajmniej tej wersji zamierzałem się trzymać, gdyby ktokolwiek miał jakiekolwiek obiekcje wobec mojej tutaj obecności. I wobec charakterystycznie pachnącego skręta, który tlił się w moich wargach. Mario, Panienko Przenajświętsza jak Ciebie można by nie wyznawać? Królowo Ziół i stworzeń wszelakich! Aaah. Dym przyjemnie drapał płuca.
Nagle usłyszałem głośny huk i aż skoczyłem na ścianę, osłaniając głowę butelką i drugą dłonią.
-Na Thora, co się dzieje!? - wykrzyknąłem mrugając i podpierając żółtą ścianę. Spojrzałem na butelkę ale dzięki wszystkim Bogom była cała. Chwała Ci Posejdonie, panie mórz i prawdziwego grogu. Coś musiało komuś wybuchnąć albo komuś się trik z mocą nie udał. Albo po prostu spadł talerz. Stawiałem jednak na wszystko na raz, bo chwilę później usłyszałem krzyk i płacz, a to nie wróżyło nic dobrego. Zgasiłem Marię Pannę z bólem w sercu, odstawiłem butelkę pod ścianę i żwawym krokiem udałem się w stronę pokoju, z którego wydobywała się smużka dymu.
-Ay tu primo colorado
con barba camburada
y lleno de ballena inclinandose al sol
- zanuciłem sam sobie naprędce, żeby doprowadzić się do bardziej użytecznego stanu. Zaraz przejaśniło mi się w głowie. Otworzyłem drzwi, spodziewając się najgorszego i...
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Mistrz Gry Wto Maj 17, 2011 9:04 pm

Deavendra odnalazł najgorsze. Choć w sumie mógł trafić jeszcze gorzej, w końcu wypadki chodzą po ludziach. Zawsze można natknąć się na jakiś wariatów próbujących skakać z dachów, chodzić po ogni, albo po prostu na jakieś emo tnące się w łazience. W takim zbiorowisku jakie mieliśmy w rezydencji było dosłownie wszystko. Ale to i tak nie zmienia faktu, że widok pijanych, poparzonych dziesięciolatków w wielkim bałaganie pod ścianą graciarni nie był dobrym widokiem.
- Niee... nie... Sammy... - dało się słyszeć z tamtego kierunku, a zobaczyć było można chudą dziewczynkę pochylającą się nad chłopcem, która obraca się gwałtownie, gdy słyszy jak ktoś sobie nuci. - Jaa... - wyrwało jej się, ale zaraz zachłysnęła się własną śliną i łzami. - Ja... To nie moja wina... - łkała dalej. A chłopiec nie ozywał się ani słowem. No ale jak miał się odzywać jak aktualnie był nieprzytomny?
Oj dzieci, dzieci. Wychowywanie was z dala od rodziców na pewno nie było dobrym pomysłem. Jak wy w ogóle na tym wychodzicie? Dobrze, że na świecie chodzą jeszcze takie dobre istoty jak nasz wspaniały uzdrowiciel i są w stanie wam pomóc.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Daevendra Wto Maj 17, 2011 9:36 pm

Cholera.
Wyglądało to źle, tak źle, że aż wstrętny dreszcz przeszył mój kręgosłup. Ale teraz nie była pora na zastanawianie się, nad swoimi odczuciami, ale czas na prędkie zadziałanie. W kilku krokach znalazłem się przy dzieciakach, natychmiast zaczynając śpiewać, a właściwie wydawać z siebie odpowiednie dźwięki, mające szybko pomóc poparzonym rączkom Ruby. Wyjaśnieniami uraczę ją zaraz, gdy przestanie ją tak bardzo boleć.
W międzyczasie, gdy oparzenia dziewczynki zaczynały się leczyć, zająłem się Sammym, sprawdzając mu puls i z wielką ulgą go odnajdując. Gorzej, że znalazłem również mocno obitą i rozkrwawioną głowę, a także BARDZO poparzone dłonie i policzek. Ruby miała szczęście, cokolwiek się tu wydarzyło, Sammiego los nie oszczędził. Ale też nie przesadzajmy Daev, chłopiec będzie żył. Zwłaszcza odkąd tu jesteśmy, Synu Boga.
Zmieniłem melodię, zmieniając również obiekt, na który oddziaływała. Przykro mi Ruby, ale jeszcze Cię poboli, a ja nie mam teraz czasu żeby Ci to wytłumaczyć. Najpierw zatamowałem krew cieknącą z rany chłopca, a gdy dźwięki przepływały przez jego ciało i wracały do mnie, dowiedziałem się również o jego wstrząśnieniu mózgu. Czyli w ogóle nie było tak źle, jak być mogło. Posiedzimy trochę w szpitalu, a ja potem prześpię 24 godziny i będzie cacy.
Nie wróciłem chłopcu świadomości, lecz delikatnie wziąłem go na ręce, wstają. Na chwilę przerwałem swoje śpiewy, by móc zwrócić się do dziewczynki:
-Spokojnie Ruby, nie martw się. Chodź teraz ze mną do szpitala. Dasz radę, prawda? - jak to dobrze, że mogłem odpowiednio modulowanym głosem uspokoić ją "od środka", oddziałując na jej organizm w odpowiedni sposób. Przestała się trząść, uspokoił jej się oddech, a to pomaga poradzić sobie z psychicznym stresem.
Daevendra
Daevendra
król bogów


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Mistrz Gry Sro Maj 18, 2011 6:24 pm

Ruby pokiwała energicznie głową chcąc pokazać, że rozumie to co mówi do niej Deavendra. Pewnie gdyby była do tego zdolna powiedziała by coś, ale czuła, że język zawiązał jej się w gardle tworząc wielką gulę uniemożliwiającą jej oddychać. To było straszne co razem zrobili, dlaczego była aż tak głupia? A co jeśli ten starszy chłopak nie pojawiłby się w porę? Co by zrobiła? Siedziała tu tak aż do końca świata? To takie głupie...
Jeszcze raz pokiwała głową i robiła wszystko tak jak rozkazał jej Deavendra, nie wniosła ani słowa sprzeciwu, choć zazwyczaj jadaczka jej się nie zamykała. To było do niej strasznie niepodobne, ale jednocześnie, kto by w takiej sytuacji zachowywał by się jak zwykle? Raczej niewiele osób i to sami bez dusznicy. A Ruby wbrew pozorom taką posiadała i aktualnie cierpiała katusze. A co jeśli Sammy'emu grozi naprawdę coś niebezpiecznego.
- D, ja się boję, obronisz mnie, prawda? - zapytała jeszcze chłopaka, gdy wychodzili z pomieszczenia. Naprawdę pokładała w nim wielkie nadzieje.

/ koniec
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Merkury Pią Gru 23, 2011 6:27 pm

[skądś]

Nie wiem, co tu robiła. Grunt, że to była, a ja musiałem mieć to za sobą - odhaczyć, iść dalej. W rękach dzierżyłem pudełko z poduszką hipoalergiczną i wiązankę narcyzów. Wybranie prezentu, który by jej całkiem nie odrzucał, a jednocześnie nie zbliżał było bardzo trudne, poduszka wpadła mi do głowy dopiero godzinę przez wylotem z Kairu. Tak, Barcelona, Kair, Tromso. Co za trasa. Dobrze, że lubię śnieg.
- Cześć. - przywitałem się, skrępowany. No, załatw to i schowaj się u Venus, ona na pewno się tobą zaopiekuje. Czułem się dziwnie po tym, jak odwaliło mi z wgłowionym dzieckiem, poza tym coś mi wciąż umykało... jakiś istotny fakt o którym zapomniałem, a powinienem pamiętać. Trudno. Może to wcale nie tak ważne.
- Wesołych Świąt. - stwierdziłem, pakując jej paczkę w dłonie, chciałem uciec jak najszybciej, ale coś mnie zatrzymało. Błyszczący przedmiot na jej yhm... klatce piersiowej. Nie, wydaje mi się. Przybliżyłem głowę i zdębiałem.
- Aaaale... - oczy Constance, pierścionek, oczy Constance, pierścionek. Nic więcej nie wchodziło mi teraz w pole widzenia. Odsunąłem się, przerażony. Nie nie nie, nawet jeśli to on, to ona nie może wiedzieć, że to on, że to mój pierścionek zaręczynowy babci. Nie spytam o niego, bo nie może wiedzieć że to on...
Wbiłem wzrok w podłogę, z frustracją ściskając usta w kreskę.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Constance Pią Gru 23, 2011 8:44 pm

Szukałam tu jakiś resztek ozdób, które to można by przywiesić w moim pokoju. Tak się cieszyłam na nadchodzące Święta, iż już całkowicie prawie zapomniałam o tym, że mnie przez siedem tygodni bolało serducho. Bolało, bo zadzwoniłam do Merkurego zadowolona, a potem wyszłam z imprezy, siedziałam przez dwa tygodnie pod kołdrą, posilałam się tylko waflami ryżowymi, które zostawiała mi lokatorka z pokoju obok. Na prawdę rzadko kiedy bywam smutna, ale wtedy byłam zdołowana. Jak tu żyć, gdy każdy komu zaufasz cię zdradza? Jak tu żyć, kiedy nawet przyjaciele okazują się być fałszywi? Na przekór wszystkiemu, poszłam i znalazłam pierścionek. Nie chciałam go mieć, chciałam go zniszczyć, żeby jak kiedyś Merkury tu przyjedzie czuł się chociaż w jednym procencie tak słabo jak ja. Ale dni mijały, a on wciąż był w mojej kieszeni. Kiedyś przy praniu przewiesiłam go na łańcuszku. Potem nie zdejmowałam ozdoby, a choć to mi w każdym momencie przypominało o moim przyjacielu, trwałam w takim przytłoczeniu.
Święta to czas, gdy zawsze jest się bardziej wesołym. Więc odrzuciłam resztki smutku, szykowałam się do Nowego Roku. Już rozglądałam się po Rezydencji z kim można by się było polubić. Przystrajałam pokój wraz z kolegą. W graciarni podobno były jakieś lampki, ale trudno było mi je znaleść. Głupia byłam, że zeszłam do mekki kurzu. Pewnie po odgłosach kichania mnie znalazł.
A kiedy go zauważyłam, nawet kichać się mojemu organizmowi odechciało. Był to widok iście fatasmagoryczny, nie mogłam uwierzyć.. Jego obraz, który nieco się zniekształcił od lata, teraz nabrał znów rysów. Znów go widziałam, znów mówił do mnie głosem. Innym niż wtedy wieczorem, nie tak znów przejętym.
-Och, wróciłeś!- przerwałam to gapienie się mi w piersi, bo kto to widział, żeby tak bezczelnie mierzyć dziewczynę wzrokiem. Pilnuj się, Pumpkin! Rzuciłam mu się na szyję z tymi pakuneczkami, przytuliłam do ziemnego sztywnego Hermesa. Czy on mnie znów musiał odrzucać? Odsunęłam się. Pierścionek pobłyskiwał na tyle, by zainteresować chłopaka. Znów się gapił. Zorjętowałam się po chwili.
-Mam go, tak jak chciałeś. To znaczy, chcesz go pewnie spowrotem? I tak chciałam ci go oddać, przecież mi on jest tylko ciężarem- sięgnęłam do zapięcia i już chwilę później trzymałam na dłoni pierścionek pierwszej żony Merkurego.
Constance
Constance
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Merkury Pią Gru 23, 2011 9:24 pm

Stałem jak słup soli, naprawdę, żona Lota ze mnie. Tylko czy ja zrobiłem coś złego, czy złamałem jakiś nakaz? Przecież nie! Musiałem przypomnieć sobie parę ostatnich dni, ale poza porządnym nachlaniu się w Barcelonie nic nie mogłem sobie przypomnieć. Naprawdę, teraz musiało się to na mnie zemścić?
- O czym ty mówisz. - wydukałem. Jedno pytanie podzieliłem na cztery równoważniki zdań, bardzo krótkie, podkreślone przerażonym spojrzeniem i kolejnymi czterema krokami w tył. Czułem w garści ciężar złota, czułem perłę ocierającą się o błonę między palcami, czułem ogromny strach, niezrozumienie i wreszcie żal, że nie wiem co się dzieje. Byłem jak jakieś ranne zwierzę, w gruncie rzeczy dobre, ale zranione do tego stopnia, że nie mogło się pogodzić z bólem i odrzucało każdą formę pomocy. Tłukłem się o szafki, coś spadło, a ja nadal nie rozumiałem. Przecież go porzuciłem. Po utracie Iann, gdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że znów spotkam Constance, przecież dobrowolnie wyrzekłem się miłości, ale byłem egoistą i marzycielem, więc pozostawiłem tą małą durną szansę, tylko po to by nie skończyć na ulicy bez jakichkolwiek nadziei.
Nie było innego wyjścia - wystarczyła sekunda, żebym nagle ją do siebie przyciągnął. Pocałunku, którego nie mógłbym w żaden sposób objąć czasowo, mógł trwać dwanaście sekund, godzinę, całą wieczność. Pozbawiał świadomości. A potem zdałem sobie sprawę, że trzymam ją i nie wypuszczę choćby się wyrywała.
- Powinienem uklęknąć. - stwierdziłem nagle. Ale nie chciało mi się nadal jej puszczać.



co ja pisze
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Constance Pią Gru 23, 2011 9:45 pm

On najpewniej wcale nie czuł nawet jak się mu wyrywam. Ale to dobrze, bo w iście męskim stylu kazał mi robić to co on chce, a czasem zapominałam że Merkury jest tylko facetem. I ten pocałunek trwał..trwał, hm, sporo, a gdyby nie wspólne mieszane uczucia trawałby jeszcze wieczność. A potem, jak wszystko, dobiegł końca. Nie spojrzałam mu nawet w oczy, oparłam się czołem po jego ramię. Onie, znów. Znów mu zaufam, znów mnie zostawi na długo. Bo on jak wyjeżdża to nie na tydzień. On wyjeżdża na pół roku, pięć lat. Zignorowałam jego słowa, bo w sumie chciałam coś ustalić. Coś mi tu bowiem nie grało!
-Jak to co ja mówię? Kazałeś mi go tu przynieść. Znaleść, przynieść, nie wiem: dać. Co ty- uniosłam trochę wzrok, bo chyba nie rozumiał. Teraz to się odchyliłam sporo. -Zdzwoniłam do ciebie, rozmawialiśmy..
Dalej nic? Zamrugałam szybko, bo może mi się coś przyśniło? Może wreszcie przyznam przed samą sobą, że odkąd go nie było w Tromso, dryfowałam pomiędzy dniem a nocą, funkcjonowałam jakbym nie funkcjonowała. Może tylko wydawało mi się, że mam mu coś dać. Trochę mnie zatkało, w końcu powiedziałam nieobecna:
-Czemu masz klękać
Constance
Constance
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Merkury Pią Gru 23, 2011 9:54 pm

Ja też już nie wiedziałem, jak to było. Ale najważniejsze było, że kurde ja nie bawię się w oszukać przeznaczenie, bo to i tak źle się pewnie skończy. Oszukiwanie przeznaczenia.
- Ja nie wiem, ale wydaje mi się, że jak człowiek kogoś prosi o rękę to powinien uklęknąć. Ale ten dzisiejszy świat. Teraz to nic nie wiadomo. - stwierdziłem całkowicie poważnie i chwyciłem jej dłoń. Przysunąłem pierścionek, ale nie włożyłem na jej palec, bo ta formalna zgoda musi jednak być.
- Mogę, czy tym razem to ty wyjedziesz i pozostawisz mnie ze złamanym sercem? - jakie to słodkie, jakie tragiczne, jakie epickie, jakie dramatyczne. Ja naprawdę założę naukę online tragizmu, bo ja normalnie zaczynam być mistrzynią gatunku.
- Po prostu chcę, żebyś w papierach zmieniła kwiatka na warzywo, jeju. - wyjaśniłem, bo wyglądała tak dziwnie. A potem cmoknąłem ją w policzek i czekałem na odpowiedź. Chociaż byłem pewien. No bo czy mogła się nie zgodzić? Jakby się nie zgodziła, to chybabym ją zmusił, tak myślę. Taki żart. Na pewno się zgodzi, prawda? A potem zbudujemy dom i weźmiemy naszego lemura.
- I wychowamy na porządnego lemura. - dokończyłem swoją myśl. Musiała załapać. Zawsze łapała.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Constance Pią Gru 23, 2011 10:12 pm

Duuże miałam oczy i byłam z nich okropnie dumna. Wszyscy się zawsze nimi zachwycali i tak dalej.. Ale teraz moje oczy wyglądały jak dwa wielkie spodki. Okej, lubie jak jest ślicznie romantycznie, ale w tym związku to ja będę najprawodpodobniej tą osobą, która zwróci uwagę na najprostsze szczegóły. Merkury to był marzyciel, jego roztrzepanie i mała konsekwencja składały się na tworzenie mnóstwa tragedii. Musiałam zapobiec kolejnej, to mój moralny obowiązek.
-Ale ja lubię mojego kwiatka- wymamrotałam i gdyby mnie nie trzymał, zemdlałabym z natłoku myśli w mojej głowie. Gdyby to było tak, że my chociaż rozmawialiśmy codziennie od jego wyjazdu: zrozumiałabym. Ale my się spotkaliśmy raz, gdy przyjechałam, potem tydzień się nie odstępowaliśmy. Potem znów wyjechał, a gdy zadzwoniłam mówił piękne rzeczy, ale sądziłam, że na prawdę już nie wróci. I wrócił. I chce mi się oświadczyć pierścionkiem jakiejś swoje byłej dziewczyny. Pokręciłam głową przerażona.
-Merkury, nie możemy się tak śpieszyć, ty mnie przecież..- nie zna? Zna, ja go znam. Może nie najlepiej na świecie, ale kogo chcę oszukać: na takie proszenie o rękę czekałam odkąd kroiliśmy arbuza u mnie w domu. Od tamtego czasu minęło tyle dni, że bałam się, że zgubiłam gdzieś jego trop i już się nie spotkamy..
-Jeżeli mi nie uciekniesz, bo to ty masz to w zwyczaju, to się zgodzę. I rzeczywiście, nie klęknąłeś! Musisz teraz zrobić wszystko od nowa.
Nerwowo się uśmiechnęłam. Czemu musiałam sobie z góry narzucić, że mam być taka zasadnicza. Okres próbny, jaki okres próbny. Ja bym mogła być jegożpną już, teraz.
Constance
Constance
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Merkury Sob Gru 24, 2011 10:38 pm

No to padłem na kolana.
- Czy ty, Constance Daffodil, zechciałabyś mnie uszczęśliwić poprzez przyjęcie tego oto pierścionka i zostanie w niedalekiej przyszłości moją żoną, co wiąże ze sobą ślub organizowany przez Venus, opiekowanie się mną, spędzanie ze mną Gwiazdki, Sylwestra, Wielkanocy, Walentynek, oraz, nie wykluczam takiej możliwości, zostania matką moich przyszłych dzieci, i czy zgodziłabyś się zostać Constance Pumpkin, co może nie brzmi zachęcająco, ale jest moim wielkim marzeniem i czy przy okazji wybaczysz mi wiele moich głupich zachowań i ucieczek? - łał. Co za mowa. Mam już doświadczenie w tej kwestii, pomijając fakt, że ostatnim razem obiecywałem sobie, że jakby co nie będę się oświadczał drugi raz, żeby dać szansę mężczyznom, którzy umieją to robić. Ale chyba to nic złego, bo ja się naumiałem, więc nie łamię żadnych przyrzeczeń zapewne.
- I teraz powiedz tak, prooooooooooooooooooooooooszę. - wiecie, że ciągle trzymałem jej dłoń? żeby jak już się zdecyduje, założyć pierścionek na drobny palec, wiedziałem, że będzie pasować, bo ten pierścionek nosiły wszystkie kobiety w domu Pumpkinów, znaczy te mężate, i gdyby nie pasował, to byłoby wielce podejrzane i musiałbym wówczas ponownie przemyśleć swoją decyzję.
- I nie martw się o rodziców, planują to od kiedy skończyliśmy siedem lat. - uśmiechnąłem się. Ja nie podsłuchuję. Ja po prostu znajduję się nie w tym momencie, a niestety po to służą uszy żeby słuchać.
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Constance Nie Gru 25, 2011 2:47 pm

Ochłonełam nieco i już na szczęście nie zamierzałam mówić takich głupot, jak za pierwszym razem, gdy mnie poprosił. Żadnego jęczenia, że wolę swoje kwiatuszki od jego dyniek. Lubiłam przecież tą jego dynię i chociaż mój narcyzek brzmi cudnie, wypowiedziane przez niego połączenie mego imienia i jego nazwiska, również zabrzmiało miodem na uszy. A i tak zawsze w głębi pozostanę kwiatkiem i Merkury będzie mi mógł je przynosić przy każdej okazji, jak nawet teraz czyni. Bo choć trzymał mnie za jedną dłoń, w drugiej miałam te kwiatuszki i poduszkę pod pachą.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć ale to wszystko było tak niespodziewane i zarazem urocze, że nie mogłam nic powiedzieć. Zamachałam rzęsami, by przegonić łezkę wzruszenia. Merkury, okropny Merkury przez którego się już tyle ostatnio namęczyłam, ten kochany Merkury, któremy zapomnę wszystko, on klęczał przedemną i tak się uśmiechał i miał taką minę, że nie dało rady. Odwzajemniłam uśmiech.
-Brzmi aż nazbyt zachęcająco, oczywiście, że się zgadzam!- powiedziałam wreszcie, a jak tylko to powiedziałam, to zarzuciłam mu ręce na szyję. Może to był jedyny sposób by go zmusić do tego, by już się nie zamartwiał, nie uciekał. I co, i dobrze. Ja lubię, kiedy mam go obok siebie. I odkąd tylko mi powiedział wtedy przez telefon, że zawsze byłam tylko ja, mam wrażenie, że cisną mi się na usta te same słowa w stosunku do niego.
-Hurtem może i ci wybaczyłam te ucieczki, ale skoro dziś Wigilia, to może pójdziemy coś zjeść i mi wszystko powiesz. Bo to miejsce.. jest takie małoromantyczne jak na twoje możliwości!

////////głupotypisze///////
Constance
Constance
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Merkury Nie Gru 25, 2011 6:41 pm

Nabijam teraz trzy zdania. I to było takie wspaniałe i miłe, że się zgodziła, naprawdę. Byłem jej bardzo wdzięczny i szczęśliwy, że wreszcie ktoś poukładany uporządkuje moje życie i godnie zaopiekuje się moimi dziećmi, a nie dla zabawy będzie skakał między wymiarami. A skoro chciała, to wzięliśmy poszliśmy się ubrać i wyszliśmy na miasto, żeby sobie pogadać o tym i owym i zaplanować wspólną przyszłość.

[kurtyna w dół]
Merkury
Merkury
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Raphael Sro Sty 11, 2012 9:39 pm

//latarnia

Graty. Pełno niepotrzebnych rzeczy, odkładanych na bok, pod pretekstem że jeszcze się przydadzą. Grupowane w pudłach i rozstawiane po pokojach trwały w letargu z nadzieją, że jeszcze kiedyś zostaną przeznaczone na jakiś szczytny cel. Ja wiedziałem, że nie będą. Mama nazywała podobne śmiecie przydasiami i skrzętnie odkładała je na strych, gdzie gniły i próchniały w wilgoci i ciemności, by na koniec końców zostać wyrzucone. Jednak te zgromadzone tutaj były inne. Tutaj bywali ludzie, zajmowali się nimi, troszczyli. Ja też przyszedłem. Rozgościłem się między tymi wszystkimi gratami, kiedy w pozostałych częściach Rezydencji naród był zajęty świętowaniem narodzenia tego całego co niby ich zbawił albo świętowaniem bez większego powodu. Myślałem, że uda mi się w końcu uzupełnić zeszyt o poczynione obserwacje, ale moje plany zostały skutecznie pokrzyżowane przez odgłosy zza drzwi. Mówi się, że jeżeli zna się kogoś dobrze, to rozpozna się kogoś nawet po rytmie jego kroków - a ja znałem dobrze tych, których chciałem znać. Ją w szczególności.
Odwróciłem wzrok w stronę wejścia, oczekując pojawienia się niebieskowłosej.
Raphael
Raphael
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Penelopa Sro Sty 11, 2012 10:15 pm

///może lepiej pograjmy sylwestra///

Jestem feniksem
. Za każdym razem, gdy czuję nadchodzącą śmierć umieram z narastającym bólem, za każdym razem jest gorzej, nigdy się nie przyzwyczaję. Gdy w następnym czasie się budzę, mam już inne imie, mam inną twarz. Zamieniam się ciałami, by zniszczyć kolejne. To kwestia krokodyla, mojego tykającego prześladowcy, czy zje mnie dziś na obiad czy na kolację. Dziś zwierze jest daleko. Oswajam się z nową tożsamością. Jak pokierować jej życiem, by poszła inną drogą? Już umarłam po stokroć razy i nigdy nie mogłam skończyć życia z innego powodu. Zawsze jest tak samo, a monotonnia jeszcze podgłaśnia krokodyla, który znajduje każdą lukę w mej nieuwadze, by się tam pojawić.
Spałam pół życia. Siostra z bratem przynosili mi ciepłe mikstury, leczyli me ciało, poprawiali je i wkrótce otrzymałam nowe. Duszy nie mogli mi naprawić swoimi specyfikami, choć któreś napomkneło o znawcy od uczuć. Wtedy też spałam. Dopiero teraa przypominam sobie ich rozmowy, prowadzone nad moim łóżkiem. Wydawało im się, że są mądrzejsi. Czy nic nie nauczyli się gdy tylko ja umiałam uratować święta. Pozjadali wszystkie rozumy, ze swoimi nawzajem włącznie. Mają między zębami resztki z obiadu, a próbują mówić z otwartymi ustami.
Wstałam, założyłam koc, leginsy, ogromną bluzkę, głowę. Zeszłam zjeść, ale zgubiłam się gdzieś w drodze do jadalni. W dłoni miałam jeszcze tosta pismarowanego obficie dżemem. Tego drugiego już zjadłam. Lawirowałam pomiędzy ludźmi z mojej wyobraźni, uśmiechałam się do obrazów. Hm, ktoś coś mówił? Nie żartuję, coś słyszałam! Otworzyłam pierwsze drzwi.. Drugie.. Weszłam do pierwszych.
Ptrzyłam jak siedział pośrodku gratów, mnóstwa wspomnień. Widok komiczny dość dla kogoś kto przesiąkł słowami: ja nie wierzę. Dlatego uśmiechnęłam się na powitanie. Delikatnie, skryłam wzrok, choć zaraz posłałam mu długie spojrzenie. Co tu robił. Zaciekawiona ugryzłam tosta.
Czerwona wiśnia rozpływa się w mych ustach. Chrupkie odrobinki gryzą w podniebienie. Do pełni szczęścia brak mi tylko procentów. Poczekam cierpliwie aż ktoś dopełni mnie. Na ciebie nie, na ciebie się nie czeka. Dlatego podchodzę. Dwa kroki, bo im dalej tym głośniej słyszę bicie serca krokodyla.
-Przeszkadzam ci napewno- zauważam, choć od chwili nie patrzę na ciebie, dumam wzrokiem po suficie, widziałam tam światła. -Znów trenowałeś stado czerwonych słoni, myślisz że mi wybaczą?
Nie pamiętam co było wtedy. Wymazuję pamięć szybko, z każdą śmiercią jest łatwiej. Ale zapałasz trwogą, gdy okaże się, że pamiętam wszystko, a moją gumką była nietrzeźwość.
Podchodzę bliżej, sama nie wiem kiedy. Bawię się wzrokiem, znów cie znajduje. Zabawne, wciąż jesteś. -Mam dla ciebie zagadkę, bo słyszałam, że chwalisz się nadprzeciętną głową? Moja jest słaba, słabnieje z każdym kolejną trucuzną.

Penelopa
Penelopa
♥ ♥ ♥


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Raphael Nie Sty 15, 2012 8:17 pm

Ja nie byłem feniksem. A może jednak? Przecież nie umierałem tak jak ona, nie przebudzałem się ze śmierci i nie przecierałem oczu wciąż przyćmionych wczorajszym dniem. Uśmiechnąłem się w środku - me usta jak zawsze pozostawały w bezruchu, gdy patrzyłem na nią, zbliżającą się powoli. Czaiła się, patrzyła długo, jakby chciała spojrzeniem wejść mi w umysł. Mogłaby. Nie protestowałbym nawet specjalnie, pozwoliłbym jej się zagłębić w zakamarki własnej głowy, może dowiedziałbym się czegoś zaskakującego o sobie.. ale czy ma błękitnogłowa dzierlatka nie zgubiłaby się pośród krętych korytarzy?
Chrupnął przypieczony chleb, gdy zagłębiła w nim głodne zęby. Zmrużyłem oczy, spojrzałem na okruszki. Wszędzie, na włosach, na ubraniu. Męczyła mnie. Pewnie wiedziała, że pod tym względem jestem pedantem, że każde niedociągnięcie wzbudza we mnie oburzenie. Z trudem powstrzymałem rękę przed wystrzeleniem w jej stronę i strzepnięciem resztek na ziemię. Spojrzałem na jej usta, usmarowane słodkimi wiśniami, obserwowałem ich ruch. Mówiła coś, lecz nie do mnie. Zwracała się do nieba, do sufitu, do lamp. O tak. One są lepszymi rozmówcami ode mnie. Są ciekawsze, poświęcają więcej uwagi, przy dobrych wiatrach coś odpowiedzą. Uniosłem brew. Przeszkadzasz, mi? Ależ skąd. Mi nikt nigdy nie przeszkadza, bo i w czym? W samotnym rozmyślaniu? Mam całą wieczność na podobne popołudnia. Dla mnie minuty mijają wolniej, żadnej z nich nie marnuję, wszystko jest rozplanowane. Znów uśmiecham się gdzieś tam w środku, bo mięśnie twarzy nie słuchają. Czerwone słonie wybaczą, są wyjątkowo miłosierne.
Przekrzywiłem głowę, patrząc na Ciebie, zaintrygowany po raz enty nieskładną wypowiedzią. Gdzie tak naprawdę błądzisz myślami, skąd biorą Ci się te wszystkie pomysły? Chciałbym wiedzieć. To byłoby dopełnieniem mojej wiedzy.
- Chętnie usłyszę. - nie lubię swojego głosu. Wolę go nie wykorzystywać, posługuję się więc częściej mową ciała. Proszę Cię spojrzeniem, byś powiedziała mi zagadkę, bo je uwielbiam. Czekam zniecierpliwiony na intelektualne wyzwanie, wpatruję się w Ciebie nachalnie, stukam długopisem o gładką powierzchnię stołu.
Mów.
Raphael
Raphael
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Penelopa Nie Sty 15, 2012 10:10 pm

Chorobliwie dbasz o każdy szczegół w swoim życiorysie. Wydajesz się być więc kłamcą, wmawiając mi z przekonaniem o twoim specyficznym nastawieniu do świata. Pilnujesz każdej kreski, a jednocześnie jesteś gotów zdmuchnąć przeszłość, obrócić w pył ciężką pracę. Wiem, że nie słuchasz, ale jesteśmy podobni. Chcę ci to uświadomić, bo właśnie to zrozumiałam. Za kilka dni o tym zapomnę, lecz wiem, że ty zapamiętasz. Jesteś bowiem o wiele bardziej skrupulatny odemnie. Ja? Ja już gdy kończę zdanie gubię pierwszy sens, marzę o kolejnych dniach, albo.. O czym mówiłam? Śmiałam się z ciebie. To w jaki sposób traktujesz życie. Mnie nie obchodzą takie rzeczy jak porządek, nie zauważam nawet że moje włosy przestały już jaśnieć bladym niebieskim. Dziś ściemniały, zostały tylko refleksy przypomniające o zeszłotygodniowych kolorach. Za to nie uważam szczęścia za niemożliwe, czułam szczęście, chciałam je czuć tu, obok ciebie. Ale to tylko dziewczęce marzenia, takie odległe od rzeczywistości, takie ulotne. Ustaliłyby porządek, którego ja nie znam. Ustaliłyby uczucia, których ty nie widzisz. Jesteśmy więźniami naszych słabości.
Jestem tak blisko, że wystarczy byś wyciągnął dłoń, a uchwycisz me ciało. Ale długopis leży ci w dłoni wygodniej. Zmagam się z emocjami, burzą w mych myślach, opieram się o stół przy którym usiadłeś. Tym samym znów się odsuwam, choć nie fizycznie. Odgarniam włosy na jedną stronę. Jadłam grzankę tak długo, że teraz tylko jej twardość przypomnia mi ile straciłam szukając zajęcia. Jest trudno, lecz stokroć twardsze jest serce chłopca.
-Jest dwoje przyjaciół. Wybierają się do restauracji i zamawiają zupę z rekina. Jest to specjalność tego miejsca. Jest piękny letni wieczór. Przyjaciele wspominają przeszłość. Kelner nie ociąga się długo, pojawiają się dania. Gdy mężczyźni zaczynają jeść, nagle jeden odkłada łyżkę, zabija towarzysza, wychodzi z restauracji i skacze z klifu. Jaki mógł być powód Rafaelu? - twoje imie tak opornie wychodzi mych ust. Nigdy nie starałam się tak jak dziś, by nie użyć zbyt wyszuknej formy. Byłeś zdającą, kłamcą, byłeś miłym, byłeś zabawą, byłeś kompanem. Liczę piegi na twym nosie.

(to jest prawdziwa zagadka :d )
Penelopa
Penelopa
♥ ♥ ♥


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Raphael Pią Sty 20, 2012 10:42 pm

Kto by pomyślał, że aż tak mnie zainteresujesz? Zazwyczaj ta chwilowa fascynacja, pojawiająca się w chwili gdy dostrzegałem cię na horyzoncie. Teraz jednak zawiły sposób myślenia odszedł na bok, ustępując miejsca twoim słowom - rzadkie zjawisko, prawda? Zazwyczaj obserwowałem twoje zachowania, gotowałem się w środku, widząc twoje zamiłowanie do bałaganu. Długopis płynnie sunął po pożółkłych kartkach, notując moje obserwacje, kiedy ja patrzyłem na ciebie. Ufałem mu. Zaufałem swojej dłoni, prowadzącej pisadło bez najmniejszego wahania. Bo najważniejsze to komuś lub czemuś zaufać. Czy ty mi ufasz? Po tym jak wielokrotnie wystawiłem twoją wrażliwość na próby, wyłącznie dla własnej satysfakcji?
Uśmiechnąłem się, tym razem na prawdę. Rzadko to robię, niewiele razy ośmieliłem się na ten grymas w twoim towarzystwie. Kiedy liczyłaś mi piegi na nosie, omijając skrzętnie wzrokiem te, które wykwitły mi pod oczami, na powiekach, czole i policzkach, ja zastanawiam się nad zadaną zagadką. Lubię zagadki. Zmuszają mnie do myślenia. Lubię twoje łamigłówki. Zmuszają mnie do myślenia niekonwencjonalnego. Zmrużyłem oczy, powtarzając sobie raz po raz treść, którą mi powiedziałaś. Nietypowa historia, nie powiem. Nie każdy zabija swojego przyjaciela, by później rzucić się z klifu.. mówi się, że przyjaźń to bardzo poważna więź, prawda? Musiało się wydarzyć coś poważnego, by pielęgnowana przez lata znajomość zakończyła się tak tragicznie. Zupa z rekina. Letni wieczór. Przeszłość, wszystko się mieści w przeszłości, w którą tak nie lubię patrzeć. Nigdy nie lubiłem rozpamiętywać tego co minęło i rozczulać się nad wspomnieniami. Może ten, który zamordował, też nie lubił? Może przypomniało mu się coś, o czym wolał zapomnieć.
Z minuty na minutę mój uśmiech się poszerzał, gdy patrzyłem na ciebie pustym wzrokiem. Nie widziałem twojej twarzy, patrzyłem jakby przez nią, nie do końca obecny w zagraconym pokoju. Do głowy przyszło mi jedno z najbardziej nielogicznych rozwiązań jakie mogło być.. ale czy nie o to chodzi? Musiałem się przestawić na twój tok myślenia.
- Rekin, z którego była zupa, znaczył coś dla tego, który zabił swojego przyjaciela. - powiedziałem w końcu, już nie z taką pewnością jak w swojej głowie. To przecież normalne, że mogłem się mylić.. ale nie chciałem. Boję się pomyłek.
Raphael
Raphael
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Penelopa Sob Sty 21, 2012 1:18 pm

Wybucham śmiechem. Wiem, nie słyszałeś go od wieków - kto się śmieje w twoim towarzystwie? Drażni cię, czy czujesz cokolwiek, a może lubisz to? Jakie to uczucie, tego się domyślę. Albo nie, zostawiam to z boku. Wszystkie satelity z pojedynczych myśli wirują gdzieś w milowej drodze pomiędzy nami, może dlatego tak mi trudno skupić się i od nowa wciąż liczę plamy. Plamy, które postarzają cię o kilka lat. Choć wciąż wygląd goni głowę. O, kolejna, robisz to na zawołanie?
Kurz zakrywa śmiech. Nie pozwala żyć pannie Echo - ona zakochana w Narcyzie, będzie powtarzać, będzie do końca dni, ale tu nie ma prawa głosu: przegrywa z królem brudu. Więc i ja przegrywam, skoro nawet ona nie chce ze mną grać. Gram, dalej gram. Brak mi uśmiechu, ale śmiechu dałam popis.
- Znaczył? - kręcę głową, odbija się od kolejnych, bo aż dwóch ramion - A czy dla ciebie zwierze miałoby większą wartość niż człowiek? Może źle zapytałam, bo jesteś wprawdzie inny. Znaczenie było ogromne, lecz przeszłości musisz szukać odpowiedzi. - tu na mej twarzy pojawia się jakiś grymas. Jakbym naćpana zobaczyła w powietrzu migoczące światła. To zadowolenie - każe ci myśleć o przeszłości, zadaję gwałt twoim przekonaniom. Bawi mnie to. Bawisz mnie ty. Nie cierpię dotyku twojej skóry. I dlatego w ostatniej sekundzie cofam dłoń od długopisu, który trzymasz. Udaje mi się to i zabieram ci kartkę. Odchodzę z nią, chowam się pomiędzy gratami. Kiedy znajdę flamaster, namaluje twój portret. Narazie tańczę, czy raczej idę - ty widzisz jedno i to samo.
Penelopa
Penelopa
♥ ♥ ♥


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Raphael Pią Sty 27, 2012 9:23 pm

Drgnąłem, słysząc śmiech. Byłem przyzwyczajony do ciszy i skupienia, więc odgłos tak perlisty i dźwięczny wzbudził we mnie w pierwszej chwili niepokój. Przeniosłem wzrok z twoich ust na twoje oczy, zmarszczyłem brwi, jakbym się zmartwił. Ale powinnaś wiedzieć, że ja się nie martwię.. bardziej dziwię, że tak ci wesoło. Znów skupiam wzrok na okruszkach na twoich włosach, chcę je strzepnąć, ale w ostatniej chwili cofam, dłoń, tak jak ty, kiedy sięgałaś po mój długopis. Uśmiech znika mi z ust, znów poważnieję. Co za dużo to niezdrowo - i tak miałaś szczęście, że widziałaś unoszące się kąciki moich warg, spierzchniętych od braku słów.
- Miałoby. - odpowiadam krótko. Głupie pytanie. Ludzie nie są nic warci. Chętnie bym się ich pozbył, gdyby nie skomplikowana psychika, którą jestem chorobliwie zafascynowany. Oddycham ciężko. W przeszłości? Wolę teraźniejszość. Roztrząsanie dawnych, prywatnych porachunków dwójki smakoszy rekinów nie wydaje mi się jednym z najlepszych pomysłów, ale perspektywa nierozwiązanej zagadki nie daje mi spokoju.
Zabębniłem palcami o blat stołu, nie odwróciłem głowy, kiedy znikałaś między rupieciami. W otaczającej nas ciszy słyszałem twoje kroki, znak, że jeszcze się oddalałaś i nie powinienem wyruszyć na poszukiwania. - Dawne porachunki? Zakład? - rzucam sucho możliwości, które tym razem wydają się bardziej prawdopodobne. Równie dobrze mogli być fałszywymi przyjaciółmi.. tak dużo kombinacji. Strzelam oczami naokoło, nie widzę martwych przedmiotów, widzę swoje myśli. Też je widzisz? Mnie tu nie ma. Tylko pusta powłoka ciała.
Wędruje po rozrysowanej mapie pomysłów, głowię się nad rozwiązaniem, które wydaje mi się być coraz bliżej. To wszystko jest nielogiczne, tak jak ty, dlatego mi tak trudno. Zrobiłaś mi to na złość? Palce bębnią mi o stół coraz szybciej, bo nie wiem, w którą stronę mam iść. Stoję na rozstaju dróg, rozdarty między myśleniem racjonalnym a fantazjowaniem. Przeszłość - jedno słowo huczy mi w głowie, nie daje spokoju. Oczami wiercę dziurę w powietrzu, na chwilę zastygam w bezruchu, na moment przestaję oddychać. Chwila skupienia, zupełna cisza. Nawet twoje kroki ucichły, zupełnie zgubiłem twój ślad, nie wiem w którą stronę poszłaś, czytając moje chaotyczne zapiski.
Raz, dwa, trzy.
Tak w zasadzie nie wiem, ile czasu minęło. Musiałem tu siedzieć dosyć długo, bo światło się zmieniło, było zdecydowanie ciemniej. Myśl przyszła do mnie po dłuższym czasie, kiedy pośród rozmyślań przed oczami stanęły mi wyraźne litery: bezludna wyspa. Rekin, jego mięso. Wspomnienia, przeszłość.
- Była ich trójka. - zaczynam niepewnie - Trafili na bezludną wyspę. Nie było jedzenia, męczył ich głód. - w końcu się odwracam, wstaję z miejsca, szukam cię wzrokiem. Gdzieś mi się schowałaś. - Pewnego dnia jeden zaginął. Drugi, który poszedł go szukać, wrócił z wieścią że go nie ma, a także z mięsem, które rzekomo należało do rekina.
Zaglądam za rozstawione manekiny, nigdzie cię nie widzę. Nie lubię dziecinnych zabaw w chowanego, kojarzą mi się z niedojrzałością ludzi i ich umiłowaniem do głupich rozrywek.
- Po latach, gdy w końcu udało im się skosztować prawdziwego dania z drapieżnika, ten drugi zorientował się, że przecież wtedy nie jadł tego samego. Dopuścił się kanibalizmu. Kierowany gniewem zabija przyjaciela.. a następnie idzie popełnić samobójstwo, nie mogąc pogodzić się z faktem, że zabił ich dwóch. Mam rację? - to była chyba moja najdłuższa wypowiedź, jaka padła w twoim towarzystwie. Podczas jej wygłaszania przeszedłem już cały pokój, by na sam koniec zorientować się, że ciebie już tutaj nie ma. Skazałaś mnie na niepewność.
Penelopo, dlaczego jesteś moim przekleństwem?

//koniec
Raphael
Raphael
~ * ~


Powrót do góry Go down

Graciarnia Empty Re: Graciarnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach