Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
3 posters
:: Organizacja :: Karty Postaci :: Poboczne :: Nieaktywni
Strona 1 z 1
Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
Imię i nazwisko: Izolda Dienisija "Diena" Burżanadze
Wiek: 19
Data urodzenia: 14. sierpnia
Wygląd: Katie Melua - Drobna i zdecydowanie za niska. Czarnowłosa, wielkooka.
Poziom zaawansowania: Średni
*genialny pomysł Marysi!
Wiek: 19
Data urodzenia: 14. sierpnia
Wygląd: Katie Melua - Drobna i zdecydowanie za niska. Czarnowłosa, wielkooka.
Charakter: Bezczelna, bezpośrednia, bezpardonowa, po przejściach. Cytując jednego byłych opiekunów: niereformowalna. Jedna z bardziej irytujących osób, jakie można spotkać. Z pewnością nie można jej zaliczyć do tych, z którymi można spokojnie porozmawiać na dowolne tematy. Owszem, jest inteligentna i całkiem oczytana, lecz spokojne dyskusje nie należą do jej ulubionych. Jeszcze się nie zdarzyło, by po dłuższej wymianie zdań z czarnowłosą obie strony pozostały zadowolone. Wyznaje zasadę, że życie jest zbyt krótkie, by marnować je na niepotrzebne przemyślenia. Carpe diem! Młodość nie będzie trwała wiecznie, więc należy dobrze wykorzystać czas. Lubi, kiedy się coś dzieje. Nie wysiedzi w miejscu dłużej nisz kilka minut i nie przepuści żadnej okazji na dobrą imprezę. Człowiek-demolka. Niezwykła zadziora, wybuchowa pannica, martwiąca się tylko o to, czy są jeszcze papierosy. Wypalając co najmniej jedną paczkę dziennie, za każdym razem zarzeka się, że od następnego dnia rzuca używki - jednak nigdy jeszcze nie wytrzymała dłużej niż kilka godzin, wykręcając się tym, że ludzie którzy ją otaczają są zbyt trudni do wytrzymania. Kolejna wada: jest niezwykle uprzedzona. Do wszystkich. Trzeba anielskiej cierpliwości i duuuużo czasu, aby przekonać ją do siebie i siebie do niej. Bo mimo wszystko, warto. Pomijając wszystkie wymienione wyżej cechy (wady?) charakteru, potrafi być naprawdę dobrą przyjaciółką. Wierna jest i myśli, zanim coś powie -
nie ma więc najmniejszej szansy, aby wypaplała przypadkiem czyjś sekret. Można by pomyśleć, że te całe wrzaski i krzyki, docinki i pełne sarkazmu odpowiedzi to tylko przykrywka.. ale nie. Ona wcale nie jest "czułą i łaknącą miłości kobietą" w głębi duszy. Po prostu zostawia to co najlepsze dla tych, według niej, najlepszych.
Talent: Potrafi dostawać się do programów komputerowych (nie mylić z internetem) i czerpać z nich dowolną wiedzę. Gra z udziałem karateków? Dziewczyna walczy tak, jakby miała czarny pas. Dokument z wyjaśnieniem fizyki kwantowej? Diena staje się ekspertem w tej dziedzinie. Rzecz jasna, umiejętności nie zostają na stałe - wiedzę trzeba odświeżać. Pojedyncze informacje zostają, ale zazwyczaj nie są zbyt przydatne. Maksymalny czas zachowania pamięci to dwa tygodnie.
Historia: Dienisija Burdżanadze, córka księgowej i znanego kardiologa, pół-Rosjanka, pół-Gruzinka, urodzona 14. sierpnia (w Dzień Energetyków), nie miała łatwego dzieciństwa. Wyjątkowo banalna historia: wychowywana od najmniejszego w dobrobycie, w okresie dorastania najzwyczajniej się zbuntowała. W pobliżu nigdy nie było nikogo, kto by się nią zajął, porozmawiał. Ojciec zawsze zostawał do późna w pracy, a matka wykręcała się co chwila jakimś wyjściem z przyjaciółmi. Niedługo to trwało, zanim uciekła do swojej ojczyzny - z kochankiem, ma się rozumieć. Diena nigdy jej tego nie wybaczyła. Obarczała rodzicielkę winą za wszystkie krzywdy, jakie jej się przytrafiły, od złośliwości innych zaczynając, na późniejszej depresji ojca kończąc. Z powodu rosyjskiego imienia, stała się powodem drwin rówieśników, bo wiadomo, że nikt nie chciał przyjaźnić się z kimś, kto był jakkolwiek powiązany z ówczesnymi wrogami. Traktowana najgorzej od najmłodszych lat, prędko została nauczona agresji jako jedynego środka na przetrwanie. Nic więc dziwnego, że w wieku szesnastu lat, po jednym krzywym spojrzeniu wszczęła bójkę na tyle zajadłą, że niezwłocznie przeniesiono ją do poprawczaka. Nie mogło być nic gorszego. Umieszczona w zakładzie resocjalizacyjnym o wzmożonym nadzorze wychowawczym, czuła, że była bliska utraty zmysłów. Ojciec nawet się nią nie zainteresował. Nie interesował się niczym, odkąd matka uciekła - nawet tym, że fundusze domowe drastycznie zmniejszały się po każdej jego wizycie w kasynie. Ani razu nie odwiedził córki podczas jej rocznego pobytu w małym więzieniu, nie zostawił jej nic, gdy po zupełnym zbankrutowaniu popełnił samobójstwo. Cały majątek przejęli ci, u których się zadłużył.
To była kropla, która przepełniła czarę. Wrzeszcząc i płacząc na zmianę, miotała się po całym pokoju, tłukąc o ściany jak obłąkana. Natłok silnych emocji sprawił, że ujawnił się jej talent. W momencie, gdy zabrano ją na rozmowę z tamtejszym psychologiem, emocje wzięły górę. Wystarczyło, że oparła się rękoma o biurko na którym stał komputer, by dostała się do środka. Z początku nie wiedziała co się stało, dlaczego dookoła są jakieś dziwne okna, trawa zbudowana jest z dziwnych kwadracików, a w prawym górnym rogu nieba jest jakaś wielka strzałka. Nie minęło długo nim zorientowała się, gdzie się znajduje. Pulpit komputera doprawdy nie jest tak trudny do rozpoznania. Co lepsze, choć zupełnie nie rozumiała co się z nią dzieje, czuła się tam doskonale. Jakby przeglądanie zawartości wyżej wspomnianych okien było tak proste jak czytanie książki. Nie wiedziała, ile spędziła w środku - szczerze mówiąc, niespecjalnie ją to obchodziło, zwłaszcza, że nowe odkrycie pozwoliło oderwać myśli od przykrych wydarzeń. Zwłaszcza, gdy odkryła tam grę uwzględniającą pornografię dziecięcą*. Szansa na wyrwanie się z zakładu? Nie pamiętała dokładnie, kiedy wydostała się z komputera. Tak podekscytowana niemal natychmiast wypaplała co zobaczyła, jednocześnie szantażując pana psychologa. To dało jej szansę na ucieczkę - tymczasową, co prawda, bo nie zaszła daleko nim ją złapali z powrotem, ale zawsze. Satysfakcja z chociażby kilku chwil wolności pozostała.
Niecałe dwa tygodnie po tym wydarzeniu pojawił się Sylvester i zabrał ją ze sobą do Rezydencji pod warunkiem, że przestanie pluć na każdego przechodnia i za mocnym postanowieniem poprawy. Zgodziła się, rzecz jasna. Nawet dotrzymała obietnicy i jak do tej pory, podczas dwóch lat spędzonych w Rezydencji, przestała pluć na innych Utalentowanych.
Grupa: Elektryczninie ma więc najmniejszej szansy, aby wypaplała przypadkiem czyjś sekret. Można by pomyśleć, że te całe wrzaski i krzyki, docinki i pełne sarkazmu odpowiedzi to tylko przykrywka.. ale nie. Ona wcale nie jest "czułą i łaknącą miłości kobietą" w głębi duszy. Po prostu zostawia to co najlepsze dla tych, według niej, najlepszych.
Talent: Potrafi dostawać się do programów komputerowych (nie mylić z internetem) i czerpać z nich dowolną wiedzę. Gra z udziałem karateków? Dziewczyna walczy tak, jakby miała czarny pas. Dokument z wyjaśnieniem fizyki kwantowej? Diena staje się ekspertem w tej dziedzinie. Rzecz jasna, umiejętności nie zostają na stałe - wiedzę trzeba odświeżać. Pojedyncze informacje zostają, ale zazwyczaj nie są zbyt przydatne. Maksymalny czas zachowania pamięci to dwa tygodnie.
Historia: Dienisija Burdżanadze, córka księgowej i znanego kardiologa, pół-Rosjanka, pół-Gruzinka, urodzona 14. sierpnia (w Dzień Energetyków), nie miała łatwego dzieciństwa. Wyjątkowo banalna historia: wychowywana od najmniejszego w dobrobycie, w okresie dorastania najzwyczajniej się zbuntowała. W pobliżu nigdy nie było nikogo, kto by się nią zajął, porozmawiał. Ojciec zawsze zostawał do późna w pracy, a matka wykręcała się co chwila jakimś wyjściem z przyjaciółmi. Niedługo to trwało, zanim uciekła do swojej ojczyzny - z kochankiem, ma się rozumieć. Diena nigdy jej tego nie wybaczyła. Obarczała rodzicielkę winą za wszystkie krzywdy, jakie jej się przytrafiły, od złośliwości innych zaczynając, na późniejszej depresji ojca kończąc. Z powodu rosyjskiego imienia, stała się powodem drwin rówieśników, bo wiadomo, że nikt nie chciał przyjaźnić się z kimś, kto był jakkolwiek powiązany z ówczesnymi wrogami. Traktowana najgorzej od najmłodszych lat, prędko została nauczona agresji jako jedynego środka na przetrwanie. Nic więc dziwnego, że w wieku szesnastu lat, po jednym krzywym spojrzeniu wszczęła bójkę na tyle zajadłą, że niezwłocznie przeniesiono ją do poprawczaka. Nie mogło być nic gorszego. Umieszczona w zakładzie resocjalizacyjnym o wzmożonym nadzorze wychowawczym, czuła, że była bliska utraty zmysłów. Ojciec nawet się nią nie zainteresował. Nie interesował się niczym, odkąd matka uciekła - nawet tym, że fundusze domowe drastycznie zmniejszały się po każdej jego wizycie w kasynie. Ani razu nie odwiedził córki podczas jej rocznego pobytu w małym więzieniu, nie zostawił jej nic, gdy po zupełnym zbankrutowaniu popełnił samobójstwo. Cały majątek przejęli ci, u których się zadłużył.
To była kropla, która przepełniła czarę. Wrzeszcząc i płacząc na zmianę, miotała się po całym pokoju, tłukąc o ściany jak obłąkana. Natłok silnych emocji sprawił, że ujawnił się jej talent. W momencie, gdy zabrano ją na rozmowę z tamtejszym psychologiem, emocje wzięły górę. Wystarczyło, że oparła się rękoma o biurko na którym stał komputer, by dostała się do środka. Z początku nie wiedziała co się stało, dlaczego dookoła są jakieś dziwne okna, trawa zbudowana jest z dziwnych kwadracików, a w prawym górnym rogu nieba jest jakaś wielka strzałka. Nie minęło długo nim zorientowała się, gdzie się znajduje. Pulpit komputera doprawdy nie jest tak trudny do rozpoznania. Co lepsze, choć zupełnie nie rozumiała co się z nią dzieje, czuła się tam doskonale. Jakby przeglądanie zawartości wyżej wspomnianych okien było tak proste jak czytanie książki. Nie wiedziała, ile spędziła w środku - szczerze mówiąc, niespecjalnie ją to obchodziło, zwłaszcza, że nowe odkrycie pozwoliło oderwać myśli od przykrych wydarzeń. Zwłaszcza, gdy odkryła tam grę uwzględniającą pornografię dziecięcą*. Szansa na wyrwanie się z zakładu? Nie pamiętała dokładnie, kiedy wydostała się z komputera. Tak podekscytowana niemal natychmiast wypaplała co zobaczyła, jednocześnie szantażując pana psychologa. To dało jej szansę na ucieczkę - tymczasową, co prawda, bo nie zaszła daleko nim ją złapali z powrotem, ale zawsze. Satysfakcja z chociażby kilku chwil wolności pozostała.
Niecałe dwa tygodnie po tym wydarzeniu pojawił się Sylvester i zabrał ją ze sobą do Rezydencji pod warunkiem, że przestanie pluć na każdego przechodnia i za mocnym postanowieniem poprawy. Zgodziła się, rzecz jasna. Nawet dotrzymała obietnicy i jak do tej pory, podczas dwóch lat spędzonych w Rezydencji, przestała pluć na innych Utalentowanych.
Poziom zaawansowania: Średni
*genialny pomysł Marysi!
Ostatnio zmieniony przez Diena dnia Pią Lip 22, 2011 8:05 pm, w całości zmieniany 4 razy
Diena- ~ * ~
Re: Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
wszystkie pięknie ładnie, ale taki talent już jest. jakbyś pomyślała nad czymś innym byłoby fajnie, ale może raz przejdzie, że dwie osoby mają to samo? pytajmy się pozostałych adminek
Ana- księżniczka
Re: Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
huh, nie wiem czy jula się nie obrazi, tyle myślała nad nim XD
Maks- team maks, kurwa
Re: Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
Uuauuaa, jest? o_O musiałam źle popatrzeć, przepraszum.
Diena- ~ * ~
Re: Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
wczoraj w nocy uzupełniałam listy, także szło przegapić jak się wcześniej oglądało : )
masz pomysły na coś innego czy pomóc?
masz pomysły na coś innego czy pomóc?
Ana- księżniczka
Re: Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
jeśli z elektroniki to mogłaby gromadzić prąd z pobliskich urządzeń w sobie, a potem wpuszczać go z powrotem powodując przy tym szkody lub też w jakąś konkretną rzecz celować zgromadzoną energią elektryczną. no chyba że chcesz się przenieść do innej grupy.
Ana- księżniczka
Re: Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
spoooko czoooko
myślenie trwa, zaraz coś będzie
myślenie trwa, zaraz coś będzie
Go??- Gość
Re: Dienisija Izolda Burdżanadze - Katie Melua
będzie akcept, ale podaj jeszcze mniej więcej ile czasu jest w Rezydencji
Maks- team maks, kurwa
:: Organizacja :: Karty Postaci :: Poboczne :: Nieaktywni
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|