Rosalie Fautou - Willa Holland

Charakter: Nigdy nie myśli zanim coś zrobi, ani nie żałuję. W ogóle nigdy nie myśli, nie zastanawia się, nie analizuje. Jeżeli tak się stało to najwyraźniej tak miało się stać i tyle. Ona ma wszystko gdzieś. No bo ile można się zamartwiać? Teraz odreagowuje swoje wcześniejsze lata życia i choćbyś nie wiadomo co gadał i tak to do niej nie dotrze. Zamknęła się na wszelaką krytykę, upomnienia, a nawet pochwały czy jakieś inne gówna. Ona już nie ma czasu, aby brać je do siebie. Wie jaka jest, na co ją stać, co myśli i co robi. No chyba, że ktoś kogo szanuję jej to powie to wtedy to dopiero ma jazdę. Siedzi i tylko o tym myśli. Dobrze, że takich osób jest na świecie na prawdę bardzo mało i rzadko zdarzają jej się takie problemy.
Najczęściej ją możesz spotkać zalaną w trupa, a jak nie to pewnie nie pamięta całego poprzedniego tygodnia i leczy ogromnego kaca. Ale to jej wybór, ona wręcz kocha taki styl życia. Ważne, żeby się bawić. Owszem czasem, a nawet często zdecydowanie przesadza. Kompletnie nie ma umiaru, a jak się czegoś zaweźmie to nie odpuszcza, aż będzie perfekcyjnie, więc jak pije to do nieprzytomności, jak nie pije to całe tygodnie, jak się odchudza to ćwiczy, aż osiągnie wymarzoną formę, jak już się ubiera schludnie to tak, aby wszystkim kopary opadły i przez rok nie mogli ich podnieść z ziemi. No właśnie, nigdy nie wiesz jak się Lie odpierdoli. Na jedną imprezkę przyjdzie w za dużej koszulce, męskich szortach i trampkach, które już dawno powinny wylądować w śmietniku, a na drugiej pojawi się w sukience pokazującej jej wszystkie atuty (a uwierzcie, nawet takie posiada!) i dziesięciocentymetrowych szpilach. Wszystko zależy od jej humoru, który jest bardzo zmienny. Jak kobieta w ciąży czy tam podczas okresu, tylko ona ma tak zawsze, cały czas, bez przerwy, więc jej znajomi miewają czasem trochę przesrane. Raz ma ochotę na Jacka Danielsa, a za chwilę woli pójść kulturalnie do kina czy coś. No masakra po prostu, ale idzie się przyzwyczaić. No i można bardzo szybko ją wyprowadzić z równowagi. Jedno słowo i już cała kipi ze złości. Ale równie szybko ta złość jej przechodzi, jak przychodzi. Więc wystarczy się od niej oddalić na odpowiednią odległość i dać jej minutkę lub dwie, aby się uspokoiła, a potem ona już zapomina o całej sprawie. Może nie dosłownie, bo jest bardzo pamiętliwa (oczywiście jeżeli nie jest pod działaniem alkoholu), ale Ci tego nie wypomina. No chyba, że tak serio, serio ją zdenerwujesz, to wtedy nie masz co liczyć, że przemilczy choćby jedną nie fajną sprawę. Potrafi świetnie kłamać, pomimo tego, że jest strasznie, wręcz bezczelnie szczera, ale wyraża swoja opinię tylko wtedy kiedy ktoś się jej o nią zapyta. Nie widzi potrzeby wpierdalania się co drugie słowo do jakiejś rozmowy tylko po to, aby powiedzieć co o tym sądzisz. Nienawidzi owijania w bawełnę, no po prostu, jak ktoś jej mruczy pod nosem, albo nie potrafi zacząć, gdy chcę jej coś powiedzieć to po prostu kurwica ją bierze i jest gotowa zabić samymi pięściami. A uwierzcie, jej cios wcale nie jest taki słaby jak się wam wydaję. Bo widzicie ona ma dwie pasję poza piciem, o których wiedza tylko nieliczni. Lubi sobie pobiegać i poćwiczyć oraz… pośpiewać. Serio, wierzcie lub nie, ale ma całkiem niezły głos jak się postara. Szkoda, że jest to śpiewanie pod prysznicem lub po pijaku, gdy jest pewna że prawie nikt tego nie zapamięta. No cóż, jedyne czego najbardziej jej brakuje to tej wiary w siebie, ze serio, ładnie śpiewa i może mogą łby to rozwinąć. Bo ona nikomu się nie przyzna, że pisze i nagrywa w tajemnicy swoje piosenki na laptopa. W końcu to nie jest nic profesjonalnego i żal gadać o tym ludziom. A co do sportu to niby nie jest jakąś wielką paniusią, ale nie zamierza się zapuścić i wyglądać jak godzilla to ćwiczy, proste, nie?
Czy pomaga? W sumie nie. Wychodzi z założenia, że w życiu trzeba sobie radzić samemu, bo większość ludzi jest fałszywych i wypomną się na Ciebie kiedy na prawdę będziesz ich potrzebować. Oczywiście sama stanie za tobą murem jeżeli tylko jesteś jej przyjaciele. Nawet nie musisz być jej przyjacielem, bo jeżeli masz na prawdę poważne kłopoty, a jesteś niewinny to niezależnie czy byłbyś murzynem i jakimś innym żółtym to będzie próbowała Cię bronić. Ona nienawidzi niesprawiedliwości.
W dodatku uwielbia jak się jej ktoś zwierza. Nie należy do plotkar, u niej jak w studni, jak wpadnie to nie wyciągniesz. Po prostu lubi poradzić, w końcu nawet jeśli zgrywa taką twardą to i tak tam w sercu jest taka ciota co to się cieszy z czyjegoś uśmiechu, który pojawia się właśnie dzięki niej.
Nawet fajna z niej dziewczyna, szkoda, ze jest lesbijką. Ale żeby nie było, nie ma specjalnego problemu z pierdoleniem się z chłopakami. Bo to u nich jest zajebiste – nie potrzebują żadnych jebanych zobowiązań, ani nic takiego.
A co do jej bardzo zjebanego imienia. Tylko nieliczni wiedza, że na prawdę ma na imię Rosalie. Do niej tylko samobójcy się tak zwracają. Bo możesz liczyć na na prawdę długo trwającego focha z jej strony jeżeli chociaż napomkniesz o tym, że nie nazywa się Lie. Nienawidzi go prawie tak samo, jak swojej młodszej siostry. Pierdolona rodzina, najpierw takie chujowe imię, a potem taka chujowa siostra. I jak tu ona ma ich w ogóle lubić, co?

Talent: Pomniejsza się i powiększa, czyż nie zajebiście?

Historia: Tutaj właśnie wspaniale opisuję początek miłości jej rodziców, bla, bla, bla. Słodkie aż do porzygu po prostu. Ale kiedyś Lie nigdy by tego tak nie nazwała. Pierwsze cudowne dziecko jeszcze bardziej zakochanych w sobie, cudownych ludzi. Po prostu lepiej być nie mogło. I kochana Rosalie kiedyś bardzo lubiła słuchać uroczych opowiastek od swoich rodziców, jak się poznali, co robili w młodości. Było cuda śnie. I pojawiła się ona, jej młodsza siostra. Ale w końcu zawsze starsze rodzeństwo an początku nie lubi młodszego rodzeństwa, bo zabiera trochę uwagi rodziców, więc Pierre i Eva specjalnie się nie martwili, po prostu do czasu do czasu przypominali swojej starszej córce, że kochają ją równie mocno i obie dziewczyny są równie wspaniałe. Tak, tylko, ze Lie nie przeszła nienawiść do siostry, a nawet umacniała się coraz bardziej i bardziej. Najważniejsze co sobie postanowiła to być lepszą od Iss. Spędziła pół życia na staraniu się, aby we wszystkim pokonać Belle. Dla Lie to były czasy stresu i presji, którą wywierała sama na siebie. Nie miała czasu na przyjaciół, na wolne chwilę. Musiała się doskonalić i nienawidzić rudej jeszcze bardziej.
Cóż było za szczęście, gdy Rose odkryła swój talent. Gdy siedząc na podwórku powiększyła się do czterech metrów wysokości, a potem zmniejszyła to zaledwie metra była wręcz wniebowzięta. A potem było lepiej. Pierwsze trzy lata rezydencji minęły jej spokojnie, bez przeszkód. Natomiast kiedy już po 15 roku życia zaczęła odkrywać nowy, kompletnie nieznany jej świat było tylko lepiej. Potem odkryła samą siebie i było doskonale. I dalej jest zajebiście.