Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Choinka

5 posters

Go down

Choinka Empty Choinka

Pisanie by Mistrz Gry Czw Gru 22, 2011 8:34 pm

Choinka Tumblr_lwmfniGko31qgujero1_500
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Ethan Pią Gru 23, 2011 9:00 am

/jingle bell jingle bell jingle bell rock

Przyznaję, miałem prezent dla Nessie. Nie jakiś wyszukany, nie chodziłem za nim godzinami. Ale miałem. Chociaż była dla nie ochła zła i generalnie miałem wiele milszych koleżanek. Im mogłem dać buziaka i zapowiedź jakiegoś wielkiego melażu, były szczęśliwe, tak. Ale Neskę też załem, chociażby dlatego, że często znów nas łączyli na zajęciach. Bo ona była grzeczna i samym wzrokiem zmuszała mnie do zgaszenia papierosa. No bo miała takie duże smutne oczy. Ja jak widzę smutną kobietę, to odrazu czuję się w obowiązku by ją pocieszyć. Nie kwiatami, raczej w łóżku. W tym przypadku nie mogłem liczyć na nic, więc lepiej jak zrobiłem tak, żeby się na mnie nie patrzyła.
Był mały, zmieścił się w kieszeni moich spodni. Nie afiszowałem się z nim, lepiej żeby nikt nie wiedział co kupiłem Nesce. Że cokolwiek jej kupiłem. Chociaż czy kogokolwiek to obchodziło? Na wszelki wypadek miałem to w kieszeni. Schowane. Oczywiście wiedziałem, że nie mogę palić w pomieszczeniach, ale specjalnie mi to nie przeszkodziło w tym, żeby iść z fajkiem przez pół Rezydencji. Zgasiłem go w doniczce z gwizadkowym kwiatkiem, położyłem paczuszkę pod choinką i w sumie chciałem iść.
Nim jednak pokonałem drogę spod choinki do swojego pokoju, ba do końca tego pomieszczenia, w drzwiach stała już Nessie. Hm, pewnie przylazła otworzyć prezent dla siebie. Usunąłem jej się z drogi, usiadłem w fotelu i obserwowałem co zrobi. Ale jakby na mnie spojrzała potem, to ją zawołałem głową, żeby usiadła obok.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Nessie Pią Gru 23, 2011 10:23 am

[nooooooooooooo]

Przekopałam absolutnie cały pokój. Mam tam na ogół porządek, i tak dzisiaj przypomniało mi się, że wypadałoby chociaż na Wigilię go bardziej ogarnąć i naprawdę posprzątać, bo to tak nie wypada. Żeby był taki bałagan. No to wykopywanie wszystkiego było rzeczywiście pomocne, bo chociaż nic ciekawego nie znalazłam do zaoferowania Ethanowi, to przynajmniej potem musiałam wszystko posprzątać więc ogółem wyszło na plus. No ale nadal pozostawał problem jego prezentu i musiał zostać rozwiązany, bo byłoby nieładnie, gdyby naprawdę coś mi dał, a ja mu nic. Więc co zrobiłam. Poszłam do mojej tajnej skrytki i z moich skarbów wydobyłam Odyseję. Mam jeszcze drugą, po grecku. Specjalnie nauczyłam się greckiego, żeby móc ją przeczytać w oryginale. Głupia. Ale ja tak mam. Przydaje się. Zapakowałam książkę w szeleszczący, czerwony papier i ruszyłam, żeby wpakować prezent pod choinkę. Żeby nie było. No ale nie, on już musiał tam być i się cwaniacko uśmiechać. Wzruszyłam ramionami, zajrzałam pod choinkę czy ktoś za wcześnie nie wpakował prezentu dla mnie, ale nie, więc odwróciłam się i z miną męczennicy usiadłam obok. Milczałam, bawiąc się białą wstążką, aż w końcu szybkim ruchem położyłam paczkę na kolanach Ethana.
- Prezent. - wyjaśniłam na wszelki wypadek, bo różnie z facetami bywa i przyglądałam mu się. Mógł nie otworzyć teraz, ale mógł też właśnie tak zrobić, a gdyby tak, to zobaczę jego reakcję.
Nessie
Nessie
transformers


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Ethan Pią Gru 23, 2011 11:07 am

Ślepa. Zastanawiałem się, czemu nie wzięła tego prezentu, przecież leżał tak samotnie pod choineczką. Ale może nie chciała go widzieć, albo na prawdę nie widziała. Bo wielki to on nie był.
Spojrzałem na czerwoną cegłę na moich kolanach. Uniosłem ją na wysokość oczu i potrząsnąłem. Nie grzechotało.
-Co to, jakieś czekoladki? Jeżeli czekoladki, to sory, ale chyba się nie zrozumieliśmy dobrze- położyłem pudło obok siebie i dalej się tak cwaniacko uśmiechałem. I będę się tak uśmiechać, aż ona zerknie do góry. A jeżeli nie zerknie to nic. Przecież jeszcze czas na mój prezent. Wstałem i poszedłem po tą paczuszkę pod choinkę. Wróciłem, siadłem. Jeszcze nie zauważyła co nad nami wisi?
-Nie umiem wiązać kokardek, więc masz tu takie coś, o- trorebeczko pudełeczkiem pomachałem jej przed nosem. Znajdzie tam ładną bransoletkę z wiszącym potworem, podobnym podobno do tej glizdy, która pływa w Loch Ness. Nie wiem, moim zdaniem ma śmieszne oczy.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Nessie Pią Gru 23, 2011 2:38 pm

Wywróciłam oczami. Facet to jednak facet.
- Nie czekoladki, książka. - wyjaśniłam mu jak krowie na księżycu zaiste. A potem spojrzałam z zaciekawieniem, gdy polazł pod choinkę i coś spod niej zajumał. Aha, prezent. Aż się ucieszyłam, że rzeczywiście coś dla mnie ma, że nawet nie byłam taka głupia jak on i od razu wyciągnęłam TO z pudełka.
- Jakie śliczne! - zapiszczałam, całkowicie ignorując fakt, że to takie dziecinne i głupie. Obejrzałam sobie potwora, jaki śliczny, a potem zapięłam bransoletkę na nadgarstku. Odwróciłam się na chwilę do niego, bo zwykle gdy dostanę coś cmokam prezentodawcę w policzek, ale w ostatniej chwili mi się przypomniało, że to przecież Ethan. Szkoda tylko, że bransoletka mało pasowała do reniferowego swetra. Mogłam jednak sweter ściągnąć i położyć obok, włosy automatycznie trochę się zelektryzowały i rozpuszyły, ale to nic, bo bransoletka pasowała nawet do mojej świąteczno-listowej koszulki i czerwonych conversów.
I nie, nie zauważyłam co nad nami wisi. Podciągnęłam tylko nogi i oparłam się, wyczekując aż Ethan otworzy swój prezent i ucieszy się tak bardzo jak ja.
Nessie
Nessie
transformers


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Ethan Pią Gru 23, 2011 5:13 pm

-Kupiłaś mi książkę? Kucharską chyba, pf- parsknąłem, ale okej nie będę taki chamski otworze go przy niej. Szczerze wątpiłem, by ona umiała czytać, więc oczekiwania wobec tego co ona mi kupiła, były raczej małe. Bo co mi może kupić dziewczyna? Takie jak ona to albo się podają w samych kokardkach, albo kupują kolegom krawaty i inne takie. Książka o wiązaniu krawatu? O, super, cieszę się. Szkoda, że ja już wiązać umiem dobrze.
A jej się chyba spodobała bransoletka. Z tego co zaobserwowałem, nawet bardzo jej się spodobała. I dobrze, bo nie miałem jak jej zwrócić. Zgubiłem paragon i tak dalej. A gdyby ona tego nie wzieła, to kto by wziął? Nawet jakbym dał Aaronowi do pobawienia się, to też by tego nie chciał. Powiedziałby, że dziewczyńskie.
-Trochę metalu i kij od razu zaczyna przypominać dziewczynę- skomentowałem cicho pod nosem, może nawet nie dosłyszała. Bo się rozbierała. No, fajny sposób na podziękowanie. To ja zamknę drzwi.
Dobra, patrzyła się. Znów te jej gigantyczne oczy zmusiły mnie do poddania się jej woli. Sięgnąłem po cegłę z miną męczennika. Może czekoladki to był lepszy pomysł? Westchnąłem i zacząłem zdejmować z prezentu papier. Nie rozrywałem papieru, w każdym razie nie w wiórki. Ociągałem się. Może mi ręce skostaniały od tych całych amiołków. W istocie, to była książka. Uniosłem brew, nie patrzyłem na Nessie. Bo obejrzałem książkę dookoła, otworzyłem na pierwszej stronie. No, niesamowite. Ładne było to wydanie, jeszcze takiego nie widziałem.
-Dzięki- mruknąłem i spojrzałem na nią. No, wymiana nastąpiła, chodźmy spać. Przeczesałem ręką grzwykę i uśmiechnąłem się do niej lekko. -Myślałem, że jesteś grzeczna i wychowana
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Nessie Pią Gru 23, 2011 5:35 pm

Patrzyłam uważnie jak ogląda książkę, otwiera, brakowało tylko, żeby ją powąchał i polizał. Ale chyba mu się nie spodobała. Znaczy, nie wzdrygnął się przesadnie, ale nie widziałam żeby się przesadnie cieszył. Nie powiem, przykro mi się zrobiło, że nie trafiłam z prezentem, że nie dzielimy pasji Homera i że rzeczywiście tak bardzo się różnimy. Bardziej już chyba nie można.
- Jestem. - zdziwiłam się, bo walnął to tak nagle i bez żadnego epickiego wstępu. Zrobiłam w myślach krótki rachunek sumienia, poza paroma zdjęciami na pb nie mogłam pochwalić się niczym przesadnie wiecie, złym, więc naprawdę nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Czy masz co do tego jakiekolwiek wątpliwości? - oparłam się tak, by podbródek spoczął na ręce, twarz miałam tak blisko jak pozwalało mi wyczucie 'ja przecież siedzę normalnie, tylko słucham z zainteresowaniem'. Dziwna sytuacja. A potem, po raz kolejny wywracając oczami gdy zgrywał mistrza zen milcząc tajemniczo, dostrzegłam to, nad nami.
- Och. - wyrwało mi się, ale nie powiedziałam nic więcej, z nadzieją, że nie zauważył. Dobrze by było, jakby nie zauważył.
Nessie
Nessie
transformers


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Ethan Pią Gru 23, 2011 5:49 pm

Trafiła, trafiła. Tylko, że ja nie będę skakał dookoła choinki bo dostałem książkę, którą czytałem już parokrotnie. Okej, fajnie mieć tą książkę teraz na wyłączność. Podziękowałem. No i pomijam fakt, że akurat wybrała chyba złą tematykę jak dla mnie. Ja przecież jestem jak jakiś walony Odyseusz, tylko szkoda, że nie mam ani Penelopy, ani swojej Itaki. Ale tak, to mamy coś wspólnego: długo nie zagrzeliśmy miejsca nigdzie, poza drogą. Bo dla mnie Rezydencja to tylko krótki przystanek i tak zamierzam stąd wyjechać.
-Po pierwsze: nie podziękowałaś. A po drugie.. Już chyba wiesz. Wychowane dziewczęta stosują się do zasad tradycji- i wtedy wreszcie rzuciłem spojrzeniem w górę. Jemioła była taka duża, iż trzeba być Nessie, by nie zauważyć gdzie się siada. Chyba, że już dawno ją zobaczyła i wtedy to ja jestem tu winnym. Tak nie może być, zresztą, to nie dziewczyna ma całować chłopaka, tylko on ją.
Przychyliłem się powoli, dziś nie śpieszyłem się z niczym. Odyseja była bronią, lub atakiem, na każdego, kto mógł teraz to przerwać. Nie powiem, bym marzył o tej chwili, bo bym skłamał. Ale od dzisiejszego poranka coraz bardziej podobał mi się ten pomysł.
-Więc jak, jesteś grzeczna?- zapytałem, jakbym dawał jej chwilę na zastanowienie. Chce czy nie, to jest tradycja. Ja się umiałem poświęcić. I się zacząłem poświęcać teraz.
Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Nessie Pią Gru 23, 2011 6:12 pm

Milczałam, patrząc jak przechyla się w moją stronę, z tym swoim cwaniackim uśmiechem, oczami chłopca, twarzą złego faceta. Śmieszne, z jednej strony on, typ z pewnością niezbyt dobry, by nie rzec, że zły, a z drugiej ja, której nikt nie mógłby nazwać niegrzeczną, bo byłam wręcz kryształowa. I nie wyolbrzymiam teraz zwykłego, podjemiołowego pocałunku, bo przecież to nie był zaraz jakiś przełom, ale przyznam, że byłoby łatwiej, gdyby Ethan mnie w ten chory sposób nie pociągał. Okej, broniłam się jak mogłam, ale odmowa byłaby jeszcze gorzej odebrana.
Czy jestem grzeczna?
- Zawsze. - szepnęłam, z zafascynowaniem, którego już nie umiałam pohamować, patrząc na jego usta. Przybliżyłam się jedynie odrobinę, pozwalając by nasze wargi się zetknęły.
Odmowa byłaby chyba jednak lepszym pomysłem. Wydawałoby się, że to nic nowego, całowałam się wiele razy, ale to było dziwne. W ten przyjemny sposób, ale dziwne. Balansowaliśmy na granicy pomiędzy zwykłym pocałunkiem, a czymś zupełnie innym, a ja ku własnemu przerażeniu czułam, że chcę. Ale nie mogłam. Gdybym to zrobiła, wiedziałby, a chociaż i tak czuliśmy tą iskrę pomiędzy nami, to byłoby o wiele gorsze. Ale dłoń na jego policzku. Jakie to chore. On nie był tym, kogo chciałam, przecież to kompletny bezsens.
Nessie
Nessie
transformers


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Ethan Pią Gru 23, 2011 8:00 pm

Ale to tylko bożonarodzeniowy całus. Pocałunek, hm, jakiś taki długi pocałunek. Ale dalej jest wymuszony, to tak jak przymus dawania sobie prezentów w Wigilię. Nikt nie chce, potem jest fajnie przez chwilę, ale na następny rok każdy zapomina o co właściwie w tym chodzi.
I wypraszam sobie, ja nie jestem znów taki zły. Zły to może być ktoś, kto zabija ludzi, kto... Okej, nie zabiłem nikogo, okraść - okradłem, kłamać - kłamię ciąglę nałogowo, to mnie nie robi złym człowiekiem. Może.. ale ja tego nie chcę widzieć, w tym leży mój problem. I skoro taki złoty dzieciak, Aaron, uważa mnie za ideał, jak mogę być zły? Co prawda, to prawda, w tym jeszcze roku byłem w podróży, kilka razy w areszcie, wreszcie w więzieniu. Byłem, miałem na dłoniach miliony dolarów. A potem mnie złapali. Potem przywieźli tu. Ludzie stąd nie wiedzieli czemu byłem w więzieniu, niektórzy nawet tego nie wiedzą. I co, jak mogę być dla nich zły? Siedzę dniami w bibliotece, ratuję naćpane niewiasty.
No, koniec tego dobrego. Było aż za dobrze, mogłem się walnąć książką w głowę kilka sekund wcześniej, nic by nie było wtedy. Ale ja nie żałuję, w końcu się okazało, że mam do czynienia z prawdziwie wychowaną dziewczynką: super.
Ale ponieważ nieswojo zadziałały na mnie niektóre prądy pomiędzy nami, odsunąłem się od niej. Mrugnąłem, w ten swój najprostszy sposób. Jak niegrzeczny chłopiec, który ujawnia, że przez cały czas chował za plecami coś czego szukałaś tyle czasu.
- W istocie jesteś- wziąłem książkę i już mnie nie ma.


Ethan
Ethan
gwiazdorzy


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Dimitri Czw Gru 29, 2011 12:21 am

/all i want for christmas is yooooooooooooou!

Kurwa.
Dzisiejszego pięknego wigilijnego poranka - na wypadek gdyby gdzieś w pobliżu był Reid i właśnie czytał mi w myślach zaznaczam: owszem, to jest sarkazm - obudziłem się z rozkminą, że czas na rachunek sumienia. Na ogół takie rozmyślanie w stylu 'przemyślę swoje dotychczasowe postępowanie' wydaje mi się rzeczą bezgranicznie pedalską i staram się go unikać jak tylko mogę, ale od paru dni te myśli po prostu rzucały mi się na mózg, jakby ktoś próbował mi je wmówić. Gdyby nie to, że Cook siedział w tej swojej pierdolonej Czechii na końcu świata, cokolwiek miał przez nazwę tego miejsca na myśli, pomyślałbym że to on postanowił z okazji świąt pojebać mi coś w mózgu. A może sam się tak nastrajałem przez tę całą świąteczną atmosferę? Rzecz w tym, że obudziwszy się dzisiejszego ranka doszedłem do wniosku, iż bardziej przejebanych świąt bożego narodzenia jeszcze nie miałem. Owszem, nigdy nie reprezentowałem sobą rodzinnego człowieka, który w świątecznym swetrze z reniferem uszytym przez babcię życzy każdemu napotkanemu wesołych świąt i rozdaje przemyślane prezenty wszystkim znajomym (dla przypomnienia w zeszłym roku dałem każdemu po worku węgla, a i tak uważałem to za niemały postęp, ponieważ był to pierwszy raz kiedy organizowałem prezenty komukolwiek), ale bez przesady - zawsze miałem przynajmniej z kim napierdolić się w wigilię i porozmawiać. A teraz? Cook siedział chuj-wie-gdzie mając w dupie wszystko, reszta mojego dawnego towarzystwa była zajęta swoimi wielkimi miłościami, bo nagle cały świat zrobił się taki kurewsko uczuciowy, a ja miałem beznadziejne poczucie, że się starzeję, bo zupełnie przestałem ogarniać kto mieszka w rezydencji, a kto już nie. Kurwa mać, emerytura. Na domiar złego, nawet nie miałem ochoty interesować się tymi wszystkimi nowymi damskimi twarzyczkami. No bo na cholerę, skoro wiedziałem, że w tym samym budynku przebywa ktoś, kogo chciałem zobaczyć znacznie bardziej niż jakąś tam kolejną nudną kretynkę szukającą wrażeń? Główny problem polegał jednak na tym, że tamta osoba wcale nie chciała zobaczyć mnie. A ja nikogo na kolanach błagać nie miałem zamiaru, no kurwa. Ja pierdolę. Najgorsze jednak było to, że w rezydencji mieszkał jeszcze ktoś. Ktoś, o kim kurewsko bałem się nawet myśleć. Wszyscy mieli mnie za skończonego skurwiela, bo unikałem własnego... syna, ale jak niby miałem to ogarnąć? Im dłużej zwlekałem, tym trudniej było mi poczynić jakiekolwiek kroki w stronę poznania Jeremy'ego. Ja jebię! Czy to wszystko nie brzmiało tak dramatycznie? Czułem się jak w pieprzonych Barwach Szczęścia czy innym tego typu gównie.
Wracając do tematu, były święta. Z tej okazji postanowiłem przejść się pod choinkę, żeby może zaczerpnąć jakoś tego świątecznego ducha albo chociaż pośmiać się z entuzjazmu innych odnośnie prezentów (nie liczyłem, że spotkam tam Reida, bo podejrzewałem, że sam pewnie był jednym z pierwszych którzy dorwali się do swoich paczek). Chcąc nie chcąc, przystanąłem niedaleko choinki i oparłem się o ścianę, ze znużeniem obserwując ludzi kręcących się dookoła. Co za stypa. Normalnie już chciałbym rozkręcać melanż w podziemiach, ale teraz nawet na to nie miałem ochoty. Naprawdę się starzałem.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Jeremy Czw Gru 29, 2011 10:49 am

Gdy zapytałem cioci Yael po co są święta i do czego służą, odpowiedziała mi, że to taki czas gdy ludziom jest miło bo spędzają razem czas. Ja powiedziałem, że przecież ja cały czas spędzam z kimś czas, więc co w tym takiego wyjątkowego? Ciocia Yael powiedziała, że w święta przychodzi też taki czerwony pan z brodą i daje grzecznym dzieciom prezenty. I że jeszcze do tego ludzie sami sobie też robią prezenty. Pomyślałem, że pewnie robią to dlatego, że byli nie grzeczni i myślą, że nie dostaną nic od tego pana. Ciocia Yael powiedziała, że ja byłem bardzo grzeczny i na pewno coś dostanę. Tylko że ja się trochę bałem tego wszystkiego. Bo ten dziwny pan, w dziwnym czerwonym ubraniu musiał być jakiś taki bardzo potężny. Skoro w ciągu nocy daje ludziom tyle prezentów. Spotkałem rudą dziewczynkę, która też spełniała ludziom życzenia, ale powiedziała, bym sobie lepiej nie życzył, bo może się to dla mnie źle skończyć. No ale ona nie potrafiła na raz oblecieć całego świata! Nie sądzę, żeby ktoś potrafił. W każdym razie przez to całe gadanie o świętach pomyślałem, że może i ja zrobię coś dla tych niegrzecznych osób skoro mają nie dostać prezentów. Długo nie wiedziałem co, ale ciocia Yael powiedziała, że laurki zawsze są dobre na wszystko, więc się jej posłuchałem. Ale gdy zrobiłem prezenty dla tych niegrzecznych to pomyślałem, że ci grzeczni będą smutni kiedy niegrzeczni coś ode mnie dostaną, a oni nie. To zrobiłem drugie tyle laurek. Położyłem je pod choinką, jak radziła ciocia Yael. Ale trochę się bałem, że nie wszystkie trafią tam gdzie trzeba więc co raz zaglądałem pod choinkę. Choć mama mówiła bym za często nie łaził sam po rezydencji, bo tu są wilkołaki i tygrysy i ludzie zamieniający się w dym co porywają dzieci. Mogą mi coś zrobić, bo będą chcieli być wiecznie młodzi. Ja nie umiałem zrobić wiecznie młodzi, ale nie kłóciłem się z mamą. Tylko tak dzisiaj częściej wychodziłem.
Tym razem jak wyszedłem zobaczyłem kogoś kogo znałem. Mama mówiła mi kto to, mówiła, że to mój ojciec. Ciocia Yael powiedziała, że ojciec to to samo co tato. A ja wiedziałem, że przecież tato to to samo co mama, tylko że inaczej wygląda. Że wygląda tak bardziej podobny do mnie. Bardzo chciałem poznać tata, więc ucieszyłem się gdy zobaczyłem go pod choinką.
- Wiesz, że największa choinka na świecie ma 650 metrów i wcale nie jest choinką tylko światełkami ułożonymi na wzgórzu? - zagadałem nie do końca wiedząc czy mogę do niego mówić na ty. Ale do mamy mówiłem. Do Maxima, Justina i innych też. Do tej pani w gabinecie mówiłem pani. Ale ona akurat była stara. Gdybym umiał bym jej odjął parę lat, ale nie umiałem. - Ta nasza jest mniejsza, ale za to ma cukierki - dodałem jeszcze wlepiając w niego swoje oczy i poprawiając kaptur. Dzisiaj byłem ubrany świątecznie. Za renifera. - Widzisz tam wysoko przy czubku przy takiej czerwono złotej bombce? Chciałem tego cukierka, ale nie umiałem dostać...
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Dimitri Czw Gru 29, 2011 8:23 pm

Często bywa, że rezydenci zaczepiają się nawzajem i zagadują o jakieś pierdoły, szczególnie jeśli mają poniżej dziesięciu lat albo są ludźmi w rodzaju Justina czy tej tam jego przyjaciółki, którą jakiś czas temu wyruchał Donovan, więc niespecjalnie zaskoczyło mnie, że usłyszałem jakiś dziecięcy głosik skierowany w moją stronę.
- No co ty nie po... - Już chciałem rzucić jakąś lakoniczną odpowiedź i sobie pójść, ale w połowie zdania odwróciłem wzrok od choinki i spojrzałem wreszcie na małego rozmówcę, a wtedy dosłownie wbiło mnie w ziemię. Serio, wyglądałbym na mniej zaskoczonego, gdyby pierdolnął we mnie piorun. Pierwsze słowo jakie przyszło mi do głowy? O kurwa. Oto właśnie tutaj, w tym całym świątecznym klimaciku, stał przede mną mój syn i jak gdyby nigdy nic opowiadał wesoło o choinkach. Czy mi się to śniło, czy mnie pojebało czy to wszystko naprawdę miało miejsce? Nie musiałem się nawet upewniać, czy aby na pewno nie jestem przewrażliwiony i nie wydaje mi się tylko, że chłopiec stojący przede mną to JD, bo to po prostu było wiadome. Ogólna opinia naprawdę była prawdziwa - mój syn był do mnie zajebiście podobny. Kurwa, trochę jakby zmaterializował się przede mną obraz mnie samego ze starych zdjęć. Minus strój renifera, oczywiście. Nie mogłem oderwać wzroku od swojego własnego syna, który wbijał we mnie teraz spojrzenie swoich wielkich brązowych oczu i jak gdyby nigdy nic do mnie mówił. To było niesamowite. Ale nie w taki kurewsko przerażający sposób, jakiego się zawsze obawiałem, wyobrażając sobie nasze spotkanie, ale w taki inny, zdecydowanie bardziej pozytywny i fascynujący. Gdybym był jakąś żałosną pizdą powiedziałbym, że aż ścisnęło mnie w gardle, albo że trochę rozczuliło mnie to stworzenie w stroju renifera, ale nie jestem, więc poprzestanę na tym, że byłem zdziwiony. Choć to zdecydowanie niepełny opis moich odczuć.
- Aha - wydusiłem w odpowiedzi na cały ten monolog JD, a potem odchrząknąłem, bo mimo wszystko ciężko było mi się wysłowić. To pewnie od papierosów tak mnie ściskało w gardle. Czy coś. - Więc, hm, cukierek, tak? - zapytałem, przypomniawszy sobie o czym rozmawialiśmy. A potem niewiele myśląc pokazałem mu gestem, żeby poczekał chwilkę, i podszedłem do choinki, żeby ściągnąć z niej tego wymarzonego cukierka. Pewnie wyglądałem jak skończony debil - no bo przecież od kiedy Dimitri Lyytikainen tak strasznie interesował się słodyczami? Gdyby choinka była obwieszona wódką, pewnie nikt nie byłby zaskoczony moim działaniem. Ściągnąwszy z choinki cukierka, wróciłem do Jeremy'ego i niepewnie podałem mu zdobycz. Kurwa, nie umiałem zachowywać się przy dzieciach. - Masz. Tylko wiesz, nie mów Yves, znaczy, hm, mamie - To było dziwne, używać tego słowa w stosunku do Ainsworth - bo pewnie nie pozwala ci jeść słodyczy przed kolacją czy jakieś tam inne nudy tego typu. - Byłem pewien, że Yves wprowadziła mu jakąś dyscyplinę. A nawet jeśli nie, to pewnie zajęła się tym jej bliźniaczka, Yael. Zawsze wyglądała mi na taką, co skończy jako stara, nudna panna strofująca dzieci o byle co. Plus nienawidziła mnie i zawsze pogarszała moje kontakty z Yvy. Ktoś się dziwił, dlaczego nie pałałem do niej sympatią? Sam pewnie nie reprezentowałem sobą teraz najlepszej rodzicielskiej postawy, ale chyba każdy miał prawo popełniać błędy na początku. - Dlaczego jesteś tutaj sam? Nie powinieneś być pod czyjąś opieką? - zapytałem po chwili, uświadomiwszy sobie, że nikt nie wołał ani nie szukał JD. A małe dzieci chyba nie powinny chodzić same. Kurwa, byłem w tym wszystkim beznadziejny.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Jeremy Czw Gru 29, 2011 9:38 pm

- Dziękuję - powiedziałem biorąc cukierka. Proszenie o pomoc ani trochę nie było dla mnie wstydliwe. Przecież doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie jestem w stanie zrobić pewnych rzeczy, które bym chciał. Choć czasami strasznie mnie to wkurzało. Naprawdę sam chciałbym sobie nastawić mleko na kakao, sam chciałbym się umyć bez tego jak ktoś patrzy, czy dokładnie to robię, sam chciałby, wyjść na dwór i pobawić się z tymi śmiesznymi zwierzętami, które chyba były w sumie ludźmi. Ale były tak śmieszno-mądre! Na przykład jakiś tygrys chodził jakby się właśnie upił, kogut piał do niego i latał nad głową jakby ten mu coś zrobił. Oglądałem to wszystko przez szybę, ale i tak było śmieszne. Śmieszna też była mina taty gdy tak patrzył na mnie. Nie wiem dlaczego przecież śmiesznie nie wyglądałem.
Była taka dziewczynka, taka raczej starsza ode mnie, którą spotkałem na korytarzu i ona mnie kiedyś zapytała dlaczego tak dziwnie się ubrałem i czy jest właśnie jakiś bal przebierańców. Nigdy nie byłem na żadnym balu i chyba nie miałem iść, więc jej odpowiedziałem, że nie wiem. Ale ona nadal dziwnie na mnie patrzyła. Chyba chciała bym jej wytłumaczył, ale ja nie potrafiłem. Dlatego zapytałem jej dlaczego ona chodzi w butach, żebyśmy razem mogli nie wiedzieć co odpowiedzieć. Niestety ona wiedziała co odpowiedzieć. Odpowiedziała, że chodzi w butach żeby jej nie było zimno w stopy. Wtedy mnie oświeciło i odpowiedziałem, że ja chodzę ubrany, żeby mi też nie było zimno. Więcej nie pytała tylko poszła dalej. Ona chyba też uważała mój strój za śmieszny.
- Mama mi pozwala jeść słodycze. Koło łóżka mam taki słoik na słodkie sny. Że kiedy się obudzę bo miałem koszmar, to jak wezmę stamtąd cukierka to już nie będę miał koszmarów. Tylko jest jeden ważny warunek, ale nie wiem czy ci mogę powiedzieć, bo to trochę czary. - Rozejrzałem się trochę przestraszony jakbym naprawdę obawiał się, że nas ktoś podsłuchuje. I właśnie tego się bałem. Koszmarowe duchy mogą być wszędzie i jak się dowiedzą sekretu ich zwalczania to mogą go przecież jakoś ominąć. Ale chyba dla taty mogę powiedzieć ten sekret, przecież każdy powinien wiedzieć jak walczy się z koszmarami. - Jak się weźmie tego cukierka - kontynuowałem. - To trzema z całych sił pomyśleć by nie śniły cię się króliczki. Tak mocno, mocno. Parę razy to sobie powtórzyć i już. - Uśmiechnąłem się do siebie. Bo ja już wiedziałem co się stanie gdy tak będziesz myśleć. Właśnie króliczki ci się przyśnią. Ale nie koszmary. I właśnie o to tu chodziło.
Odpakowałem cukierka z papierka do połowy i wsadziłem sobie go do buzi. To był taki sopelkowy cukierek, co go się nie zjada od tak siup i nie ma. Ten cukierek strasznie długo się jadło i trzeba było przy tym uważać żeby nie połamać. Bo jak się połami to albo trzeba trzymać go cały czas w buzi i nic nie mówić, albo wypluć na rękę i mieć lepiące łapki. Strasznie nie lubiłem lepiących łapek i strasznie nie lubiłem nic mówić, dlatego uważałem jedząc cukierka. Było to trochę trudne bo miałem reniferowe łapki. Strach pomyśleć co by się stało gdybym miał lepiące reniferowe łapki. Nie jestem w stanie tego sobie wyobrazić. Definitywnie.
- Przyszedłem sprawdzić czy moje prezenty już zostały zabrane spod choinki. Bo pomagam Mikołajowi, wiesz? W sumie dobrze, że mi przypomniałeś. To ja sprawdzę. Potrzymaj - podałem mu w pół wysmoktanego cukierka i zanurkowałem pod choinkę. Pewnie z perspektywy taty było widać jedynie mój mały ogonek, ale trudno. Musiałem sprawdzić. A jak już sprawdziłem okazało się, że został tylko jeden mój prezent. I to właśnie dla taty. Złapałem go i wyszedłem spod choinki. Popatrzyłem na niego marszcząc brwi. - Jeszcze nie sprawdzałeś swoich prezentów - zwróciłem się do niego bardzo oskarżającym tonem i jedną ręką zabrałem swojego cukierka, a drugą podałem mu laurkę. A potem jadłem sobie w najlepsze patrząc na migające światełka.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Dimitri Pią Gru 30, 2011 1:43 am

Uśmiechnąłem się nieznacznie, kiedy JD ładnie podziękował. No kurwa, widać, że Yves wpoiła mu odpowiednie zasady kultury zanim zdążył nabrać pewnych nawyków od Justina; gdyby to z Reida brał przykład, pewnie wyrwałby mi cukierka zanim zdążyłbym w ogóle się obejrzeć i jeszcze szybciej go zjadł. True story. Mój uśmiech jeszcze się poszerzył, kiedy Jeremy opowiedział mi o swoim słoiku ze słodyczami. Ja pierdolę, zupełnie nie potrafiłem wyobrazić sobie Yves w roli matki, która cierpliwie tłumaczy swojemu synowi zasady działania czegoś tak niedorzecznego jak słoik na słodkie sny, a potem otula go kołderką i całuje w czoło na dobranoc. Kiedyś podobne wyobrażenie wyłącznie by mnie rozbawiło i zupełnie nie potrafiłbym uwierzyć w coś tak abstrakcyjnego, ale teraz nie miałem najmniejszego problemu z przyswojeniem podobnego widoku. Nie wiedzieć czemu, to było nawet, kurwa, słodkie. Naprawdę się starzałem.
- Króliczki, mówisz? Zapamiętam - odpowiedziałem, starając się zabrzmieć jak najbardziej przekonująco. To wiem nawet ja - dzieci mają to do siebie, że wszystko trzeba im tłumaczyć zawiłymi metaforami, do tego wymyślać miliardy bajeczek żeby lepiej im się żyło i tak dalej. Miałem w tym trochę wprawy, w końcu dużo czasu spędzałem z Reidem. Właściwie już mogłem się zacząć zastanawiać, co powiem JD kiedyś, jak przyjdzie czas na tłumaczenie mu wszystkich zawiłości odnośnie pszczółek i kwiatków. No bo stawiam, że to ja mu to wyjaśnię. No chyba, że ten pierdolony zjeb Maxim, który z tego co słyszałem bardzo chciał, kurwa, wkręcić się do rodzinki, mnie uprzedzi. Nie, nie mogłem myśleć o tym typie, bo zaczynałem się wkurwiać, a w chwili obecnej chyba nie powinienem. Uśmiechnąłem się mimowolnie, gdy JD powiedział o Świętym Mikołaju. Tak, to zdecydowanie potwierdzało moją tezę o bajkach dla dzieci. Nie żebym uważał to za coś złego. Przytrzymałem mu nawet tego cukierka, bo jestem taki zajebisty, i rozejrzałem się dookoła kiedy JD zanurkował pod choinką. Musieliśmy pewnie wyglądać na najsłodszą rodzinkę na świecie. Kto wie, może nawet jakaś by na to poleciała? 'Dimitri Lyytikainen i jego wrażliwa strona.' Chociaż, kurwa, i tak w sumie miałem w to wyjebane.
- No, nie sprawdziłem. Bo widzisz, ja raczej nie dostaję prezentów. Chyba nie jestem wystarczająco grzeczny - Chyba nie powiem synowi, że na ogół moje prezenty to albo alkohole, albo jakieś głupoty od dziewczyn które łudzą się, że je kocham, w stylu ramek w kształcie serca z naszym wspólnym, zupełnie przypadkowym pijackim zdjęciem z imprezy, albo co gorsza części bielizny. No, w tym roku pewnie doszły jeszcze jakieś kurewsko zabawne pierdoły o antykoncepcji bądź jej braku. Bardzo, kurwa, śmieszne. Uniosłem brwi ze zdziwieniem, kiedy młody podał mi prezent od siebie. Tego zupełnie się nie spodziewałem. Ukucnąłem przy nim przyglądając się laurce.
- Ja... JD, to naprawdę śliczne, dziękuję. - Zupełnie nie mogłem zebrać do kupy słów. Tak, zajebiście popisujesz się swoją rzekomą elokwencją przed własnym synem, Lyytikainen. - Jeszcze nigdy nie dostałem takiej ładnej laurki od renifera i zupełnie się nie spodziewałem, że, oh, kurwa... - OH, KURWA. KURWA, KURWA, KURWA, KURWA. NAPRAWDĘ TO POWIEDZIAŁEM? Kiedy tylko wymsknęło mi się to nieszczęsne przekleństwo, natychmiast ugryzłem się w język, ale było za późno. Ja pierdolę, czy był ktoś gorszy w byciu ojcem niż ja? Znam swojego syna dziesięć minut i już daję mu zły przykład. Yves, ten jej Maxim i Yael mnie zapierdolą. - Znaczy, ten, kurczę, motyla noga, kurtka na wacie, ja nic nie powiedziałem! - Spojrzałem na JD z przerażeniem, zastanawiając się gorączkowo, co on teraz o mnie pomyśli. Ja pierdolę.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Jeremy Pią Gru 30, 2011 12:29 pm

Uśmiechnąłem się do siebie zadowolony. Wiedziałem, że tato uzna tą informację o odganianiu koszmarów za przydatną. Bo ona naprawdę taka była! Może i nie byłem jakiś doświadczony, bo jednak nie byłem stary, ale już wiedziałem o tym, że niektóre rzeczy są przydatne, a niektóre nie. Koszmary nie były przydatne, dlatego sposób na ich pozbycie się był. Przydatne było też pomaganie innym, ale nie w taki normalny sposób. Bo to było przydatne dla nich nie dla mnie. Nie rozumiałem jeszcze do końca tych zasad rządzących światem, ale chyba nie każdy uważał, że zyskanie kogoś innego jest równe zyskaniem samemu. Czasami się zastanawiałem się dlaczego tak jest, ale nic nie potrafiłem wywnioskować. Może kiedyś mi się uda, a na razie jednak robiłem to co chciałem. A chciałem by przydatne rzeczy zdarzały się też innym, nie tylko mnie. Ale nie tylko przydatne rzeczy były fajne, były też rzeczy zwyczajnie miłe. Prezenty były miłe.
- Naprawdę nie dostajesz? - zapytałem zdziwiony unosząc głowę. - To smutne. Nie masz przyjaciół? - zapytałem. Myślałem, że każdy ma przyjaciół. Moimi przyjaciółmi była mama, ciocia i też trochę inni. Ale zamierzałem ich mieć więcej. Pewnie jak pójdę do szkoły będę ich miał więcej. Ale to jeszcze trochę czasu. Ale nieważne. Ja poczekam. - Jak chcesz mogę być twoim przyjacielem - zaoferowałem się. Bo to by było dobre zarówno dla taty jak i dla mnie. Bo skoro on nie miał przyjaciół, a ja ich szukałem to to się uzupełniało. Nie wiedziałem tylko co na to mama, ale ona mi zabraniała się spotykać tylko z takimi nieznajomymi panami co proponują mi słodycze. O kurcze. Czy to, że poprosiłem go o cukierka się do tego zaliczało? A jeżeli tak? Popatrzyłem jeszcze raz na niego badawczo. Nie, chyba to się nie liczyło, bo tata nie do końca był nieznajomy. Mama mi mówiła kto to jest.
To dobrze, że tacie spodobał się prezent. Znaczy wcale się nie bałem, że się nie spodoba w końcu robiłem go z uczuciem. Ciocia Yael mówiła, że to najważniejsze. Dodatkowo był pomazany moim ulubionym kolorem, zielonym, więc nie mogło być tak, że się nie spodoba. Widocznie tato też lubi zielony. To dobrze. Jesteśmy do siebie podobni.
- Ależ proszę. Nie ma za co - odpowiedziałem poważnie zupełnie nie zwracając uwagi na to ostatnie brzydkie słowo co je tata powiedział. Przecież nie słyszałem je pierwszy raz. Nie rozumiałem tylko do końca czemu starał się tak spiął i starał się poprawić. - Mi się wydaje, że jednak powiedziałeś. Ale nie spoko. Twoja sprawa czy chcesz mieć uschnięty język czy nie.
Bo własnie tak się działo gdy się mówiło brzydkie rzeczy, jestem tego pewien, choć nikt mi tego nie mówił. Czasami samemu trzeba wiedzieć takie coś. Ja nie byłem taki głupi, żeby nie umieć się domyślić.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Dimitri Pią Gru 30, 2011 8:52 pm

Chwilę jeszcze popatrzyłem na tą laurkę i zapamiętałem sobie, że trzeba będzie ją sobie w pokoju zostawić. Kurwa, jestem jakiś serio zajebiście stary, bo zaczynam być sentymentalny. Ale to od mojego jedynego (miejmy nadzieję) syna i mam do tego kurwa prawo. Młody... Znaczy JD, bo chyba nie powinienem go nazywać młodym, bo w końcu byłem jego jebanym ojcem i chociaż mógłbym go nazywać po imieniu, miał jebaną rację. Nie miałem przyjaciół. No może nie twierdzę, że większość moich znajomości można było nazwać przyjaźnią, ale zawsze miałem z kim się najebać albo do kogo gębę otworzyć. A teraz? Nagle nikogo kurwa nie ma. Spierdolili nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co. Bo się kurwa większość zakochała. Cook poleciał za tą swoją ruda do jakiejś jebanej Czechii, która jest na końcu świata i jeszcze dalej, a Reid znalazł jakąś, która go chcę (i o dziwo, też rudą!). Ja pierdole. Nigdy jakoś na nich specjalnie nie liczyłem, ale kurwa mogli się odezwać. Niewdzięczne chuje, a tyle dla nich zrobiłem. Dobrze, że chociaż JD ma, jedyne pocieszenie. Może chociaż jego przyjaciele nie będą mieli na niego wyjebane.
- Widzisz, moi przyjaciele trochę mnie zignorowali ostatnio - Odpowiedziałem mu niepewnie. No bo co mu miałem powiedzieć? "Tak, kurwa, nie mam przyjaciół, bo gdzieś spierdolili za głupim laskami i jestem starym, zgorzkniałym dziadem, który nie potrafi się odezwać do własnego syna"? Tak, kurwa, to by było wyjątkowo wyborne. Ja pierdole. Spojrzałem lekko zdziwiony na JD. I co ja mam niby mu odpowiedzieć na jego propozycję? Przecież nie powiem nie, prawda? Ale jak później będzie chciał mnie poznać? To co ja mu kurwa powiem o sobie? Przy głębszym zastanowieniu to chyba nie miałem co o sobie powiedzieć. Bo tak serio to ja miałem jakieś zainteresowania? Chyba nie. Kurwa. Ja pierdole. I co ja mam teraz zrobić? Nawet nie wiem czy dam radę przetrwać z kolejną rozmowę, bo ta jest jakaś zajebiście stresująca.
- No chyba bym chciał - Powiedziałem w końcu, ale po chwili dodałem bardziej stanowczo - Tak, byłoby bardzo fajnie, jakbyśmy byli przyjaciółmi. Bo jeszcze skoro jest dzieckiem mógł sobie pomyśleć, że go nie lubię czy coś, a wtedy dopiero bym miał kłopot. Albo jakby zaczął płakać. Ja pierdole. Chyba bym umarł na miejscu, jakby zrobił taką akcję. Słyszę już te plotki, że Lyytikainen jest jebanym chujem i doprowadza własne dziecko do histerii. A Yves jakby to usłyszała to by mnie kurwa spaliła na stosie.
- Eee, to będę miał uschnięty język? - Spytałem głupio. Nie no, nie ma to jak się popisać inteligencją przed własnym synem. Ja pierdole, ale ze mnie skończony idiota. Przecież wiadomo, że Yves musiała mu coś powiedzieć, aby nie nauczył się, że nie wolno mówić brzydkich słów, które ja mówiłem wyjątkowo często. W dodatku w takim miejscu trzeba było na to uważać. Na każdym kroku roiło się od jakiś pierdolonych alkoholików i innych co tylko czyhali na to, aby znaleźć jakiegoś młodego i go zdemoralizować. Sam kiedyś byłem jednym z nich, ale o tym to mu chyba nie opowiem - No to faktycznie lepiej będzie, jak nigdy więcej nie powiem brzydkiego słowa. Nie chcę mieć uschniętego języka - Tak, kurwa. Chybabym nie dał rady, ale można spróbować. Od teraz. Ja pierdole.

Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Jeremy Pią Gru 30, 2011 9:47 pm

Ludzie robią czasem bardzo śmieszne miny, ale też czasem min nie robią, albo robią takie, które trudno zauważyć. To już zależy na kogo patrzę. Na przykład taka mama robi takie miny, że zawsze wiem, czy jest szczęśliwa, czy nie, ale taki Maxim to ja nie wiem. Czasem wydaje mi się bardzo straszny i głupi. I to nawet taki głupi, że w sensie nie inteligentny, bo on wciąż przekręca moje imię, a ja mu mówię, że to nie tak, ale on i tak. Nie potrafi zrozumieć. A może nie chce? No nie wiem! Może gdyby robił miny to bym wiedział, a tak nie wiem. Zwyczajnie nie wiem! Czuję się taki bezsilny gdy czegoś nie wiem i dlatego wtedy zadaje pytania, szkoda tylko, że czasami odpowiedzi nie są takie jakie bym chciał. Mistrzem odpowiedzi jest ten człowiek, co wydaje mu się, że jest śmieszny. On zawsze odpowiada: BO TAK, i że muszę się z tym pogodzić. Jak jest w gorszym humorze to nawet czasem odpowiada: I TAK NIE ZROZUMIESZ. A ja jestem pewien, że zrozumiałbym więcej rzeczy niż on. Bo na przykład rozumiałem mimikę ludzi, która była jednak trochę skomplikowana. Dla potwierdzenia powiem, że widziałem jak tato się zmieszał gdy zacząłem mówić o przyjaciołach. Może nie powinienem?
- Przyjaciele nie ignorują jeżeli są przyjaciółmi. Więc pewnie oni twoimi nie są - stwierdziłem. Skąd posiadałem taką wiedzę? To prościzna. Z filmów. Mama mi puszcza bardzo dużo filmów, choć w niektórych pewnych scen mi zabrania oglądać. Nie wiem jeszcze czemu, ale miałem plan kiedyś się dowiedzieć. No więc te filmy bardzo ładnie opisywały przyjaciół. A poza filmami to czasami ten człowiek, co myślał, że jest śmieszny, zabierał mnie do naszego kina i puszczał kreskówki. I to dużo kreskówek, bo powiedział, że każdy normalny dzieciak powinien je wszystkie znać. Nie wiem czy byłem normalny, ale raczej chciałem, to z nim oglądałem. Choć wydawało się, że on bawi się przy tym lepiej ode mnie. - Skoro będę twoim przyjacielem, to ja będę ci pokazywać jaki powinien być przyjaciel. Chociaż mało wiem o przyjaciołach z doświadczenia, ale to nie może być trudne. - Naprawdę podobał mi się ten pomysł, bo - nie chciałem tego mówić na głos ale - jak dotąd nie miałem takiego prawdziwego męskiego przyjaciela. Człowiek myślący, że jest śmieszny się nie liczył. A mama i ciocia były dziewczynami. A Maxim nawet nie wiedział jak mam na imię.
Chyba trochę przesadziłem z tym uschniętym językiem, bo tato widocznie bardzo się tym przeją. Wyglądał naprawdę dziwnie i tak mówił. Ale może się stresował, w końcu nie co dzień dowiaduje się takich rzeczy. Nie co dzień spotyka się syna, który ogłasza ci takie rzeczy o języku. Ja też bym się zestresował. I się trochę wstydził, że nie wiem ani o języku, ani o koszmarach, ani nie mam przyjaciół. O jejku, to straszne, że tato tak marnie przy mnie wypadał, pewnie chciał żeby było inaczej. Powinienem mu pomóc. Ale o co go w takim razie zapytać żeby mógł się pochwalić? A może poprosić go o pomoc? Może wtedy poczuje się pewniej?
- Hm, tato? - zapytałem niepewnie. Nigdy jeszcze tak do nikogo nie mówiłem, ale jak już powiedziałem to wydało mi się to bardzo na miejscu. - Tato, a czy mógłbyś mi w czymś pomóc?
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Dimitri Sob Gru 31, 2011 1:14 am

Może i ktoś wyśmiałby, że tak poważnie potraktowałem słowa kilkulatka - ile on miał z tym swoim talentem, to naprawdę nie miałem pojęcia - ale naprawdę zastanowiłem się nad jego słowami o przyjaciołach. Albo inaczej: dokonałem w głowie pewnego rachunku. Najpierw oczywiście Cook - on naprawdę był moim najlepszym, kurwa, druchem, zawsze wszystko robiliśmy razem, doprowadziliśmy moralność rezydencji do zera, rozpętaliśmy piekło w podziemiach, sprawiliśmy, że w tym smutnym jak pizda przytułku naprawdę zaczęło dziać się coś interesującego. Rozkurwialiśmy system, siejąc demoralizację gdzie się dało. Ale później? On się zakochał i wszystko się zjebało. Kto wie, może to dlatego, że go nie wspierałem na nowej ustabilizowanej drodze życia, ale chuj z tym. Ana? Wysłuchiwała mnie, odwiedzała mnie w szpitalu kiedy tego potrzebowałem, ale, kurwa, ostatnio praktycznie nie rozmawialiśmy. Justin? Cóż, tu nie musiałem się rozwodzić. Reid to był kurwa Reid i niezależnie od tego, ilu kuzynek bym mu nie wyruchał, on zawsze pozostawał po mojej stronie. To, kurwa, słodkie. Ostatnio trochę bardziej integrował się jednak z Yves i JD i czasami wydawało mi się, że jest na mnie wkurwiony. Plus też miał swoją rudą laskę. No i Ainsworth. Tutaj sytuacja była tak pojebana, że nie potrafiłem logicznie tego uporządkować. Przyjaźniliśmy się, było zajebiście, potem doszły pewne korzyści, było jeszcze bardziej zajebiście, ale jak przyszło co do czego - w sensie, właśnie ten mały renifer który wlepiał we mnie te swoje brązowe oczka i wyglądał jak moja kopia - to wszystko pierdolnęło jak chuj. I nie zanosiło się na to, by miało być inaczej. No kurwa. Mimo wszystko, nie powiedziałbym jednak, że nie miałem przyjaciół. Owszem, oni mnie czasem ignorowali, no ale każdy miał prawo do odrobiny wkurwu, gdy wyruchało się mu kuzynkę, wiecznie obrażało miłość życia albo zaciążyło, nie?
- Czasami przyjaciele ignorują. Chcą ci w ten sposób pokazać, że masz przemyśleć swoje zachowanie, albo mają nadzieję że się przejmiesz i zrozumiesz, jak bardzo ich zraniłeś czy wkur... wkurzyłeś - odparłem z zastanowieniem i wzruszyłem ramionami. - Chociaż w sumie nie wiem. Może rzeczywiście to nie moi przyjaciele? - No kurwa, w takim razie w przyszłym roku lista prezentów na święta znacznie się skróci. Nie będzie już rózg i węgla od kochanego Lyytikainena, niech się pierdolą. - W każdym razie cieszę się, że ty mi pokażesz, jak to powinno wyglądać. Obawiam się, że Reid, to znaczy, hm, wujek Justin - Kurwa mać, zaraz jebnę ze śmiechu - trochę pogmatwał mi definicję przyjaźni. - Osobiście byłem zdania, że powinienem dostać order za coś takiego jak utrzymywanie stałych kontaktów z Reidem bez przekształcenia się w bezmózgie kreskówkowe zombie.
A zaraz potem nadszedł moment, który jednocześnie mnie zaskoczył, ucieszył, wystraszył i wywołał całą lawinę sprzecznych emocji, których za nic nie potrafiłem ogarnąć. Zostałem nazwany tatą. Nie skurwielem, nie dupkiem, który spłodził syna i spierdolił, nawet nie ojcem, tylko tatą. Okej, niby od dawna wiedziałem, że jestem ojcem, ale mieć po prostu suchą informację w pamięci, a usłyszeć od miniaturowej kopii siebie słowo tato, to są, kurwa, dwie różne sprawy. Kurewsko różne. Opanowałem w sobie odruch żeby obrócić się przez ramię i sprawdzić, czy JD aby na pewno mówi do mnie, ale przecież nie było innej opcji.
- Hm? - odparłem równie niepewnie co on i odruchowo, jak zwykle kiedy się denerwowałem, zmierzwiłem dłonią włosy. Ja pierdolę, to wszystko było takie dziwne. - Hm, pewnie tak. Tak myślę. Znaczy jasne. A w czym potrzebujesz pomocy? - odpowiedziałem. W sumie nie do końca koncentrowałem się na samej prośbie, bo ciągle jeszcze byłem w szoku po usłyszeniu, jak JD mówi do mnie tato. Chociaż, ku mojemu zdziwieniu, ani trochę mi to nie przeszkadzało.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Jeremy Sob Gru 31, 2011 7:25 pm

Zastanowiłem się mocno nad tym co mówi tata. Nie potrafiłem się z nim ani nie zgodzić, ani przytaknąć, bo pierwszy raz w życiu patrzyłem na to pod takim kontem. Choć w bajkach często pokazywali różne problemy między przyjaciółmi to jakoś było inaczej. Znaczy ignorancję też pokazywali ale to nigdy się dobrze nie kończyło. Morał bajki zawsze mówił, że jeżeli chcesz mieć prawdziwych przyjaciół, albo być prawdziwym przyjacielem to musisz być szczery i wszystko robić w prawdziwy sposób. Nie wolno ci się odsuwać od przyjaciół chcąc im zadać karę. Takie zachowanie nie było właściwe. Ale to były tylko bajki. Z drugiej jednak strony w wypowiedzi taty zainteresowała mnie całkiem inna rzecz, ale trochę bałem się o nią zapytać. No skoro mieliśmy być jednak przyjaciółmi to czułem, że powinienem.
- Jakie było twoje zachowanie, że ich zraniłeś? To może ty nie byłeś ich przyjacielem, nie oni twoimi. - Nie patrzyłem na niego ani z wyrzutem ani z jakąś pretensją. Po prostu z zainteresowaniem. Chyba chciałem go trochę poznać, ale nie za bardzo mi wychodziło. Nie miałem jeszcze wprawy w zdobywaniu nowych przyjaciół. Znaczy to było proste gdy ktoś inny chciał zostać moim przyjacielem, ale z tatem to ja nie wiedziałem jak było. Bo to ja wyszedłem z inicjatywą, to ja zaproponowałem byśmy się kolegowali. Może on nie chciał? Może czuł się zmuszony? Wiele muszę się jeszcze nauczyć. - Czy ja nie powinienem pytać o takie rzeczy? - zapytałem prosto z mostu. Mama i ciocia były przyzwyczajone o pytania typu czy to co zrobiłem było właściwe, ale tata nie za bardzo. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie by się przyzwyczaił.
Cukierek już dawno mi się skończył, ale nadal trzymałem zwinięty papierek w ręku. Nie miałem gdzie go schować bo strój renifera nie miał kieszonki. Dlatego tak lubiłem strój kangura i koali, bo oni należeli do zwierząt z torbami. Stamtąd wychodziły ich dzieci. Ja też wyszedłem z mamy, ale nie torbą. W zasadzie nie wiem jak wyszedłem, ale wiedziałem, że mama miała mnie w środku. Bo widziałem na jednym zdjęciu. Mało mama miała zdjęć z brzuchem, bo mówiła, że ja trochę rozrabiałem w jej środku i raz byłem duży raz mały. Tak jak teraz. Wczoraj na przykład miałem dwa lata, przedwczoraj osiem. Więcej niż osiem jeszcze nie miałem. Ciekawe jak to jest być w wieku taty? Pewnie fajnie jest móc dostawać do czubka choinki.
- Justin - w myślach zastąpiłem jego imię człowiekiem, który chciał być śmieszny - nie powinien ci mieszać definicji. On ogląda ze mną kreskówki, on powinien wiedzieć to co ja. Choć w sumie... Raz go zapytałem jak rozumie morał tej bajki, a on odpowiedział, że nie o morały chodzi. Chyba sam nie wiedział o co - wzruszyłem bezradnie ramionami. On był dziwny i chyba tato o tym wiedział, ale ja nie wiedziałem, że oni się znają. Człowiek, który chciał być śmieszny jakoś dużo o tacie nie mówił. Czasami mówił o swojej dziewczynie, ale tak najwięcej to gadał bez sensu. Choć od czasu do czasu powiedział też coś ciekawego, jak na przykład to nie od zawsze mówiono halo gdy się odbierało telefon, na początku mówiono ahoj. Powiedział mi to chyba jak oglądaliśmy bajkę o kreciku.
Moja prośba skierowana do taty nie była do końca przemyślana, ale w tej chwili wydawało mi się to wspaniałym pomysłem. Bo jakoś mówić o tym cioci, czy mamie nie wypadało. Pozostawał tylko tato, on chyba będzie wiedział co z tym zrobić.
- Co trzeba zrobić jeżeli ktoś coś stale robi nie tak jak trzeba, upominałeś go już wiele razy, ale on nie myśli się poprawić? - zapytałem świdrując oczkami w jego stronę. Tak, tu znów chodziło o Maxima i jego manię do przekręcania imion. Bo może mało kto to wie, ale ja jakoś nie miałem jeszcze wielkich problemów w swoim życiu, dlatego ta sprawa wydawała mi się taka ważna.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Choinka Empty Re: Choinka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach