Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Biblioteka miejska

4 posters

 :: Tromsø :: Centrum :: Kultura

Go down

Biblioteka miejska Empty Biblioteka miejska

Pisanie by Luke Czw Gru 30, 2010 2:45 pm

Biblioteka miejska Tumblr_lbwth0F2wM1qzi2jro1_500
Tutaj znajdziesz wszystko w tym nieuprzejme bibliotekarki i większy spokój niż w Rezydencji.
Luke
Luke
skajłoker


Powrót do góry Go down

Biblioteka miejska Empty Re: Biblioteka miejska

Pisanie by Delilah Nie Mar 13, 2011 2:15 pm

/nowy dzień

Biblioteka byłaby ostatnim miejscem na świecie, w które wybrałabym się z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie chodzi o to, że miałam coś do samego faktu czytania książek - choć, szczerze powiedziawszy, sama o niebo bardziej wolałam oglądać filmy albo poświęcać wolny czas na rysowanie - jednak zupełnie nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego istnieją na świecie ludzie uważających to miejsce za drugi dom albo jakąś świątynię. Jaką przyjemność można było odnajdywać w siedzeniu w, o zgrozo, całkowitej ciszy, mając za towarzyszy wyłącznie zakurzone tomiska i pożółkłe kartki? To zupełnie nie było dla mnie. Chociaż kto wie, może moje uprzedzenie do tego typu miejsc brało się z tego, że praktycznie nie miałam wstępu do naszej biblioteki w rezydencji; wyrzucili mnie z niej tyle razy, że nawet nie potrafiłabym tego policzyć! Czy to moja wina, że zawsze kiedy już się tam wybierałam, akurat spotykałam kogoś znajomego i musiałam opowiedzieć mu coś arcyważnego i niecierpiącego zwłoki, ku wielkiemu niezadowoleniu innych użytkowników tegoż miejsca? Ludzie są tak mało wyrozumiali i uprzejmi, doprawdy!
W każdym razie, postanowiłam zajść do biblioteki, bo akurat byłam w okolicy. Z samego rana wybrałam się do miasta, żeby kupić trochę farb; ostatnio stwierdziłam, że szkicowanie jest nudne, więc chciałam przerzucić się na coś trudniejszego i, co ważniejsze, bardziej lanserskiego. Zawsze marzyłam, żeby być jednym z tych artystów, siedzących gdzieś w parkach albo innych malowniczych miejscach i malujących, żeby przechodnie mogli zatrzymywać się przy mnie, szturchać nawzajem i mówić różne rzeczy w stylu: "patrz, jak ona ładnie maluje, ma naprawdę wielki talent, też bym tak chciał/chciała umieć!". Poza tym potrzebowałam materiałów, żeby móc zacząć robić dekoracje do mojego przewspaniałego musicalu. Którego, swoją drogą, dalej nie napisałam. Będę musiała skonsultować się w tej sprawie z Justinem, on na pewno pomoże mi ułożyć odpowiednio wyważony scenariusz; sama miałam czasami zbyt abstrakcyjne pomysły i obawiałam się, że co niektórzy widzowie mogliby nie zrozumieć mojego przesłania. A jeśli to ma być międzynarodowy sukces, to muszę dostosowywać się do każdej grupy odbiorców, czyż nie? Nucąc wesoło pod nosem 'always where i need to be' w wesołych podskokach przekroczyłam próg biblioteki, ale jedno spojrzenie stuletniej bibliotekarki mnie uciszyło. Westchnęłam ciężko. Niektórym ludziom przydałoby się więcej radości w życiu! Rozejrzawszy się trochę - no hej, nie moja wina, że się tutaj gubiłam - zaczęłam przechadzać się między regałami, zastanawiając się, gdzie też mogłabym znaleźć potrzebną mi książkę. Koniecznie musiałam poczytać coś o kubizmie. Od kiedy stwierdziłam, że impresjonizm jest za trudny, miałam zamiar zostać drugim Picassem.
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Biblioteka miejska Empty Re: Biblioteka miejska

Pisanie by Maurycy Nie Mar 13, 2011 3:12 pm

Popychany przez mężczyznę ubranego w czarną skórę, wypadłem z lśniącej limuzyny. Mój opiekun miał na twarzy mnóstwo kolczyków, spomiędzy których wyłaniał się mroczny tatuaż na pół twarzy. Przerażał mnie widok jego dwukolorowej twarzy, której wyraz ani na chwilę nie przypominał wyrazu mijanych ludzi. Nie miałem dużej styczności z ludźmi, ale to, o prezentował sobą mężczyzna, kazało mi słuchać się go i nie próbować nawet udawać,że jego poczynania nie robią na mnie wrażenia. Z wystraszonym wzrokiem wbitym w ziemię, pozwoliłem by dwójka sprawująca nade mną teraz kontrolę, towarzyszyła mi w ciągu tego krótkiego spaceru z samochodu do drzwi. Dalej mężczyzna nie chciał wchodzić. Warknął coś i wrócił do auta. Dla niego wejście do królestwa książek oznaczałoby to samo, co dla diabła przekroczenie wrót kościoła. Władzę przejęła kobieta o wielkich smutnych czarnych oczach. Nie musiała nawet mnie dotykać. Sam jej wzrok, wypalił na mych plecach piętno, pod którego ciężarem wszedłem posłusznie do biblioteki. Kobieta zachichotała widząc bogate zbiory.
- No, durniu, masz co chciałeś. Tylko szybko, bo chce mi się jarać - syknęła w moją stronę i pozwoliła mi iść samemu. W każdym razie, pozwalała mi żyć te piętnaście minut właśnie w tym przeświadczeniu, że robię coś sam. Ale tak naprawdę, wciąż wiedziała, gdzie idę i w którą uliczkę z regałami wchodzę. Miała okropny dar i umiała wyśledzić mnie gdziekolwiek bym się nie znalazł.
Nie myślałem jednak teraz o niej. Myśli me zaprzątały rzeczy dotąd dla mnie nieznane. Zapach ludzi, wymieszany z zapachem czekających na głodnych wiedzy książek, uderzył mnie w nozdrza, w tym samym momencie, w którym zagłębiłem się w samo serce tego miejsca. Było piękne. Umiem docenić piękno, tak mi się wydaje. Lubię proste rzeczy. Dziecięca beztroska i nieobycie ze światem zewnętrznym, sprawiają, że mam proste pojęcie o pięknie. Ale to mnie nie mogło zająć na długo. Tyle bodźców skupiało się właśnie w tym miejscu w którym stałem. Rozglądałem się wokół, nieświadomy tego, co odczuwałem. Wtedy pojawiła się moja opiekunka.
- No już, bierz to i wychodzimy - wcisnęła mi w dłonie jakąś książkę i pchnęła ku wyjściu. Szedłem powoli, chcąc chłonąć to wszystko co mnie otaczało, ale ona wciąż mnie pośpieszała. Mruczała pod nosem coś o prześladowcach i o tym, jakim durnyn pomysłem było przychodzenie tu. Wpatrywałem się w złote litery na obiciu książki, gdy poczułem nieprzemożoną chęć uniesienia wzroku. To było naturalne. Moje puste w wyrazie oczy mogły przecież wymagać widoku czegoś bardziej zajmującego niż litery. W końcu miałem przecież szansę na doświadczenie nowego. I wtedy upadłem.
Z moich dłoni wyślizgnęła się książka, a ja stanąłem na środku drogi. Kobieta burknęła na mnie i szturchnęła mnie mocno. Upadłem na kolana, by zabrać książkę, ale robiłem to tak powoli, tylko dlatego, żeby móc wpatrywać się w zjawisko, które przekreśliło mój bierny tryb życia na zawsze.
Przy stoliku siedziała dziewczyna idealna. Do niedawna uważałem, że słońce jest piękne. Że ptaki pięknie śpiewają. To było nic. Dziewczyna, która siedziała przy stoliku na środku sali uosabiała wszystko czego mógłby pragnąć mężczyzna. Natomiast osobnik mego pokroju był dla nie niewidoczny. Nie mogła wiedzieć, że ją obserwuję. Była zajęta czytaniem. Patrzyłem, jak miedziane pukle miękko okalają jej bladą twarzyczkę. Z zapamiętaniem rysowałem w głowie jej obraz. To, jak kąciki jej ust unosiły się, gdy przesuwała wzrokiem ogromnych oczu po szorstkiej teksturze papieru. Na koniuszkach palców czułem, jak jej delikatna cera muska drapiące w dotyku kartki. Wyobrażałem sobie jak musi brzmieć jej głos. To wszystko wydarzyło się w przeciągu kilku sekund, ale dla mnie było to znacznie dłużej. Byłem pewien, że minęły stulecia, zanim poczułem pociągnięcie z kołnierz idealnie wyprasowanej koszuli w górę i straciłem z oczu piękny widok.
Kiedyś myślałem, że lubię prostotę. Niestety, właśnie przyłapałem się na podziwianiu istoty z natury niemożliwej do ogarnięcia rozumem. Kolejne kroki ciążyły mi na duszy, a odgłos zamykanych drzwi od samochodu zabrzmiał jak zamknięcie trumny. Nie mogłem nawet się odwrócić, by raz jeszcze móc na nią spojrzeć. Wiedziałem, że niczym Orfeusz, mógłbym stracić ją na zawsze. Jedno spojrzenie i ktoś, kto mnie zainteresował musiał umrzeć, tak twierdzili moi opiekunowie. Podobno mogłem przepowiedzieć zgubę.
Nie wiem, czy to teraz ważne.
W mej głowie po raz pierwszy w życiu rozpoczęła się walka. Walczyłem ze sobą, by nie umrzeć z tęsknoty za osobą, którą mogłem oglądać dotąd jedynie przez kilka ulotnych chwil.
Maurycy
Maurycy
lucyfer


Powrót do góry Go down

Biblioteka miejska Empty Re: Biblioteka miejska

Pisanie by Delilah Nie Mar 13, 2011 9:10 pm

Przeglądałam książkę o kubizmie, z każdą przerzuconą kartką coraz bardziej zniechęcona do tegoż nurtu. Podziwiając dzieła Picassa i Braque'a odnosiłam wrażenie, że to wszystko jest niesamowicie proste; wystarczyło tylko narysować całą masę rzeczy powciskanych w ramy geometrycznych kształtów, dorzucić coś tajemniczego, dorobić wielką ideologię i bajeczkę, jak wielki filozoficzny przekaz obraz niesie ze sobą, nadać mądrą nazwę i już, gotowe. Kiedy jednak poczytałam chwilę na temat tych wszystkich podstaw, rodzajów kubizmu, szczegółów i innych z pozoru drobnych, a w rzeczywistości ważnych detali, natychmiast uznałam, że nie jest to coś w czym się odnajdę. Wiedziałam, że jeśli miałam zamiar zabrać się za malowanie, powinnam zacząć od naśladowania wielkich mistrzów i powszechnie znanych stylów, ale jak niby miałam to zrobić, skoro to wszystko wydawało się być takie trudne? Najwyraźniej póki co nie było mi pisane zostać znaną artystką. Albo może z drugiej strony, dane mi było stworzyć w sztuce zupełnie nowy nurt, na którym malarze będą wzorować się jeszcze długie lata po tym, jak umrę? Tak, to brzmiało wielce prawdopodobnie. Uznawszy, że nie uda mi się wyczytać już nic konstruktywnego i przydatnego, zamknęłam gwałtownie książkę, a z jej okładki natychmiast wzbiło się trochę kurzu. Najwyraźniej malarze dwudziestego wieku nie byli specjalnie popularnym tematem lektury. Dziwne, doprawdy. Wstałam ze swojego miejsca i rozejrzałam z nieukrywaną ciekawością dookoła, jak to miałam w zwyczaju; gdzieś w wyjściu mignęła mi jakaś niezwykle jasna, wręcz biała czupryna, lecz zanim udało mi się skupić uwagę nad jej nietypowością już mój wzrok spoczął na jakiejś na oko tysiącletniej bibliotekarce, która była zajęta wyganianiem spomiędzy regałów grupki chłopaczków, najwyraźniej uważających niekończące się rzędy tomisk za doskonały tor wyścigowy. Uśmiechnęłam się pod nosem; przynajmniej ta nudna, wręcz stereotypowo wyglądająca bibliotekarka popracuje nad kondycją i będzie miała trochę nowości w swoim zapewne niezbyt interesującym życiu. Ten widok podsunął mi nowy wątek, który spokojnie ubarwiłby scenariusz mojego wspaniałego musicalu; koniecznie musiałam wrócić do domu i dopisać go do listy pomysłów, którą przechowywałam w starannie ukrytym notesie w rezydencji. Musiałam również skonsultować się w sprawie całego przedsięwzięcia z Justinem, choć od kilku dni nie wyglądał na specjalnie zainteresowanego tańczeniem i śpiewaniem, albowiem zamartwiał się swoimi własnymi problemami. Układając sobie w głowie moje liczne pomysły na błyskotliwy scenariusz, odniosłam lekturę na miejsce, a potem szybkim krokiem opuściłam budynek biblioteki. Od momentu ponownego wyjścia na wolność z tej pogrążonej w nienaturalnej ciszy próżni znów powróciłam do swojego radosnego podskakiwania i nucenia wszystkich zasłyszanych wcześniej piosenek, jakie tylko wpadły mi do głowy. Życie było w końcu takie piękne!

/rezydencja
Delilah
Delilah
lotta


Powrót do góry Go down

Biblioteka miejska Empty Re: Biblioteka miejska

Pisanie by Lemon Pon Mar 14, 2011 4:32 pm

/ p. lemona /

Kurwa. Nie przypuszczałem, że głupie zadanie odebrania chłopakowi czegoś do niego należącego będzie tak skomplikowane, ale jak oni go pilnowali. I jeszcze Delilah mi się musiała zaplątać. Jak gdyby miałbym jej wytłumaczyć swoje zjawienie się? Swoją drogą ją też można było tak często spotkać w równie nudnym miejscu co mnie. Przez moment kusiło mnie, by do niej podejść i zapytać o to, ale wtedy w życiu bym nie wykonał zadania. Ten dzieciak gdzieś tu się kręcił, a wraz z nim jakaś chamska opiekunka. Na tą opiekunkę musiałem zważać najbardziej z całej znanej mi trójki. Jak dobrze, że pozwoliła chłopakowi iść samemu między rzędami. Jako dbający o swoją ukochaną kuzynkę, przyuważyłem, że blondynek jakoś tak na nią patrzył. W taki sposób jaki zupełnie mi się nie podobał. Jakby zobaczył ósmy cud świata. To mogłaby być cenna informacja, ale to akurat ostatnia rzecz, o której pomyślałbym w tamtym momencie, bo głównie krążyło mi po głowie, że jeśli młody spróbuje tknąć De to pożałuje. O ile będzie miał choćby najmniejszą możliwość ujrzeć ją ponownie. Z tego co wiedziałam pilnowali go. Ale nawet nie wiedziałem czemu był tak ważny. Napoleon był doprawdy oszczędny w słowach.
- Jeszcze bardziej ułatwiaj sprawy - mruknąłem do samego siebie, obserwując znad jakieś książki o Lennonie, jak oczko w głowie zbyt wielu osób się przewraca. Nie przypuszczałbym, że taki skarb mogą traktować równie okropnie. Uśmiechnąłem się po swojemu, odwracając tyłem do miejsca zamieszania. Nie chciałem wzbudzać podejrzeń, skoro już wypatrzyłem to co było mi potrzebne. A jeszcze przed momentem byłem przekonany, że zwyczajnie będę musiał go okraść poprzez wpadnięcie na niego, a potem spieprzać ile sił w nogach, by mnie nie dorwali. - Ruchy, ruchy. - Skupiony byłem jednocześnie na dwóch miejscach. Tego, gdzie leżała jakaś pierdółka na podłodze, zostawiona tam przez łamagę oraz tego, gdzie Delillah dalej pochylona była nad książką. Gdyby się odwróciła od razu by mnie zauważyła. Miałbym przechlapane.
Odczekałem jeszcze kilka chwil, czytając o tym jak Lennon poznał jakąś Yoko, aż w końcu uznałem, że pora wykonać zadanie i stąd spadać. Byłem z siebie dumny.

/ rezydencja /
Lemon
Lemon
król burdelu


Powrót do góry Go down

Biblioteka miejska Empty Re: Biblioteka miejska

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Tromsø :: Centrum :: Kultura

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach