Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Matt

3 posters

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Matt Empty Matt

Pisanie by Shaque Sob Mar 19, 2011 8:32 am

fajnie maja


Ostatnio zmieniony przez Shaque dnia Nie Mar 27, 2011 7:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Pią Mar 25, 2011 1:49 pm

Wyjątkowo długo i przyjemnie dziś spałem. Nawet kiedy mój umysł się obudził, nie zamierzałem otwierać jeszcze oczu. Jedynie ręką odnalazłem kobietę, przy której zasypiałem, zeby móc znowu przytulić się do jej ciepłego ciała. Nie, zaraz. Nikogo przy sobie nie odnalazłem. Teraz już zdecydowałem się otworzyć oczy i wszystko zaczynało nabierać sensu. Podniosłem się i rozejrzałem. Mój pokój wyglądał normalnie, bez porozrzucanych na podłodze ubrań, ja wyglądałem tak jak każdego dnia, kiedy się budzę, a moje łóżko tej nocy gościło tylko mnie. Znowu opadłem na poduszkę. Nie lubię tych wszystkich realistycznych snów, które srają mi w głowie, pozwalając na zatarcie się granicy między rzeczywistością, a fikcją.
Rozpamiętywałem mój sen w każdym drobnym szczególe i chyba naprawdę żałowałem, że był snem. Kolejną, głupią fantazją. Fantazją, wyjątkowo bez mojej słodkiej Yvy w roli głownej.
Niechętnie wstałem z łożka i poszedłem pod prysznic. Długi, chłodny prysznic. Niestety, zimna woda nie odgoniła moich myśli od tej, z którą mój umysł spędził dzisiejszą noc. Powinienem dać sobie w ryj, a nie brać prysznic. To jest myśl.
Myśl, którą zagłuszyło burczenie brzucha, więc, żeby za bardzo ze sobą nie walczyć, ubrałem się i poszedłem coś zjeść.

/kuchnia jakaś może
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Wto Maj 10, 2011 4:52 pm

/nowy dzień

Wstałem chyba z 10 godzin temu, kiedy wszyscy jeszcze spali, a i tak byłem pełen życia. Żadnej kawy, a prosze bardzo, trzymam się świetnie i nic nie zwiastuje tego, zeby coś miało się zmienić. Z braku lepszych zajec wróciłem do pokoju. Jadłem już śniadanie, biegałem w ogrodzie, zjadłem nawet obiad, w porze, kiedy niektózy dojadali swoje późnie sniadania, pokusiłem się o godzinną medytację, która nie oświeciła mnie ani trochę, ale chcoiaż została odhaczona na ten tydzień. Pokój wyjątkowo wygląda całkiem nieźle. Moze nie jakoś super czysto, ale nieźle. Okno otwarte było na całą szerokosć, bo przecież to początek wiosny. Początek budzenia się do zycia. Lubię dzień, lubię wiosnę, lubię naturę. Jestem Indianinem.
Było trochę zimno, owszem, ale jestem człowiekiem zahartowanym, o.
Padłem na swoją kanapę z zeszytem i ołowkiem i zacząłem kreslić coś zupełnie surrealistycznego. Niestety, moja wena twórcza skończyła się parę lat temu, wiec zeszyt zaraz powędrował pod łożko, a ja zająłem sie muzyką. Słuchaniem jej, dla jasności, nie tworzeniem.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Wto Maj 10, 2011 5:23 pm

/ z otchłani rozpaczy czy czegoś podobnego /

Wstałam chyba z 10 minut temu. Ostatnimi czasy naprawdę dużo śpię. Prawdopodobnie tak mój organizm broni się przed ciągłymi zawrotami głowy i krwawieniem z nosa. Nawet nie mam normalnych objawów ciąży. Chyba jestem z innej czasoprzestrzeni. Może jestem Yael z równoległego wszechświata tylko zaplątałam się pomiędzy macicami naszej mamy i tej równoległe przez jakieś łożyskowe portale, czy coś w tym stylu, i mój portal się zamknął i zostałam w tym świecie, gdzie nie mam swego miejsca i nawet nie potrafię w normalną ciążę zajść?
Coś w tym jest, bo kiedy Yael spędzała kolejną godzinę w łazience ja zdążyłabym się ubrać, ogarnąć i nawet pościelić łóżko, a potem zjeść śniadanie przeczytać książkę lub coś nabazgrolić. Dziś nie wykonałam nic z dotychczas zawsze rankiem wykonywanych czynności. Może dlatego, ze mamy popołudnie? Albo, że obudziłam się całkiem sama? Albo po prostu dlatego, że od ponad miesiąc mam wahania emocjonalne i wszystko robię na opak? Dziś dałam radę się umyć i ubrać. Całkiem niezły sukces.
Wyszedłszy z pokoju nie miałam pojęcia dokąd się udam. Pomimo, że nie chciałam trafić tutaj, blisko pokoju Dimitriego, którego chwilowo starałam się unikać, trafiłam przed drzwi kSzaczka, który to z kolei unikał mnie. Było mi z tego powodu cholernie przykro bo nie rozumiałam co znowu takiego zrobiłam. Zerknęłam w bok, dokładnie na czwartą z kolei klamkę będącą klamką do pokoju Lyytikainena, i przełknęłam ślinę mając nadzieję, że nagle stamtąd nie wyjdzie. Zapukałam i odsunęłam się o krok jakbym sądziła, że oberwę drzwiami otwieranymi do wewnątrz.
- Cześć. - Uśmiechnęłam się i weszłam, gdy w końcu mi otworzył. - Zapomniałeś o mnie? - Zapytałam siadając na łóżku i kładąc dłonie na kolanach.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Wto Maj 10, 2011 5:44 pm

Nie lubiłem pukania do drzwi. Zawsze ktoś chciał czegoś na co ja nie miałem ochoty. Zawsze za drzwiami stał ktoś kogo akurat nie miałem ochoty spotykać czy to permanentnie, czy tylko w danej chwili. Bo kiedy wracałem do pokoju zwykle miałem ochotę robić nic. Tak zupełnie nic. Nie być dla nikogo i takie tam. Ale udawanie, ze mnei nie ma nie było moje, więc po krótkiej chwili wstałem i otworzyłem drzwi.
Nie spodziewałem się akurat jej. Każdego, ale nie jej. Stała w drzwiach mojego pokoju, piekna jak zwykle, z tym wzrokiem, który przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Patrzyłem na nią, czując jak moje całe ciało rwie się do niej ze wszystkich sił. Zwracam honor medytacji, to dzięki niej ciagle nad soba panuję. Miałem to strasznie męczące uczucia, jakby czas niemożliwie zwolnił, do czasu aż z jej ust wypłynęło pierwsze słowo. Po nim czas wrócił do normy i znowu wszystko działo się za szybko, zebym mógł się nacieszyc samym jej widokiem tak jak tego chciałem. Bo wąłsnie odkryłem, ze to całe pierdolenie o tym, ze rozłaka jest skuteczna.. to ogólnie bzdura. Ona tylko wzmaga tęsknotę. Niesamowitą tęsknotę, którą czułem właśnie teraz w każdym kawałeczku swojego ciała. To chyba nie jest do ogarniecia dla zwykłych ludzi. Nie, zebym ja był jakiś niezwykły, ale moje uczucia do niej z pewnością są.
-Czesc-odpowiedziałem, kompletnie szczęśliwy, ze ją widzę. Usmiechałem się odruchowo. Jak bym mógł się nie uśmiechnąć na jej widok. No jak?
Zamknałęm drzwi i usiadłem niedaleko Yvy. Na kanapie.
-Oczywiscie, zę nie zapomniałem, jak w ogóle mogłas na to wpaść?-postanowiłem nieco zbagatelizować sprawę, bo jak miałbym się tłumaczyć ze swojej głupoty? Jestem idiotą, skoro myślałem, ze ten mój misterny plan odkochania sie zadziała. Jakim cholernym idiotą byłem.
-Mam ostatnio troche mniej czasu, owszem, ale.. nie zapomniałem-kiwnąłem głową z przekonaniem. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Nawet mrugałem z największym bólem, jakby ten ułamek sekundy kiedy jej nie widze był za długą rozłąką. A jeszcze niedawno jej unikałem i mogłem to znieść. Idiota.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Wto Maj 10, 2011 6:09 pm

/ KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM SZAKA <333 KOCHAM /

Przez chwilę zrobiło mi się niesamowicie smutno, byłam gotowa rozpłakać się w ciągu sekundy. Nie miał czasu... to chyba gorsze niż gdyby zapomniał. Opuściłam głowę zasłaniając się włosami przed jego wzrokiem, by po krótkiej chwili ukazać się mu uśmiechnięta.
- Co było tak ważne, że nie miałeś dla mnie chwili? - Zapytałam wesoło i rozejrzałam się po pokoju szukając jakiś poszlak, które mogłyby mi podpowiedzieć co ostatnio robił. Zeszyt wystający spod łóżka... pisał, rysował? A może po prostu lubi patrzeć na te niebieskie krateczki. Nigdy nie lubiłam zeszytów w kratkę, zbytnio ograniczają przestrzeń. Wolę w linie, ale puste kartki i tak są najlepsze. Nie pokazują ci gdzie i co masz pisać czy rysować. Wszystko zależy od Ciebie. Westchnęłam cicho i odwróciwszy się do mojego Indianina Ponownie się uśmiechnęłam. - A może to jakaś tajemnica? Pracujesz dla rządu? Masz kochankę w Giblartarze? A może! Potajemnie ćwiczysz żonglowanie by dostać się do cyrku? - Wycelowałam palcem z wielkoluda i uniosłam pytająco brwi.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Wto Maj 10, 2011 6:28 pm

Przecież gdybym jej wyjasnił co było tak ważne to skończyłoby się tak samo jak poprzednio. Kiedy powiedziała, zebym wrócił, jak już dam sobie spokój z uczuciami. Nie dosłownie, ale sens ten sam. Jaki sens był tych jej pytan, skoro nie chciała znać na nie odpowiedzi? Ludzie naparwdę rzadko myślą o tym, ze czasem lepiej czegoś nie wiedziec i uważają, ze wszystko zniosą, a potem mówi się im o czymś ważnym i wcale nie znoszą tego tak jak się spodziewali. Miałem się znowu na to narażać, tylko dlatego, ze nie umiałbym jej okłamać? Tylko dlatego, ze była dla mnie zbyt ważna, zebym mógł ją skrzywdzić w jakikolwiek sposób? Nawet taki, o którym ona nie miałaby pojęcia, bo przecież kłamstwo nie wyszło by na jaw. Jedynie ja bym o nim wiedział.. i to juz było za dużo.
-To nie tajemnica, po prostu mogłabyś nie zrozumieć-stwierdziłem, zgodnie z moją prawdą, a po chwili wstałem i przeniosłem się na łożko obok niej. Teraz naparwdę mogłem czuć bijace od niej ciepło. Było takie dobre, kojace, takie jakiego potrzebowałem każdego dnia. Jej potrzebowałem każdego dnia.
-Ale naparwdę cieszę się, ze przyszłaś-zapewniłem. To też była prawda. Wiedziałem, ze jej wizyta będzie miała swoje konsekwencje, ale i tak nie mogłem się nie cieszyć. Uśmiechałem się nadal i zupełnie naturalnie wyciągnąłem dłoń do jej twarzy, żeby odgarnąc jej włosy na plecy. Nie chodziło o to, ze chciałem ją lepiej widzieć, bo nawet kiedy nie widzę, pamiętam ją doskonale. Chodziło o to, ze potrzebowałem jej dotknąć. Tylko na chwilę poczuć jej delikatną skórę, miekkie włosy. I ten gest był optymalny. Najmniej inwazyjny, ale wystarczajacy.
-Co u ciebie?-zapytałem, miałem nadzieję, że przyszła po coś. Chociaz nigdy nie przychodziła po coś. Szkoda, bo dobrze by mi było, gdyby potrzebowała mnie do rozwiazywania swoich problemów. Jeszcze lepiej by było gdyby nie miała problemów.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Wto Maj 10, 2011 6:53 pm

Uśmiechałam się cały czas uważnie go obserwując. Niepokoiło mnie jego zachowanie. Od czasu kiedy powiedział mi, że mnie kocha minęło mnóstwo dni podczas, których widzieliśmy się może ze trzy razy. Podczas każdego z naszych spotkań widziałam pewne symptomy, objawy, które starałam się ignorować, lecz od niedawna stałam się podatniejsza na dziwne zjawisko zwane uczuciami, które namiętnie mną szargały i poniewierały. I Zauważyłam, że dziś zachowywał się jakby w ogóle już go nie obchodziło ukrywanie przede mną tego co czuje. Jego uśmiech mówiący: "Tak uśmiecham się jedynie, gdy Cię spotykam.", jego czułe gesty mówiące: "Chcę Cię objąć, schować w mych ramionach i zatrzymać na wieczność.", moment gdy zerwał się z kanapy mówił, że najchętniej podbiegłby do mnie lecz przecież musi udawać obojętność. Momentalnie posmutniałam, gdy próbował udawać nonszalancję. Odwróciłam na chwilę głowę by nie widzieć jego wzroku. Czemu jestem taka nieczuła? Skrzywdziłam Justina, teraz krzywdzę Shaque'a... Czy kiedyś będę patrzeć na kogoś tak jak oni na mnie? Westchnęłam cicho i odwróciłam się powstrzymując łzy przed wyturlaniem się na me policzki.
- Nie jestem ślepa. - Wbiłam wzrok w dłonie splecione na kolanach. - Przepraszam Szaki. - Po co ja tu w ogóle przyszłam? Co mnie pokusiło? Przecież gdy sobie teraz pójdę bez słowa będzie mu jeszcze gorzej. Ponownie westchnęłam i szybko osuszyłam łzę przy pomocy talentu.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Wto Maj 10, 2011 7:12 pm

Oczywiście, ze nie była ślepa. To nie ma nic do rzeczy. Domyslałem się, ze wydaje się jej, ze wie o co chodzi. Tak naparwdę pewnie nie wiedziała. Bo gdyby wiedziała to co by tu robiła? Zmieniła zdanie? A może i wiedziała.
Nie chciałem żeby była smutna, nie chciałem żeby przepraszała. Nie było takiej potrzeby. Westchnąłem, zbierajac swoje myśli. Połozyłem na jej splecionych dłoniach swoją i nawet głaskałem je lekko kciukiem.
-Przestań Yvy, za co mnie przepraszasz? Przestań.- moja dłoń powedrowała do jej ramienia, a zaraz objąłem ją całą. Delikatnie, zeby nie musiała czuć się tym zakłopotana. Moze niepotrzebnie cmoknąłem jej skroń, ale przecież była tak blisko, ze cięzko byłoby to opanowac.
-Coś się stało?-zapytałem może głupio, ale zupełnie poważnie. Dałem jej możliwosć wycofania się z tego tematu, który niepotrzebnie zaczyna. Przecież to nas nie doprowadzi do niczego dobrego. Wiemy o tym.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Wto Maj 10, 2011 7:54 pm

Kiedy mnie dotknął pierwszym moim odruchem była chęć ucieczki, drgnęłam prawie niezauważalnie i przymknęłam oczy. Jego skóra była przyjemnie chłodna i działała kojąco na moje rozgrzane wnętrze. Otworzyłam oczy i przez chwilę wpatrywałam się w nasze dłonie, by w końcu spojrzeć mu prosto w oczy i nie móc już powstrzymać tych kilku łez, które wydostały się spod mych powiek. - Nie powinnam była przychodzić... Gdy pójdę będzie Ci źle. - Jęknęłam cicho i wtuliłam się delikatnie. - Jestem okropna, wiem i przepraszam. - Było mi tak niesamowicie smutno. Jakbym cały ten smutek powstrzymywała przez całe życie, by mógł ulotnić się właśnie teraz. Czułam się jak stado mew zagubione na oceanie bez żadnej wyspy w zasięgu wzroku, jak ryba słodkowodna, która ruszyła z prądem i wylądowała w obrzydliwie słodkim morzu, jak salamandra pustynna wrzucona do akwarium, lub mysz do klatki z kotami. Kuźwa... Jestem żałosna... i okropna. Okropnie żałosna i żałośnie okropna. Na prawdę zaczynałam wierzyć w moje filozofowanie o portalach między-macicznych, zupełnie tu nie pasowałam. Nie pasowałam do Szaka, choć powinnam, jest idealny, cudowny... a ja?
- Jestem strasznie rozstrojona i ciężko mi racjonalnie myśleć. - Próbowałam się jakoś wytłumaczyć. - I było mi tak strasznie smutno, a kiedy mi smutno przychodzę do Ciebie. Tylko, że przez to moje rozstrojenie... Gdybym nie była taka zmieszana nie było by mi smutno... - Westchnęłam ciężko bo rzadko wydobywam z siebie aż tyle słów i jeszcze w takim tempie. - Znów mieszam. - Jęknęłam.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Wto Maj 10, 2011 8:18 pm

Więc teraz myslimy o tym, zeby to mi źle nie było? Źle mi jest bez niej i tyle. I tak pójdzie, i tak zniknie z jakimś innym kolesiem i mysle, ze nie ma sensu sie tym przejmować. Bo koniec jest znany. Ostatecznie mi jest źle, ale sobie z tym radzę. Nie byłem na nią zły, przez to przepraszanie i ogólnie gadanie głupot. Byłem zły na siebie, ze wydaje jej się, ze powinna przepraszać. Przecież ja nie mogę byc aż tak żałosny. Radzę sobie. Każda z jej łez jakby wbijała sie we mnie jak milion igieł. Jedna igła nie jest zbyt przyjemna, a co dopiero milion. Razy kilka.
-Dobrze, ze przyszłaś-przypomniałem, bo przecież wczesniej już coś o tym wspominałem. -Nie jesteś okropna i przestań przepraszać-powiedziałem, odsuwajac się od niej, albo ją od siebie, tak, żeby móc patrzeć w jej smutne oczy. Serce mi pękło. Mógłbym wziąć na siebie cały jej smutek, bylaby nie musiała go znosić. Jakie to, kurwa, szlachetne z mojej strony. Ja naparwdę mogłem zrobić dla niej wszystko. Tylko po co? Co bym z tego miał? Nic byś nie miał, frajerze.
Ale i tak mógłbym zrobić wszystko.
Kciukiem wytarłem jej policzki, oczywiscie nie musiałem, sama mogła je sobie osuszyć, to był po prostu odruch. I uśmiechnąłem się do niej. Nie sprawiło mi to najmniejszego problemu. To było takie naturalne, zwyczajne. Uśmiechać się do osoby, którą się kocha. Nie można mieć z tym problemów.
-Skąd to rozstrojenie?-zadałem kolejne pytanie. Chciałem jej słuchać. Chciałem znać powód. Chciałem jej pomóc. Teraz pewnie byłbym gotów wyprzeć się wszystkiego, byleby ją uszczęśliwić.. nie, jednak nie byłbym, ale i tak chciałem pomóc.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Wto Maj 10, 2011 8:57 pm

Cała się trzęsłam i nie mogłam uspokoić choć tak strasznie próbowałam. Jednak trzymanie wszystkich tych emocji w ryzach było już ponad moje siły. Kiedy odsunął mnie od siebie nawet nie miałam sił utrzymywać się w pionie - musiał nadal mnie podtrzymywać. Jego uśmiech podtrzymywał mnie na duchu i sprawił, że nie czułam się już tak okropnie, jednak nie odwzajemniłam go. Oparłam głowę na jego przedramieniu i westchnęłam gdy pogłaskał mnie po włosach. - Ciężko mi... - Próbowałam zacząć mówić to co powinnam lecz wolałam najpierw poinformować go, że jest to dla mnie niezwykle trudne. - Nabroiłam.- Mruknęłam tonem, którym przyznawałam się do popsucia czegoś, gdy miałam pięć lat. - To trochę skomplikowane... - Jęknęłam ciągle nie mogąc zebrać myśli. - Właściwie to nie. To tylko trzy słowa, ale wszystko wokół nich jest skomplikowane i trudne. - Powiedziałam nadzwyczaj spokojnie i mądrze jak na mój stan emocjonalny. Westchnęłam kilka razy i wyprostowałam się jednak nadal nie mogłam patrzeć mu w oczy. - Jestem w ciąży. - Burknęłam. Pierwszy raz wypowiedziałam te słowa na głos... i było mi teraz jeszcze gorzej. Bo myśli zostały zwerbalizowane. Powiedziałam TO. TO stało się prawdą, której nie chciałam poznać, nie teraz, za pięć lat, za dziesięć, z kim innym. Nie teraz.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Wto Maj 10, 2011 9:19 pm

Co tam. Dowal mi jeszcze.
Wszystko, tylko nie taka wiadomość. Nie znowu! Czy mnie naparwdę przodkowie pokarali za przedmałżeński seks? Czy co do chuja? Naparwdę każda, którą pokocham, albo potencjalnie chciałbym pokochać musi zachodzić w ciaze? Nie, zeby było w tym coś zlego, ciąża piękna sprawa, ale.. no kurwa.
-Racja, nie jest to skomplikowane-przyznałem, trochę z żalem, chociaz to w sumie niczego nie zmieniało. Nadal nie mam u niej wiekszych szans niż miałem, ani nawet mniejszych. Mimo wszystko nie chciałem, zeby czuła sie winna z tego powodu, więc wysiliłem się pokazać jej kolejny usmiech. Przytuliłem ją znowu.
-W porządku. To nic złego. Niczym się nie martw-powiedziałem pewnie i o dziwo spokojnie. Bo nie czas był teraz na użalanie się nad soba. Na to w sumie nigdy nie ma czasu, a już na pewno nie teraz, nie przy niej. Musiałęm być dla niej jakimś oparciem, a nie robić wyrzuty, ze puściła się z jakimś ścierwem, które nawet nie pomyślało o tym, że warto się zabezpieczyć. Jakimś, kurwa, bezmózgim ścierwem. Bo przecież to nie jej wina, tylko jego. Facet powinien dbać o swoją kobietę, a nie.. nie robić jej dziecka ot tak. Nie jesteśli ona nie jest na to gotowa. Ani on, bo gdzie on był teraz? Na pewno nie przy niej.
-Przecież wiesz, ze cie wspieram. Poradzimy sobie.-zapewniłem, dlikatnie głaszcząc jej plecy. Musiała wiedzieć, że nie jest z tym sama, że ma mnie, i że nie pozwolę, by stało się jej coś złego, jesli tylko ona da mi szansę, żebym nie pozwolił.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Wto Maj 10, 2011 9:47 pm

Chyba wolałabym żeby na mnie nakrzyczał, żeby kazał mi się wynieść, żeby mnie zezwał i bym mogła uciec. Ale nieeee! Oczywiście. Shaque jak zawsze musi się zachować jak prawdziwy, honorowy mężczyzna. A ja oczywiście znowu muszę się czuć jak ostatnia szmata. Przełknęłam ślinę i nawet się nie poruszyłam. Czemu nie potrafię się w nim zakochać? Jest taki cudowny... Z Justinem miałam to samo. Urzekł mnie ale nie potrafiłam obdarzyć go głębszym uczuciem. Obu ich ubóstwiam i obaj są dla mnie cudowni lecz z Justinem to już przeszłość, a z Szakiem... nie potrafiłabym go okłamywać... że go kocham. Nie łgałabym mówiąc, że mi zależy, że tęsknię, że chcę by był szczęśliwy, ale nie kochałabym go tak jak na to zasługuje i tak jak potrzebuje.
- Naprawdę, bardzo mocno chciałabym się w Tobie zakochać. - Powiedziałam cicho. Nie wiedziałam co to da. Nie wiedziałam czy go tym zranię, czy dam mu nadzieję. Miałam taki mętlik, że ciężko mi było ocenić konsekwencje mej wypowiedzi.
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Sro Maj 11, 2011 12:58 pm

Ojć. Nie mam pojęcia czy to miał byc komplement, czy chciała mi tylko dosrać dla sportu. To drugie raczej mi tutaj nie pasowało, ale to pierwsze.. jakoś też nie. Nie rozumiałem istoty tego zdania, do czego miało służyć i co sprawić. Bo przecież nie to, żebym poczuł się lepiej. Jak miałbym poczuć się lepiej ze świadomością, ze chciałaby.. ale jej nie wychodzi, bo widocznie nie jestem wystraczajacy. Nie mam tego, czego ona chce, i chuj. Chciałaby.. Być moze ma to swoje plusy. Moze po prostu kiedys zmienić zdanie, a przecież ja nie wybieram się nigdzie. Mógłbym czekać. Gdybym tylko wiedział, ze jest na co.
Nie miałem pojęcia co na to odpowiedzieć, ani jak się zachować. Czułem się jakby ktoś wyjebał mnie w niebo z taką prędkością, ze nie dałbym rady zrobić niczego, poza poddaniem się pędowi wiatru. Nagle jakbym materialnie przestał istnieć. Została mi tylko świadomosć, ze istnieję. Nie mogłem drgnąć, nie mogłem się odezwać, byłem kompletnie skołowany. Jak na tych czteroosobowych karuzelach, które zawsze ktoś musi kręcić. Moja karuzela kręciła się ze szybko, siła odsrodkowa mnie odpychała, ale to cholerne oparcie uniemożliwiało mi upadek i jedynie uporczywie uwierało w bok. Czułem, jakbym zawisł w czasoprzestrzeni na dłuzej niz to się stało faktycznie. Kilka sekund później, które dla mnie były wiecznoscią, wróciło do mnie życie. Karuzela zwolniła. Moje dłonie ześlizgnęły się z jej pleców do ramion. Tak już zostały. Nie trzymałem jej zbyt stanowczo, ale też nie planowałem jej puścić sam z siebie. Chciałbym ją mieć przy sobie na cała wieczność.
-Chciałabyś.. ale?-zapytałem, spychając cała swoją irytację w jakąś czarną dziurę, żeby nie mogła poznać jak bardzo mi się to jej stwierdzenie nie podobało.
-Yvy.. Przecież ty nawet nigdy nie próbowałaś..-dodałem nieco ściszonym tonem. Nie chciałem jej urazić, zasmucić, ani nic z tych rzeczy. Taka po prostu była prawda. Nigdy nie dała mi szansy no to, żebym mógł jej udowodnić jak dobry dla niej będę i jak dobrze będzie nam razem. Przecież bym ją kochał. Kochałbym za nas dwoje, az w końcu by się przekonała. Wiem, ze tak można. Tylko ona nigdy nie próbowała. Nigdy nie chciała wychodzić poza nasze przyjacielskie relacje, a kiedy ja chciałem.. no cóż, to musiałem przestać. Moja dłoń prześlizgnęła się do jej karku. Bez namysłu, bez zahamowan, ale za to w wielkim skupieniu.
-Nie zrozum mnie źle.-dodałem, bardziej prosząc o to, żeby nie zareagowała źle, bo zrozumieć chyba się inaczej nie dało, niż było faktycznie.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Sro Maj 11, 2011 2:54 pm

Odsunęłam się nieco i zaciskając usta pogłaskałam go po policzku. Już nie płakałam szybko wysuszałam łzy zanim zdążyły wytoczyć się na policzki. Uklękłam na łóżku, by nasze oczy znalazły się na tym samym poziomie, i wzięłam jego twarz w dłonie. - To ty nie rozum mnie źle. - Przygryzłam dolną wargę, by powstrzymać a od drżenia, którego w tym momencie nie mogłam opanować innym sposobem. - Shaque... to będzie najgłupsza wymówka na świecie... - westchnęłam i uśmiechnęłam się kącikiem ust. - Ja po prostu się nie nadaję... do bycia w związku, do zakochiwania się... zapytaj Justina. - Wywróciłam oczami. - Zrozum... - Przyłożyłam swoje czoło do jego i potarłam nosem o jego nos, głaszcząc go przy tym wierzchem dłoni po policzku. - Jesteś... wiem, że to nic nie da, że pewnie się na mnie wnerwisz, bo gadam głupoty... Ale po prostu jesteś zbyt... idealny? - Zaśmiałam się cicho z własnej głupoty nadal głaszcząc jedna dłonią policzek, a drugą trzymając na jego karku. - Taki nieprawdziwy... po prostu nie wierzę, że cokolwiek między nami by wyszło... wcale nie z twojej winy. - Zacisnęłam mocno usta i powieki gdy poczułam, że objął mnie ramionami i mocno przycisnął do siebie. Moje dłonie powędrowały na jego ramiona i zacisnęły się na koszulce, a przez głowę przeszła myśl, że chcę należeć do jego idiotycznej bajki, chcę by był rycerzem w lśniącej zbroi na białym koniu, chcę być jego damą w opałach... tylko nie potrafiłam sobie siebie wyobrazić w tej roli.


/ nie wierzęęęęę.... co za tandeta, sama nie wiem co piszę

aż kogoś zacytuję: "oh, szak, tak bardzo chcę cię pokochać, oh kurwa" XDDD /

Matt 426533794 beautiful love story Matt 426533794
~ Pokemonek
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Sro Maj 11, 2011 3:51 pm

Jęknąłem cicho, ale i tak nieszczęśnie. To co mówiła nie miało najmniejszego sensu i pewnie sama dobrze o tym wiedziała. Pewnie gdyby była kimś innym to, albo sam bym wyszedł, albo ją pogonił w pizdu. Ale to była ONA. Moja słodka Yvy, która mogła pieprzyć największe głupoty, wyrywajac mi serce i rzucając je w błoto, a ja i tak słuchałem, wybaczałem i jeszcze próbowałem stwarzać jakiekolwiek pozory normalności.
-To jest najgłupsza wymówka na świecie-przytaknałem. Poza tym, ja naparwde starałem się zrozumieć. Nie musiała mi o tym wspominać. Pragnąłem tego niezmiernie. Zrozumieć ją, to czego bragnie i dokładnie to jej dać. Być moze gdybym przestał i gdybym miał to wszystko w głebokim poważaniu, to stwierdziłaby, zę do idealności mi daleko i wtedy pozwoliłaby nam na cokolwiek? Przecież to niedorzeczne!
-Pieprzysz, Yvy. To wszystko bzdury.-zauwazyłem, bo nie wierzyłem ani w to, ze nie nadaje się do związków, ani w to, że ja jestem 'zbyt idealny', jak to w ogóle brzmi?! Ani w ogóle w nic co powiedziała nie mogłem uwierzyć. Chciałoby się rzucić soczyste 'japierdole' i faktycznie pierdolnąc, tylko, ze łbem o ścianę.
-Nie będe o nic pytał Justina.-dodałem, bo wybaczcie mi wszyscy Bogowie, ale Justin jest raczej chujną wyrocznią, wiec wali mnie jego opinia. Znowu jakieś bezradne jękniecie wydobyło się z moich ust, bo jak jej miałem to wszystko wytłumaczyć? Nie potrafiłem sobie nawet w głowie poukłądać tego co chciałbym jej powiedzieć i tego co powinienem. Bo ja naprawde nie miałem zamiaru jej błagać o jakąs szansę. Nie chciałem jej litości, albo czegoś podobnego. Chciałem, żeby ona chciała dac mi tą jebaną szansę. Bez proszenia się, bez upominania i bez zapewnień jaki to mogę dla niej być.
Ogarnij się.
Mogłem tłumaczyć, mogłem przekonywać, z tym, ze to jest nie 'moje'. Nie robię tak. Nie namawiam i się nie płaszczę.
Odsunąłem się od niej, ale tylko na moment. Musiałem na nią spojrzeć. Musiałem położyć dłonie na jej policzkach, a potem po prostu dotknąć jej warg swoimi. Pocałowałem ją delikatnie. Czule. Jakby badawczo.
-Jestem prawdziwy.-powiedziałem chwilę po oderwaniu się od jej słodkich ust, za którymi już tęskniłem.


/no kurwa xD beautiful love story xD
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Sro Maj 11, 2011 8:22 pm

Uśmiechnęłam się delikatnie. Pewnie gdybym w tym momencie myślała nieco bardziej racjonalnie sama stwierdziłabym, że pieprzę bez sensu. Ale nie myślałam racjonalnie... i właśnie dlatego plotłam bzdury. W jego oczach widziałam, że mi to wszystko wybacza, nawet udawał, że to wszystko jest normalne. Shaque jest niesamowity. W ciągu paru chwil sprawił, że przestałam czuć się tak okropnie. Ba! W ciągu ostatnich dni nie czułam się lepiej.
Nie chciałam by przestawał. Nie teraz. Gdy mnie całował było mi tak cudownie. Nie musiałam o niczym mówić, ani myśleć. Byłam tylko ja i on i było mi z tym fantastycznie. Było mi fantastycznie z księciem z innej bajki. Tylko on był królewiczem ze Śpiącej Królewny czy innej Śnieżki, a ja byłam jak Roszpunka zamknięta w pieprzonej wieży. - Y-y... - Jęknęłam, gdy się ode mnie odsunął. Nie wolno Ci tak robić! Nie wtedy, gdy może to spowodować, że rozpadnę się na kawałki! Zacisnęłam mocniej dłonie na jego koszulce, żeby tylko znów mnie nie odepchnął, i przykleiłam się do niego bojąc się, że mnie puści. Wtedy już nic by ze mnie nie zostało. Potrzebowałam kogoś takiego jak on... Nie, potrzebowałam JEGO.
- Nie, Shaque. - Pokiwałam przecząco głową. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś bajeczny*. - pogłaskałam go po policzku i pocałowałam delikatnie.




/ ale nadal tandeta XDDktóra mi się podoba ;3


* jak batonik, kurwa! XDDDDD
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Czw Maj 12, 2011 8:42 am

Gdybym mógł, zostawiłbym ją w swoich ramionach na zawsze. Świat mógłby wtedy dla mnie nie istnieć. Tylko ona jedna.
Podobało mi się to jęknięcie, kiedy się odsunąłem. Byłem wniebowzięty kiedy sama do mnie przylgnęła. Przecież czekałem na to już od dawna. Żeby chciała mnie mieć przy sobie, żebym był jej potrzebny. A teraz byłem, czułem to, widziałem w jej gestach, oczach, ustach. Nie byłem jedynie przekonany, czy to dobrze być 'bajkowym'. Nie chcę byc dla niej fikcją, jakąś odskocznią, z której za chwilę mozna się obudzić. To byłoby po prostu złe..dla mnie, dla nas. Tylko, że ja przecież jej ufałem. Nie potrzebowałem tego wyjasniać, nie musiałem zmuszac jej do jakiś zapewnień, ze wie co robi. Mogłem jedynie mieć nadzieję, ze wie ile to wszystko dla mnie znaczy.
Drugiego pocałunku nie przerwałem tak szybko jak pierwszego. Celebrowałem każdą sekundę jego trwania, przedłużałem go jak mogłem, ale chyba nie można było nazwać tego nachalnością.
-Wyszłoby- stwierdziłem cicho i nawet trochę ostrożnie. Dłoń, która wcześniej spoczywała na jej karku, teraz wsunęła się w jej włosy. Pocałowałem ją znowu, nie mogąc znieśc tej okropnej odległosci między naszymi ustami. Nadal było czule, nadal delikatnie, ale teraz było też pewnie.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Yves Czw Maj 12, 2011 5:12 pm

Nie powinien był mnie tak ściskać, nie powinien był tak namiętnie całować, nie powinien pieścić, tulić, głaskać. To wszystko powodowało, że wyobrażałam sobie niestworzone rzeczy, które w tym momencie absolutnie mnie nie interesowały. Z przecudownej atmosfery pozostały postrzępione resztki. Otworzyłam oczy i odsunęłam się nieco. To nadal był Shaque - kochany i słodki... ale na ten moment okazał się zbyt nachalny. Pokręciłam przecząco głową mrucząc cicho, że 'to za szybko' i wstałam. Bąknęłam badziewne przepraszam i uciekłam. Po prostu.
Przestraszyłam się.


/ biedny Shaque XD
Yves
Yves
team dimitri


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Czw Maj 12, 2011 6:00 pm

No tak, wszystko wróciło do swojej starej normy. Nie miałem na to siły. Żeby za nią gonić, zeby tłumaczyć.. bo co miałbym tłumaczyć? Że kurwa, nie moge oprzeć się jej słodkim wargom? Że jedyne o czym marzę to, to żeby była obok? Albo raczej żeby chciała być, a ona własnie znowu nie chciała.
Okej, z tym też sobie poradzę. Jak za każdym, pierdolonym, razem. Padłem zrezygnowany na łóżko. Yvy zabrała całe moje dobre samopoczucie ze sobą. Nienawidziłem w tym momencie wszystkiego i wszystkich. Tylko ją jedną kochałem. Mimo wszystko. Nadal. Nieustannie.

/no kurwa.

xD
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Ianelle Pią Maj 13, 2011 9:43 pm

/z eteru/

Shaque zasnął. I nie mógł na to nic poradzić, choćby nawet chciał. Zmęczenie i stres, jaki przed chwilą zaserwowała mu Yves musiały zrobić swoje. Ale nie tylko one. Bo w dużej części była to sprawka mnie, stojącej w kącie jego pokoju. A właściwie unoszącej się trochę nad podłogą, niewidocznej, niematerialnej, nierealnej.
Wiedziałam, że nie powinno mnie tu być. Ale chciałam tylko zajrzeć, zobaczy co u niego, popatrzeć na jego śliczne oczy, na cudowne dłonie... I wpadłam na koniec jego... spotkania z Yves. A gdy Ognista wybiegła, tak dziwnie przypominając mnie... Było mi ich tak strasznie żal i smutek rozsadzał moje serce. Dlatego ściągnęłam na niego sen, słodki i kojący sen. Marzenie, nie zawierające żadnej z nas, oderwane całkiem od tych problemów. Pozbawione tych wszystkich złych uczuć, które szarpały jego serce. Sen pełen światła, pełen magii, podniebnych wędrówek, gorących dni, zapachu morza, stepowego wiatru i zielonych lasów. Sen zawierający w sobie jego inne marzenia, jego pasje. Sen z miłością, ukierunkowaną nie wobec zmiennych kobiet, a wobec rzeczy stałych i pięknych.
Śnij Shaque.

/do eteru/
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Sob Maj 14, 2011 8:42 am

W końcu jednak się obudziłem. Miałem tak przyjemne, relaksujące i nie zwiazane z niczym sny, że nie mogły być one dziełem przypadku. Pewnie powinien być za nie wdzieczny Ian, bo komu innemu? I skoro teraz jesteśmy przyjaciółmi to moze faktycznie powinienem pójść do niej i chociaz się wdziecznie uśmiechnąć? Nie wiem. Póki co wpatrywałem się w sufit, zbierając od niego energie do podniesienia swojego cielska i ruszenie się stad- gdziekolwiek. Dobra, pełna motywacja. Przyciągnąłem ręce do tego co zwie się twarzą. Moja facjata ciągle była na swoim miejscu, taka sama jak zawsze i to co było w niej też było takie samo jak zawsze.

FAZA PIERWSZA: ZAPRZECZENIE
Potarłem twarz, jakby to miało zmotywować mnie do wstania. Nie wiem czy to zasługa tarcia, ale faktycznie zaraz się podniosłem. Przecież nie było takiej możliwości, zeby Yvy nie czuła do mnie nic. Nie po jej pocałunku. Delikatnym, ale szczerym. Nie wierze, ze zrobiła to tylko po to, zeby utwierdzić się w tym, ze nasz zwiazek nie miałby sensu. Zrobiła to, bo chciała. I kurwa, własnie, ze byłoby nad razem dobrze.
Musiałem stąd wyjść. Ian dodała mi sił. Niesamowite było, ze ciagle jeszcze mnie nie nienawidzi, a wrecz przeciwnie. Pomaga mi.

/gdzieś
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Shaque Sob Lis 26, 2011 10:27 pm

/poddasze

Nie wiem ile czasu spędziliśmy na poddaszu. Godzinę? Dwie? Trzy? Nie mam pojęcia. Spała tak słodko, że nie miałem serca jej budzić i czułem przy niej tak niesamowity spokój ducha, że pewnie gdyby nie to, ze na dłuższą metę podłoga wcale nie jest tak wygodna, to moglibyśmy zostać tam na dłużej. Podłoga ostatecznie stała się niewygodna i uwierająca, więc podniosłem się powoli, wziąłem ją w ramiona, pilnując tego, zeby się nie obudzila i zaniosłem do swojego pokoju. Tutaj położyłem na swoim łozku, na swojej pościeli. I ledwo wypuściłem ją z rąk, a zaczęła leniwie otwierać oczy. Kiedy byłem pewny, ze już nie śpi, ująłem jej twarz w dłonie i delikatnie pocałowałem. Mógłbym ją tak witać za każdym razem.
-Nie chciałem cię obudzić. Tak słodko pochrapujesz.-stwierdziłem, siadając przy niej z uśmiechem.
Shaque
Shaque
~ * ~


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Ianelle Sob Lis 26, 2011 10:35 pm

Moje sny były jak zwykle pełen kolorów, ruchu i mnóstwa dziwnych rzeczy. Wirowanie i spadanie, poszukiwania, galopy, noce i dnie, wszystko takie realne, choć podobno nieprawdziwe. I mimo, że mogłabym przypomnieć sobie każdy swój sen, nie zawsze je zapamiętywałam. Tak jak teraz, na przykład, kiedy otwierając powoli oczy próbowałam umieścić się jakoś w czasie i przestrzeni. Byłam okropnie zaspana i zupełnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wypełniało mnie jednak takie przyjemne poczucie ciepła. Więc chyba nie było źle...?
Mój umysł naprawdę ślamazarnie radził sobie z przyjęciem rzeczywistości. Uśmiechnęłam się do Shaque'a, którego zobaczyłam przed sobą, a potem miękko oddałam słodki pocałunek. Zaś kiedy usiadł obok mnie, wydobyłam z siebie dziwny dźwięk, coś pomiędzy mruczeniem a niezadowolonym fuknięciem, złapałam go za rękę i pociągnęłam ku sobie, przesuwając się w łóżku, w jakim leżałam. Mój mózg nie widział nic dziwnego w fakcie, że jestem w łóżku, chociaż zasypiałam wysoko na poddaszu, wśród kołder i poduszek. Przecież tu też były poduszki.
-Ja nie chraapięę! - wyartykułowałam zupełnie nieprzytomnym głosem i szturchnęłam go nieco bezwładną ręką w ramię. Gdy już leżał koło mnie, objęłam go mocno i pocałowałam, co o dziwo zaczęło mnie rozbudzać.
Ianelle
Ianelle
friendship is magic


Powrót do góry Go down

Matt Empty Re: Matt

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach