Yves

SMS:

Wiem, że to Ty dodałaś ten głupi komentarz na tym porąbanym blogu.

Żadna Mała. Co najwyżej naćpana. Wiesz, mam tu taki fajny kabelek.

I tak wiem, że wyglądam okropnie. Ale przejdźmy do ważniejszej sprawy: ja tu nie mam książek!

Naprawdę? Szkoda, że tego nie widziałam. Cóż, jakoś dam radę bez książek. Poproszę Liliya o pomoc. A Ty przekonaj tatę, że przyjazd tutaj to głupi pomysł.

To świetnie. Ale nie chodziło o wygląd. Zresztą już od groma osób mnie tak widziało. Venus może chodzić po oddziale, a ja nie mam jak. To nie fair.

Kocham cię! Że też o tym nie pomyślałam. I wiesz co ci jeszcze powiem? Że prawie ciała nie czuje, bo znów klikam sobie i poszła nowa dawka. To nie ma limitu, czy jak? A i macham ręką jak głupia, a woda nie leci.

Nie wiem, ale mi się to podoba. Wczoraj wyglądałam jakbym wyszła spod prysznica. Zaraz... jak ja teraz będę pływać? Nie da się z gipsem. To cios w me zbolałe i naćpane ciałko. Dziwnie się czuje, wiesz?

Kiedy to takie fajne, a mi się nudzi. Venus chyba rodzinka odwiedziła. Will podobno nieprzytomny, a ja sama w sali.

To świetnie. Tylko wiesz, muszę kończyć. Chyba przekroczyłam limit. Stoi nade mną tabun ludzi i ja nie wiem, co chcą. *słuchać głosy* No już. Dajcie skończyć. Buziaki. Uważaj na siebie.

klik

SMS

Czekam w holu.

SMS

ej, idziemy pić
d

SMS

w podziemiach.
teraz, zaraz, więc chodź tu
d

SMS

tak, właśnie ty, kochanie!
no hej, ja tam będę, czy to nie wystarczająca
rekompensata wszelkich niedogodności? ;<
mamy wszystko to co nie dla dzieci.
jak chcesz, to możesz kogoś ze sobą zabrać
d

SMS

ej, żyjesz?
d

SMS

dobra, ta lakoniczność to kurewsko zły znak.
co jest?
d

SMS

ta, pewnie.
serio, co się stało?
zrobiłem Ci coś?
d

SMS

starzeję się, więc pijemy.
22 w podziemiach, przynieś co chcesz
i przyprowadź kogo chcesz.

gdybyś się rozmyśliła.
d

tiru tiru dzwoni

- Cześć, skarbie. Opowiedzieć ci coś dziwnego? Poza tym czemu jakieś dzieci obok opowiadają, że wyjechałaś? I tak nic mi nie powiedzieć? Czekam na przeprosiny.

- Aż cztery osoby? Faktycznie rekord jak na ciebie. Na długo mnie opuszczasz? Nie wiem czy rozpaczać. <chwila ciszy, słychać jak pije> A ten tego. Miałem się pytać czy byś mi uwierzyła jakbym powiedział, że ledwo pamiętam ostatni kwadrans, bo poznałem taką fajną dziewczynę, ale błagam nie pytaj o imię. Pouch nakryła nas na kanapie <chichoty w tle>

- Vincent? Ten twój braciszek? Ale czy on nie ma siedmiu lat? Wcześnie zaczyna. <śmiech> Skądże. Za kogo ty mnie uważasz? Ja i alkohol? Jak tak mogłaś w ogóle pomyśleć? A tak na serio to nie wiem co mi się stało. Bo najpierw była taka nudna dziewucha, a potem ona coś zrobiła i się pojawiła druga. I ta druga była ciekawsza i jak mnie dotknęła albo to ja ją? No nieważne. Jak mnie dotknęła to tak jakoś wylądowaliśmy na tej kanapie.

- Jakim zbałamuceniem? To było takie piękne, a ona tam wlazła i wszystko zepsuła. Głupie babsko.

- Zaraz niewinny. Ale na pewno dzisiaj biedny. I kto mnie pocieszy skoro ty siedzisz na jakimś promie? W ogóle to nie powiedziałaś jeszcze czy na długo jedziesz.