Nataša Radičová - Mandy Murphy
3 posters
:: Organizacja :: Karty Postaci :: Poboczne
Strona 1 z 1
Nataša Radičová - Mandy Murphy
Imię i nazwisko: Nataša Radičová
Wiek: 20 lat
Data urodzenia: 10 listopad
Wygląd: (Mandy Murphy) Sztuczne blond włosy, przesadny makijaż, krzykliwe stroje i dziwny tatuaż na ramieniu. Czyli norma.
Grupa: żywioły
Poziom zaawansowania: średni
Wiek: 20 lat
Data urodzenia: 10 listopad
Wygląd: (Mandy Murphy) Sztuczne blond włosy, przesadny makijaż, krzykliwe stroje i dziwny tatuaż na ramieniu. Czyli norma.
Charakter: Mania jest to zaburzenie psychiczne charakteryzujące się występowaniem podwyższonego bądź drażliwego nastroju. Stany maniakalne opisywane są przez pacjentów jako doświadczenia przyjemne; sprawiające, że czują się szczęśliwi. Stany pobudzenia to stany, w których człowiek jest nadmiernie aktywny, pobudzony, w podwyższonym nastroju, czasem gniewny, skłonny do wybuchów wściekłości, a nawet do agresji. Człowiek, u którego wystąpi mania, czy hipomania, nie ma poczucia choroby, wręcz przeciwnie, uważa się za bardzo zdrowego i stanowczo odmawia kontaktu z lekarzem, a tego rodzaju sugestie wywołują nawet jego oburzenie. Taka książkowa definicja w sumie bardzo dobrze opisuje całe jestestwo Tashy. Nie ma się co rozpisywać o jej maniakalnych zapędach, które dzień w dzień każą jej ruszyć tyłek i podręczyć innych ludzi. Po co też mówić o jej zamiłowaniu do ostrych rzecz, szczególnie wszelkiego rodzaju broni białej, choć i zwykłym szpikulcem nie pogardzi. Nie ma sensu również wspominać o tym, że nigdy nie miała normalnych kontaktów z ludźmi, bo z większą chęcią widziałaby ich rozczłonowanych krzyczących z bólu, niż w normalnej pozie. Ta mała wredna osóbka ma bardzo nie po kolei w głowie. Z jednej strony wygląda jak plastik, a z drugiej zachowuje się jak seryjny morderca. Nie ma dla niej rzeczy świętych, no może oprócz Boga. Hmm, zapytacie się jak taka osoba może wierzyć w Boga? A tak to się stało, że wymyśliła własnego, który jej zdaniem stworzył nas byśmy spełniali wszystkie swoje wewnętrzne pragnienia, bo działanie wbrew nim jest niezgodne z naturą. Jeżeli ktoś nie korzysta z życia doczesnego to nie ma dla niego miejsca w raju. Dobra, nie pytajcie się o co dokładnie w tym wszystkim chodzi, bo to jest na tyle poryte, że jedynie Tasha to ogarnia. A jak ktoś jej wytnie, że jej wiara nie ma sensu, to nie spotyka się z wyczesaną odpowiedzią moralistyczną, a z jej tygrysimi pazurami, albo z tantem. I z całą pewnością będzie bolało. Tasha należy do osób, które za wszelką cenę dotrzymują danego słowa, choć trudno się od niej czegoś doprosić. Już prędzej sama w jakimś chory potoku słów palnie, że dostanie ci się w piątek o trzynastej, ty to uznasz za żart, a ona całkiem poważnie. W sumie Tasha nie lubi żartować, no chyba, że chodzi o czarny humor. Jak dobrze, że parę osób z deforst potrafi ją zrozumieć.
Talent: kontrolowanie żelaza, stali i wszystkiego co z tym związane.
Historia: Urodziła i wychowała się w Bratysławie. Jej rodzina należała do klasy średniej, więc wcale tak źle im się nie żyło. Ogólnie nic nie zwiastowało tego, że z Tashki wyrośnie zły człowiek. Przez pierwsze lata swojego życia to był mały blond aniołek, tyle że odrobinę bardziej podatny na wpływy otoczenia. Jej starszy brat od zawsze był uważany za czarną owcę rodziny, ćpał i pił odkąd skończył jedenaście lat, oczywiście cały czas uważano, że w końcu z tego wyrośnie, ale nic na to nie zapowiadało. To właśnie Erik zapoczątkował dziwne upodobania Tashy. Pewnego razu gdy rodzice byli w pracy Erik się nudził i wtedy pod jego nos napatoczyli się Tasha ze swoim kotem. „To co Tasha, nie chciałabyś zobaczyć jak Mruczek lata?”. Odpowiedziała wzruszeniem ramion, bo nie miała zielonego pojęcia o co baru chodzi, ale po namowie się zgodziła. Tu trzeba wspomnieć, że mieszkali w starym bloku, na najwyższym piętrze. I zrzucanie z balkonu kota wydało jej się wtedy bardzo interesujące. Potem było coraz gorzej, w miarę jak rosła brat zaczął zabierać ją w różna groźne miejsca z niezbyt miłym towarzystwem. Erik był bardzo zadowolony z tego, że siostra idzie w jego ślady, ale już rodzice nie za bardzo. Zwłaszcza, że ich wszystkie domowe zwierzątka spotykał bardzo przykry los. W sumie nawet Erik nie wiedział o dziwnych zapędach Tashy do dręczenia zwierząt. Dopóki nie przestała się z tym ukrywać. Jej nowi znajomi jakoś to zaakceptowali, bo w sumie co mieli do gadki? I tak na okrągło byli na haju. I lepiej nie nazywać tej bandy gangiem w obecności Tashy.
Obrotowym dniem w życiu Tashy był 27 październik 2005, wtedy to całkiem niechcący zatrzasnęła się w pewnej piwnicy z opuszczonym budynku. Wszystko byłoby fajnie gdyby chociaż ktoś wiedział gdzie się znajduje, ale nie. Ona sama postanowiła się wybrać po towar, który pewien diler tam potajemnie przechowywał. Spędziła bite dwadzieścia cztery godziny wyżywając się na starej szafie i co raz dając sobie w żyłę. Pewnie by w którymś momencie przeholowała, gdyby nagle nie zaczęła mieć zwidy. Wydało jej się, że metalowa klamka razem z zamkiem od drzwi przybrały płynną konsystencję i zaczęły spływać, tak po prostu. I wtedy drzwi się otworzyły. Od razu poleciała pochwalić się koleżkom jaki to dobry towar zdobyła i jakie po nim można mieć schizy. Tyle, że i bez niego mogłaby zrobić to co robiła.
Pewnego dnia zgłosiły się po nią jacyś debile, ale dobra. Skoro fundowali wycieczkę do Norwegi to z chęcią skorzysta. W Rezydencji spędziła może parę godzin. Nie, nie przeniosła się tak od razu do deforst. Przyczepiła się do tutejszej grupy meneli, a dopiero po miesiącu wpadła na Adama. Poznała Delię i jakoś się złożyło, że ta banda popaprańców zaczęła ją interesować. Poza tym podobał jej się plan jakoby kiedyś w przyszłości mogła się ujawnić i po prostu wymiatać.
Talent: kontrolowanie żelaza, stali i wszystkiego co z tym związane.
Historia: Urodziła i wychowała się w Bratysławie. Jej rodzina należała do klasy średniej, więc wcale tak źle im się nie żyło. Ogólnie nic nie zwiastowało tego, że z Tashki wyrośnie zły człowiek. Przez pierwsze lata swojego życia to był mały blond aniołek, tyle że odrobinę bardziej podatny na wpływy otoczenia. Jej starszy brat od zawsze był uważany za czarną owcę rodziny, ćpał i pił odkąd skończył jedenaście lat, oczywiście cały czas uważano, że w końcu z tego wyrośnie, ale nic na to nie zapowiadało. To właśnie Erik zapoczątkował dziwne upodobania Tashy. Pewnego razu gdy rodzice byli w pracy Erik się nudził i wtedy pod jego nos napatoczyli się Tasha ze swoim kotem. „To co Tasha, nie chciałabyś zobaczyć jak Mruczek lata?”. Odpowiedziała wzruszeniem ramion, bo nie miała zielonego pojęcia o co baru chodzi, ale po namowie się zgodziła. Tu trzeba wspomnieć, że mieszkali w starym bloku, na najwyższym piętrze. I zrzucanie z balkonu kota wydało jej się wtedy bardzo interesujące. Potem było coraz gorzej, w miarę jak rosła brat zaczął zabierać ją w różna groźne miejsca z niezbyt miłym towarzystwem. Erik był bardzo zadowolony z tego, że siostra idzie w jego ślady, ale już rodzice nie za bardzo. Zwłaszcza, że ich wszystkie domowe zwierzątka spotykał bardzo przykry los. W sumie nawet Erik nie wiedział o dziwnych zapędach Tashy do dręczenia zwierząt. Dopóki nie przestała się z tym ukrywać. Jej nowi znajomi jakoś to zaakceptowali, bo w sumie co mieli do gadki? I tak na okrągło byli na haju. I lepiej nie nazywać tej bandy gangiem w obecności Tashy.
Obrotowym dniem w życiu Tashy był 27 październik 2005, wtedy to całkiem niechcący zatrzasnęła się w pewnej piwnicy z opuszczonym budynku. Wszystko byłoby fajnie gdyby chociaż ktoś wiedział gdzie się znajduje, ale nie. Ona sama postanowiła się wybrać po towar, który pewien diler tam potajemnie przechowywał. Spędziła bite dwadzieścia cztery godziny wyżywając się na starej szafie i co raz dając sobie w żyłę. Pewnie by w którymś momencie przeholowała, gdyby nagle nie zaczęła mieć zwidy. Wydało jej się, że metalowa klamka razem z zamkiem od drzwi przybrały płynną konsystencję i zaczęły spływać, tak po prostu. I wtedy drzwi się otworzyły. Od razu poleciała pochwalić się koleżkom jaki to dobry towar zdobyła i jakie po nim można mieć schizy. Tyle, że i bez niego mogłaby zrobić to co robiła.
Pewnego dnia zgłosiły się po nią jacyś debile, ale dobra. Skoro fundowali wycieczkę do Norwegi to z chęcią skorzysta. W Rezydencji spędziła może parę godzin. Nie, nie przeniosła się tak od razu do deforst. Przyczepiła się do tutejszej grupy meneli, a dopiero po miesiącu wpadła na Adama. Poznała Delię i jakoś się złożyło, że ta banda popaprańców zaczęła ją interesować. Poza tym podobał jej się plan jakoby kiedyś w przyszłości mogła się ujawnić i po prostu wymiatać.
Grupa: żywioły
Poziom zaawansowania: średni
Go??- Gość
Re: Nataša Radičová - Mandy Murphy
Wiem, że nikomu nie będzie się chciało czytać, więc sama zaakceptuję.
Justin- mistrzu
Re: Nataša Radičová - Mandy Murphy
aaaa po cholerę to czytałam!
i literówki zrobilaś - -''
i literówki zrobilaś - -''
Maks- team maks, kurwa
Re: Nataša Radičová - Mandy Murphy
Ja przeczytałam i mi się podoba. Uwielbiam tą bandę dziwaków coraz bardziej.
Ana- księżniczka
:: Organizacja :: Karty Postaci :: Poboczne
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|