Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Iss

3 posters

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Piętro :: V

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Iss Empty Iss

Pisanie by Iss Wto Sty 25, 2011 6:15 pm

Część Iss:

Iss Tumblr_lcponkFXRV1qf6py6o1_500

Część Freyi:

Iss Tumblr_llrfomFYDC1qd4uipo1_500_large


Ostatnio zmieniony przez Iss dnia Nie Cze 12, 2011 7:54 pm, w całości zmieniany 1 raz
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Venus Nie Sty 30, 2011 7:37 am

/od maureen


Siostra wprawiła mnie w humor pomagacza świata. Byłam jak nowonarodzona. Już się nawet zbierałam, żeby zrobić ten pierwszy krok w stronę mego lubego (gdyż byłam pewna, że nie odtrąciłby mnie tak jak drugi), gdy dostałam sms. Melodyjka wygrała urocze dźwięki upadającej kropli wody i przeczytałam wiadomość. Nie można było zaprzeczyć, iż się zdziwiłam. Isabella prosiła, żebym do niej wpadła? Ostatnio coś takiego miało miejsce, gdy wybierała bieliznę. Ja oczywiście poradziłam jej zabudowany gorset, pończochy, majtezki falbankami i mnóstwo dodatków. I oczywiście nie poposiła mnie nigdy już o radę. Może jej luby nie był wystarczająco cierpliwy? Ja nosiłam taką bazę przez cały czas. Nie żebym chciała być zawsze gotowana spontaniczne zbliżenie. Może to też. Ale raczej poprostu to lubiłam. Lubiłam zakładać mnóstwo bielizny na siebie, nakrywać się podkoszulką i dopiero na to zakładać sukienki. Zabudowanie. Ale po rozpieczętowaniu... warto czasem się pomęczyć.
Więc, ruszyłam ku pokojowi Belli. Miałam na sobie powiewającą sukienkę do ziemi, ale z dużym dekoltem i buciki na małym obciasiku. Kilka podkręconych kosmyków wymykało się z misternie splecionego koka upiększonego kwiatami. Czasami na codzień wyglądam lepiej niż na jakiś okazjach. Do pokoju koleżanki weszłam z uśmiechem, ale i wysoko uniesioną głową. Ale to co zobaczyłam kazało mi przestać się tak szczęśliwie uśmiechać. Podeszłam do łóżka Issabelli.
-Och, co się stało?
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Nie Sty 30, 2011 7:50 am

[jadalnia]

Kók mnie przyniósł, a potem sobie poszedł. Wcale nie interesując się, że mogę UMRZEĆ. Ale nieważne.
Obudziłam się.
Na dworze było ciemno, jak zwykle zresztą. Leżałam sobie w łóżeczku i właśnie skończyłam bardzo dziwny sen. Że gadaliśmy z kókiem i zemdlałam w połowie zdania. Co też to za senne urojenia, pffi. Śmiejąc się sama z siebie, przewróciłam się na bok. I co zobaczyłam? Szklankę. Z jakąś podejrzaną cieczą. Która zasadniczo wyglądała jak woda. Zwykła. Ha Dwa O. Dziwne. Skąd się tu wzięła, przecież... James! Główkowałam. Tylko on mógł to zrobić, nikt inny. Tego byłam pewna. Czyżby mnie przyniósł do pokoju? I zostawił wodę? Czyli nie ma mnie w takiej totalnej olewce, a nawet się martwi? Nie, nie. Gdyby tak było, to byłby tutaj. Nie nawrzeszczałby na ciebie. Wybij to sobie z głowy, Iss.
Zaraz potem przyszły następne rozważania. Co ja mu wtedy powiedziałam? Myślałam. O cholera. Zakład. Wie o zakładzie. Na szczęście nie skończyłam, bo to mogłoby być wyznanie miłości czy co. Starałam się nie myśleć, że w kuchni się do niego lepiłam. I prawie uderzyłam. I prawie pocałowałam. Zło.
Zwlokłam się z łóżka i wynalazłam gdzieś telefon, po czym zaczęłam wystukiwać smsa do Magg. Nie, zaraz. Ona mnie wyśmiała i porrzuciła. A chłopakom nie będę mówić, bo nic mądrego nie wniosą.
Venus. Skończyłam, po czym z powrotem padłam na łóżko. W końcu przyszła. Piękna. Idealna. Cud natury.
- Gadałam z... Jamesem. - jęknęłam z rozpaczą. Imienia użyłam tylko ze względu na tą szklankę chyba. Pstawię ją sobie na oknie i będę wielbić, aż spleśnieje. Fu.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Venus Nie Sty 30, 2011 8:09 am

Iss leżała na łóżku z głową w poduszkach. Ledwo usłyszałam co do mnie mówiła. Ale to jedno imię mogłam zrozumieć. Jej stan tylko przy tym imieniu mół być aż tak tragiczny. Zrobiło mi się jej naprawdę szkoda. Ale zanim zdążyłam uruchomić w mózgu fazę współczucie, z myh ust wydobyło się:
-Och, z tego co czytałyśmy z Uranee w plotkarze wcale nie r o z m a w i a l i ś c i e- zamknęłam uśmiechnięte usta, zrozumiawszy jak to było niepoprawne. Usiadłam obok niej i oparłam się na poduszkach. Bladoróżowa sukienka tym razem mnie wkurzała. Niewygodnie siedzieć w czymś co jest dłuższe niż to ustawa przewiduje. Wplotłam mlecznobiałą dłoń w jej rude loki. Delikatymi ruchami głaskałam ją uspokajająco.
-Przepraszam. I jak poszło?- zapytłam milutko, wpatrując się w naprzeciwległą ścianę. I włśnie dlatego nie zamierzam się zakochiwać.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Nie Sty 30, 2011 8:31 am

To taaak? Ja tutaj pogrążam się w czarnej otchłani rozpaczy, samotna i porzucona, niekochana, a ona mi tu strzela plotkarą?
- Racja. - stwierdziłam, podnosząc się do pozycji siedzącej i oparłam się o ścianę. Chwilę gapiłam się na Venus. Dlaczego była taka piękna? Czy gdybym była jak Winys, to nie zostałabym zakładem? Chociaż ja oczywiście nie wiem o tym, że była zakładem, ale Dimitra. No bo skąd mam wiedzieć? No właśnie.
- Właściwie, podrywał jakąs słodką blondynkę, ja robiłam śniadanie i mu zaproponowałam, bo był głodny i on zaczął na mnie wrzeszczeć, ja na niego i się prawie pobiliśmy. Potem mną zmanipulował i kazał powiedzieć jakie kwiatki lubię, więc powiedziałam jeszcze co oznaczają, a potem zemdlałam w połowie wyznania, że go kocham, ale rzuciłam ze względu na zakład. A on mnie tu przyniósł chyba i zostawił wodę. - wyrzuciłam z siebie z prędkością karabinu maszynowego, ale Afrodyta powinna zrozumieć. Tak myślę.
- Miło z jego strony, prawda? - dodałam ciszej z rozczuleniem. Chodziło o tą wodę, rzecz jasna. Aczkolwiek dziwnie to zabrzmiało.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Venus Nie Sty 30, 2011 8:50 am

Nigdy nie byłam za tym związkiem. Wiedziałam, że prędzej czy później Cook ją wykorzysta. To nie była odpowiedni chłopak dla tej dziewczyny. Ale ona, naiwna, wierzyła, że właśnie z Jamesem jej się ułoży. Dwa miesiące były zaskoczeniem dla wszystkich. Większym zaskoczeniem, niż nagły napływ miłości na lini Tristan-Izolda. Ale tak jak myślałam - rozstali się. Może z innych powodów, ale nie potrafili być razem. Zostawiłam ją, gdy usiadła. Poprawiłam sukienkę i z ociąganiem sięgnełam do poprawiania fryzury.
Słuchałam jej w skupieniu. W moim przypadku było trudno się skupić, ale ostatnio nawet mi się to udawało. Gdy już miałam coś powiedzieć, rzuciła tą uwagę o Jamesie i wywróciłam oczyma. Powstrzymałam się od komentarza na ten temat. Jeżeli ona ciągle jest w nim zakochana... nie umiem dalej stawać jej na drodze.
-Issabell, słyszałam co zrobiłaś. Wszyscy już słyszeli o tym, że zdradzałaś go z...- zacisnęłam usta, by nie odezwać się brzydko. Akurat jeżeli chodzi o Chrisa miałyśmy ZUPEŁNIE inne zdania. Ja mogłam przeżyć Cooka. Ale nie Chrisa.
-Gdybym była na jego miejscu (HA HA) też bym nie chciała z tobą rozmawiać- powiedziałam spokojnie, acz z mą zwykłą nutką. Nie umiałam sobie wyobrazić, by Belle umiała zdradzać kogoś, przez kogo tak cierpi.
-Rozumiesz o co mi chodzi?- upewniłam się odchylając się spowrotem do pozycji siedzącej.

Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Nie Sty 30, 2011 12:37 pm

Chyba nikt się nie spodziewał, że to będą całe DWA MIESIĄCE. Tydzień owszem, może półtora, ale DWA MIESIĄCE!? To był istny szok dla całej Rezydencji. Nikt by się tego nie spodziewał, absolutnie nikt. A szczególnie ja. Nie, nie, nie.
A jednak to się stało.
- Sugerujesz, że powinnam to odwołać? Czy może od razu napisać plotkarze, że zrobiłam z siebie idiotkę, wierząc w miłość Jamesa? Żartujesz. - stwierdziłam ironicznie. Gdyby nie fakt, że była najbardziej przyjazną mi na dzień dzisiejszy osobą, to pewnie popukałabym się w czoło.
- Już wolałabym iść i mu to po... - oczka mi zalśniły. Nie, wybij to sobie z łebka. Gdybym miała jakikolwiek dowód na to, że nie jestem dla Jamesa jedynie zakładem to bez wahania bym do niego poszła i błagała o wybaczenie. I albo by mnie wywalił (koniec), albo nie wylazłabym stamtąd przez najbliższe tygodnie. Proszę o tylko jeden, jedyny dowód. Jakikolwiek. Nic więcej do szczęścia mi nie brakuje.
Jeden dowód.
- A wiesz, że po urodzinach pewnie wybędę? - do lipca jeszcze trochę. Rodzice namawiali mnie na skończenie z Rezydencją od jakiegoś czasu. Mam X poziom, będzie osiemnastka... Pójdę na studia i po sprawie. Szczególnie, że nie mam już powodu by tu zostawać.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Venus Nie Sty 30, 2011 12:55 pm

Uniosłam zaskoczona brwi.
-Zaraz. Ty go nie zdradzałaś?-zapytałam wpatrując się uważnie w młodszą koleżankę. Była taka niewinna. Czy naprawdę umiałabysama sobie nawarzyćtakich przykrości? Naszła mnie niespodziewanie ochota objęcia jej i otarcia jej łez, które zapewne zarazby wylała. Ale to było zbyt kochane jak na mnie. Siedziałam dalej sztywno na skraju łóżka. Nie chciałam, by szła do plotkary. Chciałam, by powiedziała jemu.
-Sugeruję właśnie to. Wiesz, że nie lubię pomysłu Ciebie i Cooka razem. Ale jeżeli nic nie zrobiłaś..- zamrugałam szybko. Niesamowite, że próbuje ratować związek dwóch ludzi, których do pewnego czasu nienawidziłam. Zmieniam się. Westchnęłam i zostawiłam swoje włosy. Układały się idealnie, co chciałam zmieniać? Ułożyłam dłonie na kolanach, splatając smukłe palce. Dziś na paznokciach królował kolor bladego brązu, który i tak był ciemniejszy od mojej cery.
-A gdzie?- zapytałam, choć to mi się nie spodobało. Następna nas opuści? Ja też mam X ale nigdzie się nie wybierałam.
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Nie Sty 30, 2011 2:25 pm

Prychnęłam. Powinna znać mnie lepiej. Dużo lepiej.
- Ja? I ten picuś? Nie żartuj. - warknęłam. Naprawdę, poprawiła mi humor oskarżając o jakieś nieczyste i zbereźne związki z człowiekiemzakochanymidotegoblondynem. Ja i blondyn? No weźcie, nie róbcie idiotyzmu. Przecież mnie kręcą jedynie ciemnowłosi faceci. Ej, nie moja wina, że myślicie tylko o jednym (facecie w sensie)!
- Dobra, robię to na twoją odpowiedzialność, najwyżej zwalę na ciebie. - stwierdziłam jak jakaś opętana. Jest na sali egzorcysta? Nie ma? No, sory gregory. Miejmy nadzieję, że to nie jest zaraźne... nieważne, jak to się pisze. Wiadomo o co biega, prawda?
Wyciągnęłam błyskawicznie komórkę i zanim Julie zdążyła powstrzymać mnie przed zrobieniem najbardziej idiotycznego błędu (albo i nie) w moim życiu, wysłałam esemesa. I zaraz potem rzuciłam telefonem w miśka i spojrzałam wrogo na Afrodytę.
- Rujnujesz mi życie! I teraz będę pośmiewiskiem! Coś ty zrobiła! - wrzasnęłam na nią. Nagłe zmiany nastrojów pojawiają się, jak ktoś ma coś z głową. Na przykład schizofrenię.
Sugeruje się wysłać panienkę Fautou na oddział zamknięty.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Venus Nie Sty 30, 2011 2:55 pm

Więc z nim nie spała. Uśmiechałam się szeroko. Nie spała z tym idiotą. Z tym obojniakiem. Och, cudownie!
Iss z każdą sekundą była bardziej agresywna. Zachowywała się, jak opętana. Bałam się, bo zaczeła się jeszcze na mnie wydzierać. Nie lubię, gdy coś przyprawia mnie o stan, w którym tracę kontrolę. A zachowanie Rudej zbiło mnie z pantałyku.
-Mam nadzieję, że Wam się ułoży- powiedziałam wpatrując się w nią tępo. Przerażała mnie. Jeżeli miłość tak działa, to dobrze, że nie ma miłości dla mnie przeznaczonej. Co ciekawe, zauważałam podobieństwo z moją siostrą. Obiema. Albo taki okres, albo wszyscy poszaleli.
-Przepraszam Cię, ale powinnam już iść. Ja...- westchnęłam głośno, po raz pierwszy niewiedząc co powiedzieć -jestem umówiona.
Po czym wstałam i szybko opuściłam pokój Iss. Zamykając drzwi, prawie przytrzasnełam sobie sukienkę. To z pośpiechu.
/pokój
Venus
Venus
królowa śniegu


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Sob Lut 12, 2011 12:29 pm

[przeskok, sialalala]

Wedle wszelkich prawideł fizyki, chemii, astronomii, geometrii i geologii, ów pokój należał do mnie. Wskazywało na to kilka rzeczy, a szczególnie fakt, że jak już mnie do niego zaprowadzili, znalazłam swoje rzeczy. Z podpisem. Poza tym, wydawał się być zadziwiająco znajomy. Tak, tak.
Odkryłam, że lubię FIOLET. Tak, skoro ściany miały taki kolor, to innego rozwiązania nie widziałam. Nie lubiłam też specjalnie jaskrawego oświetlenia, to zauważyłam dzięki temu uroczemu sznurowi lampek wokół łóżka. Chyba jestem bałaganiarą. Albo ktoś szperał mi w pokoju, ALBO moja koleżanka z pokoju (dwa łóżka, logiczne) niezbyt często tu sprząta. W sumie, nie dziwię się.
Pokręciłam się tu i tam, by poznać gdzie co leży, i jak już w miarę poustawiałam to sobie w głowie, zaczęłam zmiany. Stopniowe. Zaczęłam od zmiany obrazków nad moim łóżkiem na widoczki z Francji, a także na mojego ukochanego - DeppaCraigaBrosnana (specjalnie skombinowałam ich zdjęcia z jakbymłodości). Na tym nie poprzestałam, więc na szafce ustawiłam Mu (bo DeppCraigBrosnan = Pete, czyli miłość mego życia) ołtarzyk. I zapaliłam świeczkę zapachową, waniliową. Ładnie pachniała.
A jak już uznałam, że na razie starczy, znalazłam telefon. Palce same wystukały kod, chociaż nawet go nie znałam (to się chyba pamięć ruchowa nazywa) i po przejechaniu listy kontaktów odnalazłam jakąś 'Magg'. Skądś to imię kojarzyłam, na wszelki wypadek przejrzałam jeszcze ostatnio wysłane wiadomości. I jak już wmówiłam sobie, że to pewnie moja przyjaciółka, wysłałam do niej smsa i padłam na plecki. Niestety, mijały długie godziny (mniej więcej... dwadzieścia cztery i pół minuty), a moja chybaprzyjaciółka nie zjawiała się. No to trudno, umrzeć nie umrę przecież. Więc wyruszyłam na zwiedzanie Rezydencji, adijos muczaczos.

[gód baj]
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Cook Czw Lut 24, 2011 9:10 am

Stałem przed drzwiami pokoju Issabelli Fautou. Ja pierdole a po cholere mi te walone wspomnienia? Wiadomo - chętnie bym po otwarciu zastał półnagą Isskę, ale z drugiej strony wiem co było by jutro i później też. Cholerne przyzwyczajenie do wygodnego życia. Nie musiałem gotować, ani wkurzać się gdy któraś nie chciała mi dać. Nie powiem, by było mi źle. Ale serio? Zawsze coś było złego. Na przykład to, że nie można mi było uszczęśliwiać innych kobiet! Co ja poradzę na to, że inne też chciały mnie mieć w łóżku? A ja kocham wszystkie kobiety świata, a moja laska powinna to uszanować. Isska nie dość, że nie szanowała, to jeszcze sama mnie zdradziła. Jebać wspomnienia. Zaciągnąłem się papierosem i rzuciłem go pod nogi. Wgniotłem popiół w dywan korytarza, nie przejmując się dobrem wspólnym.
A po co tu przybiegłem? Bo serio zbiegałem po dwa schodki, z fajkiem pomiędzy zębami, rozwianą czerwono niebieską grzywą i wielkim uśmiechem na piegowatej buźce. Posłałem sobie cmokniecie w powietrzu, zastanawiając się jak taki zajebisty chłopak mógł dziś jeszcze nikogo nie zaliczyć? Może nie poznawały mnie w tej fryzurze. Szczypnąłem jakąś po drodze i posłałem jej flirciaśne spojrzenie. A potem ruszyłem odzyskać Dżaka.
Wszedłem do pokoju Isski z bezczelnością godną tylko mnie. Nie było jej. Dobrze. Wyciągnąłem rękę po ptaka.
- No chodź tu pipo - warknąłem na niego, bo dureń siedział na biustonoszu Isski zamiast przyleźć do mnie. Ale! W końcu, po zdewastowaniu pokoju złapałem durnia i juz dumnie kroczyłem ku wyjściu, gdy drzwi otworzyła moja była.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Czw Lut 24, 2011 10:37 am

Świat jest doprawdy bardzo piękny.
Chodziłam sobie po Rezydencji wolna i swobodna jak sówka na gałęzi w lesie o północy, i od czasu do czasu witały mnie pojedyncze uśmiechy, wpychane do rąk ciasteczkowe serduszka, czerwone kartki, jąkania niepełnoletnich i różowe cukierki. Wszystko zjadałam po drodze, mam naprawdę odporny żołądek (po tacie). Gdzieś mam cukrzycę. Jestem zdrowa jak mysz o poranku w spiżarni.
Tak więc, z napchaną buzią słodkości i z kartkami w rękach (niestety, czerwony barwnik utrudniał ich spożycie) udałam się mojego pokoju, by choć na chwilę pozbyć się natrętnych zalotników. I kogo spotkałam? Tego idiotę, który miział się z Chupą. Ach, i na mnie nawrzeszczał.
- Co ty tu se robisz, i czemu naruszasz wolność konstytucyjną Jacka? - spytałam retorycznie (i dość niewyraźnie), stając w progu MOJEGO pokoju, który obecnie wyglądał, jakby przebiegło nim stado gnu w kierunku rzeki po okresie suszy. Wycelowałam w niego oskarżycielsko palec, rzucając kartki gdzieś na bok i przełknęłam ostatnią dawkę cukrów. To jest MÓJ pokój.
- Natychmiast. Go. Zostaw. - warknęłam. Łapy precz od mojego kochanego! My sobie wieczorami gadamy na bardzo interesujące tematu i przestało mi przeszkadzać, że zdarza mu się przeklinać. Chociaż od czasu, kiedy go nauczyłam kawałka 'Skąd wiedzieć ma, że ją kochasz' z Zaczarowanej, to zdarza mu się to coraz częściej. I nie, wcale nie zauważyłam w lustrze naprzeciwko, że wyglądałam wyjątkowo korzystnie w tak krótkiej sukience bez ramion.
- I czemu masz na łbie zdechłą mysz?
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Cook Czw Lut 24, 2011 10:51 am

Osłoniłem MOJEGO ptaka przed jej palcem wycelowanym w niego. Biedaczek, może nie wiedzieć, że ta psycholka ma rozciągające się (jak marzenie) ciało i mogłaby go dźgnąć przez przypadek. Ja czasem dbam o to co moje. Tak na marginesie: tak, zauważyłem jak zajebiście wygląda i teraz się zastanawiałem, czy się rozciągnęła czy ona tak zawsze miała.
- Odbieram MOJĄ własność. I konstytucyjnie jest napisane "że nikt nie ma prawa odbierać to co dał, bo się w piekle będzie po-nie-wie-rał" - oświadczyłem odsuwając się pod ścianę i przewrócony kredens - to moja sprawka, ale przecież nie będę jej tu nic przestawiał. Niech lepiej poprosi o to swojego Chrisa, o.
- Nie zostawię go. Wpraszasz się do m o j e g o pokoju, kiedy jestem CZYMŚ wybitnie zajęty i jeszcze zabierasz mój prezent! Chyba sobie śnisz, kobieto, że ujdzie Ci to na sucho. To mój Dżak i tylko ja się nim zajmowałem przez tyyyyle czasu, gdy Ty się pieprzyłaś z Chrisem, więc nie możesz mi go zabierać - uniosłem się odrobinkę. Może i nie zajmuję się ptakiem, ale brak mi go byl. Znaczy, zauważyłem, kiedy nikt nie obraził Chupy jak wychodziła. No, to była strata, bo chociaż mieliśmy sobie o czym z ptakiem porozmawiać. O cyckach. Otworzyłem oburzony usta, gdy obraziła mój nowy fryz. Jak można tak łżeć? Jakby wcale sama nie targała mi wiecznie kudłów.
- Miałem zamiar Cię przeprosić, ale teraz nawet nie ma opcji - powiedziałem i przesunąłem się w stronę wyjścia.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Czw Lut 24, 2011 11:02 am

Ścisnęłam dłonie w pięści, a oczka mi się zmrużyły. Jakbym była jakimś bokserem na ringu. Podobieństwo byłoby uderzające, gdybym była wyższa o jakieś pół metra, ważyła jakieś 150 kg więcej i była szersza w barkach. No, i gdybym była facetem.
Tak czy inaczej, efekt był powalający.
- Sam mi go dałeś. - stwierdziłam rezolutnie, na oślep szukając klamki za plecami, a kiedy już ją znalazłam, przekręciłam kluczyk. Żeby przypadkiem nie zwiał z Jackiem. I żeby było ciekawiej, ten kluczyk znalazł się w moim staniku. Niewygodnie, wiem, ale tylko tak mogłam mieć pewność, że papug nie zostanie podstępnie wyniesiony z mojego zdewastowanego pokoju. No chyba mnie ten myszowłosy obmacywał nie będzie! Szczęśliwa ja, która nie zna zła tego świata i naiwnie wierzy, że nawet w tym papugonaperze jest okruch dobra.
- I po raz KOLEJNY powtórzę: mam amnezję i nawet nie wiem o czym gadasz. ZROZUM, chyba, że to przekracza granice twojego umysłu. - warknęłam, splatając dłonie na klatce piersiowej. Uwierał ten kluczyk, no. Trudno. Zrobimy to dla dobra ludzkości.
- Jack się stąd nie ruszy. - stwierdziłam. Skądś znam taką sytuację. Tylko, że wtedy chodziło o dziecko i były dwie siostry i sierociniec, i... O wiele za dużo powieści L. M. Montgomery, Bell, o wiele za dużo.
- Ciekawe za co. - wzruszyłam ramionami.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Cook Czw Lut 24, 2011 11:16 am

- Pff, Iss naprawdę sadzisz, że po tym wszystkim nie będę miał oporów przed wsadzeniem ci dłoni pod stanik? - spytałem całkiem rezolutnie patrząc jak chowa kluczyk. Śmieszna jakaś jest. Ja, James Cook nawet gdybym miał do czynienia z nieznajomą, nie miałbym oporów. A co dopiero byłą, którą dotykało się wszędzie? Umiem się powstrzymać przed moimi myślami, nawet jak jej grzebie w staniku. Stanąłem przed nią unosząc ptaka i głaszcząc go po główce.
- I wcale Ci go nie dałem, tylko chciałem, żebyś się wyniosła. Jesteś strasznie upierdliwa - powiedziałem bez jakiś większych uczuć. Choć me serduszko szeptało coś tam o szacunku do kobiet. Uch, zamknij się serduszko.
- Niezła bajka z tą amnezją, szkoda że Ci nie wierzę - bo nie wierzę. To jej sposób by mnie wkurzyć i udawać, że wcale jej na mnie nigdy nie zależało. A nawet jeżeli zależało, to po tym co zrobiła, mało mnie to obchodziło. Na następną uwagę zaśmiałem się ochryple. - Co nie chcesz wcale, żebym w imię poczucia jakiegokolwiek szacunku do Twej osoby, przeprosił za to w jaki sposób Cię wywaliłem? Racja, bo to Twoja pora na przepraszanie.
Ha.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Czw Lut 24, 2011 11:26 am

Przekrzywiłam głowę, patrząc na niego jak kura w ziarno. Bo wiecie, która ma tak rozstawione oczy, że musi patrzeć jednym okiem, i jak takie ziarno sobie leży, to ona tak ma dziwnie głowę, i... dobra, nieważne.
- Po czym wszystkim? - spytałam rozbrajająco szczerze z miną kompletnie ogłupiałą. Cały czas o czymś gadał, a ja nie miałam zielonego pojęcia o co chodzi. Nawet nie mogłam nikogo spytać, bo nie miałam nawet pojęcia jak ma na imię. Serio. Nie wiedziałam nawet tego. I kto ma przerąbane życie.
Wbiłam w niego zaskakująco smutne spojrzenie jasnych oczu. Ja naprawdę chciałam sobie przypomnieć. Starałam się, bo to było coś ważnego. Ale zawsze, kiedy leżąc przeprowadzałam introspekcję, i docierałam już prawie do wspomnień, stara Iss zatrzaskiwała przede mną drzwi. Ona nie chciała, żebym wiedziała. Czy to była zazdrość, chciała zachować wszystko dla siebie, czy też nie chciała mnie tym ranić... Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Nie wiem nawet, czy chcę wiedzieć.
- Nie musisz mi wierzyć. - stwierdziłam w końcu z żalem, wyciągając rękę do Jacka. Ale zanim już pogłaskałam go po główce, cofnęłam dłoń. Chciałabym, żeby wreszcie uwierzył. Żeby wyjaśnił mi, co się tutaj dzieję, dlaczego Iss ma przede mną tajemnice, i dlaczego napełniam się irytacją albo smutkiem, kiedy go widzę.
- Nie masz dla mnie szacunku. - ja sama nie mam do siebie, bo nie wiem kim jestem. Cholera, to jak tekst z jakiegoś durnego filmu. Zawsze się z takich śmiałam (chyba). Parodiowałam go na różne sposoby, co wywoływało wybuchy śmiechu u wszystkich. Cóż, teraz to było straszne, a nie zabawne.
Nawet moja mina to mówiła.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Cook Czw Lut 24, 2011 11:42 am

Ależ ona mnie irytuje. Jest taka irytująco spokojna, smutna i pociągająca. Słysząc, że nie mam do niej szacunku, tylko wywróciłem oczyma. Czy ona naprawdę musi tak mówić?
- Skoro wolisz udawać, że nie pamiętasz, to chętnie Ci przypomnę jak zamiast zachowywać się jak m o j a dziewczyna, poszłaś sobie do jakiegoś bezimiennego o czym mnie później raczyłaś poinformować przez sms, bo w twarz nigdy byś nie umiała mi skłamać, że z nim bawiłaś się lepiej - powiedziałem z takim wzrokiem, że gdybym sam się w tym momencie widział, pewnie bym się siebie przestraszył. Wcale nie wyglądałem jak kura, która musi się odwracać w jedną stronę by widzieć co ma zjeść. Ja miałem przed sobą moją byłą, którą wydawało mi się, że darzę głębokim uczuciem. Ale wiecie co to było, to głębokie uczucie? Tylko i wyłącznie odrobina szacunku, jakim ją otaczałem. Otaczałem szacunkiem jej dziewictwo, które zechciała mi oddać. Później okazało się, że jej wyćwiczone ciało jest świetne i nie chciałem jej nawet zostawiać, ale ubzdurała sobie, że to coś większego i powinniśmy być parą. Ha, darmowy seks i to jeszcze za jakieś puste "kocham cię". Nawet nie wiem co to wyrażenie znaczy. Chociaż kiedyś wydawało mi się, że rozumiem znaczenie, teraz byłem innego zdania.
- Ale w sumie mi to wisi, więc zabieram ptaka i już mnie nie ma - oświadczyłem uspokojony, iż w końcu doszedłem do jakiejś mądrej konkluzji - mój Lykuś by mnie pochwalił za taką czystość umysłu.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Czw Lut 24, 2011 12:31 pm

Stałam i patrzyłam na niego. Nie bałam się jego spojrzenia, bo było mi go żal. Po prostu żal.
- Ciekawe, bo przez siedemnaście lat swojego zapomnianego życia spałam tylko z jednym facetem. - tak, czyli z moim księciem z bajki, którego nie pamiętałam. To się nazywa mieć farta. A potem pomyślałam o czymś innym. I prawie prychnęłam mu w twarz. Ale właściwie to się roześmiałam.
- Żartujesz. Ja miałabym być TWOJĄ dziewczyną? Przecież jesteś żałosny. Nie masz szacunku ani do siebie, ani do dziewczyn. Traktujesz je jak przedmioty. Jesteś zupełnie zagubiony. Kim ty niby jesteś? Masz najlepszego pseudoprzyjaciela, który się tobą bawi i tłum dziewczyn, którym złamałeś serce. Nie masz nikogo, rozumiesz, nikogo! I JA miałabym chodzić właśnie z tobą? JA? - słowa przynosiły mi niespodziewaną ulgę. I dzięki nim sięgałam wgłąb siebie, powoli przypominając sobie różne fakty.
- I dlatego wróciłeś po Jacka, bo nie masz nikogo. Nawet przyjaciół. - wyciągnęłam kluczyk i przekręciłam w zamku. A potem stanęłam obok nich. Dumne spojrzenie, hardy wzrok. Było mi go po prostu żal.
- A teraz wyjdź i zapomnij. - powiedziałam. Już wiedziałam kim jest. Już pamiętałam. Ale nie miałam zamiaru powtarzać starych błędów.
Zresztą, byłam przekonana, że i tak wróci. Choćby tylko po to, by ze mną pogadać o czymś innym niż jegoulubionytemat.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Cook Czw Lut 24, 2011 12:48 pm

- Nojapierdole, ze mną - mruknąłem pod nosem, słuchając jak się na mnie wydziera. Pozdro kobieto. - Szybko Ci pamięć wróciła - dodałem. Ta, najpierw nie wie jak się nazywam, a teraz już zna całą historię mego życia i jeszcze śmie oceniać Dymka. Idealny to on nie był, ale był moim idolem i zawsze się w niego wpatrywałem - umiem to przyznać. A moja-moja Iss pomimo, że go nie lubiła - o tym dowiedziałem się dopiero jak mnie rzuciła - zawsze powtarzała, że jeżeli Dimitri jest dla mnie tak ważny, to powinienem się z nim spróbować pogodzić. Pogodziłem. Ja mógłbym nawet być z nią, bo wiem, że tego chce ona, ale pod warunkiem, że nie zaglądałaby do łazienki jak mówię, że idę do łazienki i znikam tam z inną laską. No, jakby mi ufała, a nie wciąż tylko mnie pilnowała. Pewnie, że ciągły nadzór w mym przypadku to nieuniknione, ale ona ma obsesję. A ja chcę tylko pieprzyć się z fajnymi dziewczynami. Czy w tym jest coś złego?
Nie skomentowałem tego, że mam zapomnieć i odejść, bo zabrzmiało to jak z jakiejś telenoweli. A przyjaciół mam gro. Najwyraźniej to jej z główki wyparowało.
I wyszedłem.
A później znów wszedłem wkurwiony na nią na maksa. Tylko, że jak otworzyłem drzwi i spojrzałem na nią, to zachciało mi się śmiać. Bo to było zabawne. Serio, ona się bawiła w jakąś dramatyczną kobietę z osiemnastego wieku - niech idzie do Venus, mają coś wspólnego. A ja tą dziewczynę miałem i wiem, że ona mnie dalej pragnie, bo mi wysłała nawet miłosne smsy. Słodkie. Zagryzłem policzek, by się nie roześmiać.
- Trudno będzie zapomnieć o twoim rozpalonym kroczu, które aż mnie woła - mrugnąłem do niej zwycięsko i zamknąłem drzwi. Ta, jestem chujem. A później wszedłem do pokoju sąsiadek, by przywitał mnie okrzyk oburzonych i zachwyconych nastolatek.

/nowhere
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Czw Lut 24, 2011 1:55 pm

Zatkało mnie. Co on sobie niby robił, żarty ze mnie? Ale zaraz.
Sięgnęłam w najmroczniejsze zakamarki mojego szurniętego umysłu. Nie znalazłam tam starej Iss. Znaczy, już jej nie było. Ona była mną. Ja byłam nią. Jak zawsze. Byłyśmy jednością, ale byłyśmy dwie. I choć ona była sercem, to ja rozsądkiem. I zdecydowałam, że mam tego dość. Nie dam jej rządzić, nie będę też robotem, który zachowuje się idealnie. Będę po prostu się bawić.
I dlatego sięgnęłam po swoją komórkę, by napisać esemesa, na którego JA - KIEDYŚ, bym się nie odważyła. Ale chciałam tego, więc to po prostu zrobiłam. A kiedy otrzymałam odpowiedź i wysłałam następnego, poczułam, jak na moją twarz wpływa szeroki uśmiech. Nie będę kimś, kim nie jestem. Będę po prostu sobą.
I już nigdy nie skłamię.
Nigdy nie będę udawać.
I wreszcie powiem Dimitriemu, co o nim myślę.
I powiem Venus, że przesadza.
A potem parsknęłam orzeźwiającym śmiechem, i wywaliłam przez okno zdjęcia DeppaCraigaBrosnana.
- Koniec z tym durnym memento mori. Jak powiedział Horacy, carpe diem. - stwierdziłam wesoło i mając gdzieś totalny bałagan, wypadłam z pokoju. Nie zamykając drzwi. Nie mam tam nic tajnego.
Kto wie, może się przefarbuję?

[tam, nie tu]

Trzy gwiazdki.

Siedziałam sobie na oknie, dyndając nóżkami. Nie interesował mnie fakt, że było cholernie zimno, ani to, że mogę wypaść. A kijek z tym. Nocne, chłodne powietrze przyjemnie orzeźwiało, a ja lubię orzeźwienie. Dopiero, gdy zaczęło mnie szczypać w delikatną (och ach!) skórę, zdecydowałam się wrócić do pokoju. Okno zostawiłam uchylone, bo bym się chyba udusiła od zapachu perfum. Moich, a czyich niby. Takich cukierkowo słodkich, więc naprawdę zemdleć można. Padłam na łóżko. Ach, no tak, bo przebrałam się w moją ukochaną piżamkę. Nadal nie mogłam zrozumieć, czemu Venus mnie wzięła oblała. Ja serio nie rozumiem, bo co ja jej niby zrobiłam, hm? No nic! A ona wylała na mnie ten słodki alkohol, który się lepił. Więc nawrzeszczałam na Tristana, że jest durny, i powędrowałam do siebie. Na noc nie ma co się przebierać w niewiadomoco, toteż wybrałam piżamkę.
No więc, leżałam sobie na łóżku, gapiąc się na sufit, i usłyszałam pukanie. Czyje? Chyba wiem.
- Otwarte. - poinformowałam KTOSIA stojącego za drzwiami.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Cook Nie Cze 12, 2011 7:31 pm

/z ogrodu

Benek jest durny. Mieliśmy iść na wieczór kawalerski, a on zamiast tego bajeruje jakąś Franaczeskę. Pojebało moich przyjaciół do reszty. Dymka nawet nie widuje, bo lata po korniszony, Benek się bawi w Marry Poppins, a Zojka strzeliła focha, bo zamiast wieczoru z nią, włączyłem się w imprezową drużynę. Nie wspomnę nawet o Ronce, bo ta zamiast się ze mną pieprzyć, lata sobie po lesie i zbiera baty. Kurwa jedna. A Maggie? Ta już nawet nie raczy mi chociaż czegoś niemiłego wysłać. Znów byłem kurwa tylko na siebie skazany. Aż dziwne, że się tak cieszę, co. Cieszę się, bo ja mam zawsze na mordzie banana i żaden zaciążony biefef mnie nie będzie smucił. Nadzieja w drużynie Benka. Rozkołysałem towarzystwo, obejrzałem się, nie było Zojki, więc pobiegłem po nią. A właściwie, nie. Pobiegłem po Jacka i Jacka. I Iss na doczepkę. Przyda mi się jakaś miła obok. Przy okazji zmieniłem stylówę. Zamiast dresów wciągnąłem dżinsy, a na klatę założyłem fioletową koszulkę z logiem jakiejś w ogóle nikomu nie znanej kapeli. Ale byłem pro i założe się, że jutro wszyscy będą słuchać Burning Hotel. Zapukałem energicznie do Izeczki i wszedłem zadowolony do jej pokoju.
-Przyszedłem po Was, ubierajcie się, idziemy się pobawić. Izeczka, ruchy, zdejmuj piżamkę.- pośpieszyłem ją i pociągnąłem z nowej butelki whiskey.
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Nie Cze 12, 2011 7:43 pm

[yyyy, skądśtam, a, altanka]

Siedzi sobie ruda na łóżku w cudnej swej piżamce, mrużąc oczka i głaszcząc papugę. Nieee, to nie jest dobry początek wzniosłego wiersza. Lepiej nie, nie będę pisarką. Skończę jak Montgomery, co ja jestem, Ania z Zielonego Wzgórza? Wiem, że to bez sensu. Ja dziękuję, wysiadam, wolę jednak być kucharką - założę cukiernię w centrum Paryża, będę robiła pralinki z koziej czekolady, bo niby zdrowa. Całkiem smaczna, swoją drogą. Szczególnie, jeżeli jest się degustatorem w restauracji ojca.
- Chyba cię przypaliło, Cooooooook. - spojrzałam z niesmakiem na gościa z dziwną koszulką, który przeszkadzał mi w twórczej pracy/planowaniu przyszłości. A miałam już się zacząć zastanawiać, jak dam na imię swoim dzieciom. A wgl, nie wspominałam, że jednak zostanę starą panną i zaadoptuję dwójkę dzieci? Nie, chyba jednak nie. Chłopca i dziewczynkę, najlepiej, jakby byli rodzeństwem i lubili ciastka. Stanowczo. A przysyłać paczki z łakociami do Domu Dziecka będę swoją drogą. I nigdy nie będę gruba.
To długie óóó nie było wyrazem podziwu dla głupiej koszulki głupiej kapeli, czy dżinsów, czy samej osoby jaka raczyła do mnie zawitać, a jedynie podkreśleniem, że Cook to Cook, i nigdy nie miał/będzie na imię JAMES. Tako rzecze Yoda i ja też. Jack poleciał do głupiokoszulkowego, a raczej do butelki whisky. Swoją drogą, podejrzewam, że papug jest uzależniony. Na to chyba jest jakiś paragraf, nie? A przynajmniej by nas w telewizji pokazali. Przynajmniej. Wlazł mu na ramię. Ale chociaż go, ha, odkarmiłam. Miał ładne, kolorowe piórka, a nie jakieś kurcze szczotki do zamiatania. Drugie podejrzenie - COOOOOOK wykorzystywał biednego zwierza do sprzątania pod łóżkiem, brrr.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Cook Nie Cze 12, 2011 7:59 pm

<69

Nic mnie nie podpaliło, wręcz przeciwnie, przecież przyszedłem do niej, by mogła spędzić ze mną noc swojego życia. Czy ja wymagam dużo? Tylko tyle, żeby nie siedziała tu smutna i nie bawiła się w układanie przyszłości. Po to ma teraźniejszość, by z niej korzystać. Klepnąłem papuga po łebku.
-Siema stary, ale masz wyjebane piórka. Chyba wszyskie gołąbeczki podniecają się na Twój widok, co- przywitałem się i polałem mu na swojej dłoni, żeby mógł się nasiorpać. Zarechotałem widząc jak agresywnie wypił wszystko i drapnął po więcej. -Zapytaj mamy, bo ona lubi sprawiać nieprzyjeności - poradziłem mu, a on, jakby rozumiał spojrzał na Iss błagalnie. Na tyle na ile ptak tak może. Ja też spojrzałem na Iss, ale nie błagalnie.
-Izka, chodź ze mną. Płyniemy na Hakoya, z okazji białych nocy. Nie będziesz chyba spać?
Jakby mogła spać, jak się kroi taki melanż?
Cook
Cook
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Iss Nie Cze 12, 2011 8:35 pm

Westchnęłam.
- Cook, jego mama jest w lesie amazońskim i ma go gdzieś, a ja jestem dobroduszna, ale każde dziecko ma ojca, więc się ogarnij. - zaplątałam się trochę, ale głównie chodziło o to, że gdybym była matką Jacka, to ojcem musiałby być Cook z wyrazami poszanowania. A z biologicznego punktu widzenia, to o ile Jackowa matka papuzia jeszcze dyszy, to wisi jej, czy jej jajko jest uzależnione od whisky, czy też nie.
- Wiesz, że go tym zabijasz? - spytałam spokojnie, wskazując głową butelkę. Dodałabym, że siebie też, ale wtedy by mnie wyśmiał. A ja nie lubię być wyśmiewana, bo jestem delikatna i niewinna niczym płatek róży. A tak, to może go jednak coś ruszy. Chociaż wątpię.
- Ale po coooo ja mam tam iść, żeby się gapić jak macasz inną? - a przecież mógłbyś macać mmie to dla mnie nic ciekawego. Wciąż byłam zazdrosna jak diabli. A nie powinnam. W sumie, to wisiało mi, co i z kim robi Cook, byle nie na moich oczach. Serio.
A mimo to się na mnie gapił, więc zniknęłam na parę minut w łazience i wróciłam ubrana. Z ponurą miną. I stanęłam przed nim, łypiąc spode łba, co zapewne wyglądało komicznie w wykonaniu tak nimfatycznej istoty, o ile istnieje taki epitet. Piękna i bestia. Ja jestem Piękna, jakby ktoś miał wątpliwości. A bestią ten o, który nadal mnie pociągał.
Iss
Iss
~ * ~


Powrót do góry Go down

Iss Empty Re: Iss

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Piętro :: V

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach