Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wodospad

+2
Saturn
Mistrz Gry
6 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

Go down

Wodospad Empty Wodospad

Pisanie by Mistrz Gry Sob Lip 16, 2011 12:50 pm

Wodospad Scaled.php?server=233&filename=waterfallbykimiko19pld3
Źródło rzeki przepływającej przez Park.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Saturn Sro Wrz 07, 2011 4:46 pm

/hehe

Gdzie jest do kurwy nędzy mój brat kiedy go niema? Nie żebym go potrzebował, ale chuj aż dupę ściska jak tylko pomyślę o tym, że się gdzieś szlaja sam, taki wielki nieogar i rozjebuje czego tylko sie dotknie. Bo on nic innego nie potrafi zrobić. Znaczy kanapki to nawet niezłe mu wychodzą. Umie też ogarnąć śmiecia z pokoju. O, i umie skleić buty, bo mi raz skleił. Ale kurwa gdzie teraz jest? Coraz częściej miałem wrażenie, że gdzieś znika, sie przyczaja, sie kurwa czai, a kto sie czai-czai to się kurwa dojebie czegoś, albo jeszcze syfa. Syfy do pokoju nie mają wstępa. A tym bardziej do lasu. Do lasu chodzi tylko wykurwista elita, tak jak ja, Ronka i ten tamten, co nigdy go imieniem nie nazywałem bo pedalskie. Mógłby sobie zmienić. No i do tej elity ostatnio dołączyła Fangora. No bo ten. No dołączyła, bo ja tam lubię ją zabierać do lasu. Ona chyba też to lubi bo jakoś nigdy nie wyrażała sprzeciwu. Hmm, chyba raz powiedziała, że nie może bo coś tam coś tam, nie słuchałem dokładnie, ale chyba miało to sens, bo odpowiedziałem, że spoko i dałem jej spokój i dopiero następnego dnia zapytałem czy idzie. I poszła. Dzisiaj zresztą też. W sumie nie wiem z jakiej racji, ale jest tutaj ze mną. Ja se siedze na kamieniu, tym takim wyżłobionym w kształcie fotela, a ona różnie. Raz se wsadzi nogi do kałuży, raz wlezie gdzieś wysoko, zresztą z czasem pogodziłem się z tym, że nie nadążam. Spoko. Nie musiałem.
- ...no to ja mu mówię, że pełnia i się trzeba liczyć z moją wstrzemięźliwością, ale on za chuja nie poją i nadal do mnie pogrywa, że w ubłoconych butach mam się nie pojawiać w kuchni. Wiesz w normalnych okolicznościach bym mu pierdolną, ale dzieciaki były to się wstrzymałem. Ale tera i tak jak widzę tego pedałka na korytarzu to mną wstrząsa, a on nie lepiej - skończyłem opowiadać swoją jakże skomplikowaną historią, używając nawet dosyć wyszukanego słownictwa, bo się poduczyłem ostatnio. I wiedziałem co to wstrzemięźliwość. No, ale tu chodziło o historię. Na początku nie chciałem nic mówić, ale Fan nalegała. A każdy, dosłownie każdy w końcu się poddaje naleganiom tej dziewczyny. - No i tyle z historii dlaczego warczę na obcych na korytarzach. A co u ciebie?
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Fangora Sro Wrz 07, 2011 5:32 pm

/hoho,

W domu mam trochę lasów, ale nie wygladają jak te tutaj. Moje lasy są takie symetryczne i nudne, nie ma w nich ani grzybów, ani żab, ani nawet sarnich bobków. W naszym lesie sarnich bobków jeszcze nie znalazłam, ale chociaż te dwa pierwsze są obecne. Lubiłam chodzić za Saturnem, fakt. Niesamowicie mi to pochlebiało, że chciał mnie ze sobą ciągnać gdziekolwiek. Czułam się taka wielka. Pomijajac już to, ze chyba każdy wie, że ja Saturna lubię.
Słuchałam go uważnie, jednocześnie przyglądajac się małej, zielonej żabce. Złapałam ją kiedy tylko skończył mówić.
-Dzień dobry żabko.-przywitałam się z grzeczności. Mała żabka się mnie bała, widziałam to bardzo dokładnie.-Nic ci nie zrobię-zapewniłam, i żeby potwierdzić swoje słowa zaraz ją wypuściłam. Tak skończyła się moja przygoda z żabką.
-Może gdybyś uprzedził, że posprzatasz to błoto to by nie pogrywał. Chyba, ze nie chciałeś sprzatać, gdybyś go okłamał mogłoby być jeszcze gorzej. Ludzie nie lubią być okłamywani. Ale i tak to dobrze, ze sie powstrzymałeś.-zauwazyłam, całkiem z niego dumna.-Chociaż ja tam nie wiem po co ciągle tak wiesz.. po prostu mu odpuść, Saturn-podsumowałam, uśmiechajac się przy tym zadowolona, jakbym własnie rozwiązała problem głodu na świecie. Właśnie, to dopiero jest problem, a nie jakieś zabłocone buty.-To tylko jakiś pedałek.-dodałam, wzruszając ramionami. Po co miał się biedny Saturn denerwować pedałkami. No po co?
Chociaż ja do pedałków nic nie mam, i wolę nazywac ich homoseksualistami, bo tak jest ponoć z większym szacunkiem. To Saturn uzywa słowa 'pedałek' i tak mi utkwiło. Zresztą, może to był jakiś inny slang i 'pedałek' oznaczał tu cos innego niż orientację seksualną? Bo ten 'pedałek', o którym mówil Saturn, czy on faktycznie ma jakieś inne preferencje? Nie, zebym miała coś przeciwko, byłam tylko troche ciekawa, bo ponoć przyjaciel gej, to najlepszy przyjaciel. Chociaż teraz moim najlepszym przyjacielem był chyba Saturn. A on chyba nie był gejem, chociaż nigdy nie pytałam. Nigdy nie pytałam też o to, czy jest moim przyjacielem. Ha! A może powinnam! Przyjrzałam mu się uważniej.
-Saturn..czy ty..-zaczełam, wlepiajac w niego wzrok. A co jeśli wcale nie jest moim przyjacielem? Albo co jesli jest? Moze ja wcale nie chce, zeby tak było? Wkopałam się. 'Kurwa mać' jak to mawia Saturn.-czy ty masz powód, zeby mysleć, ze on jest pedałkiem?-dokończyłam szybko, zeby jakoś wybrnąć.-Ale w sumie mało ważne.-machnełam ręką.-U mnie to normalnie, no wiesz.. i wziełam dziś sałatkę, którą zrobiłam wczoraj, ze śledziem. Chociaż nie wiem czy lubisz sledzie. Nie każdy je lubi. ale mówiłeś kiedyś, że jadasz wszystko, wiec może sledzie też, bo jesli nie, to przepraszam, nie robiłam innej sałatki. Mam jeszcze chlebek, taki z rana wiesz, świezy. Kiedyś chleby były świeże dłużej, a teraz stoją jeden dzień i już są gorsze niż dnia poprzedniego. Ale na szczeście ten jest z dzisiaj.-powiedziałam, rozglądajac się gdzieś na boki. Niby miejsce to samo, a ja ciągle odkrywam tu coś nowego.
-Ranyyy, jaki żuk, to chyba ten gnojowy.-ucieszyłam się. Wczesniej takiego nie widziałam.

Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Saturn Sro Wrz 07, 2011 6:58 pm

Ogólnie to nie było tak, że lubiłem zwierzęta. Miałem na nie wyjebane, jak na wszystko inne. Po prostu było tak, że zwierzęta miały to do siebie, że od czasu do czasu zabawnie wyglądały. Ludzie też tak mieli, ale wtedy to to bardziej żałosne było niż u zwierząt. Oczywiście Fan była we wszystkim co robiła doskonała, więc u niej nie było mowy o byciu żałosną. Tak więc jej zabawny wygląd połączony z zabawnym wyglądem żaby tworzył całkiem zabawny obraz, do którego nie sposób było się nie uśmiechnąć. I to w całkiem, kurwa, miły sposób. Całe szczęście, że byliśmy w lesie. Uśmiechanie się pośród ludzi było zatrważające. Kolejne trudne słowo, się wymądrzam, sorry. Więcej nie będę. Od gadania mądrych rzeczy mam Fan, która całkiem dobrze czasami odgrywała rolę mojego sumienia. Nawet ciekawie było posiadać sumienie, taki coś nowe coś. I nawet można było z nim porozmawiać, normalnie edycja delux, a nie jakieś demówki jak u innych.
- Ale wiesz jaki ja jestem w czasie pełni, mówiłem ci - skrzywiłem się lekko. Niby mało powiedziałem Fan na temat naszych odlotów w czasie pełni, ale i tak niezbyt dobrze sie z tym czułem. Nadal miałem pewne ograniczenia do co mówienia o wszystkim Fan, choć jak widać coraz mniejsze. Nikomu przecież nigdy sie jeszcze nie tłumaczyłem dlaczego na kogoś warczę, a dlaczego nie. - Sprzątanie to ostatnie o czym myślę - dodałem jeszcze.
Nie wiedziałem tylko jak miałbym niby mu odpuścić. Czy ja mu coś robię? Nękam? Zastraszam? Jakbym to robił to bym i mógł odpuścić gdyby Fan tak powiedziała. Ale nie robiłem, dlatego byłem skołowany. Chyba nadeszła pora wykorzystania najbardziej uniwersalnej maksymy (trudne słowo!) na jakie mnie było stać.
- A chuj z nim, mam wyjebane - oznajmiłem zrywając jakiś kłos trawy i zaczynając obracać go w dłoni. Nie miałem zamiaru już o nim wspominać. I nawet... Nawet zrobię tak jak mówi Fangora. Odpuszczę, choć nie wiem co. O już wiem. Odpuszczę odpowiedź na pytanie dlaczego pedałek. Bo pewnie Fangorze nie spodobała by się odpowiedź. Już zdążyłem się nauczyć tego, co fan może uważać za dobre, a co za złe i jakimś dziwnym, niezrozumiałym sposobem starałem się zawsze mówić/robić tak by było to jednak w odczuciu Fan dobre. Choć kłamanie jej jest złe. Ale czasem może być dobre? No już nie wiem. Wpędziła mnie w zakłopotanie mówiąc, że ludzie nie lubią być okłamywani. Pffff, przecież jej nie powiem o kotach. Za nic w świecie. Ale może niedomówienia wcale kłamstwami nie były? Ja pierdolę, co ona w ogóle ze mną tu robi. Z jakiej paki sie zgadza bym ją zaciągał do lasu i opowiadał o swoim zdebilizowanym życiu.
- Nie musiałaś przecież nic brać... - zauważyłem niezbyt wesoło. Nie zabrzmiało to dobrze, ale przecież ktoś taki jak ja nie zauważy tego. Całe szczęście, że instynktownie kontynuowałem. - Znaczy, fajnie że wzięłaś, lubie śledzie i chleb. Ale przecież ty się zawsze tak starasz, a przecież nie musisz...
Hm, w sumie to żuk bardziej zasługuje na jej zainteresowanie niż ja. Tak. Tak myślę.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Fangora Sob Wrz 10, 2011 2:26 pm

Patrzyłam na niego z mądrym wyrazem twarzy i co jakiś czas kiwałam ze zrozumieniem głową.
-No wiem.-przyznałam, chociaż tak naprawdę miałam tylko o tym małe pojęcie. Przed samą sobą porównywałam to do PMS'u, chociaż nie wiem czy takie porównanie ma w ogóle prawo bytu. Z tymi PMS'ami też jest różnie. Ja, dla przykładu, albo wcale nie mam takiej dolegliwości, albo znoszę ją bardzo spokojnie. Żadnego napięcia, wiecie, można ze mną wytrzymać na codzień. Znaczy.. jeżeli ktoś wytrzymuje każdego dnia, to wytrzymanie przy PMS'ie to nie problem. W sumie w ten sposób myslałam o jego 'wilkołactwie' przy pełni. Skoro mogłam z nim wytrzymać teraz, to mogłam zawsze, nie? Zresztą, Saturn jest przemiłym człowiekiem, to chyba wcale możliwe nie jest, zeby się tak strasznie przy pełni zmieniał. Ale nie, że mu nie wierzyłam. Wierzyłam, tylko moze nie tak bardzo jak powinnam. Albo i nie, tego w sumei tak naparwdę nie wiem i im dłużej o tym myślę, tym czuję się bardziej zmieszana.
-Yhym, ale wiesz, ja bym ci nawet pomogła w tym sprzątaniu. Nie chciałabym żebyś miał tutaj z kimś na pieńku. W koncu razem mieszkamy, mamy wspólne lodówki i tą całą resztę, która zbliża nas do siebie, taka kolej rzeczy. Wiesz, jeśli się zamknie dwoje ludzi na bezludnej wyspie, nawet takich, którzy się nienawidzą, to predzej czy później staną się kochankami, bo połączy ich wspolna niedola.-stwierdziłam-Znaczy.. nie wiem czy tak by było, bo nigdy nikt tego nie sprawdził, ale podejrzewam, że nie byłoby inaczej. To chyba takie naturalne, nie sądzisz? No i tak sobie myślę, że skoro jesteśmy tu na siebie skazani, nie ty i ja, tylko my wszyscy, to nie warto.. krzywo na siebie patrzeć, bo i po co.-wzruszyłam ramionami. Taka już byłam, że nie rozumiałam po co ludzie się nie lubią. My niby mogliśmy kogoś nie lubić, bo wybór towarzystwa mamy dość duży, ale PO CO. Ludzie są piękni, świat jest piękny i naparwdę nie ma sensu sobie tego burzyć. Ja tam lubię wszystkich i jeszcze nigdy tego nie żałowałam.
Saturn ma na wszystkich.. no wiecie, ten obojetny stosunek ma, no i ja myslę, ze to dobrze, to lepsze niż wrogi stosunek. Mówiłam, ze Saturn jest dobrym i mądrym człowiekiem, mówiłam.
Usmiechnełam się do niego promiennie.
-Nie musiałam, ale co by było gdybyśmy zgłodnieli?-musielibyśmy wracać, a mi dobrze było tutaj, z Saturnem.
-Saturn, czy ty się znasz na tych wszystkich roślinach i całej reszcie?-bo ja się nie znałam. Tylko takie podstawy. Rodzice nie uczyli mnie co jest czym od czasu, kiedy z wypadu na grzyby przyniosłam sromotnika, zamiast prawdziwka. Nie chciałam ich wtedy zabić, to wszystko było niechcąco, ale i tak powiedzieli 'Fangoro, jesteś wspaniałą dziewczynką, ale ulokuj swoje pasje gdzieś indziej.'. No to lokowałam gdzieś indziej. Gdzieś dalej od dzikiej przyrody.
-Bo ja wiem, że owoce konwalii są trujace, są takie czerwone.-pokiwałam głową z przejęciem.-To takie dziwne, bo przecież konwalia jako ten biały kwiatek pachnie tak pięknie i każdy chce ją mieć w domu. No a jej owoce mogą zabić. Starszne.-dodałam-Ja nigdy nie chciałabym nikogo otruć, ale jakby ktoś chciał to taką konwalią można. Chociaż naparwdę nieszczęśliwym człowiekiem trzeba być, żeby chciec kogoś otruć.
A żuk jak to żuk, już chyba gdzieś poszedł.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Saturn Nie Wrz 11, 2011 6:05 pm

Jeżeli ja sam nie miałem zamiaru sprzątać po sobie błota, to tym bardziej nie chciałem by pomagała mi przy tym Fangora. To nie było zajęcie dla niej. Sprzątać mogli ludzie, którzy nie są fajni. A Fangora jest fajna i powinna robić jedynie to na co miała ochotę. Oczywiście nie mieściło mi się w głowie to, że jednak może Fangora chciałaby w jakiś chory sposób sprzątać. Może lubi sprzątanie. Zdarzały się takie przypadki. Ja do nich nic nie miałem oczywiście, zwłaszcza jeżeli do tych przypadków mogła należeć Fangora. Mniejsza z tym. Chciałem jedynie powiedzieć, że w sumie zrobiłbym bardzo dużo (żeby nie powiedzieć, że wszystko) byle tylko Fangora mogła robić to na co miała ochotę. Nawet jeżeli miałoby się to wiązać z możliwością otrucia mnie jakimiś konwaliami.
- Hmm, naukowo to ja się nie znam - odpowiedziałem jej zgodnie z prawdą. Bo wiecie, naukowo to ja się na niczym nie znałem. Wyznawałem zasadę 'jeśli nie przeżyjesz nie nauczysz się'. Co mi jakaś teoria, jakieś nazwy z kosmosu wzięte, jak miałem siebie, brata i możliwość sprawdzenia przeróżnych rzeczy na jego skórze. Wytrzymały chłopak nie powiem. Oczywiście mówię o NiePlanecie. Na nim można było poeksperymentować. Choć na bliźniaku od czasu do czasu też. Na przykład dzięki niemu zobaczyłem jak chujowo bym by wyglądał w krótkich włosach. - Ale nienaukowo to coś wiem. Wilki mają dobry węch i to da się... Ty Fangora zresztą też byś mogła wyczuć! Przecież masz tentego - pokazałem palcem swój nos jakby ten gest mógł zastąpić słowa, których zwyczajnie nie chciało mi się szukać żeby wytłumaczyć co mam na myśli. A miałem na myśli wyczulone zmysły Fangory, przecież one powinny być nawet lepsze od moich. - Da się wyczuć czy coś jest trujące czy nie. Może powinniśmy razem poćwiczyć? To by ci się mogło przydać... - zamyśliłem się na głos. Zazwyczaj nie proponowałem niczego co wiązało się z wysiłkiem komukolwiek. Ale zaproponowanie Fangorze takiej rzeczy miało swoje drugie dno. Na serio nie chciałem by Fangora przez przypadek się otruła, czy coś. Choć sam nie wiem czy przypadkiem nie wywoływałem wilka z lasu i jedynie pogorszę sprawę. Fangora potrafiła czasami być za bardzo zaangażowana.
- Gdybyśmy zgłodnieli bylibyśmy głodni - odpowiedziałem prosto. Już nie wspominałem o tym, że gdybym ja na serio zgłodniał to bym pewnie zapolował na pierwsze lepsze zwierzątko. Ale Fangora lubiła zwierzątka. Hm. Znaczy... Chyba nie miała nic przeciwko jedzeniu mięsa. Ale czy do końca takiego mięsa mięsa? Takie mięsa jakie tylko mięso potrafi być mięsowate?
- A wiesz Fangora... - zacząłem niepewnie po chwili milczenia, bo jej gadanina dała mi lekko do myślenia. Bo mimo wielu dziwnych zachowań, wiedziałem że... - W sumie jakbym miał wybierać z kim bym chciał zostać na bezludnej wyspie to byś była ty. A zaraz potem mój brat. Hmm. - To na początku nie miała zabrzmieć jako jakieś wyznanie. Nawet nie wiem jak miało zabrzmieć, po prostu chciałem wiedzieć, że Fangora o tym wie. Nie wiem w jakim celu. A już z całą pewnością nie chciałem nawiązywać do tego, że dwie osoby na bezludnej wyspie na pewno się w sobie zakochało. No co wy. - Wiesz o co mi chodzi. - Oby.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Fangora Nie Wrz 11, 2011 6:47 pm

Miał racje. Pewnie mogłabym wyczuć wszystko co bym chciała, albo kiedyś bedę mogła. Wzruszyłam ramionami na jego propozycję poćwiczenia. Tak naprawdę to skąd mam wiedzieć jak pachnie trucizna, a jak nie? Ja nawet nigdy nie widziałam tak na zywo owoców konwalii. Nie wspominajac o tym, że ja nie lubię uzywać wszystkich moich zmysłow. Niektórzy mają wyostrzony albo wzok, albo wech, albo coś tam, a u mnie jest pelny serwis. Troche się tego boję. Właściwie ciarki mnie przechodzą na samą myśl dopuszczenia do siebie wszystkich zapachów. To nigdy dobrze się nie kończyło. Najczęściej zbierało mnie na wymioty, bo wiecie, ludzie czasem śmierdzą, jedzenie czasem śmierdzi i zwierzeta i nawet rosliny. Rzadko udawało mi się wyłapać tylko ten zapach, który akurat chciałam. Nic nie poradzę, że jestem w tym wszystkim trochę cienka. Mam chyba jakąś wewnetrzną blokadę i dlatego postepy robię powoli. Całkiem powoli.
-Ale ja..-chciałam mu to jakoś wyjasnić, żeby nie wyglądało jakbym gardziła jego propozycją. Nie gardziłam, mało tego, uważałam za fajny pomysł, tylko miałam pewne obawy.-Znaczy.. tak, chciałabym poćwiczyć.-dokończyłam i usmiechnęłam się całkiem szczerze.-A gdybyś mogł poćwiczyć ze mną, to w ogóle byłoby cudownie. Naprawdę. Tylko, że ja jestem trochę kiepska w tym wszystkim. Ale z drugiej strony jestem tutaj stosunkowo niedługo, więc chyba jeszcze mam prawo być kiepska, prawda? Ty chyba też nie wiedziałeś od razu wszystkiego, chyba jak kazdy. Chociaż jak patrze na niektórych to wydaje mi się, że już lepsi nie będą z tym co potrafią, a Starsi nadal powtarzają, ze jak bedziesz ćwiczyć to dojdziesz do czegoś tam. I ja sobie wtedy myślę, rany, to w ogole można dojśc jeszcze dalej? Tak faktycznie jest, że można. Ale początki są chyba najtrudniejsze.-głownie miałam na myśli to, że jestem kiepską uczennicą i potrzebuję dużo cierpliwości, mam nadzieję, ze Saturn jakos to wyłapał i gdyby co, to szybko się z tego pomysłu wycofa, ja się nie obrażę.
Bylibyśmy głodni. Racja. To w miarę oczywiste. Nie lubiłam być głodna. Wtedy tak głosno burczy mi w brzuchu. Nie wiem czy tak samo słyszą to inni, ale mnie czasem mój brzuch przeraża. Kiedy tak burczy. Fajnie gdyby brzuch Saturna też tak burczał. Moglibyśmy wtedy chodzić głodni i burczeć razem. Samemu burczeć to trochę głupio. No ale nic. Póki mamy sałatkę, to nie ma się nad czym zastanawiać, dzisiaj nikomu burczeć nie będzie.. ale ja i tak się zastanawiałam. Aż usłyszałam jego wyznanie. Znaczy to chyba nie była forma wyznania.
-Naprawdę?-ja chyba nie do końca wiedziałam o co chodzi, wiec na to ostatnie pytanie wolałam nie odpowiadać.-Dziękuję. To takie miłe.-Takie mile, że aż się zarumieniłam. Odwróciłam zawstydzony wzrok, ale nie na długo.
-Saturn.. czy ty poszedłbyś ze mną na randkę? Taką wiesz. Normalną.-zapytałam. Nigdy wcześniej nie zapraszałam chłopaka na randkę, nawet nie byłam pewna czy Saturn potraktuje to jako zaproszenie. Miałam nadzieje, ze tak.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Saturn Pon Wrz 12, 2011 7:09 pm

- No, było fajnie razem poćwiczyć - potwierdziłem. Gdybym w sumie tak nie myślał pewnie bym tego nie zaproponował. No dobra, przyznam się, oprócz tego drugiego dnia, było jeszcze trzecie. Więc jakby ktoś przypadkiem tutaj w to wpadł to nie wiem czy by się tak łatwo wykaraskał. No, ale ja jakoś sobie radziłem, choć nigdy nie grzeszyłem inteligencją. Więc nie mogło być to aż tak bardzo skomplikowane. Tak więc, trzecie dno polegało na tym, że proponując Fangorze wspólne ćwiczenia miałbym nawet ładny pretekst by z nią jeszcze więcej przebywać niż do tej pory. Choć przecież dzisiaj na przykład nie miałem żadnego jasnego powodu by Fangora przyszła tutaj ze mną. A jednak przyszło. Czyli wcale go nie potrzebowałem. Niby powód przebywania z Fangorą byłby pomocy podczas tłumaczenia sie Jowiszowi, czy coś. Ale ja się nie tłumaczyłem przed nikim. Czyli nie był potrzeby. Zajebiście. Zdobyłem wytłumaczenie, powód, a jest ono o dupę potrzeć. Nieważne. Serio nieważne. - Spoko, poradzisz sobie, serio. Nie masz się o co martwić. Skoro ja sobie poradziłem jako tako, dlaczego ty byś miała sobie nie poradzić? Fan, weź przestań, przecież jesteś wspaniała - mówiąc to patrzyłem w jakiś pieniek na przeciwko mnie. Bo możliwe, że się trochę wstydziłem. Nigdy dotąd wcześniej nie czułem tego czegoś, tego wstydu. Co to kurwa w ogóle było? Jakieś starodawne uczucie, które już dawno powinno wyginąć. Razem z dinozaurami i mamutami. Po co mi one. Jeżeli chciałem powiedzieć, że Fangora jest wspaniała, nie powinienem się wstydzić tylko mówić i mieć wyjebane. Tak jest najwłaściwiej. Ale zamiast tego czułem wstyd przed tym, że się przyznaję, że sądzę, że Fangora jest wspaniała.
Ogólnie to dziś przesadzałem z tymi komplementami, bo jeszcze doprowadzi to do czegoś czego... Och, nie. Już doprowadziło. Kurwa. Ja pierdolę.
- Randka? Ale dlaczego? - zadałem pierwsze pytanie jakie mi przyszło do głowy. Niby mogłem odpowiedzieć jakoś ładniej. Że chętnie, albo niechętnie. Albo chociaż zapytać co dokładnie ma na myśli. Ale ja zamiast tego zapytałem dlaczego. Niby też ważne pytanie. Tyle, że w tym kontekście brzmiało dosyć niefortunnie. Jakbym pytał dlaczego miałbym pójść z nią na randkę. A nie dlaczego ona mnie o to pyta. Ja pierdolę. Co to w ogóle jest za pomysł z tą randkę. Kurwa, nie było przesadzać z tymi komplementami. A jeżeli Fangora sobie pomyślała, wymyśliła coś nad to niż było? Znaczy... Można zastanawiać się nawet długo czy jednak było coś nad to, ale jakoś nigdy się do tego nie porywałem. Wolałem trwać w tym co było. I nie randkować. Zresztą miałem niezbyt ładne zdanie o randkach. Że garniaki, że sukienki i jakieś dziwne restauracje. Co to w ogóle miało być? Skrzywiłem się na samo wyobrażenie.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Fangora Sro Wrz 14, 2011 1:18 pm

Kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką wymarzyłam sobie, że kiedy już urosnę, to na białym koniu, przyjedzie po mnie książę z bajki. Wtedy jeszcze rodzice jeździli ze mną po szpitalach, a mój książę miał mnie zabrać w jakieś ustronne miejsce, na przykład z wodospadem w tle, ale mogło być też samo jeziorko, albo nawet stara obora. Marzyłam o ksieciu, który otoczy mnie opieką. Bedzie kochał muzykę klastyczną, bedzie niebieskookim blondynem, chociaż to takie banalne połączenie i chyba zbyt czesto spotykane u takiego księcia z bajki. Banalne, ale mi zawsze pasowało. Nie ma rudych książąt. gdybym wymysliła rudego, nigdy bym go nie spotkała. Setki razy wyobrażałam sobie jak mój książę zabiera mnie na wycieczki konno, albo do teatru, czy innych tego typu miejsc, a czasem na jakiś piknik. I przynosi kwiaty.
Książę nigdy mnie nie spotkał, ani ja jego, mało tego, z czasem już go nawet nie chciałam. I kilka razy godziłam się na randki z kimś o mniej szlachetnej krwi. Niestety, bywam trochę męcząca, więc nic dziwnego, że nie bywałam na wielu randkach. Swego czasu byłam nawet trochę wstydliwa i na takich spotkaniach nie mogłam spojrzec chłopakowi w oczy tak bezstresowo.
Przy Saturnie czułam się na tyle dobrze, że odwazyłam się go sama zaprosić. Nie chciałam już księcia na białym koniu, tylko księcia w czarnej skórze, w ciezkich butach i o pieknych włosach. Nad randką zatanawiałam się kilka razy i zwykle kiedy Saturn chciał mnie gdzieś zabrać, wyobrażałam sobie, ze to właśnie może dziś nie jest przyjacielskie wyjście tylko takie bardziej.. romantyczne. Zawsze było tylko przyjacielskie/kolezeńskie. A kiedy sama odważyłam się sięgnąc po coś więcej, on zapytał 'dlaczego'. Prędzej spodziewałam się 'nie' niż 'dlaczego', bo co właściwie miało znaczyć 'dlaczego'? Rany. Chyba tak czują się odrzucone kobiety.
-Och Saturn.-westchnełam cicho i rozejrzałam się na boki, jakby szukajac drogi ucieczki. Było mi wstyd. Nie miałam gdzie uciekać, pod ziemię się nie zapadłam, musiałam zostać.-Myslałam, że mnie lubisz.-wyjaśniłam, marszcząc brwi. Mogłam tak mysleć, przecież jeszcze przed chwilą powiedział, ze jestem.. jaka? Wspaniała, nie?
-Przepraszam..-dodałam całkiem szczerze, bo przecież nie chciałam go stawiać w takiej sytuacji. Chociaż sama dokąłdnie nie wiem w jakiej, ale ja nie czułam się w niej dobrze.-To nic. Nie szkodzi. Właściwie dlaczego miałbyś chcieć. No.. w porządku.-wysiliłam się na jakiś ładny uśmiech.-Naprawdę, to nic.-powtórzyłam, bo najpierw musiałam przekonać do tego siebie.
-Nieważne. Nie jesteś przypadkiem głody? Bo ja juz trochę tak. Zauwazyłeś, ze na świeżym powietrzu zawsze bardziej chce się jeśc? Ja tak zawsze mam, tylko gdzieś wyjdę i zaraz robię się głodna. O, albo jak pada, wtedy to już całkiem.-uśmiechałam się dalej, chociaż trochę na siłę, tak naprawdę było mi przykro. To jasne, ale nie mogłam go tym obarczać, nie chciałam żeby się litował.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Saturn Sro Wrz 14, 2011 3:02 pm

Oprócz tego wyobrażenia o randkach, o którym wspomniałem wcześniej miałem jeszcze jedno skojarzenie. Dla mnie randki były jednym wielkim przedstawieniem szkolnym, w którym chcą wziąć udział jedynie pacany, biorą udział ci co mają w tym jakiś interes, a ci co mają to w dupie siedzą na widowni i nabijają się z każdego potknięcia. Moje miejsce było na widowni i nie zamierzałem tego zmieniać. Zbyt wiele wysiłku by mnie to kosztowało. A wysiłek nie jest tym co lubię. Co chociażby toleruję. Pozostawał jedynie problem, że to jednak była Fangora. Fangora, która wszystko brała do siebie, miała milion najdziwniejszych myśli na sekundę, która była moją przyjaciółką. Nie wiedziałem dlaczego o to zapytała. Gdyby tu chodziło o taką przykładowo litość, to by chyba wcześniej zagadnęła coś, dlaczego nie mam dziewczyny, dlaczego z nikim się nie umawiam. Ale nie zapytała. Nie próbowała mi przedstawić żadnej ładnej dziewczyny. Jakby to wszystko zrobiła i nic z tego nie wyszło to by dopiero wtedy mogłaby postanowić pomóc mi się przełamać i zaprosić na randkę z sobą. Tak zachowują się chyba przyjaciele, przynajmniej widziałem na filmach, choć takich badziewnych komedii romantycznych nie oglądam. Czyli najprościej mówiąc nie była to litość. Coś innego musiało nią kierować, ale co? Dlaczego chciała jakiejś głupiej randki. Przecież chyba fajnie było tak jak było. Nie wiedziałem również jakim sposobem doszła do takiego wniosku, że jej nie lubię. Przecież wszystko co dziś mówiłem było związane z tym, że ją lubię. Co tam mówiłem, wszystko co robiłem. Osób, których się nie lubi nie zaprowadza się na taki ładny wodospad. Wiedziałem, że powinienem w tej chwili się odezwać i naprostować jej słowa, ale nie potrafiłem. Wymruczałem coś jedynie pod nosem nie patrząc na nią i zwyczajnie nie chcąc powracać do tematu randek. W sumie gdybym jej powiedział, że ją lubię, to by mogła zapytać dlaczego nie chcę iść. A wtedy znów bym musiał coś powiedzieć. Natomiast jeżeli zajęlibyśmy się tematem sałatki, wszystko by było tak jakby nic się nie stało. Własnie tego chciałem. Spojrzałem w jej stronę i zobaczyłem sałatkę. Nie mogę powiedzieć, że wyglądała nieapetycznie. Wszystko co zrobiła Fangora było smaczne, w chuj smaczne. Z tym nie trzeba dyskutować. Ale moje kiszki tak jakby się skręciły na samą myśl o jedzeniu. Jeszcze nigdy tak nie miałem. Poniżające. I kurwa, na pewno wiązało się to z tematem randek. Ja pierdolę. Czułem się jak ostatni chuj i wiedziałem, że kompletnie nic w tym momencie nie przełknę.
- Nie jestem głodny - rzuciłem tylko znów przestając patrzeć w jej kierunku. Coś czułem, że bardzo trudno będzie teraz nawiązać ze mną jakąkolwiek rozmowę. Jakieś chujowe zamotanie miałem tam w środku i nie potrafiłem sobie tak od razu nad nim zapanować. Może za minutę, może za dwie. W najgorszym wypadku już nigdy. Albo do momentu kiedy naprawię to co w tej chwili rozpierdoliłem. Bo coś na pewno rozpierdoliłem, pytanie co.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Fangora Sro Wrz 14, 2011 4:37 pm

Kwestię randkowania postanowiłam rozpamiętywać później, w zaciszu moich czterech ścian, które niby dzielę z Maggie, ale ona chyba woli sypiac gdzieś po kątach, bo tak naparwdę rzadko sie widzimy. No i jeszcze Fryderyk. Fryderyka ostatnio czesto zostawiam samego, bo przecież chodze za Saturnem do lasu, ale chyba się nie gniewa. Dobrze go karmię, a wszystkie czułości serwuje mu wieczorami. I czasem z nim rozmawiam, chociaż wiem, ze nie do końca rozumie mój punkt widzenia. W tej chwili tęskniłam za moim pokojem. Bardzo.
-Nie jesteś?-dopytałam. Nie rozumiałam tego zupełnie. Saturn zawsze był głodny, a przynajmniej zawsze jadł, kiedy coś mu przynosiłam i nigdy nie powiedział, ze było niedobre. Nie mogłam ogarnać, dlaczego teraz nie jest głodny. Przecież przeprosiłam, nie naciskałam, powiedziałam, ze to nic i nawet się uśmiechałam do niego, żeby nie zauwazył, ze mi przykro, nawet zmieniłam temat, żeby i jemu źle z tym poprzednim nie było.
-Może chociaż spróbujesz? Dziś dodałam trochę kolendry, smakuje inaczej, to w ogóle taki dziwny smak, ale dość znośny. W sumie może ci nie smakować. Mogłam niczego dziwnego nie dodawać.-stwierdziłam, przygryzając paznokieć.
Nie gryzę paznokci ze stresu. Gryzłam, bo nie miałam co zrobić z rekoma. Chociaż chwila.. przecież miałam teraz jeśc sałatkę. Ciche westchnięcie wydobyło się z moich ust. Kogo ja chciałam oszukać? Obgryzałam paznokieć z nie innego powodu niż stres. Stresowałam się. Obawiałam, że Saturn się na mnie obraził i teraz już nigdzie nie będzie chciał mnie zabrać, ani nawet ze mną rozmawiać. Wszystko przez moją pochopność. A przecież naprawdę nie musiliśmy chodzić na randki. Tak też jest dobrze. Głupia ty, głupia Fangoro.
Trzeba było dalej marzyć o księciu z bajki. Nawet takim rudym. Może książę Harry* by się trafił.


/*Kachaaa c;
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Saturn Sro Wrz 14, 2011 8:22 pm

W głowie nadal latały mi najróżniejsze myśli na temat zaproszenia Fangory na randkę, ale kompletnie nic wartego uwagi. A co dopiero mądrego. Jeżeli coś mądrego pojawiłoby mi się w myślach, to trzeba by uznać ten za święto globalne. Bo zazwyczaj to nic się tam nie pojawia, nie wspominając już w ogóle jakieś w miarę przyzwoite rozwiązania, czy chociaż propozycje moich zachowań. Wiecie jak trudno jest coś zdziałać, coś takiego co by mogło przypaść Fangorze do gustu tak od razu, gdy w twojej głowie jest zupełna pusta, przez niektórych zwana zamroczeniem, zaćmieniem czy innym chujostwem. Na pewno zdajecie sobie sprawę jakie to musi być okropne. Zazwyczaj polałbym to ciepłym moczem i kazał bym się jebać problemowi. Ale kurwa. Nie widzieliście jej spojrzenia zbitego pieska, smutnego szczeniaczka, co mnie takie spojrzenie strasznie wkurwiało, ale jakieś tam emocje niepotrzebne też budziło. Do dupy z takimi emocjami, że nawet jeśli zaczynam je odczuwać to i tak nic nie mogę z nimi zrobić bo nie wiem co. Jednego jestem pewien. W tym stanie każda próba przełknięcia czegokolwiek skończyła by się tragedią. Chyba lepsze jest odmówienie jedzenia od wyplucia go, czy czym innym by to się skończyło.
- Na serio, dzięki. Może kiedy indziej. Ale ty jedz, nie krępuj się - wymamrotałem parę słów, które dziwnym trafem nie były już tak płynnie wypowiedziane, jak jeszcze przed chwilą te poprzednie. Z jakieś popierdolonej paki zacząłem się zacinać. Nie jakaś, kurwa. Jąkanie jest dla takich ciot jak Pluton, nie dla Saturnów. Kurwa nie, nie dla nich. Co ta dziewczyna ze mną kurwa robi?! I się wkurwiłem. Bo właśnie zdałem sobie sprawę, że tak, to jest wina Fangory. Fajnie nam się kumplowało, a ona chce randkę. Teraz już nie zapomnę, że ona jej chce i będzie mnie dręczyć, że ona chce coś czego ja nie chcę, ale mogę jej zapewnić, ale nie chce. I kurwa sama moja niechęć wszystko psuje. Niechęć do randek oczywiście, bo nie niechęć do Fangory. Co Fan czułem bardziej chęć niż niechęć, ale nie wiem czy tak można powiedzieć i co dokładnie to znaczy.
A wiecie co w tym było najgorsze? Że chęć do Fangory była większa niż niechęć do randek i gdyby nie moje zacofanie i pośrednio brak odwagi to by i pewnie inaczej potoczyła się ta rozmowa. Ale potoczyła się tak i trudno mi teraz będzie z tego wybrnąć. Zwłaszcza, że przez chwilę byłem na serio wzburzony i ktoś taki jak Fangora na pewno to zauważył, w końcu jest moją przyjaciółką. Zna mnie trochę. Wie kiedy się złoszczę. Jezu, wdepłem w bagno i teraz mnie ono pożera.
- Fangora, ja... - wyrwało mi się nagle, ale przerwałem w połowie. Chciałem powiedzieć coś w stylu "ja nie wiem co się ze mną dzieje, daj mi chwilę, nie przejmuj się". Ale to pedalskie było. Znaczy gdybym miał do wyboru brzmieć pedalsko, a zasmucić Fangorę, to bym wybrał to pierwsze. Tyle że łatwiej powiedzieć niż zrobić. - Ja chyba się przejdę - dokończyłem niezbyt ładnie. Ale nie ruszyłem się z miejsca. Coś mnie tu trzymało i miałem pewne obawy, czy to coś przypadkiem nie chce działać na moją niekorzyść.
Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Fangora Pią Wrz 16, 2011 3:32 pm

Łatwo powiedzieć. Ochota na jedzenie własnie mi przeszła. Saturn zachowywał się jak dziecko. Naprawdę nie rozumiałam tego wzburzenia i niczego już nie rozumiałam. Jak dla mnie to naprawdę mogliśmy przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Zadałam pytanie, dostałam odpowiedź i już. W życiu nie zawsze jest tak jak się chce i ja właściwie się na to godzę. Nie jest mi to obojętne, ale przyjmuję do wiadomości, że jest jak jest. To mnie nie zmieniało, ani nie zmieniało tego kim Saturn był dla mnie. Nadal go lubiłam, nadal mnie fascynował i był taki uroczy. Tylko, że mnie nie chciał i martwiłam się, że zostawi mnie na zawsze i już nie bedę miała swojego przyjaciela.
Będzie mi go brakowało. Jest moim ulubionym człowiekiem.
Chociaż chyba nie tak do konca człowiekiem. Jest trochę wilkołakiem i w sumie czy przez to już nie powinnam kwalifikowac go jako człowieka? Może jest moim ulubionym wilkołakiem? Chyba jest wilkołakiem, bo nawet kiedy ma ludzką postać to i tak to wilkołak, tylko taki nieprzemieniony. Dobrze więc. Saturn to mój ulubiony wilkołak i żaden człowiek nie jest bardziej moim ulubionym niż ten właśnie wilkołak. Ach, gubię sens.
Nieważne, odleciałam trochę myslami. Już wracam na ziemię. Saturn. Zerknęłam na niego.
-Saturn, ty.. znaczy moim zdaniem, ja tak myślę, że ty..-usmiechnęłam się, bo mimo, że nie było mi do smiechu, to jednak lubiłam się do niego usmiechać. Przestałam, kiedy tylko odwróciłam wzrok.-bo jeżeli sobie teraz pójdziesz, to popełnisz błąd i świadomość tego przyjdzie. Będziesz żałował. Może nie dziś, może nie jutro, ale któregoś dnia i do końca swojego życia.-jęknełam niesmiało. Dobra, to było trochę nie w porzadku, cytowałam Casablancę, ale przecież nie ma opcji, żeby on ją ogladał, więc nie szkodziło spróbować. Poza tym, to ja wcale nie chciałam, żeby żałował do końca zycia, to byłoby smutne, a ja przecież niczego złego mu nie życzyłam. Jak zresztą nikomu innemu, ale jemu to już wyjątkowo.
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Saturn Pią Wrz 16, 2011 8:10 pm

To co powiedziała było takie... Takie poważne. I nie do końca brzmiała tak jak zwyczajna Fangora, ale w tej chwili nic nie brzmiało tak jak powinno, łącznie z moimi myślami. A zwłaszcza nimi. Moje myśli zazwyczaj uogólniały się do trzech podstawowych rzeczy: a. potrzeby fizjologiczne; b. chęć poznęcania się nad Plutonem/kotami ew. chęć rozpiździuchy z Jowiszem; c. co będę robić gdy znów spotkam Fangorę. Ale gdy dochodziło w końcu do tego spotkania, moje myśli nabierały prędkości i przeskakiwały na całkiem inny tor, który do kurwy nędzy, był usiany jakimiś krowimi plackami, w które nieustannie wdeptywałem. Znaczy nie chciałem porównywać spotkań z Fan do krowich placków, bo jednym z drugim nie ma nic wspólnego. Jakbym już chciał sobie tak bardziej wyobrazić tor Fangory to pewnie byłby podobny do tych przedstawień baletowych co je kiedyś Jowisz miał, jak jeszcze podejrzewano u niego pedalstwo, ale go oduczyłem jego nie. Tor Fangory miał również dodatkowe zjeżdżalnie do basenów z kolorowymi kulkami. Masę atrakcji typu wyskakujące klauny, niespodzianki wodne, darmowy budyń i masa balonów. Tyle, że o wiele trudniej powiedzieć, że wpadałem na balona, a wdeptywałem w krowi placek. I te balony nie dokładnie opisują straszności jaką czułem sam do siebie, gdy takie głupoty robiłem i mówiłem.
Ale kurwa wiedziałem jedno. Że nieważne kto by mi gadał jakieś bzdury jak mam coś zrobić, jak mam żyć, to ja musiałem stanąć dęba. Niestety. Choć niepojęte jest to jak wielki mi to chujowy ból sprawia tam w środku. Ja pierdolę.
- Nie, no ja na serio pójdę. Sorry, Fangora. Zobaczymy się może później.
Nie wiem skąd w tej mojej wypowiedzi znalazło się słowo może. Ale wiedziałem, że na pewno potrzebowałem chwili oddechu. Minuty, sekundy. Czegokolwiek. Choć zdawałem sobie sprawę, że pewnie jak już odejdę to dopadną mnie całkiem inne chęci. Żeby wracać. Ale niech się dzieje co się ma dziać.
Podrapałem się po głowie i nie patrząc na Fangorę wlazłem w jakieś krzaki. Nie wybrałem ścieżki, by nie musiała gapić mi się w plecy. Bo z pewnością czułbym na sobie jej wzrok. A nie chciałem. Chciałem się zamienić w wilka i pognać. Wyżyć się. Cokolwiek.

/ Głuszaa /

Saturn
Saturn
mamwyjebanek


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Fangora Sob Wrz 17, 2011 7:15 am

Za Saturnem pobiegła chyba moja radośc życia więc w pierwszym odruchu ja też poszłam za nim. Wcisnełam się w krzaki, w których przed chwilą zniknął, licząc na to, że jest tuż za nimi. Trochę się pokręciłam, ale już go nie znalazłam. Jego nie było, byłam za to ja. W lesie, z którego nie do końca wiedziałam jak wyjść.
Radości życia, przez ciebie zgubiłam się w lesie! A przecież ona jest jak Lessie. Zawsze wraca. Nic takiego się nie stało i chociaż teraz byłam zasmucona, to wierzyłam, że juz niedługo znowu będzie dobrze. Tyle jest małych rzeczy, z których można się cieszyć. Tylko najpierw musiałam znaleźć drogę do Rezydencji. Poszłam w którymś z czterech kierunków świata, nie byłam pewna w którym, ale liczyłam na swoje szczeście. Dopiero po kilkunastu minutach błądzenia stwierdziłam, że szczęście dziś nie chce mi pomagać.
Miałam jeszcze swoje zmysły.
Wytęzyłam swoj wzrok, ale to aż mnie zabolało. Nie wytrzymałam długo. Spróbowałam ze słuchem. Za głośno, za dużo dźwięków. Teraz przyszła pora na moją.. wyobraźnię i już widziałam siebie, konajacą tutaj z głodu, bo przecież nawet nie wiem co jest trująca a co nie. O rany..
Nie mogłam się tak poddać. Wzięłam głęboki oddech, zamknełam oczy i znowu spróbowałam ze słuchem. Powoli, na spokojnie, motywowana wolą życia, przetrzymałam pierwsze nasilenie dźwięków. Wsłuchiwałam się i to pomagało! Słyszałam rozmowy, dużo rozmów i musiałam je teraz zlokalizować. Z tej strony dobiegały tylko dwa głosy, z tamtej podobnie, a tutaj.. cała chmara. To musiał być mój kierunek, chyba, ze nagle pół rezydencji wybrało się na wycieczkę. Tak czy inaczej, warto było ich znaleźć. Szłam w swoim kierunku, będąc całkiem dobrej mysli. Co prawda często gubiłam te głosy, ale potem znowu mogłam je odnaleźć. nasilały się z każdym krokiem, więc zgaduję, ze jestem uratowana.
No i faktycznie. Po kolejnych, długich minutach wyszłam z lasu, a kawałek dalej już widziałam rezydencję. Głowa bolała mnie potwornie, ale przynajmniej nie umrę z głodu.
Mam nadzieję, że Saturn się nie zgubi. Nie powinien, bo przecież zna ten las lepiej niż ja i świadomośc tego sprawiała, że martwiłam się o niego tylko trochę. jakby co to pójdę go szukać. Poznałabym jego głos i mogłabym go uratować.

/rezydencja
Fangora
Fangora
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Marcello Nie Wrz 09, 2012 7:20 pm

Ruchanie w wodospadzie zawsze spoko. Więc zgarnąłem pannę ładną, która ze mną już spędziła ostatnio zbyt dużo czasu, więc zgarnąłem ją na dwór. W sumie może to był jej pomysł, bo może już miała mnie dość i chciała wyjść, nie wiem. Generalnie miałem ochotę coś wszamać, a jakaś wesoła osóbka - różowowłosa najpewniej - kiedyś mi mówiła, że dobrze jest zrobić sobie piknik. Nie wziąłem na piknik panny z różową głową, ale tą o dużych oczach, taką której nogi dosięgają nieba. Bo jestem kurwa zajebanym estetą, albo po prostu facetem i wolę już przystawiać się do zajebistej dupy co na mnie leci, niż starać się u kogoś kto ledwo co ogarnia rzeczywistość. Albo lubię sobie poruchać coś co nie ma tak piskliwego głosiku. Ej dobra, bo właśnie cisnę po dziewczynie, która mnie wprowadza w zakamarki uczuć ludzkich. Ej bez kitu pisanie Marczelem nigdy mi nie wychodzi, jednak chcę dać mu szansę, więc poczekam aż mnie Geneviv mnie natchnie, weź to jest twój czelendż Juleczka, podołaj błagam cię! W każdym razie pan o kilku nazwiskach przyprowadził śliczną panienkę i pewnie się nasłuchał od niej narzekań na to, że natura trochę ją swędzi, ale jego też swędziła, więc mieli o czym gadać. No, własnie rozmowa! Ciekawe, że muszą chyba teraz pomyśleć o rozmowie, skoro chcieli się wybrać tak daleko od ciepłego łóżeczka. Ten półmózg to jednak rzadko kiedy myśli!
Marcello
Marcello
siłka bic siłka


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Genevieve Pon Wrz 17, 2012 6:29 pm

Sama jesteś ruchanie w wodospadzie!!!!!!! Znaczy okej, przyznaję, może Genka nie należy do dziewcząt, co to nie wiesz czy jak się z nią umówisz to zaliczysz, bo wiadomo, że z nią to nie trzeba chodzić żeby się ruchała, no ale proszę cię, to mój pierwszy post tą postacią, a ty już w pierwszym zdaniu robisz z niej taką bezwstydną sukę! Nawet jeśli to prawda. Ale pamiętaj, że Marcelek może sobie myśleć, że to on tutaj jest tym na którego się leci i który będzie się miał czym pochwalić, ale z jej perspektywy to wszystko przedstawia się dokładnie odwrotnie. Nie to żeby Genevieve była jakąś zaciekłą feministką, bo to jednak dosyć obrzydliwe, to znaczy zarówno jej jak i mi stereotypowa stuprocentowa feministka kojarzy się z bieganiem bez stanika, nie goleniem nóg i pach i innych miejsc, narzekaniem, że gdyby miała coś między nogami to świat byłby dla niej lepszy i takie tam, ale generalnie uważała, że jak faceci mają prawo do wyrywania kobiet, to działa też w drugą stronę. Kto jak kto, ale ona mogła sobie pozwolić, bo sory, ale nieskromnie rzecz ujmując, była naprawdę dobrą dupeczką! W ogóle sorka że dziś mam wyjątkowo długie i nieskładne zdania, nawet jak na mnie, ale jakoś tak to samo wychodzi. I mogłaś mi nie mówić że to mój czalendż bo teraz czuję się pod presją. Dżenewiw pewnie nigdy nie była przy wodospadzie, nawet jeśli to jakaś klasyczna miejscówa, bo zdecydowanie nie przepadała za naturą. Ale trzeba wszystkiego w życiu spróbować, nie?
- Więc co najczęściej robisz, jak już tu jesteś? - zapytała, kiedy w końcu przestali rozmawiać o tym, co kogo swędzi, hehehehe. Genka raczej nie należała do tych ludzi, co lubili się zachwycać kępą trawy i jakimś stawem. W sensie wodospadem. Serio, widoki nigdy jej specjalnie nie jarały. - Pewnie zabierasz tu każdą licząc, że zapunktujesz - Nie żeby jej to przeszkadzało albo coś. Otaksowała Marczela takim ładnym spojrzeniem z góry na dół, wyćwiczonym, coby jak najbardziej sugestywny był. No bo sorka, Marcello to dobra dupeczka, a ona nie miała zamiaru zachwycać się urokiem wodospadu, więc musiała czymś się zająć. Na przykład wyobrażaniem sobie co mogliby robić!!!!!!
Genevieve
Genevieve
naczelna suka


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Cook Pon Wrz 17, 2012 8:43 pm

ŻENEWIW JEST SUPCIO, bardzo milusia tak się wydaje, co nie. Myślę nawet, że się Marczelowi mega podobała, ale PESZEK hehe idzie kuk idzie przy wodospadzie bo przeczytał (ON UMIE CZYTAĆ) że laski lecą na biologów i lubią się umawiać na "naukę anatomi". Niestety, szperając po słowniczku przerzucił źle paluchem i zamiast anatomii znalazł słowo klucz BOTANIKA i okazało się, ze to oznacza coś z roślinkami. Złapał więc nożyczki, ubrał jakąś kiecę i HOP do lasu. Przeskakując pomiędzy krzewami nagle: staje - paczy - a tam ruda, ależ mu serducho załomotoało! Kuk pomyślał, że właśnie spotkał alternatywną Isię i postanowił do niej zagadać. Ale kurdeszka stoi z nią jakiś bemcfał co ma bica zamiast mózgu! I jak tu by tu... HEHHE Kuk ma dobrą moc! Wziął powiedział Marczelowi, ze ten ma wskoczyć go wodospadu i tak zrobił ten kretyn, a na skale nagle nad oczkami Geneviv prężył się KUK i powiedzcie mi teraz, że on nie wyrósł sam na dobrego ROMEO nawet bez pomocy dymeczka <3
- JAKM CIE UJRZAŁ WIEDZIAŁEM, ZE RAZEM POUCZYMY SIE BOTANIKI - wyrzekł odrzucając grzwywę tak samo jak Marczelo Bajlango kilka sekund wcześniej.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Genevieve Pon Wrz 17, 2012 9:30 pm

JASNE, KUK I UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA. Co się dzieje ze światem! Dymek ojciec, Cook czytelnik, a Reid dalej ma dziewczynę. Czy ktokolwiek by się spodziewał że w ogóle dojdzie do takiej sytuacji? Genevieve pewnie obraziłaby się za to odniesienie do jakiejś Isk,i bo po pierwsze uważała, że nie można jej porównywać z żadną inną dupeczką, skoro ona sama jest najlepsza, a dwa, że została przyrównana do takiej ofiary losu. Bo widzisz, Genka to taka dziewczyna, co wszystkie te miłe, urocze, sympatyczne i kochane istotki uważa za bezbronne upośledzone frajerki które nie potrafią sobie w życiu poradzić. W każdym razie dla mnie spoko, że Kuk postanowił wpaść, ale nie sądzę żeby Genevieve była z tego faktu tak samo zadowolona. Nie żeby jakoś specjalnie zależało jej na Marcelku - w sensie był pewnie dobry w łóżku, no ale kurczę, tego kwiatu jest pół światu - ale nagle zamiast cudownego boga seksu (SORY, ale nie znam seksowniejszego modela, on i Franek Lachowski biją wszystkich innych na głowę) zaczęło prężyć się przed nią to śmieszne wytatuowane chucherko, które znała głównie z tego, że, hm, jest głośne. No bo jak mogłaby nie kojarzyć Cooka, skoro jest żywą legendą rezydencji!
- Jesteś pewien, że nic mu nie będzie? - zapytała, bo jednak trochę zainteresowania trzeba w takich sytuacjach wykazać, jednakże w sumie to by było na tyle jeśli chodzi o jej zamartwianie się. Odrzuciła włosy do tyłu i otaksowała Cooka wzrokiem, choć może nie aż tak sugestywnie jak wcześniej Marcela. - Co ty tak właściwie tutaj robisz, hm? - No bo sory, ale pewnie Kuczek wyglądał jak ktoś zupełnie pojebany. - I botanika? Naprawdę? - Trochę się zdziwiła, bo słyszała już w życiu różne teksty na podryw, ale nigdy nic takiego, i nawet go zżaliła wzrokiem. Zastanawiała się przez chwilę, czy to mogło mieć jakiś podtekst którego nie skumała, ale nie wpadła na nic odkrywczego więc ostatecznie została przy wersji, że Kuczek jakiś dziwny jest. - Zawsze myślałam, że typowi niegrzeczni chłopcy preferują inne działy biologii - NO CÓŻ, jego strata! W ogóle od kiedy Kuczek wyrywa, skoro zawsze mógł przecież się nie pierdolić z takimi rzeczami i z buta wykorzystywać talent. Ktoś tu dorasta!
Genevieve
Genevieve
naczelna suka


Powrót do góry Go down

Wodospad Empty Re: Wodospad

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Park

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach