Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Molo

5 posters

 :: Tromsø :: Obrzeza :: Port

Go down

Molo Empty Molo

Pisanie by Mistrz Gry Nie Cze 12, 2011 6:00 pm

Molo Tumblr_ll89hhtS7B1qj7sdho1_500_large

Długie molo na którym jest mnóstwo ptactwa,
mnóstwo babć i mnóstwo ławeczek.
Ale może być romantycznie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
~ * ~


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Barbie Pon Wrz 12, 2011 6:23 pm

/hehe

Ludzie przyłażący na molo mieli różne w tym interesy by tu być. Pierwszy interes to jakaś randeczka, nie, taka rhomantyczna na maksiora, z bajerantami i pełnym zapleczem słonej wody. Drugi interes to oczywistoza, że te ludzie z aparatami, co normalnego hobby nie mogli znaleźć, uciułali sobie kasiute i se zakupili jakiś mega wyczesany sprzęt no i mieli. A jak już mieli to myśleli, że umieją się nim posługiwać. Trzeci interes był w tym, że się chyba miało pojebane we łbie i się myślało, że molo to odpowiednie miejsce do czytania/wpierdalania buterbrodów/zaczepiania obcych, którzy zwyczajnie mieli ich w dupie, bo mieli własne interesy. Jaki był mój interes, że tu jestem? No prosty, wzięłam sobie mega olbrzymią torbę na ramię, nazbierałam sobie jakiś śmieci i przyszłam zobaczyć sobie jak spadają z mola do morza. Zajebiste nie? A na taki bonus wzięłam sobie też Pojebańca, może mi się poszczęści i pójdzie śladem tych śmieci i sam wskoczy? Kto wie? Wolno mi marzyć, nie?
- Myślisz, że mają tutaj kogoś od tego żeby pilnował, by ktoś nie wrzucał śmiecia do wody? - zapytałam od niechcenia by nawiązać rozmowę. Żeby mi się tylko chciało tak naprawdę rozmawiać, chociaż tak jak mi się nie chce. Wtedy to byłby pełen sukces, mega postęp itepe. A jak na razie powiedzmy, ze obchodziło mnie jednak to czy ktoś nas/mnie nakryje gdy zwyczajnie będę odwalać świra. - Myślisz, że ktoś to już tu robił? - to akurat było właściwsze pytanie. Wolałabym by nikt jednak nie robił. Nie wolno tak. Ja chcę być pierwsza.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Mike Pon Wrz 12, 2011 7:20 pm

/ uhuhuhuh pierwszy post. pewnie zwalę. jak coś to ty go bierzesz <3 /

W ogóle nie wiem czemu dałem się zaciągnąć na tą całą wycieczkę krajoznawczą. Jak ja nawet nie lubiłem chodzić! Dobra wiem, że większą część trasy tutaj przejechaliśmy, ale i tak to wszystko kosztowało mnie bardzo dużo wysiłku. No bo w końcu, jak chcę się zbratać z naturą to po prostu wychodzę na balkon na fajkę, a nie od razu zapierdalam wyrzucać jakieś śmieci do wielkiego jeziora. No serio, nie rozumiem połowy tej ludzkości.
No i żebym chociaż miał jakąś korzyść z tego, że tu przyszedłem. Ale nie. Dzisiaj akurat pogoda być dobra nie mogła, więc i brakowało ładnych dziewczyn z jeszcze piękniejszymi krągłościami, którym jest tak gorąco, że po prostu musiały się rozebrać prawie do naga. Żeby chociaż ta, z którą przyszedłem pokazała to i owo. Ale nie. Nigdy w życiu. No po prostu świat jest okrutny i tyle.
- Pewnie mają, ale on woli siedzieć w jakimś ciasnym miejscu obżerając się pączkami. W sumie też bym wolał w taki dzień jak dziś - Powiedziałem szczerząc się do niej szeroko. Jak ja nie lubiłem deszczu. Nawet takiej chwilowej i słabej mżawki. Wkurwiające to i tyle.
- No pewnie. Wiesz te wszystkie dziewczyny, które mają złamane serca. Większość z nich pali pamiątki po byłych facetach, ale niektóre też się boją ognia, więc je zatapiają. A ty to w ogóle co tam wrzucasz? - Spytałem. W sumie niby patrzyłem na to co ma w torbie i co tam wrzuca, ale mój wzrok raczej był skierowany na jej bluzę. No nie powiem fajna była. Ale w sumie bardziej interesowało mnie to co było pod nią i czy to też było fajne. Och, jak ja nie lubię takich skrytych dziewcząt. Nie to, żebym nie lubił Barbie, ale mogła czasem pokazać to i owo.
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Barbie Pon Wrz 12, 2011 8:32 pm

- Załatwiłbyś pączki w sumie - westchnęłam z rozczuleniem, gdy wspomniał o jedzeniu. Lubiłam jeść, bo kto nie lubił. A najbardziej lubiłam gdy ktoś mi robił/przynosił, ewentualnie nawet karmił. W moim idealnym świecie siedziałabym na wielkim wygodnym fotelu i co raz przynosili by mi na tacy... to frytki, to szejki, to właśnie pączki. Najlepiej takie z budyniem, polewą czekoladową i przysypane orzechami. Z dżemem też ujdzie, o tyle o ile dużo tego dżemu będzie. Bo zdarzały się takie, że dżemu w nich było co kot napłakał i to było w sumie smutne. Pączki nie powinny zasmucać tylko cieszyć, was też dręczy ten problem? Ech, gdybym była takim Jabbą z SW. On to miał kurwa życie, ja pierdolę. Tylko jak na moje zdanie za dużo cycek pokazywał. - Dzień jak dziś? Znaczy jaki? Nie lubisz śród? - Jakie ja piękne pytania dzisiaj zadaję, normalnie jestem z siebie dumna. Mogłabym tak jeszcze gdybym jednak chciała usłyszeć na nie odpowiedzi. Ale miałam je w dupie. Podobnie jak w dupie miałam aktualną pogodę, bo jednak sory, co mnie że niby chłodno, że niby mżawka itepe. Ja mam szaliczek, kurteczkę, grube rajstopy i ocieplane buty. I chuj, że przypominam bardziej bezdomną niż człowieka. Chociaż chyba dla Majka to nie przeszkadzało, bo się gapił tam gdzie nie trzeba. - Ej, chłoptaś, oczka wyżej, zaraz zaczynamy bombardowanie.
Postawiłam torbę na ławkę, bo już mi ręka odpadała od dźwigania tego ustrojstwa. Nie miałam pojęcia o czym gada Majkel, skąd on w ogóle wytrzasną pomysł z pamiątkami. Bałam się pytać, bo jeszcze by odpowiedział, że sam tak robi. A tego bym nie zniosła.
- Hmm, nazwijmy to próbkami. Próbka numer jeden na przykład jest... - Wsadziłam rękę do torby i przez chwilę zawzięcie macałam to co mam w środku, by w końcu wyciągnąć skarb. - Kapeluszem jakiegoś pedała pozostawionym w kuchni na moją pastwę. Włosy już zebrała, podpisałam i odłożyłam na półeczkę voodoo, a kapelusz... Kapelusz sobie dziś utonie! Chcesz pierwszy? - zapytałam z uprzejmości wyciągając do niego rękę ze skarbem, ale nie czekałam na jakąś reakcję, bo jeszcze by na serio chciał i co by było. - Nie to nie. - I sama wyrzuciłam kapelusz za molo. Nawet ładnie spadał. Ale lot miał jakiś krzywy.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Mike Wto Wrz 13, 2011 7:38 pm

- Chciałabyś - Odpowiedziałem jej tylko. Niestety w tym momencie moje lenistwo zdecydowanie przewyższało chęć zjedzenia czegoś dobrego. To jest, nie byłem obecnie głodny, ale sam nigdy bym nie pogardził jedzeniem, chociażbym był nażarty jak nie wiem co. Dobre jedzenie jest dobre i zawsze znajdzie się na nie miejsce w moim brzuszku.
- Nie no, środy są spoko. Ale chodzi mi, bystrzaku o pogodę, która mogłaby być ładniejsza - Powiedziałem wywracając oczami. Nie no, ta to inteligentne pytania zadaje, serio. A to podobno ja jestem głupi. Niech ludzie sobie w końcu uzmysłowią, że tak naprawdę to ja jestem tym mądrym, wspaniałym i uroczym, a nie głupim, nachalnym idiotą. Ja w ogóle nie wiem czemu ludzie tak się mylą w stosunku do mnie. A no tak, bo są głupi. W sumie chyba kiedyś zawładnę światem, bo już na to wszystko patrzeć nie mogę. Przydałby się ludzkości taki przywódca, jak ja. Tak, dodam ten podpunkt do mojej listy 'Co zrobię w przyszłości?' zaraz po 'pobije rekord ginesa w jedzeniu kanapek', 'zdam szkołę' i 'przejdę mur chiński'. Oj napracuję się po tej trzydziestce, napracuje.
- Och, naprawdę musieliśmy tutaj przychodzić po to, abyś wyrzuciła tylko jakiś parę śmieci? - Zajęczałem zginając usta w podkówkę - Nie mogłaś tego wyrzuć do śmieci czy coś? - No naprawdę. Taki kawał drogi. Ja serio nie rozumiałem kobiet. Ja na ich miejscu rzucił to po prostu pod łóżko czy coś. Albo najlepiej - w ogóle nie magazynował takich rzeczy, bo po co?
Przestałem się zastanawiać nad tym, bo usłyszałem jej upomnienie, o tym, że wzrok mam skierowany nie tam, gdzie, według niej, powinienem.
- Co ty się w ogóle tak srasz. Jakbym zrobił tak - Powiedziałem tu łapiąc ją na chwilę za cycka - To rozumiem, że mogłabyś być zła. A jak tylko patrzę, to nie wiem o co się denerwujesz.
W sumie dopiero po jakimś czasie doszło do mnie to co zrobiłem. Najpierw uznałem, że to było bardzo, bardzo głupie posunięcie, za które pewnie zaraz dostanę wiele obrażeń wewnętrznych i zewnętrznych, ale już po chwili jakoś przestałem się tym przejmować. W końcu tak czy siak mnie biła to co się miałem przejmować. Chociaż sobie trochę pomacałem.
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Barbie Sro Wrz 14, 2011 2:23 pm

No odkrycie Ameryki, że mu o pogodę chodziło. Sama bym się nie domyśliła. Za Chiny ludowe. Przecież wcale specjalnie z siebie debila nie robiłam by urozmaicić rozmowę, by nie gadać o takich dupojstwach jak właśnie on próbował robić. W dupie miałem to, że bał się o swoją fryzurę czy coś, że mu włoski się wyprostują jak spadnie deszcz. Pewnie co rano zapierdalał z lokówką by otrzymać taki oto efekt. Ale mnie to tam luzik, jeżeli chciał zapierdalać to niech zapierdala. Może kiedyś i ja się mu podstawię, by mnie odpicował, gdy będę miała jakąś chcicę i zbierze mi się na podryw. Co raczej za prędko się nie stanie. Dotrzymam do ślubu nie.
- Jeżeli geniusz coś zaplanował to go się nie pyta po co tylko czeka na efekty. Ty się na serio nie znasz na zabawie. Co ja mam za znajomych - westchnęłam ciężko, niby do siebie, ale jak najbardziej chciałam by Mike to słyszał. Niech wie jak niskie miejsce zajmuje w moim życiu. Nawet jeżeli tak naprawdę nie jest. Kochałam tego pedła jak rodzonego brata, którego nie miałam. Szkoda tylko, że ten brat najwyraźniej w świecie był zboczony i właśnie złapał mnie za cycka. W sumie pod tą warstwą ubrań niewiele było można poczuć, zwłaszcza że moja rozmiarówka nie była największa. Ale niech się baran cieszy. Może go rozdziewiczyłam w macaniu, będzie miał u mnie dług. - I co, podnieciłeś się? Lepiej ci? - zapytałam całkiem spokojnie. Bo niby czemu miałam wrzeszczeć. Jak już chciałabym się na nim wyżyć to zrobiłabym w kącie swojego pokoju wbijając igłę w rączkę kukiełki. - Wiesz jak chcesz sobie ulżyć w tym momencie, to nie mam nic przeciwko, gdzieś tam widziałam toalety. A gdzieś w torbie mam nawet Playboya. Może jak już ci się spuści to będziesz trzeźwiej myślał.
Zaczęłam poszukiwania gazety w torbie. Jak coś mówię to na serio.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Mike Czw Wrz 15, 2011 7:21 pm

Czasem to nachodziła mnie taka myśl, czemu ja się w ogóle z nią szlajam. No serio, przecież ona w ogóle mnie nie kocha i we mnie nie wierzy! Może nie o tyle we mnie, ale w mój super mega inteligenty mózg, misiaki. Może i tak naprawdę nikt oprócz mnie mnie nie kocha, ani we mnie nie wierzy, ale to nic. Ona powinna! W końcu ją tyle czasu znam, a ona ani razu nie okazała tego, jak bardzo mnie uwielbia i podziwia. Nie powinna tego zamykać w sobie.
No, ale ta myśl, jak inne myśli zaraz po tym, jak się pojawiła - znikała nie pozostawiając po sobie śladu, a w jej miejsce pojawiała się nowa. Na przykład taka jak teraz, że zjadłbym se hamburgera. W sumie cokolwiek bym zjadł, o ile by to było dobre i wyglądało. Dobra, nawet nie musiałoby wyglądać. Trza bedzie zadzwonić po pizze wieczorem, bo inaczej to chyba umrę.
- Geniusz? Oj, wysoko siebie cenisz, kobito - Powiedziałem z szerokim uśmiechem na ustach tym razem sam łapiąc coś niezidentyfikowanego z pudelka i od razu rzucając je do dużego jeziora. A co, chociaż szybciej coś zjem. Chociaż w sumie to nawet dobry sposób na sprzątanie. Bo nie będę oszukiwał, wszystkich śmieci z mojego pokoju bym do śmietnika nie włożył, a tutaj to by się raczej zmieściły. Niestety wynajęcie ciężarówki, która mogłaby tutaj dojechać trochę by mnie kosztowało - Iiiii, masz nad wyraz wspaniałych, inteligentnych, mądrych i w dodatku niebywale przystojnych znajomych moja droga. No i skromnych - Dodałem po czym mruknąłem do niej ciszej - A jakbyś nie wiedziała to mówiłem o sobie.
No bo co, po takim człowieku to mogłem się spodziewać, ze nie zaczaiła iż tak ładnie opisałem oczywiście siebie.
Uszczęśliwiło mnie bardzo, że nie dostałem za ten wyczyn, chociaż jeszcze nie było co się cieszyć. Wystarczy że dorwie się ona łapkami do jakiejś głupiej laleczki z moim włosem i będę zdychał w męczarniach.
- A wiesz, bardzo mi lepiej. No i nie mam ochoty na to specjalnej. W dodatku nie robię tego w miejscach publicznych, a kibel takowym miejscem jest. A nawet jeśli to co ty sobie myślisz? Że ja zawsze przy sobie nie noszę jakiś fajnych zdjęć? Za kogo ty mnie w ogóle masz?! - No serio się oburzyłem. No bo przecież miałem zdjęcie. Nawet dwa. A nawet pliczek w portfelu. Ale ciii.
- Ale jeżeli sama chciałabyś to zrobić, to spoko, nie krępuj się, rozumiem.
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Barbie Czw Wrz 15, 2011 8:23 pm

- To nie było pytanie, Lightwood. Nie prosiłam byś opisywał wyidealizowaną wizję siebie, która ma chuja wspólnego z prawdą - zazgrzytałam zębami. Ale nie z powodu tego co mówiłam, czy myślałam po tym jak Mike zaczął pierdolić smuty trzy po trzy. Nie. Zazgrzytałam zwyczajnie, z zimna. Może i dupek miał odrobinę racji co do tej pogody, ale nie zamierzałam mu tego za nic w świecie mówić. Niech sobie myśli, że zgrzytam bo mnie zdenerwował. A nie, że poczułam powiew zimnego powietrza znad wody, który prawie porwał moją czapkę i lekko podwiał spódnice. Ja nie wiem, najpierw łapią za cycki, a potem jeszcze takie zboczeństwa. Za chwilę sobie jeszcze pomyślę, że jestem w jakieś nagiej ukrytej kamerze, czy coś. Choć w sumie nawet chciałabym wystąpić w takim programie "Goło i wesoło" co czasem w tv leci jak po nocach pornoli szukam (kablówka to jednak zło). Raz w tym programie widziałam jak zapraszali baby do przebieralni, a potem dawali gazu samochodem i przebieralnia znikała, pokazując walory kobietki. Bo to było w parku, nie. Nie nadaję się do streszczania seriali, czy programów. Mniejsza z tym. - Ale dobrze wiedzieć, że mam do czynienia z tak wspaniałym człowiekiem. Może jak kiedyś będzie mi się chciało kupię ci medal z czekolady, to może poczujesz się doceniony. Chciałbyś taki co nie? Ja znam twoje marzenia. - Droczenie sie nie należało do moich ulubionych zajęć, ale od czasu do czasu to robiłam. Jakbym miała robić jedynie to co lubię to bym nic nie robiła, bo zwyczajnie niczego nie lubię. Proste co nie? Nie lubiłam również robić tego sama sobie, więc nie mogłam udać się do toalety jak mi Majk właśnie radził. Znaczy oporów higienicznych nie miałam. Ale za to miałam swojego nieodłącznego lenia, który zwyczajnie nie pozwalał mi na takie zabawy. - Czyli skończymy na tym, że nikt nic nie robi i nadal czekamy na wybawienie w postaci długonogiej bondyny i błękitnookiego mięśniaka, który nam dogodzi? Ech, szkoda, że nie masz talentu spełniania marzeń. A nie takie chujostwo co teraz. Co to w ogóle ma być ty mi powiedz.
Barbie
Barbie
darmozjad


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Mike Sob Wrz 17, 2011 12:54 pm

- Mów co chcesz, Barbara, ja wiem co mówię, a prawdy nie zmienisz - Powiedziałem specjalnie używając jej prawdziwego imienia. No bo jak ona do mnie po nazwisku to ja do niej po imieniu, którego tak nie znosi. Sory, ale ja jej nazwiska nie znam. Ja nawet go wymówić nie umiem! I w ogóle niech ona się ogarnie. W końcu musi zauważyć, jaki jestem zajebisty naprawdę, ale to już tak długo trwa, że praktycznie tracę nadzieje. A ponadto jeżeli myślała, że uznam jej zgrzytanie zębami za zdenerwowanie, to chyba serio jest głupia. Czyżby nie wiedziała jaki mam do dupy talent? Jej uczucia nigdy nie zdołają się przed mną ukryć, więc niech nawet nie próbuję. Uhuuh, w sumie to gówno ma też swoje plusy, ale jest ich tak mało, że nawet nie warto o nich wspominać.
- Och tak! Medal z czekolady! Ale taki duży! - Nawet nie liczyło się to, że ona po prostu sobie ze mnie kpiła. Jedyne co z jej słów do mnie dotarło to te właśnie 'kupię ci medal z czekolady'. Nic więcej się nie liczyło, bo po co? Mi wystarczy do szczęścia czekolada, alkohol i ładne kobiety, a bez reszty to się obejdzie.
- Dobra, weź się nie czepiaj, lepiej spójrz na siebie. W końcu nie każdemu może się trafić coś zajebistego i ty też o tym wiesz. A co do tym co nam mogą dogodzić, to co powiesz na to, aby ruszyć nasze zimne dupska do rezydencji, bo słyszałem, że ktoś organizuje urodziny. A tam na pewno znajdziemy jakiegoś niebieskookiego blond mięśniaka, który Ci dogodzi - Powiedziałem. No serio, nie marzyło mi się tutaj dalej marznąć. A nawet jak nie będzie chciała pójść to pfff. Sam pójdę.

/ dżampra Isski? /
Mike
Mike
~ * ~


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Ophelia Nie Sie 12, 2012 7:48 pm

//obudziłam się XD


Było.. zimno. Tak, chyba tylko tak umiem opisać to co czułam od kilku dobrych dni, czy tygodni? Och, czas był płynny. Teraz pędził, chociaż wcześniej zatrzymał się na dobre kilka miesięcy i otworzył jak przy zapaleniu świecy. To było elektryczne uczucie zamknąć się, otworzyć się. Jakby ktoś wymazał mi z życia kilka epizodów, a wypełnił ten czas snami i rozważaniami. Surrealizm mnie przytłaczał, myślę że dziś byłabym całkiem dobrą muzą dla Dalego czy Duchampa. Ten drugi mógłby ułożyć poduszkę na wodzie i czekać aż piranie pogryzą jej materiał.
Byłam taką poduszką. Leżałam na niewinnej wodzie, na wodzie dryfowałam, przypłynęłam z odległej Trucji aż na koło podbiegunowe. Piranie tykały mnie noskami, dotykały moje ciało, aż nagle ktoś... wrzucił im do zbiornika inną zabawkę, a mnie wyjął i powiesił na sznurku. Wisiałam sobie, patrzyłam w świat. Trochę zmarzłam od wiatru, mówiłam że czuję zimno. Wisiałam sobie na sznurku, nie miałam nic innego do roboty. Czasami chodziłam do akwarium patrzeć na nową poduszkę. Miała ładną poszewkę.
Ophelia
Ophelia
Śpiąca Królewna


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Gerda Nie Sie 12, 2012 10:15 pm

/ pewnie kraina wiecznej rozpaczy xd

Dawno przestałam liczyć czas w taki sposób, w jaki czyni to większość ludzi. Niemal każda funkcjonująca osoba podczas codziennych spraw odlicza dni do jakichś konkretnych wydarzeń czy też dat - czas do świąt, do wakacji, do urodzin, do spotkania z dawno niewidzianą osobą która wyjechała gdzieś daleko. Świadomość, że za określoną chwilę zdarzy się coś, na co długo się czeka napędza ludzi i sprawia, że mają ochotę wstawać rano z łóżka i zajmować się codziennymi sprawami, a także pozwala im pozbyć się wrażenia monotonii. To była jedna z niewielu rzeczy, których nauczyłam się przez ostatnie miesiące - monotonia naprawdę potrafiła być nieznośna. Od kiedy Konstanty leżał w szpitalu, pogrążony w stałym śnie, straciłam wszelkie zainteresowanie bieżącymi i przyszłymi wydarzeniami, świętami, urodzinami i innymi datami, które dla reszty ludzi mają znaczenie. Nie widziałam sensu w zwlekaniu się z łóżka, ponieważ każdego ranka towarzyszyła mi świadomość, że i tak nie spotkam się z Kostkiem w normalnym tego słowa znaczeniu, a co za tym idzie, że nie wydarzy się nic co chciałabym zrobić i co sprawiłoby, że poczułabym się mniej beznadziejnie. Oczywiście dookoła było pełno innych ludzi do których teoretycznie mogłam się zwrócić; problem w tym, że oni nijak mieli się do Berlioza. Nie chciałam z rozmysłem odsuwać od siebie przyjaciół, ale naprawdę nie miałam ochoty przebywać w ich towarzystwie, wysłuchiwać jak to mam się nie martwić, bo 'będzie dobrze' ani silić się na rozmowy o tym, jak się czuję; nie sądziłam, by ktokolwiek był w stanie to zrozumieć. Dlatego czas praktycznie przestał dla mnie istnieć. Nie przykładając najmniejszej wagi do dat w kalendarzu, całe dnie spędzałam albo przy szpitalnym łóżku Kostka, albo włócząc się samotnie po mieście i unikając zbędnych rozmów. Niewiele sypiałam, ponieważ moje noce (a przynajmniej godziny, którymi określa się noc, bo podczas dnia polarnego wszystko jeszcze bardziej się ze sobą zlewało) pełne były łez i sennych koszmarów, a do tego jadłam jeszcze mniej niż zwykle, dlatego już na pierwszy rzut oka widać było, że nie jestem w najlepszej formie. Żałowałam, że nie było zimy, bo wtedy przynajmniej mogłabym zawinąć się w grubą warstwę ubrań i uniknąć pełnych pożałowania spojrzeń.
Spacerując w okolicach portu, przyglądałam się wszystkim beztroskim i uśmiechniętym ludziom którzy cieszyli się latem i za wszelką cenę próbowałam nie myśleć o tym, o ile inaczej by to wszystko wyglądało, gdyby Kostek był zdrowy. Jednocześnie chciałam zapamiętać jak najwięcej detali krajobrazu, by później dokładnie wszystko mu opowiedzieć. Nie wiedziałam czy mnie słyszy, ale mimo wszystko zawsze do niego mówiłam; to pozwalało mi wierzyć, że może naprawdę mam z nim dalej jakiś kontakt. W poszukiwaniu punktu, na którym mogłabym skupić uwagę, zaczęłam rozglądać się dookoła i mój wzrok padł na osobę, która wydała mi się dziwnie znajoma. Wielu ludzi z rezydencji nie kojarzyłam i rzadko kiedy zdarzało mi się wyłapać kogoś w tłumie w mieście, ale dziewczyna, którą dojrzałam, była jedną z nielicznych które rozpoznałabym wszędzie. To była Ophelia. Mimo iż wielokrotnie powtarzano mi, że cały ten dziwny przypadek nie był niczyją winą, i że to wszystko było tylko jakimś niefortunnym zrządzeniem losu, nie potrafiłam pozbyć się poczucia, że jest winna. Gdyby jej nie było, Konstanty byłby w tej chwili zupełnie zdrowy i zdolny do cieszenia się normalnym życiem. Mógłby rozmawiać z bliskimi osobami, pomagać, czytać swoje ulubione wiersze, słowem - robić wszystko to co kochał. Tymczasem leżał pogrążony w głębokim śnie, prawdopodobnie nieświadomy tego co się dzieje dookoła. Ophelia sprawiła ból tylu osobom! Nie chodziło tu nawet o mnie, a o liczną rodzinę i przyjaciół Konstantego. Siedząc przy jego łóżku widziałam, ile osób przychodzi do niego, przejmując się i cierpiąc, że tak wspaniałą osobę jak on spotkało coś tak strasznego. A sprawczynią tego wszystkiego była właśnie dziewczyna stojąca tuż obok, cudownie ozdrowiała. Obezwładniona nagłym przypływem nienawiści - uczucia, którego do niedawna nie znałam w nawet najmniejszym stopniu - zatrzymałam się parę metrów przed nią, bezwiednie zaciskając palce. Chciałam się odezwać, dać jej znać że wiem kim jest i powiedzieć jej jak podle powinna się czuć, jednak nie byłam w stanie wydusić słowa, zbyt przytłoczona gwałtownością tego palącego uczucia nienawiści, którego właśnie doświadczałam. Nie mogąc zmusić się do podjęcia jakiegokolwiek działania, bijąc się z myślami, po prostu mroziłam dziewczynę wzrokiem. Z drugiej jednak strony jakaś część mnie walczyła z negatywnymi emocjami, przypominając, że przecież Ophelia nie skrzywdziła nikogo z premedytacją, że to wszystko naprawdę był wypadek. Ale jak zdrowy rozsądek miałby wygrać z sercem?

/ej lol miały nie być za długie posty, nie przejmuj się długością moich, pisz jak tam ci wyjdzie heh
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Ophelia Pon Sie 13, 2012 3:33 pm

Przecież można patrzeć, tu można patrzeć. W moim kraju, według dawnych tradycji kobieta nie powinna podnosić wzroku zbyt pewnie, najlepiej żeby schowała go pod chustą, zza której nikt jej nie zobaczy. Tu można było patrzeć, wzrok niczym nieskrępowany mógł prześlizgiwać się po górkach, dołkach, załamaniach, wynurzeniach, po fałnie i florze. Widziałam ludzi, oni też mogli na mnie patrzeć. Obserwowaliśmy się nawzajem. Ludzie w Norwegii mieli zdecydowanie jaśniejszy kolor skóry, ja rzekłabym, że wyglądali właściwie chorobliwie, kiedy ich cera taka delikatna, tak podobna do papieru, jedwiabiu. Zdarzali się też, acz pojedyncze przypadki - ludzie całkiem czarni. To oni pozwalali mi na bycie całkiem niewidoczną - to oni skupiali spojrzenia. Wtedy ja, ze swoją nie całkiem ciemną, ale wciąż nie tak bladą jak tubylcy, twarzą miałam zapewnioną wolność. Mogłam przemierzać ulicę, oglądać inną kulturę. Na ulicy było mi dobrze, chociaż powiem szczerze: czułam się bardzo samotna. Nigdy wcześniej nie byłam tak samotna, sama. Tu nie było mojej rodziny, żadnych znajomych, nie było nawet ludzi, których mogłabym kojarzyć.
Kiedy zostawałam w szpitalu, a robiłam to ostatnio coraz rzadziej, mogłam obserwować te same twarze. Pielęgniarki, lekarzy, chorych, a nawet niektórzy goście też pozostawali niezmienni. Miałam tam pokój w którym siedziałam i oglądałam najbardziej dotąd znaną mi twarz - twarz kogoś, kto podobno uratowała mnie. Wybudził. Bohater.
Dodatkową przeszkodą, która stawała na drodze mojemu zaaklimatyzowaniu się w tym środowisku był język. Bariera językowa dała o sobie znać już na samym początku mojej przygody: nie wiedziałam, co do mnie mówią lekarze, dopiero kiedy przyprowadzili jakąś wyjątkowo utalentowaną poliglotkę mogłam uzyskać odpowiedź na wszystkie pytania. A i tak nie odpowiedzieli mi na najważniejsze: jak mogę uratować mojego bohatera? Więc mówiłam sobie, a i jemu czasami, że spróbuję się dowiedzieć czegoś nowego. Tyle, że jeżeli do niego mogłam mówić po turecku, już do lekarzy nie mogłam. Byłam trochę odsunięta przez to, że kolejnym językiem, który mogłam używać był rosyjski. Tu też nie znajdowałam wielu entuzjastów tego języka. Zazwyczaj jednak patrzyłam.
Teraz równia wszechoceanu rysująca się przed moimi oczyma. Dwie wyspy na horyzoncie, falująca ciemnym chłodem woda. Dźwięk tej wody wyczyszczał mi mózg. Byłam tak pusta w tym momencie. Tęskniłam za domem.
Nie wiem po ilu minutach zauważyłam obecność Gerdy, ale kiedy spojrzałam w jej stronę wciąż tam była. Jej mina wyrażała tak wiele uczuć, że odrazu objęłam taktykę obronną.
- Tak? - rzuciłam po rosyjsku, mogłam po turecku, nie było by żadnej różnicy i tak sobie nie porozmawiamy! Dobra, a teraz serio lukne w kartę, czy ona nie umie po angielsku hyhy. Dobra, nie ma o tym wspomniane, ale może się uda im jakoś pogadać.
Ophelia
Ophelia
Śpiąca Królewna


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Gerda Pon Sie 13, 2012 5:49 pm

Wściekłość, którą żywiłam wobec otoczenia naprawdę mnie przytłaczała, a co gorsza, w żadnym wypadku nie potrafiłam jej zwalczyć. Byłam zła na Ophelię, że jest bezpośrednią przyczyną całego nieszczęścia, byłam zła na opiekunów, że nic nie potrafili poradzić na tę sytuację i tylko rozkładali ręce, przyjmując współczujące miny i czekając na nie wiadomo co, choć wcześniej przecież radzili sobie z wieloma znacznie gorszymi sytuacjami bez mrugnięcia okiem, byłam również zła na uzdrowicieli, że pomimo najróżniejszych wachlarzy talentów, nawet takich, które potrafiły wykroczyć za ostateczną granicę śmierci i przywrócić kogoś martwego do życia, nic nie mogli zrobić, by pomóc Konstantemu. Nie chciałam być na nikogo zła, nie chciałam nikogo nienawidzić, chociaż z drugiej strony czasami odnosiłam wrażenie, że ta paląca wściekłość była obecnie jedyną siłą, jaka w ogóle trzymała mnie jeszcze przy życiu i przy zdrowych zmysłach. Bezsilność, tęsknota, widok ukochanej osoby w śpiączce i niepewność, czy jeszcze kiedykolwiek będę mogła z nim porozmawiać - to wszystko razem naprawdę mnie wyczerpywało i nie wiedziałam, jak długo jeszcze zdołam wytrzymać w tym stanie.
Najgorsze było to, że wściekłość i nienawiść, wszystkie te negatywne emocje które mną targały sprawiały, że zaczynałam czuć jeszcze większy wstręt do samej siebie. Miałam pełną świadomość, iż Konstanty nie tylko nie chciałby, żebym kiedykolwiek pokazywała tak okropne i negatywne emocje w stosunku do kogokolwiek, ale że również sam nie byłby do takich rzeczy zdolny. Dlatego też wiedziałam, i ta świadomość także mnie bolała, że nawet gdyby się obudził, ja absolutnie na niego zasługiwałam. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego w ogóle chciał ze mną być - w porównaniu z nim nigdy nie byłam dobrą osobą. Dopiero teraz jednak sama widziałam, jak wielka przepaść dzieliła mnie od niego; on naprawdę był zbyt wspaniałym człowiekiem, by móc kiedykolwiek kogoś nienawidzić. A ja? Wstydziłam się za siebie i swoje uczucia, ale naprawdę w żaden sposób nie potrafiłam z nimi walczyć. Wpatrywałam się w Ofelię dłuższą chwilę, próbując zapanować nad sobą i kiedy już myślałam, że może uda mi się przemóc, usłyszałam z jej ust rosyjski. Jak mogła teraz tak swobodnie posługiwać się językiem, który Konstanty darzył tak wielką miłością? Którym mówiłby zapewne właśnie w tej chwili, gdyby nie to, że leżał nieprzytomny i nieświadomy upływu czasu właśnie z winy tej dziewczyny? Uderzyła mnie jej impertynencja i nic nie mogło usprawiedliwić jej w moich oczach, nawet niewiedza.
- Jak śmiesz... - zaczęłam i nawet mnie samą zdziwiła ostrość mojego tonu. Przyszło mi do głowy, że Kostek nigdy nie zachowałby się tak nieuprzejmie, więc postanowiłam choć trochę się zreflektować. - Jak możesz posługiwać się jego językiem? - zarzuciłam jej w końcu słabym tonem, a na wspomnienie jak pięknie Konstanty zawsze mówił po rosyjsku i z jaką cierpliwością uczył mnie swojej ojczystej mowy, ścisnęło mnie w gardle. Na ogół płakałam wyłącznie w samotności, jednak czasami, gdy miałam wrażenie, że cała sytuacja zaczyna mnie przerastać, zbierało mi się na łzy również publicznie. Nienawidziłam okazywać słabości i nawet wtedy, gdy na pierwszy rzut oka widać było w jak złym jestem stanie, starałam się to ukrywać. Rękawem przydużego swetra otarłam oczy i oparłam się o barierkę mola, wzrok wbijając gdzieś w horyzont. Gwałtownie opuściła mnie cała złość i siły, poczułam się niesamowicie zmęczona. Przez dłuższą chwilę milczałam i zastanawiałam się, co właściwie chciałabym powiedzieć Ofelii; wiele razy wyobrażałam sobie tę rozmowę. Planowałam wykrzyczeć jej w twarz, że to wszystko jej wina, choć wiedziałam do samego początku, iż nigdy nie byłoby mnie stać na podobne zachowanie, innym razem myślałam, że na spokojnie zapytam, jak mogła zrobić Konstantemu coś tak okropnego, w jeszcze innej wersji wyobrażałam sobie, że po prostu obrócę się na pięcie i odejdę, nie chcąc nawet na nią patrzeć. Niezależnie od sposobu zawsze sądziłam, że tak czy inaczej będę wiedziała co chcę powiedzieć. Tymczasem miałam w głowie pustkę, a jedyne co zajmowało mój umysł, to daleki szum fal i skrzek mew rozbrzmiewający dookoła.
- Jak to jest? - zapytałam w końcu po długiej chwili milczenia. Pomimo wrażenia naruszania jakiejś irracjonalnej świętości rosyjskiego, postanowiłam kontynuować rozmowę w tym języku. Dziewczyna najwyraźniej nie znała angielskiego. - Jak to jest, kiedy tak śpisz? Czy go to boli? Czy on cokolwiek słyszy? - Podniosłam na nią wzrok. Mimo iż ostatnią rzeczą jakiej pragnęłam była pogawędka z Ophelią, chyba jako jedyna osoba na świecie potrafiła odpowiedzieć mi na pytania, które stawiałam sobie od dawna.
Gerda
Gerda
jestem cnotką


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Ophelia Sro Sie 15, 2012 9:53 am

Na horyzoncie dwie mewy. Pomyślałam, że za jakiś czas będą musiały wyruszyć gdzieś na południe. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak prędko owe ptaki muszą stąd uciekać. Wprawdzie nie było mi jeszcze dane przeżyć tu zimy. W każdym razie: świadomie. Może to dobrze, bo gdybym obudziła się zimą miałabym niezbyt pochlebną opinię o tym miejscu. To tak jakby ktoś bez twojej zgody obudził cię w igloo po tym jak całe życie spędziło się pod czerwonym słońcem pustynni. To niezbyt udana zamiana!
Kiedy dziewczyna obok mnie rzuciła się na mnie z oburzeniem, ja sama aż cofnęłam się o krok. Nikt mnie tu tak jeszcze nie traktował, właściwie nijak mnie nie traktowali, ale z takim czymś na pewno się jeszcze nie spotkałam. Stałam, nierozumiałam. Miała problem z tym, że mówię po rosyjsku a sama miała problem z akcentem, który w jej ustach brzmiał... a właściwie nie brzmiał. Zmarszczyłam ciemne brwi.
I wtedy zrozumiałam! Przyjrzałam się jej. Była taka malusieńka, skurczona, jej wychodzona twarz, małe dłonie, cieńkie włoski - wyglądała tak upiornie żałośnie. Wzbudzała we mnie poczucie winy, wzbudzała we mnie troskę. Wyglądem przypominała małą myszkę. Ale jej oczy - jej oczy płonęły. Miały kolor ciemny albo szary - trudno było określić, przez grzmoty, które przesłaniały je co chwila.
- Zaraz, ja cię poznaję: ty jesteś tą jego.. ukochaną?- swoją drogą nie mogłam uwierzyć, że ktoś tak mały mógł zainteresować tego przystojnego chłopca. Och, więc była na mnie zła. Chciała odemnie się dowiedzieć wszystkiego o tym, co on czuje.
Typowo zachodnie podejście: ja, interesuje mnie tylko to co moje. Na wschodzie ludzie mieli wciąż bardziej ekspansywanie empatyczną mentalność: chcieli sobie nawzajem pomagać, martwili się o życie innych. Nie zachowywali się niczym dzikusy z buszu, do których upodobniło się społeczeństwo cywilizowane - ja, moje, tu. Gdybym się nie obudziła, a on przy okazji by nie zasnął, ona nigdy by się nie dowiedziała, że gdzieś obok niej jest taki dramat. Żyjąc w ograniczonym świecie do którego wstęp miała tylko książka i jedna osoba, jej podobno ukochany, nie wychylała się by zajrzeć co jest w innych pokojach. Gdyby nie to, że on zasnął, nie podeszłaby do mnie, nie zapytała jak się miewam. Wiele razy zastanawiałam się co akurat on robił wtedy przy moim łóżku i uwierzyłam, że to historia, którą słyszałam kilkakrotnie w dzieciństwie: o bratnich duszach, które połączyły się pomimo śmierci jednej połowy. Nie muszę chyba zaznaczać, iż od samego początku ta mała niepozorna osóbka nie przypadła mi do gustu. W końcu stała gdzieś w pokoju do którego w pewien sposób się przywiązałam. Zmierzyłam ją spojrzeniem i pokręciłam lekko głową. - Nie zrozumiesz
Wcześniej odczuwałam wielki żal do tego, co się stało. Przez jakiś czas nawet myślałam, ze to moja wina. Lecz, gdyby była moja, pewnie ktoś by się mną zainteresował, chciałby mnie ukarać? A ja mogłam chodzić i patrzeć i nikt nikt się mną nie interesował. Nie przypadła mi do gustu, ale co mogłam zrobić. Wierciła mi dziurę swoimi wielkimi smutnymi oczami. Oparłam się o barierkę, znów horyzont zainteresował mnie najmocniej. - Tego nie da się opisać, to jak surrealistyczna rzeczywistość. To ciągła walka z samym sobą, to bardzo osobiste przeżycie - oparłam głowę na ramieniu, loki które dawniej świeciły blaskiem obijając słońce Turcji, dziś były matowe od pogody północy. W końću z pewną goryczą dodała:- Czy cię słyszy? Nie wiem, bo do mnie nikt nie przychodził, żeby do mnie mówić
Ophelia
Ophelia
Śpiąca Królewna


Powrót do góry Go down

Molo Empty Re: Molo

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 :: Tromsø :: Obrzeza :: Port

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach