Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Cmentarz Winyli

4 posters

 :: Tromsø :: Centrum :: Kultura

Go down

Cmentarz Winyli Empty Cmentarz Winyli

Pisanie by Mistrz Gry Nie Lis 27, 2011 3:02 pm

Cmentarz Winyli Tumblr_lurt972na91qb2fmwo1_500

Pomiędzy starymi uliczkami.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Cmentarz Winyli Empty Re: Cmentarz Winyli

Pisanie by Maxim Sob Gru 03, 2011 11:27 am

Nie mam pojęcia, gdzie wcześniej był Maxim.

Po raz kolejny sprawdziłem telefon. I po raz kolejny prychnąłem cicho, kiedy nie zobaczyłem na ekranie wiadomości oznaczającej sms'a. Ten wyniosły pojeb, Balauderieczyjakmutam, miał mi wysłać adres swojej światyni rozpusty, żebym mógł wpaść na chwilę i odebrać Lottę. Lubiłem dziewczynę, a także ceniłem jej pasję i zamiłowanie do łóżkowych czynów. Sam nie wykorzystywałem jej słabości, bo jak na mój gust to w jej krypcie leżało już zbyt wielu faraonów. No proszę, jak ładnie można zastąpić wyraz nimfomanka, no. Gdyby nie to, że stary, gejowski mózg kazał mi zgolić wąsy, to bym je teraz podkręcił. Jemu rośnie tylko ten dziewiczy wąsik i zazdrosny był. Ale czego się nie robi dla starych pedałów...
Ostatecznie wzruszyłem ramionami i ruszyłem wolno wzdłuż jednej z uliczek. Daję mu jeszcze maksymalnie dziesięć minut - jestem zbyt łaskawy, nieprawdaż?
Bez zastanowienia pchnąłem drzwi od pierwszego lepszego sklepu i pozwoliłem mojej aurze zajebistości spłynął na znudzonego sprzedawcę. Pomimo niezbyt ciekawego zapachu, przedzierałem się dalej przez liczne półki i stojaki. Czuję się jak Indiana Jones! Tylko, gdzie jest mój kapelusz ja się kurwa pytam, no gdzie? Ten dzień był jakiś nie teges normalnie. Dosłownie, nic nie ogarniałem. Za dużo przebywałem z syfairzem Wisznu i tą jego dziwną wersją świata. Chociaż perspektywa chodzenia bez ubrań bardzo mi się spodobała. Już widziałem moje panie na tle ściany pokrytej winylami i ich wyprężone ciała w żółtawym świetle.
Gdzie jest mój aparat?
Maxim
Maxim
fapfapfassbender


Powrót do góry Go down

Cmentarz Winyli Empty Re: Cmentarz Winyli

Pisanie by Yves Sob Gru 03, 2011 1:19 pm

/ pół roku nią nie pisałam >.< /

Musiał się gdzieś schować. Uznał, że zrobi mi dowcip i siedzi pod którymś ze stołów lub czyha za którąś z szafek. Nie mógł wyjść na zewnątrz, poprosiłam żeby tego nie robił, więc się mnie posłuchał. To oczywiste. Ale gdzie mógł mi uciec.
Starałam się nie panikować, ale paskudne myśli same napływały mi do głowy. Przykucnęłam wypatrując pod stołami futrzastego przebranka, w którym biegał dziś mój pięciolatek i odetchnęłam kilka razy by uspokoić się i nie dać ponieść nerwom. Minęły dwa tygodnie, a ja zamiast przyzwyczajać się do wszystkich zmian i radzić sobie ze wszystkimi nowościami, wpadałam w coraz większą panikę. Z wierzchu nie było nic widać, Yael ciągle dziwiła się mojemu spokojowi, nawet Justin w chaosie moich myśli nie potrafił doszukać się całej paniki i strachu, który mnie ogarniał. Wszyscy uznawali, że jestem przeszczęśliwą młodą mamusią, która świetnie sobie radzi z wyjątkowością swego synka i wszystko ze mną dobrze. I niech tak myślą, po co mi robić z siebie ofiarę? Mój kamuflaż daje mi siłę by codziennie móc zachwycać się moim cudem i jeśli moje przebranie pęknie i wszystko co mnie trapi ujrzy światło dzienne nie będę w stanie się nim zajmować, strawi mnie strach i po prostu się rozpadnę. Nie mogę na to pozwolić więc zakładam maskę mając nadzieję, że kiedyś stanie się ona moją prawdziwą twarzą.
Podczas mych poszukiwań, gdy znajdowałam się tuż przy podłodze poczułam jak ktoś na mnie napiera i po chwili jakieś wielkie cielsko przeleciało nade mną i z donośnym pacnięciem wylądowało na podłodze. - Łamaga. - Uśmiechnęłam się widząc znajomą twarz. - Widziałeś może wiewiórkę dzierżącą wielką paczkę M&M'sów? - Uniosłam brwi mając nadzieję, że może JD rzucił mu się gdzieś w oczy. - Właściwie to wygląda trochę jak bóbr... takiej wielkości. - Wystawiłam dłoń pokazując jakiego wzrostu mniej więcej jest mój maluszek.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Cmentarz Winyli Empty Re: Cmentarz Winyli

Pisanie by Maxim Sob Gru 03, 2011 2:54 pm


Usłyszałem jakiś szelest, ale nie zwróciłem nań większej uwagi – w takim miejscu nawet szczur wielkości małego psa nie zrobiłby na mnie wrażenia. Niecierpliwie przebierałem palcami po opakowaniach; niemal nie dostrzegałem okładek, bo skupiałem się na nieubłaganie przesuwającej się wskazówce zegara. Trzy… dwa… jeden… nie ma wiadomości. Odwróciłem się prędko, prychnąłem i poczułem, że lecę. Davendra nie obiecywał podobnych przeżyć. Chyba.
Łupnąłem zdrowo o posadzkę. Ja pierdole, co to było? Podniosłem głowę w celu opieprzenia tego morona, co nie umie poruszać się jak człowiek, ale na szczęście zamknąłem usta zanim coś powiedziałem. Zobaczyłem Yves, dziewczynę, która niecały miesiąc temu powiła dziecko w rezydencji. Nie wyglądała jak młoda matka zmęczona opieką nad niemowlakiem, ponieważ po pierwsze JD jeszcze dziś rano biegał jako wesoły młodziak vel. Bóbr po rezydencji, a po drugie Yves jeszcze bardziej wypiękniała po tej ciąży. Naprawdę, raz na jakiś czas spotyka się kobietę, która po narodzinach dziecka promienieje radością i widać to we wszystkim: począwszy od iskierek w oczach, a skończywszy na ruchach bioder.
Podniosłem się z jękiem z posadzki i rozejrzałem się za poruszającą się stertą sztucznego futerka wyprodukowanego przez jakieś uwięzione, molestowane dzieci w Chinach. Nic takiego na horyzoncie.
- Byłbym lepszym poszukiwaczem, gdyby ktoś na mnie nie wpadł – wyszczerzyłem się w specjalny, zarezerwowany dla mnie sposób.. Innymi słowy jak rekin. Dobra, bez żartów. Trzeba znaleźć dzieciaka. – Dżeeeej Dżeeeej, choodź mam coś dla ciebieee.- zacmokałem kilka razy. No sorry, ale w moim gejowskim związku to Brain chce mieć dzieci.
Maxim
Maxim
fapfapfassbender


Powrót do góry Go down

Cmentarz Winyli Empty Re: Cmentarz Winyli

Pisanie by Jeremy Sob Gru 03, 2011 4:01 pm

Dwadzieścia osiem, dwadzieścia dziewięć, trzydzieści. Właśnie tyle było winyli w pierwszym rzędzie tego stoiska. Policzyłem to bardzo dokładnie, dotykając palcem wskazującym każde pudełko i zostawiając swój mały odcisk palca. W pewnym momencie myślałem, że się pomyliłem i się bałem, że będę musiał liczyć od nowa, ale po chwili pomyślałem, że przecież to nie mogła być pomyłka! Chwilowe niemyślenie wcale nie przeszkadzało w liczeniu! Sprawdziłem! Za pierwszym i za drugim razem wyszło mi trzydzieści. Ale przecież winyle nie kończą się na pierwszym rzędzie, był jeszcze drugi, i trzeci, i czwarty. Byłem dumny z siebie z tego, że potrafiłem liczyć, ale takie jednostajne liczenie wcale nie było przyjemne. Więc pogłówkowałem chwilę i uznałem, że skoro drugi rząd ma taką samą długość, trzeci też, a w czwartym brakuje tylko jednego winyla, to razem musi być ich... Sto... dziewiętnaście! Właśnie tyle! Wypiąłem dumnie pierś, że jestem taki mądry i potrafię tak szybko liczyć i właśnie w tej chwili zdałem sobie sprawę, że nie ma obok mnie mamy, z którą mógłbym się podzielić tą dumą. Rozejrzałem się przestraszony wokoło w jej poszukiwaniu, ale drugie stoisko całkowicie zasłaniało mi widok. I na dodatek strasznie mnie przytłaczało tą swoją wielkością. Mama nigdy mnie nie zostawiała, ale zamiast myśleć o odnalezieniu jej wolałem myśleć o swoim strachu. Bo niedawno usłyszałem, że gdy ludzie się boją, w ich uszach jest produkowane więcej wosku. Nie myśląc dużo wsadziłem palec do ucha, ale to chyba była jakaś ściema. Bo uszy miałem czyste. A może to wcale nie był strach?
Poczłapałem w kierunku skrzyżowania alejek ciągnąc za sobą swój ogon wiewiórki, która wcale nie była bobrem, choć go mamie przypominała. To była wiewiórka! Na sto i milion procent! Nie założył bym stroju bobra do sklepu. Bobry siedzą w wodzie. Za to wiewiórki mogą chodzić do sklepu. W jeden książeczce widziałem jak wiewiórka kupowała orzechy od myszki. Widzicie! Miałem rację.
Skręciłem w kolejną alejkę i w końcu dostrzegłem mamę, ale zanim już do niej dotarłem to na śmierć zapomniałem i o swojej dumie z tego, że policzyłem pudełka, i o tym, że odkryłem, że wcale nie mam dużo miodu w uszach, i o tym, że w końcu miałem argument na to, że jestem wiewiórką, a nie bobrem.
- Mamo! Powiedz mu, że Dżej Di, a nie Dżej Dżej - wskazałem na tego wysokiego palcem. Mama mówiła bym nie odzywał się do dorosłych, znaczy nie wiedziałem czy do wszystkich, czy tylko tych obcych, ale jak powiedziała, to powiedziała. Trzeba było się słuchać mamy, bo ona była mądra i zawsze mi pomagała. Wiedziała jak zawiązać sznurówkę i co trzeba zrobić gdy się walnie z rozpędu głową w ścianę, potrafiła ogrzać mnie gdy było mi zimno i nawet czasami coś zanuciła jak ją ładnie poprosiłem. Była wielka.
Jeremy
Jeremy
dżemorek


Powrót do góry Go down

Cmentarz Winyli Empty Re: Cmentarz Winyli

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 :: Tromsø :: Centrum :: Kultura

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach