Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Will

+2
Ana
Will
6 posters

 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Will Empty Will

Pisanie by Will Sob Lut 05, 2011 9:44 pm

Will Tumblr_kxptck3O6E1qalcsko1_500

Puka się.
Will
Will
debeściak


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Ana Nie Mar 13, 2011 3:27 pm

/ skok był /

Co ja robiłam pod drzwiami pokoju, który przyrzekłam sobie omijać tak wielkim szerokim łukiem jak się tylko da? Serio chcecie wiedzieć? Otóż zacznijmy może od tego, że moja najlepszy przyjaciółka wróciła do świata żywych i jestem z tego powodu niezwykle zadowolona, ale jednocześnie nawet nie mogę z nią porozmawiać. Bo w pewnym sensie nie chce tego robić, a ona też teraz wiecznie czas spędza z Lukiem i wciąż ktoś ją napastuje. Wczoraj, żeby odbyć z nią pogawędkę musiałam jakieś dzieci od niej spłoszyć. Jest sensacją tygodnia. Żeby nie miesiąca. Każdy chce wiedzieć jak to jest być duchem. Ciekawość ludzka nie zna granic, ni umiaru nie ma. Po prostu idzie się zdołować. Ale ja przecież też należę do ciekawskich, więc nie ma co wytykać innym tej wady. Zresztą każdy doskonale wie, że mimo wszystko będę to dalej czyniła. Taki ten mój los. Ale wróćmy do kolejnych powodów. Po prostu chciałam pogadać z kimś mi bliskim. A mały wybór miałam. Brata nie zastałam, a moje źródła nic nie mówiły o miejscu jego przebywania. Will był za nowym bliskim przyjacielem i aktualnie bałamucił jakąś panienkę, więc pozostawał mi Dimitri. A on miał być w swoim pokoju. Sęk w tym, że nie miałam pojęcia czy na pewno jest sam. Dlatego przemyślałam sprawę i zapukałam. Na serio wolałam by wyganiał z mego powodu jakąś panienkę niż żeby ich nakryć w trakcje "akcji". Chociaż nic nie słyszałam. Ale i tak nigdy nie wiadomo co się zastanie po przekroczeniu tych jednych drzwi. Właśnie dlatego wolałam, by oni mnie odwiedzali lub byśmy rozmawiali gdzieś na obszarach neutralnych.
- Cześć chłopaku, zaliczający coraz młodsze - powiedziałam, gdy już mi otworzył te drzwi. Zaspany, ale przynajmniej sam był. - Ciesz się, że wieść o tej młodej Bright się nie rozeszła. Na serio nie ma już żadnej w stosowniejszym wieku? - Nie dałam mu dojść do słowa. Po prostu wpakowałam się do pokoju jak zwykle olśniewając swoją kulturą i dobrym wychowaniem oraz grzecznością. Serio tylko dzięki mnie cała Rezydencja o tym nie mówiła. Przecież nie mogłam dać tej satysfakcji młodej. A może i trochę ją chroniłam?
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Nie Mar 13, 2011 3:57 pm

/skok

Miałem cholernie zajebisty sen, chociaż natychmiast po przebudzeniu zapomniałem, o czym był. Zresztą, w moim organizmie od niepamiętnych czasów panowała zależność 'im więcej wypiję, tym mam lepsze sny', więc nie było w tym nic a nic dziwnego. Miło było przebywać sobie w próżni, w odmętach własnej wyobraźni i podświadomości, z daleka od tego całego pojebanego rzeczywistego świata. O ile jeszcze trzy dni temu wszystko było pięknie, cudowne i idealne, teraz wszystko się zjebało. Do teraz nie potrafiłem ogarnąć, jak mogło do tego dojść! Justin ośmielił się tknąć moją kuzynkę. JUSTIN ośmielił się tknąć ELISĘ! Przerżnął ją, jakby była jakąś... łatwą panienką, którą można sobie tak po prostu bezczelnie przelecieć! Cholera, z całą pewnością upił ją i bezczelnie wykorzystał. Powinno się go wykastrować, albo zamknąć, jak zwykłego jebanego gwałciciela. W życiu nie uwierzę, że moja kuzynka przespałaby się z nim z własnej nieprzymuszonej woli. Pomijając fakt, że to Reid, była przecież taką grzeczną i niewinną dziewczyną! Na pewno ten jebany obłudnik wyczytał z jej myśli, co chciałaby usłyszeć, opracował strategię i proszę. Moja biedna kuzyneczka! W swej bezczelności ośmielił się jeszcze czepiać, że spałem z Effy, a to przecież była zupełnie inna sytuacja. Effs nie była wcale taka niewinna, a do tego sama dobrze wiedziała, co robi. Po prostu nie mogłem podsumować tego inaczej niż 'KURWA MAĆ' i zaszyć się na kilka dni na przemian albo w pokoju, albo w barach w mieście. Starałem się jak najbardziej unikać przebywania w uczęszczanych przez dużą liczbę znanych mi bliżej osób kątach rezydencji, gdyż byłem w naprawdę podłym nastroju. Po obudzeniu się i przeanalizowaniu po raz 43985948985 całej sytuacji (Justin nie mógł wykorzystać mojej kuzynki. Nie mógł!), chwyciłem z zawalonej rzeczami podłogi paczkę papierosów i odpaliłem leniwym ruchem jednego, jednocześnie wysyłając smsa do Yves. Pięknie, jeszcze ona najwyraźniej o coś się na mnie wkurwiła. Czy życie musiało być takie okrutne? Z tego wszystkiego nie chciało mi się nawet wstawać, czego zapewne bym nie uczynił, gdyby nie to, że rozległo się pukanie. Kto śmiał zachodzić do mnie tak wcześnie rano? Domyśliłem się, że musi to być ktoś zuchwały i dobrze znający mnie - błędem byłoby na ogół wpadać do mnie bez pukania - więc nie pokwapiłem się, by się ubrać i otworzyłem drzwi będąc jedynie w bokserkach.
- Ty też przeciwko mnie? - jęknąłem żałośnie, zaciągając się papierosem i ponownie siadając na łóżku. Miałem kaca, pierdolony przyjaciel zgwałcił mi kuzynkę i życie było okropne. Musiała mnie dobijać? Zmierzyłem ją uważnym spojrzeniem. Jakim cudem była w takiej formie tak wcześnie rano? I dlaczego wszyscy robili taką aferę z powodu mnie i Effy? Ona tego chciała, ja też, nie było w tym nic nielegalnego. Więc w czym, kurwa, leżał problem? - Stosowniejszym wieku? Szesnastka to dobra liczba - wzruszyłem ramionami, przeciągając się. - Poza tym, aniołeczku, słyszałem, że moja mała Aneczka zaczyna umawiać się z chłopakami. Kto by pomyślał, że tak szybko dorośnie - zakpiłem, uśmiechając się do niej nieznacznie.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Ana Nie Mar 13, 2011 4:26 pm

Czyżby Dimitri był podłamany? Przyjrzałam mu się uważniej, a dodać muszę, że miałam się czemu przyglądać, bo mój przyjaciel był w bokserkach aby. Oczywiście pamiętam, że to tylko przyjaciel i aktualnie spotykam się z kimś innym. Znaczy sama już nie wiem jak to z Maksymilianem jest. Wczoraj tak mnie zaskoczył, że jeśli zaraz komuś o tym nie opowiem to chyba wybuchnę. To było zbyt miłe i urocze. Dla mnie takich rzeczy się nie robiło. Po prostu powiedzieć o mnie, że jestem miłą dziewczyną, przejmującą się tym czy chłopak pamięta o jakieś rocznicy czy nie, to zwykłe kłamstwo. Wczoraj się w sumie przestraszyłam, że ja o czym nie pamiętałam. Ale to przecież nie było możliwe. Wróćmy jednak do stanu psychicznego Dimitriego. Oczywiście dzięki swoim informatorom wiedziałam o samej porąbanej sytuacji, w jaką wpakował się Dymek, ale na serio nie przypuszczałam, że zastanę go w tak okropnym stanie. Dlatego pierwsze co zrobiłam, gdy już byłam w środku i po ocenie stanu pokoju, to poszłam uchylić okno.
- Nie dramatyzuj, kochany - rzuciłam raźnie, odwracając się do niego przodem. Założyłam ręce na piersi, patrząc na tą kupkę nieszczęścia, którą zmuszona byłam nazywać przyjacielem. A sądziłam, że to ja jestem w złym stanie. A tu proszę bardzo: mi do tego było cholernie daleko. Zaraz, to ja tak wyglądałam, gdy się dołowałam z powodu Mikaeli? Ojć. Źle. Napoleon miał rację. - Jakbym była przeciwko ciebie to już dawno bym ci powiedziała o twojej kuzynce. - Rozgadanie w nieodpowiednim momencie to coś czego nie powinnam robić, a zawsze robię. Kurde. Ale znów jak Dimitri mój być tak naiwny w kwestii swej kuzynki? - Nieważne - wymamrotałam szybko. Nie pytaj. Nie pytaj. Nie pytaj. Nie próbuj też się obrażać na mnie. Naprawdę nie chciałam się przypadkiem wciągnąć w ten ich pokręcony konflikt stron.
- Jak uważasz - stwierdziłam, wzruszając ramionami. Dla niego to chyba każda liczba była stosowna, jednakże stoczyliśmy o to tyle dyskusji, że kolejna nie ma sensu. Dimitri się nie zmieni. Dobra odrobinę się zmieszałam przez ten jego ton. Jakbym naprawdę robiła coś nieodpowiedniego. - Nie dręcz mnie. Gdybym wiedziała, że to będzie tak wyglądało... kwiaty mi wczoraj wysłał, rozumiesz? Do tej pory się otrząsnąć nie mogę. Ale go lubię i... - urwałam. Akurat Dimitri nie nadawał się do zwierzeń. Wyśmieje mnie, o ile jest w stanie. Ale niech lepiej tego nie próbuje, bo ja wiem coś czego on nie wie. Coś co do końca załamie jego światopogląd. Ochłonę i nic nie powiem. Jestem jego przyjaciółką do cholery.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Nie Mar 13, 2011 8:25 pm

Ana wyglądała na porządnie zaniepokojoną moim stanem, choć przecież nie było aż tak źle. W sumie nie byłem specjalnie załamany tym wszystkim (rządziło mną raczej wkurwienie), a marnie wyglądałem praktycznie każdego rana po powrocie z miasta czy jakiegokolwiek innego miejsca w którym dało się dobrze bawić, ale rozumiałem, że mogła nie być do tego przyzwyczajona. W czasie, kiedy po jakąś cholerę otwierała okno, dostałem kolejną wiadomość od Yves i odczytałem ją z niezadowoleniem marszcząc brwi. O co jej, do cholery, mogło chodzić? Zawsze wydawało mi się, że należy do wąskiej grupy kobiet, które nie bawią się w żadne cholerne fochy bez powodu, jednak najwyraźniej trochę przesadziłem wyrabiając sobie taką a nie inną opinię na jej temat. Szkoda, miałem nadzieję, że może wpadnie wieczorem. Odpisałem, jednocześnie zaciągając się papierosem trzymanym w drugiej ręce i rzuciłem telefon gdzieś na pościel, ponownie się przeciągając.
- Nie dramatyzuję, po prostu stwierdzam fakt. Wiesz, ile już zdążyłem usłyszeć nudnego pieprzenia o tym jakie to straszne, że spałem z Effy? - Ten temat mnie nużył i nudził. Czy naprawdę wszystkich tak dziwiło, że ludzie uprawiają seks? Witamy, kurwa, na świecie. Usłyszawszy kolejne słowa Any, posłałem jej mordercze spojrzenie. - Mówił ci ktoś, że wspaniała z ciebie pocieszycielka? - mruknąłem, strzepując popiół z papierosa do prowizorycznej popielniczki stojącej koło łóżka. Szczerze powiedziawszy, temat Elisy był jedynym, który mnie w chwili obecnej unieszczęśliwiał. Effy? No cóż, nie widziałem tutaj żadnych powodów do emocjonowania się. Yves? Obraziła się, to się od-obrazi. Kobiety. Natomiast jebany Reid zgwałcił mi kuzynkę. Niech ktoś mi spróbuje powiedzieć, żebym się nie przejmował, to chyba zabiję delikwenta na miejscu.
- Powiedziała o mojej kuzynce? - parsknąłem. - A co niby miałabyś mi o niej do powiedzenia? Prędzej mogłabyś uświadomić mnie w porę, że pieprzony Reid byłby w stanie zbałamucić i zgwałcić Elisę. Bo w życiu nie uwierzę, że przespała się z nim z własnej woli - Moja kuzynka?! Myśląca w ogóle o takich rzeczach?! To było zbyt niedorzeczne, by mogło być choć trochę prawdziwe. A skoro to nie ona do tego doprowadziła, to musiała być jego wina. Proste. Na samą myśl o tym czytającym w myślach głąbie miałem ochotę coś rozwalić, więc postanowiłem odciągnąć się od tego tematu. I rzeczywiście - od razu nadarzyła się świetna okazja, by oderwać się od ponurych myśli.
- Czekaj! - Nie musiała urywać, bo i tak bym jej przerwał. - Kwiaty? - powtórzyłem, starając się nie roześmiać. Tylko się nie śmiej, Lyytikainen, nie śmiej się, do kurwy nędzy. To dla niej ważne. Przyszła specjalnie do ciebie. Bądź miły. Bądź miły. Bądź miły. - Maks wysłał ci kwiaty? - Dobra, starałem się, ale to jednak było silniejsze ode mnie; wybuchnąłem ochrypłym śmiechem, cholernie rozbawiony wizją tego Rosjanina wysyłającego kwiatuszki swojej lubej. Ja pierdolę, czy wszystkim facetom musiało któregoś pięknego dnia jebać się w głowie? Rozumiem, gdyby była to jego technika na poderwanie jakiejś szczególnie wymagającej dziewoi, ale wysyłać kwiaty tak po prostu? Gdyby to był Justin, zrozumiałbym, serio. Pewnie chciałby mieć nowy cel do zgwałcenia. Ale Maks? Czy naprawdę mówimy o tym Rosjaninie, który niedawno deklarował, że kobiety to suki i nie warto się dla nich starać, bo ostatecznie wszystkie są takie same? Już nie mogłem się doczekać, aż go spotkam. Mój humor momentalnie się poprawił - w życiu były jednak zajebiste rzeczy, na które warto było czekać!
- Wybacz, moja droga, wiem, że to wcale nie powinno mnie bawić, bo jest taki słodki - Tak, sarkazm - et cetera, ale jakoś próbuję sobie to wszystko wyobrazić - Nie, to przerastało moje zdolności imaginacji. W końcu ogarnąłem się na tyle, by zachować w miarę poważny wyraz twarzy i postanowiłem wspaniałomyślnie wrócić do tematu. - Na czym skończyliśmy, zanim tak brutalnie ci przerwałem? - Nieważne, że to ona urwała. Ja pewnie tak czy inaczej wpadłbym jej w słowo, żeby poznęcać się nad Maksem, więc na jedno wychodziło. - Chyba mówiłaś coś o tym, że go lubisz - Nie przyjmowałem do wiadomości, że miałaby z jakiegoś powodu nie chcieć mi się zwierzać. Chyba na tym polegała przyjaźń, nie? Chyba że brać pod uwagę definicję przyjaźni według Justina: na gwałceniu niewinnych kuzynek. Ja pierdolę.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Ana Pon Mar 14, 2011 9:03 am

Już nawet odgrywanie dobrej przyjaciółki było złe. Wiem, że jestem w tym koszmarna, ale jednak się starałam. Już za to powinien mnie pochwalić. Zresztą on był równie nieudanym materiałem na przyjaciela, a co za tym idzie pocieszyciela. Słuchałam jego narzekań, siedząc na parapecie, z którego to wcześniej musiałam zrzucić kilka rzeczy. Nikt tutaj nie umiał dbać o porządek. Świeże powietrze za mym pleców, pozwalało mi tu przetrwać. Smród papierosów unosił się w tym pokoju od wieków i chyba nic już by nie dało rady tego zwalczyć. Po prostu odkąd miałam tyle stresu starałam się zapomnieć o papierosach. Mój organizm zakodował sobie, że to świetny odstresowywać, a mi się zupełnie nie marzyło uzależnienie od tego. Nie lubię, gdy cokolwiek ma nade mną kontrolę, a tak właśnie by było w tym wypadku.
- Uwierz, że to dla niektórych jest równie strasznie jak dla ciebie fakt, że to Elisa z kimś spała. - Skoro sam stwierdził, że ze mnie taki boski pocieszyciel to trudno, nie będę brnąć w to dalej. Tylko jak tak patrzyłam na Dimitriego to nie mogłam uwierzyć, że on taki naiwny. Aż mi się głupio zrobiło, że przez lubienie obojga Finów nic mu nie powiedziałam. Jakbym nie przepadała za Młodą już dawno by Dimitri znał prawdę i teraz tak nie przeżywał całości, ale nie, on musiał wierzyć, że jego kuzynka jest święta. - Nic, bo to nie ma sensu. Jeśli chodzi o Elisę jesteś wyjątkowy naiwny, więc sobie przy tym trwaj, bo po co mam mówić skoro i tak mi nie uwierzysz? Ale błagam cię. Reid i gwałty? - Pokręciłam głową. Tak samo jakby ktoś mi próbował wmówić, że święty Mikołaj na serio istnieje. Jednakowoż wszelakie rozważania o tym czy Justin byłby w stanie kogokolwiek w taki sposób krzywdzić szybko przerwałam, bo ten tutaj niedobry począł się śmiać. Śmiać z Maksa! Zeskoczyłam z parapetu, prawie się zabijając, bo oczywiście obsacem, zahaczyłam o jakieś śmieci na podłodze, ale to nieważne. Kilka kroków, wykorzystać fakt, że właśnie się zaciąga śmierdzielem i trzepnąć go porządnie w łeb.
- Nie śmiej się, bo pożałujesz. - W sumie to nie liczyłam, że przestanie się śmiać czy ulęknie się mych gróźb. Wkurzona wpakowałam się na łóżko obok niego. - Mówił ci ktoś, że świetny z ciebie pocieszyciel? - Powtórzyłam za nim, wykorzystując nadarzającą się okazje do wytknięcia jego wad. Taka prawda, że nikt przy zdrowych zmysłach nie szuka u nas pocieszenia, a jedynie jacyś zdesperowani pomocy w zemście. Westchnęłam.
- Gdyby nie te romantyczne bzdury i zamiłowanie do monologów byłby idealny. Ale oczywiście musi wszystko psuć, gdy ja nie reaguje odpowiednio. - Poczęłam bawić się pierścionkiem. Już samej siebie nie pojmowałam. Chciałam, żeby się starał czy nie? W sumie to było miłe, ale nie do takiego stopnia jak tutaj miało to miejsce. Wiedziałam jedno: jeśli dłużej będzie tak do bólu miły, kochany i słodki to zaraz wrócimy do kłócenia się. Za żadne skarby świata nie chce kogoś siłą wyciągniętego z romansu dla nastolatek. - Nie mam pojęcia jak mu w miarę delikatnie przekazać, że przesadza. Śmiech i opór nic nie dają. - No panie dobra rado działaj. Zresztą na co ja liczę? Że mi pomoże. Owszem wyrzucić to z siebie mogę, żeby potem ten miał się z czego śmiać. Swoją drogą może nie powinnam go bić za to, o ile to go w ogóle zabolało, skoro sama raz jedyny się roześmiałam z Maksymiliana? Ale mi przynajmniej było głupio z tego powodu, a temu tutaj nic. Po prostu pięknie.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Pon Mar 14, 2011 6:46 pm

Kiedy po kilku sekundach dotarły do mnie kolejne słowa Any - a raczej ich znaczenie, bo szczerze powiedziawszy, w godzinach porannych oraz wcześnie po południu mój refleks oraz słuchanie innych nieco szwankowało - spojrzałem na nią urażonym wzrokiem. Takiego czegoś się po niej nie spodziewałem.
- Po co tak właściwie tutaj przyszłaś? - zapytałem, gasząc papierosa w prowizorycznej popielniczce i posyłając jej pełne wyrzutu spojrzenie. Serio, przyszła tutaj, żeby mnie dobić? Albo może chciała bronić tego idioty Reida? Pokręciłem głową. Świat się chyba kończył, skoro wszyscy zachowywali się cholernie dziwnie. - Masz zamiar się nade mną poznęcać? Po czyjej ty w ogóle jesteś stronie? - zapytałem chłodnym tonem, nie spuszczając z niej poważnego wzroku. Jakim prawem w ogóle próbowała porównywać mnie i Effy z Elisą i Justinem? Toż to była diametralnie inna sytuacja, a Justin nie miał najmniejszego prawa dotknąć choćby palcem mojej ukochanej kuzynki. Dlaczego Ana nie widziała tego wszystkiego w takim samym świetle jak ja? Czy, kurwa mać, jako moja przyjaciółka nie powinna stać za mną murem? Przewyjebanie. Przyjaciele od siedmiu boleści. Justin - nawet nie chciało mi się szukać na niego kolejnych słów, bo powoli brakowało mi przekleństw, Cook - miał wyjebane, co akurat mu się chwali, Yves - najprawdopodobniej obraziła się o byle gówno jak mała dziewczynka, Ana - stoi nie po tej stronie, po której powinna. Czy w całej tej jebanej rezydencji był ktokolwiek, na kogo można było liczyć?
- Tak, Reid i gwałty. W życiu bym się tego po nim nie spodziewał, może prędzej, gdyby zgwałcił jakiegoś chłopca, ale najwyraźniej tak jest. Próbujesz mi zasugerować, że Elisa mogłaby kłamać? Niby dlaczego miałaby to robić? Fakt faktem, że przez mojego tak zwanego najlepszego przyjaciela nie jest już taka niewinna jak była! - Niech nie próbuje mi w tej chwili zrzucać winy na moją kuzynkę, bo ja doskonale wiem, jak to musiało wyglądać. To wszystko z całą pewnością było dziełem Reida, a moja biedna Eliska była w tym wszystkim zwykłą ofiarą. Jak Ana śmiała w ogóle wypowiadać się o niej negatywnie? Wymamrotałem coś niewyraźnie pod nosem, gdy trzepnęła mnie w głowę, ale chyba rzeczywiście sobie na to zasłużyłem. Z drugiej strony, jak mógłbym się nie śmiać? Perrault chciała mnie pozbawić nawet tej jednej namiastki szczęścia, jaka spotkała mnie w ciągu ostatnich dni. No, miałem jeszcze trochę radości przedwczoraj, za sprawą pewnej ładnej instruktorki tenisa która mówiła tak łamanym angielskim, że w sumie do teraz nic o niej nie wiedziałem, ale walić to. Tak brzmiało znacznie fajniej i dramatyczniej. Chyba coraz bardziej zaczynałem się staczać, ale czy ktokolwiek się tym przejmował? Moi przyjaciele woleli się obrażać. Wyciągnąłem z jednej z moich tajnych skrytek przy łóżku butelkę whisky zastanawiając się, czy już jest odpowiednia godzina na picie, czy jeszcze nie. Jednocześnie starałem się słuchać Any, choć szło mi to dosyć opornie. Maks w wersji romantyka brzmiał dla mnie zbyt strasznie. Dlaczego wszystkich nagle pojebało?!
- Romantyczne bzdury? Skarbie, jesteś pewna, że mówimy o tym samym mężczyźnie? - zapytałem w końcu z powątpiewaniem. Szczerze miałem nadzieję, że okaże się, że mamy w rezydencji dwóch Maksów i że ten o którym mówi moja przyjaciółka to nie ten sam, co jeszcze niedawno miał wyjebane w kobiety i związki tak bardzo, jak tylko się dało. - Wiesz, na ogół chyba facetom się wydaje, że dziewczęta uwielbiają te wszystkie przewspaniałe prezenty, komplementy i inne pierdoły rodem z nędznych komedii romantycznych. Z całą pewnością nie przeliczę się, jeśli powiem, że jesteś w tych kwestiach ewenementem. A śmiech i opór to najgorsze co możesz zrobić, bo na pewno sądzi, że go kokietujesz. Zdziwiłabyś się, jak skuteczna to taktyka u dziewcząt - wzruszyłem ramionami. Taak, udawanie niedostępnych było niesamowicie wkurwiające, ale podobno niektórzy faceci się na to nabierali. Być może na mnie to nie działało bo wiedziałem, że tak czy inaczej prędzej czy później uda mi się sprawić, by dane dziewczę samo wskoczyło mi do łóżka. - Może po prostu mu powiedz, że tego nie chcesz? - podsunąłem rezolutnie. Kurwa, nigdy nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego niektórzy w tak istotnych kwestiach lubili bawić się w podchody i subtelności zamiast powiedzieć wprost o co chodzi. Ta myśl automatycznie przypomniała mi o Yves; zerknąłem na telefon, a upewniwszy się, że nie odpisała, wzruszyłem nieznacznie ramionami.
- Masz pojęcie, o co Ainsworth może być na mnie wściekła? - zapytałem, ponownie się przeciągając. Najwyraźniej sama zainteresowana postanowiła z jakiegoś powodu być ponad kontaktowanie się z takim plebsem jak ja i uznała, że niepotrzebne jest nawet informowanie mnie o powodach swojej złości. Kobiety.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Ana Pon Mar 14, 2011 7:35 pm

Odetchnęłam.
- Przyszłam tu, bo od razu dni nigdzie cię nie widać tylko słyszę coraz dziwniejsze plotki. Uznałam, że tak by zrobił przyjaciel, bo nie mam do końca pewności czy tak zawsze wyglądasz rano, ale dzisiaj z pewnością byś nikogo nie zaliczył. A i chyba świat ci się wali. Mam rację? - Wbiłam w niego uporczywe spojrzenie. Z nimi wszystkimi to ostatnio jak z dziećmi albo i gorzej, bo dzieci przynajmniej się nie pieprzą jak głupie, a z tego przecież mogą być kolejne dzieci. Nie, to już przesada. Ważne, że z takiego seksu bez umiaru i pilnowania się z kim oraz jakie mogą być tego konsekwencje są wielkie problemy. Jak teraz. Ale na serio z Justinem się pokłócili tak jakby to tylko jedna strona zawiniła, a przecież obie to równie mocno rozwaliły. Oboje zaliczyli, wcale nie takie niewinne kuzynki tego drugiego i chyba oboje niczym durnie, trwają przy myśli, że ich rozkoszne podopieczne naraziły się na kontakt z tak złymi ludźmi. Jeśli Reid odwala takiego samego nieszczęśnika jak Dimitri to fajnie, że przynajmniej nie ja jedna mam problem z przyjacielem.
- Po jakiej stronie? Każdy z was chce zgrywać ofiarę. Nie zamierzam być po żadnej stronie. Ty masz zmądrzeć, a Reida nie lubię. - Na serio liczył, że jak przy jakimś idiotycznym konflikcie opowiem się za jedną ze stron, bym mogła pomagać w niszczeniu tej drugiej? Dobre sobie. Jednak jeśli miałoby dojść do paskudniejszych scen to oczywiście opowiedziałabym się za nim, ale tego nie musiał wiedzieć. Skoro teraz był i zły na mnie, bo mu mówię prawdę to niech spada. Serce mnie pocznie ruszać dopiero, gdy się całkiem stoczy. - Dobra. Wierz w co chcesz. Bylebyś potem nie żałował. - Jak dorwę tą Elisę to zobaczy. Jej się upiekło, a ukochany kuzynek przeżywa jakby się stało niewiadomo co. Doskonale wiem jak to jest brnąć w kłamstwo. Nie da się tak po prostu zacząć wszystko odkręcać. Do tego potrzeba niezwykle dużo sił, choćby by się przełamać i przyznać do kłamstwa. A to dopiero początek wędrówki. Widocznie małą Elisę to przewyższa.
Irytował mnie tylko coraz mocniej i mocniej. Trzeba było zostać przy ochrzanianiu go za jego numery, a nie zwierzać się z tego co się u mnie dzieje w sferze uczuciowej.
- O tym samym. Znam wszystkich w Rezydencji, przynajmniej z imienia i mamy tylko jednego Rosjanina Maksa. - Jak on tak się wypytywał to sama poczynałam mieć wątpliwości, ale z tego co słyszałam to Maks się zrobił taki inny dopiero po tym co mu Lina zrobiła. Wcześniej był dokładnie taki jak teraz.
- Nie sądzi. Inaczej by mi tego nie wypominał, a raczej od razu całej damskiej populacji na tej planecie. Wiesz ile on potrafi powiedzieć za jednym zamachem? Nie mam przy nim szans. - To jak szybko przeszliśmy od prawie pokłócenia się przez naważone przez Lyytikäinenów piwo do rozmów o tym co mam zrobić ze swoim prawie chłopakiem mogło zdumiewać. Szybka zmiana nastroju? A czemu nie. - Spróbować nie zaszkodzi, ale... - już widziałam jak nabiera powietrze, bym po raz kolejny mogła posłuchać jak to kobietom nie da się dogodzić. - Dobra zobaczę co zrobi po tym.
Prawie się roześmiałam, słysząc pytanie o Yves. O co mogła być zła? Pomyślmy, pomyślny.
- Może o to, że spałeś z inną? A ta inna ją wyzywa od najgorszych, bo jest zazdrosna? Swoją drogą musisz albo musiałeś z nią sypiać? Ja ją lubię, a teraz jak widzisz jest na ciebie zła, więc pewnie i mnie będzie unikać. Dzięki wielkie. - Świtał mi bardziej rozbudowany powód wściekłości Yves, ale nie zamierzałam o tym mówić. Kobieta to jednak kobieta i zawsze będzie podchodziła całkiem inaczej do seksu bez zobowiązań niż facet. Czasem to było przerażające, ile wiedziałam o życiu swoich znajomych. Ale wracając do sprawy złości Ainsworth to, to dopiero będzie cios w serce Reida, jeśli te moje przypuszczenia są słuszne. W sumie to mam nadzieję, że nie są. Dopiekłoby to Justinowi, ale też samej Yves.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Pon Mar 14, 2011 10:50 pm

- Plotki, plotki - mruknąłem z niezadowoleniem, leniwym ruchem podnosząc z pościeli paczkę moich cameli. W dalszym ciągu nawet nie ruszyłem się z łóżka - no, poza momentem, kiedy musiałem otworzyć drzwi przed Aną - ani nie pokwapiłem z narzuceniem na siebie czegokolwiek. W sumie dobrze, że nie zaczęła mi prawić morałów, jak to niekulturalnie z mojej strony, że leżę w bokserkach i nawet nie raczę się podnieść, by odpowiednio zaopiekować się gościem. Chyba wiedziała, że w porannych godzinach nie może za dużo się po mnie spodziewać. Przynajmniej tyle dobrego. - Powiedz mi jeszcze, że ta infantylna dziewuszka nie mająca do roboty nic innego poza sianiem zamętu tymi swoimi głupimi plotkami napisała, że umarłem - rzuciłem, wyciągając papierosa z paczki i podpalając go jakąś rozwalającą się zapalniczką. Nic mi się nie chciało. - Spoko, spoko. Do twojej wiadomości, czasami rano zdarza mi się wyglądać jeszcze gorzej, ale gwarantuję, że do wieczora znów będę wyglądał niczym młody bóg - dodałem niebywale skromnie, uśmiechając się do niej szelmowsko. Kto jak kto, ale ona z całą pewnością powinna zrozumieć, że tylko sobie żartuję, a moja samoocena nie jest aż tak wysoka, jak mogłoby się to co niektórym wydawać. Co nie zmieniało faktu, że byłem zajebisty. - Jeśli zaś chodzi o świat, to nie powiedziałbym, że się wali, aczkolwiek muszę przyznać, że zdarzały mi się lepsze momenty - No tak, bo czy ja miałem cokolwiek, co na dobrą sprawę mogłoby się zawalić? Cała moja egzystencja sprowadzała się do picia, brania wszystkiego co niedozwolone, palenia, przygodnego seksu i imprezowania. W resztę rzeczy konsekwentnie miałem wyjebane. Dlatego też suma summarum, nie miałem nic do stracenia, ponieważ na dobrą sprawę nic nie posiadałem.
- Nie zgrywam żadnej cholernej ofiary, Ana - oznajmiłem dobitnie, zaciągając się papieroskiem. Fajnie, może wreszcie dostanę tego jebanego raka, którym wszyscy mnie straszą i umrę, a wtedy Justin będzie mógł sobie tyle pieprzyć drogie mi osoby, ile tylko mu się podoba. - I nie powinnaś mieć nic do zarzucenia mojej mądrości. Natomiast na twoim miejscu zakończyłbym temat Elisy, albowiem nie mam pojęcia o co chodzi i podejrzewam, że nie chcę wiedzieć. Za bardzo chyba wkręciłaś się w teorie spiskowe - dodałem, wypuszczając kłębek dymu i bez większego zainteresowania obserwując, jak niesie się ku górze, rozmywając w powietrzu. Dla mnie szybkie zmiany tematu nie były niczym dziwnym; wszak nie od dzisiaj wiadomo było, że należę do osób dosyć chimerycznych i szybko potrafię od wkurwienia przejść do względnie radosnego nastroju. Zresztą, vice versa. Może dlatego tak ciężko było przebywać ze mną w bliższych relacjach. Ale jak się komuś nie podoba, to wypierdalać, nie? Wolałem nie posiadać żadnych przyjaciół, niż mieć takich jak Justin, którzy w dogodnym momencie wyruchają mi kuzynkę.
- Pogadaj z nim - wzruszyłem ramionami. - Albo i nie - dodałem po chwili zastanowienia. - Kochanie, na twoim miejscu nie kierowałbym się nawet w najmniejszym stopniu moimi wskazówkami. Wszakże wiesz doskonale, jaki ze mnie weteran związków, nie? - stwierdziłem z rozbawieniem, mierzwiąc dłonią moją czuprynę, która jak zwykle była w wielkim nieładzie. No tak, chyba tylko naprawdę zdesperowani ludzie pytaliby mnie o radę w kwestii uczuć. Biedna Anabelle! - Pamiętaj tylko, że jeśli cię skrzywdzi, to osobiście sobie z nim porozmawiam - I powyrywam mu nogi z dupy. Nie udało mi się ochronić Elisy, to skupię się na Anie. Może chociaż jej duszyczkę uda mi się uratować przed... cóż, takimi ludźmi jak Justin. Albo ja. Parsknąłem śmiechem, słysząc jej wyjaśnienie sytuacji z Yves i pokręciłem przecząco głową.
- A dlaczego niby miałaby być na mnie zła za to, że spałem z inną? Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi - powtórzyłem po raz milionowy. Dlaczego nikt nie potrafił pojąć, że mnie i Yves nie łączyły żadne stosunki poza tymi czysto przyjacielskimi? Nasze spanie ze sobą było tylko dodatkiem. I musiałem przyznać, że to był naprawdę zajebisty układ. Przynajmniej dopóty, dopóki się na mnie nie obrażała. - Oh, tak, bo na pewno moje największe zmartwienie a propos Yves to fakt, że nie będzie się odzywała również do ciebie - sarknąłem, strzepując popiół z papierosa do popielniczki. - Chyba zapomniałaś, że to dzisiaj ja jestem tym biednym, którego trzeba pocieszać. Kobiety są jednak cholernie dziwne. Czy wy naprawdę musicie wkurzać się o nie wiadomo co? - westchnąłem ciężko. I niech ktoś spróbuje mi powiedzieć, że moje życie nie jest ciężkie.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Ana Wto Mar 15, 2011 11:14 am

Prawie mnie uraził, ale akurat na niego się gniewać nie umiałam. Bo niestety jakbym potrafiła to już wieki temu bym mu wytknęła wszystkie błędy i ogółem nie skończyłaby się ta znajomość miło. Z miłym kończeniem znajomości miałam, jakby to ująć, lekkie problemy. Zresztą Dimitri też by się postarał o cudowny koniec.
- Plotkara? Nic nie pisała o twojej śmierci. Widocznie to zbyt mało ciekawy temat. - Może i nie pisała, ale za to dostała dużo durnych wersji wydarzeń. Tak durnych, że najlepsze wspomina przy każdej możliwej okazji, gdy psuje się jej humor. Teraz byłyby odpowiednie, ale nie mogłam tak przy nim. Jeszcze bym się zaczęła śmiać, a on bardzo by chciał wiedzieć z czego się śmieje, a przecież nie mogłabym mu powiedzieć. Tamto z dwójką gejów. Nie przypominaj sobie tego, Anabelle. - Świetnie. Przyjdę i zrobię ci zdjęcie, by mieć wreszcie co postawić przy ołtarzyku do twej boskiej osoby. - Wychodzi na to, że dobrze robiłam do tej pory, szukając go o nieco późniejszych porach. Pogłoski jakoby miał być istotą nocną zaczynały być serio prawdopodobne dla mnie. Cośty. Każdy, z takim trybem życia, będzie, dochodził do siebie przez cały dzień. To wiadome. - To pora zacząć działać, by lepsze momenty wróciły.
Westchnęłam, bo to jak on wciąż wracał do swojej biednej Elisy i chciał ją dalej bronić przed złem tego świata było tak do niego niepodobne. Zwykle miał gdzieś co się stanie z kimkolwiek. A tu proszę: takie przeżywanie. Rozczulające.
- Dobrze zostawiamy temat w spokoju. Rozumiem, że musiało cię to zaboleć, ale też to chyba zbyt długo trwa. Pora się z tego otrząsnąć. - Naprawdę mówiłam to miłym tonem, licząc, że to coś wskóra. Jednakże przesadą było liczyć, że powie sobie: hej faktycznie zbytnio przesadzam. Elisa żyje, skończyła to przeżywać(jakby w którymś momencie przeżywała), wiec pora i bym ja miał znów na wszystko wyjebane. Niemożliwe, ale czy nie można sobie pomarzyć, że Dimitri wróci do bycia sobą? Teorie spiskowe puściłam w niepamięć, bo on zupełnie nie zdawał sobie sprawy co mówi.
- Oczywiście, że sama z siebie nie zamierzałam rozpoczynać takiej rozmowy. - Parsknęłam śmiechem. Nie byłam taka głupia, by wywoływać sytuacje, w których zmuszona będę słuchać jego monologów. Bardziej liczyłam na momenty, w których zajęty będzie czymś innym niż gadaniem czy kradzieżą kwiatków Venus. To drugie w sumie, od czasu do czasu, mogło być kontynuowane. I jak mieć mu za złe takie coś skoro robi na złość pannie idealnej? Jaka szkoda, że nigdy nie uda mi się zobaczyć jej miny, gdy odkrywa, że w jej ogrodzie brakuje kilku sztuk roślinek. - To tak raczej jak znów coś odwali co mnie przerośnie. - Wystarczy poczekać, a takie momenty z pewnością się pojawią. Miałam co do tego pewność. - Na serio uważasz, że jeśli ktokolwiek by mnie skrzywdził to potrzebowałabym pomocy przy rozprawieniu się z nim? To oczywiste, że sama bym sobie dała radę. No chyba, że ten ktoś zasłużyłby na wielką karę, wtedy może być się odezwała. - Nie mówiłam o Maksie, bo on przecież specjalnie by nic nie zrobił. Był za to zbyt miły, a ja znów nie zamierzałam być taka jak Lina i miałam nadzieję, że dobrze mi idzie nie bycie liną, więc i doprowadzenie go do stanu, gdzie znów zacznie narzekać na cały ród kobiecy nie wchodziło w rachubę. Obym się nie myliła.
- Tylko przyjaciółmi? - Powtórzyłam, unosząc brew. - Tylko przyjaciele się nie pieprzą. Poza tym sam mówisz, że kobiety są dziwne, więc naprawdę uważasz, że podchodzą do seksu tylko jak do seksu? Jeśli tak to się lepiej zastanów, bo na serio nie znasz kobiet. - Pokręciłam głową nad jego naiwnością. Nawet jeśli nie kochała to mogła mieć za swojego, no i oczywiście można mówić, że wiedziała o innych, bo kto nie wiedział, ale wiedza, a wytykanie palcami przez te inne to dwie zupełnie różne sprawy. Się mogła obrazić. A już na pewno wkurzyć. Ja bym się wkurzyła, ale też nigdy bym nie doprowadziła do sytuacji, gdzie wiem, że mój partner seksualny ma też inne partnerki. Można i to nazywać zaborczością, ale to też zwykłe dbanie o siebie. Wiadomo jak żyją te inne partnerki? - Liczyłam, że zajęty swoimi problemami tego nie usłyszysz i tak, musimy. Bez tego świat byłby nudny. Nie prosty, nudny. - Dla mnie to było takie proste, a on wciąż się wkurzał o te dziwaczności kobiet. Ja mu nie ględziłam wciąż o tym jacy faceci są dziwaczni. Ta wiem, przyszłam tu też po to, ale to raz na długi okres czasu. Dobra jestem egoistkę. Się przyznaję do tego, ale zmieniać siebie nie zamierzam. To nie jest w stylu egoisty się tak zmienić dla kogoś.
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Wto Mar 15, 2011 4:13 pm

Potwierdziłem skinieniem głowy, że owszem, chodzi mi o plotkarę i jednocześnie skrzywiłem się na myśl o całej tej stronie. Moim skromnym zdaniem ktoś musiał mieć albo porządne kompleksy, albo całkowity brak życia osobistego, albo jeszcze jakieś inne dziwne zaburzenie na tle stricte psychicznym, żeby tworzyć stronę od początku do końca poświęconą niszczeniu i komplikowaniu życia innym. Rozumiałem, że wścibskość od wieków niezmiennie była jedną z najbardziej widocznych oraz najchętniej karmionych przez ludzi przywarą, aczkolwiek błagam - takie coś to była bezczelność w czystej postaci. Ta cała głupiutka plotkara nawet nie kryła się z tym, że uważa za swoje powołanie objeżdżanie i zdradzanie niemal wszystkich sekretów ludzi z rezydencji i chwaliła się tym, że posiada swoich informatorów. Jak cholerna dyktatura. Nie dość, że było to żałosne, to jeszcze potrafiło zajebiście skomplikować życie. Choć przyznaję, że niekiedy bywało całkiem zabawnie - chociażby wtedy, gdy za sprawą tejże owianą tajemnicą persony cała rezydencja plotkowała o tym, jak to Venus się przede mną zbłaźniła w minione święta. Mimo wszystko gdybym w ostatecznym rozrachunku miał wybierać życie z plotkarą czy bez, bez wahania zdecydowałbym się na drugi wariant.
- Jak zwykle jesteś kochana - stwierdziłem złośliwie, po raz kolejny posyłając jej spojrzenie zbitego psa, żeby wzbudzić w niej choć trochę współczucia dla biednego mnie. - Nie oszukuj siebie samej, doskonale wiesz, że gdybym umarł, wszyscy by o tym pisali. Nawet Barack Obama i królowa Elżbieta poświęciliby na to wiele łez i miejsca w pamiętniczkach. Zresztą, dzień mojej śmierci byłby końcem całego świata. Powiedz mi, jak ludzie byliby w stanie żyć ze świadomością, że cały doczesny świat jest uboższy o takiego osobnika jak ja? - uniosłem brew. Może i pozwalałem sobie na małą hiperbolizację, ale Ana jako dobra przyjaciółka powinna nawet nie próbować negować moich słów. Wszakże byłem taki biedny, cierpiący i potrzebowałem pocieszenia! Pstryknąłem palcami i kiwnąłem głową z aprobatą po jej kolejnych słowach. - Wiedziałem! Ty też mnie skrycie kochasz. Hej, to ty wysłałaś mi swoją bieliznę na walentynki? - Tak, to miałoby nawet sens. Znaczy tak właściwie to chyba nie, nie miałoby najmniejszego, ale cóż, podobno ta cała miłość skłania ludzi do robienia różnych głupot.
- A niby co powinienem zdziałać? Mówisz, jakbyś była jakimś specjalistą w dziedzinie uczenia innych, jak cieszyć się życiem - stwierdziłem sceptycznie, w dalszym ciągu nie ruszając się z miejsca i leniwym ruchem zaciągnąłem się moim camelem. Okej, może i powinienem wstać albo się ogarnąć, ale jak, skoro było tak wcześnie rano? Najwidoczniej moja droga przyjaciółka była nastawiona na nieco inny tryb życia niż ja i zupełnie nie zdawała sobie sprawy, że wymagać o tej porze ode mnie czegokolwiek poza rozmową/piciem/względnie seksem było czymś absolutnie bezcelowym. Jak wyobrażałem sobie, że niektórzy wstają wcześnie rano tylko po to, żeby móc zrobić sobie śniadanko, biegać dla utrzymania kondycji czy robić coś równie bezsensownego, chciało mi się śmiać, jak bardzo ludzie kochali sami sobie komplikować żywot. Nie skomentowałem kolejnej uwagi na temat mojej kuzynki, milczeniem zgadzając się na pozostawienie tego tematu w spokoju i nie rozpoczynanie kolejnej ostrej polemiki. Wystarczyło mi chwilowo bezsensownych dyskusji z innymi.
- Może zacznij czytać jakieś harlekiny, oglądać beznadziejne romantyczne komedie i zająć się rozbudzaniem w sobie jakiegoś uwielbienia dla całego tego kiczu, przynoszenia kwiatków i cholera wie czego jeszcze? Wtedy nie musiałabyś z nim o tym rozmawiać, on zachowywałby się jak porąbany, a ty byłabyś zadowolona - Nie znałem się na tych wszystkich romantycznych beznadziejach (okej, potrafiłem użyć odpowiedniego komplementu albo zachować się jak dżentelmen, ale kurwa, to zawsze miało do czegoś prowadzić, nie?) i nie odczuwałem takiej potrzeby. To było dla jakichś cholernych ciot. - Oczywiście, że potrzebowałabyś pomocy. A nawet jeśli nie, to i tak musiałbym sobie porozmawiać z Maksem, tak dla zasady - No, i przy okazji miałbym okazję się z kimś wreszcie porządnie pobić. Akurat Maksymilian był jedną z lepszych osób w tym kunszcie spośród wszystkich tych z rezydencji, a ja z moim pojebanym umysłem wychodziłem z założenia, że zawsze fajniej biło się z kimś, z kim mogło się spokojnie przegrać. Okej, napierdalanie słabszych też było jak najbardziej w porządku, ale to jednak zupełnie nie to samo. Brakowało tego elementu zaskoczenia.
- A dlaczego nie? To tylko trochę więcej fizyczności, niż na ogół w przyjaźni bywa - Może nieco bagatelizowałem sprawę, ale poważnie, miałbym się przejmować taką drobnostką jak to, że chodzimy ze sobą do łóżka? Dlaczego wszyscy robili z tego taką wielką sprawę (kobiety, bo mężczyźni jakoś łatwiej potrafili przyswoić ten fakt bez zbędnych moralitetów), skoro nie było w tym praktycznie nic złego? Ja wiedziałem, że to nic zobowiązującego, ona to wiedziała, oboje czuliśmy się bardzo tym faktem ukontentowani. Tyle. Paradoksalnie najwięcej złego widzieli w tym ci, którzy nie mieli z tym nic a nic wspólnego ani nie mogli poszczycić się choćby namiastką doświadczenia w takich układach. - Yves nie jest taką znowu typową kobietą, a przynajmniej tak wydawało mi się do tej pory. Cholera, może i większość dziewcząt nie podchodzi do tego tak prosto jak faceci, ale Yvy nieco różni się pod tym względem i zaręczam, że doskonale zdaje sobie sprawę, że nasze kontakty do niczego nie zobowiązują - wytłumaczyłem spokojnie. To chyba było dosyć logiczne, albowiem gdyby ktokolwiek kiedykolwiek spróbował wpakować mnie w coś działającego w choćby malutkim stopniu jak związek, w życiu bym się nie dał. Po chuj rezygnować z wolności? - Nie, byłby prosty. I zdecydowanie lepszy. Mówisz, jak gdybym naprawdę miał w obecnej chwili mało problemów - dodałem i wetknąwszy papierosa w kącik ust chwyciłem telefon, by wystukać wiadomość, tym razem do Cooka. Przynajmniej on jeden dalej mnie rozumiał.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Ana Wto Mar 15, 2011 5:23 pm

- No widzisz. Ja taka kochana, a ty wciąż taki smutny. To się przecież prosi o pomstę do nieba. - Udałam, że nie zauważam tych jego minek. Jakbym je zauważała to już dawno byłoby po mnie. Manipulator świetny i bez talentu. A z talentem. Raz czy dwa kusiło mnie poprosić o demonstrację, ale jakoś tak nie było okazji. Muszę to kiedyś nadrobić, o ile się zgodzi, ale przy dobrej argumentacji powinien. Bo niby czemu nie miałby mi udowadniać jaką ma genialną moc? - Oh nawet nie mów tak strasznych słów! Przecież ktoś tak wspaniały jak ty, no może i ja - wymamrotałam. - Nie umrze! Nie ma mowy nawet. Wiecznie młodzi i piękni musimy być. - To nie tak, że zupełnie nie wyobrażałam sobie siebie samej w wersji starszej. Po prostu nie chciałam o tym myśleć, o tak.
- A liczyłam, że to się nie wyda. - Udałam przerażoną. Taka droga chyba była najlepsza, by mu poprawić humor. Udawać, że nic się nie stało, nie naciskać, by pojąć swoje błędy. Może sam się z tym upora szybciej.
- No oczywiście, że jestem specjalistką. Jak będziesz kiedyś u mnie to poproś, a ci dyplom pokaże. - Przekręciłam oczami. Ty się staraj, a on dalej swoje. - Cieszenie się życiem szło ci świetnie, więc mógłbyś do tego wrócić. - No mógłby, ale mówienie wprost co się chce zdziałać nigdy nie daje dobrych efektów, a ja się zawsze w tym uświadamiam nie w porę. Może kiedyś się nauczę albo talent pocznie mi działać w porę.
- Świetny pomysł, ale chyba nie skorzystam. Serio chciałbyś mnie zobaczyć plącząca, bo Leo tonie za swoją ukochaną w Titanicu? - Widziałam film raz. Urywkami i więcej oglądać ochoty nie miałam. Zdecydowanie wolałam inne kino. - Dla zasady, jasne. Już ja widzę to męskie dla zasady. Dałbyś sobie spokój z planami bicia się z kimkolwiek.
- Trochę więcej, ale zbyt dużo jak na przyjaźń. I uwierz, że nawet jak nie podchodzi tak jak reszta kobiet to z czasem zacznie, o ile już nie zaczęła. Także na przyszłość wiedz, że albo przyjaźń, albo ktoś z kim sypiasz wedle ochoty i nastroju.
- Moja wina, żeś się tak wkopał? Daj spokój. Niedługo będzie wszystko cacy. I hej! Wcale nie staje w niczyjej obronie.
- Nie powinnam czytać co on tam stuka, ale on znał moją ciekawskość, więc po co machał mi tym telefonem przed oczami, co?
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Wto Mar 15, 2011 8:30 pm

- Otóż to. Chociaż nie wiem, jak to nam wyjdzie, ale może uda nam się jakimś trafem wpaść na szatana i zaprzedać duszę - wzruszyłem ramionami, bredząc sobie trochę bez sensu. Co za różnica, co wygadywałem, skoro tak czy inaczej nikt mnie nie słuchał? Chyba znowu zaczynałem wpadać w zły humor. Jedyna rzecz, na którą miałem w obecnej chwili ochotę, to było albo picie, żeby zapomnieć o wszystkich tych wkurwiających mnie ludziach, albo pójście spać, z tego samego wyżej wspomnianego powodu, albo ewentualnie wyjście z moich i Willa obskurnych czterech ścian i odreagowanie na kimś złości. Właśnie, swoją drogą, byłem ciekawy, gdzie też podziewa się mój współlokator.
- Wędrując tutaj nie spotkałaś może gdzieś po drodze Willa? - zapytałem. Cóż, Ana na ogół wiedziała wszystko o wszystkich, a dodatkowo mieszkała tam, gdzie wszystkie dziewczęta, toteż istniało duże prawdopodobieństwo że idąc do mnie mogła natknąć się na niego, wymykającego się z pokoju jakiejś dziewoi. Tak, William prowadził migracje między pokojami tak często jak ja i właśnie dlatego był zajebisty. Od kiedy wrócił z Jamajki zachowywał się dokładnie tak jak powinien - żadnego gwałcenia moich kuzynek, żadnego zakochiwania się i kupowania kwiatów. Przynajmniej pozostał mi on i Cook w pełni władz umysłowych.
- No widzisz. Ja zawsze o wszystkim się dowiem - mruknąłem, drapiąc się z zastanowieniem po policzku. W sumie znowu zacząłem trochę zamulać, bo gwałtownie odeszła mi cała ochota na cieszenie się życiem. A już myślałem, że powracam do formy. Odstawiłem butelkę z whisky, stwierdzając, że może nie będę prezentował się przed Aną w aż tak patologicznym wcieleniu. Wszak ona nigdy nie wyrażała swojej aprobaty dla mojego hedonistycznego trybu życia. - Nie mógłbym do tego wrócić, daj mi już spokój - jęknąłem żałośnie. Najchętniej najebałbym się teraz albo nawet naćpał porządnie, żeby mieć chociaż jakiś mały przebłysk radości. Jebany, pierdolony chuj Reid zjebał mi życie. Pewnie lata teraz jak zwykle i robi z siebie idiotę przed wszystkimi, którzy tylko mają ochotę go jeszcze słuchać. A Yves? Pewnie poleci za nim, kurwa mać, swoim wielkim byłym, którego pewnie dalej tak kocha, chociaż nawet nie dała mu dupy i będzie go pocieszać, żeby nie przejmował się kimś takim jak ja. Są siebie warci, jebani przyjaciele do niczego. Z tego wszystkiego przestałem słuchać Any i nawet nie ogarnąłem, o czym w tej chwili mówiła. Podniosłem nieprzytomny wzrok i pokręciłem głową, żeby się otrząsnąć z ponurego zamyślenia, a potem zacząłem odpisywać na kolejną wiadomość Cooka. Jak dobrze, że przynajmniej on był taki sam jak zwykle. Podniosłem wzrok na przyjaciółkę, próbując się uśmiechnąć, chociaż nie wyszło mi to jakoś najlepiej. Z pewnością nie był to ten uśmiech, od którego co delikatniejszym dziewczętom miękły kolana. Przejebane.
- Oczywiście, że stajesz - mruknąłem tylko, nie chcąc znów wciągać się w długie konwersacje.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Ana Wto Mar 15, 2011 9:07 pm

- Nie pilnuje go - wymamrotałam, może zbyt niegrzecznie. Ale miałam dosyć tego, że pomimo mych starań, dbania o to, by jednak nie przeżył szoku poprzez moje zbytnie rozgadanie się na temat jego kuzynki, on wciąż był zły i przekonany, że cały świat nastawił się przeciwko niemu. Jakby cholera świat nie miał nic ciekawszego do roboty jak tylko myśleć, planować i przekupywać kolejne osoby, by razem niszczyły cudny świat Dimitiego. No pięknie. Oczywiście, że jest właśnie tak. Już po prostu nie mogłam patrzeć jak on wciąż w takim stanie siedział na tym łóżku z przekonaniem, że nikomu nie jest gorzej niż jemu teraz. Za swoje winy się płaci. Sama coś o tym wiem. Ale teraz wiem również jakie to wkurzające dla innych, gdy po uzyskaniu kary za swoje winy człowiek się podnieść nie może i tylko dręczy innych.
- Akurat jak byś zawsze o wszystkim wiedział to by nie było tej samej sprawy - rzuciłam wkurzona. Miałam go dosyć. Ja się staram, a on nic. Zawsze z jego strony to było nic. Jakoś chciałam odpłacić za te piosenki finskie, ale on oczywiście musiał mnie lekceważyć, bo jest taki biedny. No ludzie. Nawet nie słuchał co do niego mówię, a pisał na telefonie. Szczyt wychowania.
- Ale z ciebie dzieciak - rzuciłam, podrywając się z łóżka. - Mówiłam, że nie będę się bawiła w żadne strony. A już na pewno nie strony Reida. - Przeszłam kilka kroków, niechybnie zbliżając się do drzwi z zamiarem wyjścia i głośnego zatrzaśnięcia za sobą drzwi. Zatrzymałam się już blisko wyjścia, bo okropnie korciło mnie, by wrócić i jeszcze raz trzasnąć go w ten aktualnie jakże pusty łeb. - Zmądrzej, a pogadamy. - Może i nie wykonałam swego pragnienia związanego z minimalnym zadaniem mu bólu, ale przynajmniej drzwiami trzasnęłam porządnie. Mogłam być z siebie dumna. Szkoda tylko, że właśnie straciłam przyjaciela. Nie trzeba było tu przychodzić.


/ nie wiem /
Ana
Ana
księżniczka


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Wto Mar 15, 2011 9:44 pm

Okej, mogłem być milszy, tym bardziej, że Ana była teraz jedną z nielicznych osób które nie pałały w stosunku do mnie żądzą mordu. Ale nie byłem. Nie miałem zamiaru jej przepraszać, kiedy już się wkurzyła, bo co niby by to dało? Zawsze mówiłem to, co miałem na myśli - no chyba, że akurat byłem zajęty uwodzeniem jakiejś naiwnej dziewczyny, bo wtedy wszystkie moje gesty i zachowania były tylko starannie dopracowaną grą - szczególnie jeśli chodziło o moich przyjaciół. Jaki cel miałaby jaka konfrontacja, gdyby cały czas chodziło wyłącznie o mówienie tego, co oponent chce usłyszeć? Dlatego też zamiast jak każda inna normalna osoba rzucić kilka słów, które by ją jakoś ułagodziły albo chociaż odpuścić sobie jakieś dumne idiotyzmy, patrzyłem tylko spokojnie ze swojego miejsca na rozwalonym łóżku, z rękami założonymi pod głową, jak przechodzi przez cały pokój. Rzadko się na mnie denerwowała - a przynajmniej rzadko kiedy tak porządnie - ale nieraz miałem już okazję obserwować ten jej pełen złości wyraz twarzy, kiedy miała problemy z innymi ludźmi bądź sytuacjami. To zdecydowanie nie wróżyło niczego dobrego. Nie odezwałem się do niej ani słowem, gdy rzuciła kilkoma lakonicznymi zdaniami, a tylko parsknąłem w odpowiedzi na uwagę o tym, że jestem dzieciakiem i powinienem zmądrzeć. Że niby co, powinienem się przejąć? Czy to moja wina, że ostatnio wszyscy zachowywali się jak idioci? I dlaczego niby nie mogła spojrzeć na całą sytuacją z mojej strony? Pięknie. Gorzej być, kurwa, nie mogło. Z tego wszystkiego nawet nie chciało mi się nic tłumaczyć. Jak chce, to niech sobie idzie, wyjebane.
- A idź, może czekają na ciebie kolejne kwiaty od twojego wspaniałego Romea - zadrwiłem, gdy już otworzyła drzwi i zaraz skrzywiłem się, słysząc ich trzaśnięcie. Ja pierdolę. Jako, że nie miałem już przed kim ukrywać swojego staczania się, chwyciłem z podłogi wcześniej wspomnianą butelkę whisky i odkręciłem ją, a potem pociągnąłem kilka łyków. Picie przed południem, zajebista sprawa, nie ma co. Szczególnie w samotności. Zresztą, po chuj byli mi inni ludzie? Jak im się jebie w głowach, to nie mój problem. Musiałem koniecznie ściągnąć Cooka, żebyśmy razem mogli pójść gdzieś na miasto albo do podziemi się niszczyć. Chyba tego właśnie potrzebowałem.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Elisa Czw Mar 17, 2011 5:03 pm

/ ny wym /

Serio nie chciałam, aby tak wyszło. Co jakiś czas docierała prawda o mnie do Dimitriego, ale jakoś zawsze uchodziło mi to na sucho, a on po prostu zbywał danego osobnika z tekstem, że gada głupoty. Tym razem, Dimitri o wszystkim się dowiedział, i chociaż, jak zawsze, był pewien o mojej niewinności, wcale nie było dobrze. O wszystko obwiniał Justina i się... zasmucił? Wprost nie wiedziałam, jak to nazwać, bo nie widziałam nigdy Dimitriego w takim stanie, a to wszystko było moja wina. W dodatku stracił tak zwanego przyjaciela. No i ta akcja z tą Effy i Yves. To mnie najmniej obchodziło, ale jednak, to ja byłam temu winna. Targały przez to mną głupie wyrzuty sumienia, których tak strasznie nienawidziłam. Bo ja wcale nie miałam serca z kamienia, jak niektórych mogłoby się wydawać.
Dlatego też postanowiłam ruszyć swoje szanowne pośladki i ruszyć do Dimitriego. Jeszcze nie wiedziałam co chcę mu powiedzieć, no ale cóż. Jak będę dalej zwlekać to nigdy do niego nie trafie, bo będę się bała. Jeesu, dlaczego to było dla mnie takie trudne? Pewnie dlatego, że siedziałam po końcówki włosów w tym kłamstwie i nie mogłam z niego wyjść.
Zapukałam ostrożnie do drzwi i uchyliłam je, wsadzając głowę do pokoju.
- Mogę wejść? - Spytałam starając się o jakiś uśmiech.
Elisa
Elisa
team dimitri


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Sob Mar 19, 2011 4:24 pm

W swoim cierpieniu od wyjścia Any zdążyłem tylko się wykąpać, ogarnąć i powrócić do pomysłu alkoholizowania się w samotności, kiedy ktoś jak zwykle mi przeszkodził. Czy ludzie naprawdę nie mieli nic lepszego do roboty, niż nachodzenie mnie w mojej prywatnej przestrzeni? Swoją drogą, zawsze wydawało mi się, że picie w samotności to oznaka swego rodzaju upadku - albo alkoholizmu, albo braku towarzystwa, bo w końcu nie każdy może mieć swoje grono przyjaciół, choćby fałszywych i pojebanych jak cholera - ale teraz ten pogląd obrócił mi się o sto osiemdziesiąt stopni; nie, picie w samotności nie było żadnym upadkiem, a jedynie upragnionym odpoczynkiem od debili, z którymi przyszło mi się zadawać. Na samą myśl o tym, że miałbym w tej chwili zwlec się z mojego łoża cierpienia i wyjść z pokoju, skazując się tym samym na możliwość natknięcia się na Reida czy resztę całej tej wściekłej za nic hołoty, robiło mi się słabo. Okej, wkurwiałem się na cały świat, ale co z tego? Chyba miałem, kurwa, prawo. Na narastającą wściekłość nie pomogło mi nawet skomentowanie fotobloga tego idioty. Internet był jednak dobrym wynalazkiem - mogłeś do woli wyżywać się na kimś, nie wychodząc nawet z łóżka. Co wcale nie poprawiało mi w chwili obecnej humoru, a to już coś oznaczało. Właśnie zastanawiałem się, czy nie fajnie byłoby ściągnąć tutaj teraz Cooka i naćpać się trochę, kiedy ktoś zapukał. Zakląłem pod nosem, ale zanim zdążyłem udawać że mnie nie ma albo wrzasnąć kulturalne 'odpierdol się', drzwi już się otworzyły i ukazała się w nich moja kuzynka. Momentalnie trochę złagodniałem, chociaż nie do końca; normalnie jej obecność działałby na mnie zbawiennie, jednakże w tym wypadku Elisa przywodziła mi na myśl Justina, a przez to nie mogłem się uspokoić ani o jotę.
- Możesz - mruknąłem lakonicznie. Ona zawsze miała prawo przyjść, więc po chuj w ogóle pytała? Chociaż teraz zupełnie nie wiedziałem, w jakiej sprawie mogła do mnie przybywać. Obrzuciłem ją tylko pytającym spojrzeniem, mierzwiąc dłonią ciemne włosy. Byłem w tak podłym nastroju, że nawet nie mogłem zdobyć się na miłe słowo w jej kierunku czy pocieszenie jej w związku z zaistniałą sytuacją.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Elisa Sob Mar 19, 2011 9:15 pm

Co ty Elisa zrobiłaś? Jak głupia karciłam samą siebie w myślach patrzeć. Nie mogłam na niego patrzeć, bo moje kłamstwa tak strasznie się na nim odbiły. Normalnie, powinien już iść do Cooka, lub bajerować jakąś laskę na dzisiejszą noc. Jednak teraz siedział tutaj i wyglądał tak jak wyglądał. Pierdole, pierdole, pierdole. Czasem miałam ogromną ochotę wyjaśnić mu wszystko, tak jak teraz, ale najprawdopodobniej zaplątałabym wszystko jeszcze bardziej. Moje zachowanie, słowa skierowane do niego były jednym wielkim kłamstwem, w którym siedziałam po same uszy i nie mogłam wyjść. A wpakowałam się w to wszystko, aby go nie ranić i żeby uważał, że jestem ułożona i dobra. Ale chociaż chciałam dobrze, to wychodziło źle. Kurwa, kurwa, kurwa. Dobrze, że on nie czyta w myślach. Albo i źle, bo nie musiałabym nic mówić.
Weszłam głębiej do pomieszczenia uważnie patrząc, gdzie stawiam nogi. Usiadłam na łóżku Willa i przepraszająco spojrzałam na Dimitriego.
- Powinieneś gdzieś wyjść i się rozerwać. - Jak zwykle popisałaś się Eliso!
Elisa
Elisa
team dimitri


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Nie Mar 20, 2011 2:03 am

Elisa zdecydowanie nie wpasowała się w moment. Gdyby przyszła chociaż dziesięć minut wcześniej, kiedy nie czułem się jeszcze tak podle, być może byłbym w stanie wciągnąć się w jakąś normalną, w miarę optymistyczną pogawędkę, natomiast teraz, kiedy na bieżąco zajęty byłem kłóceniem się przez internet - o, jakże nisko przyszło mi upaść z powodu tego nędznego pojeba - znowu się zasępiłem, siedząc przed moim zdezelowanym laptopem. Kolejny minus odwrócenia się od rodziny, czy też może bardziej adekwatnie, zostaniem wykluczonym przez rodzinę - nie miało się pieniędzy na nic, łącznie z usprawnianiem swojego samochodu czy też dbania o takie rzeczy jak laptop czy komórka. Chociaż z Cookiem staraliśmy się kombinować kasę na życie - to jest alkohol, fajki i okazjonalnie coś mocniejszego - na różne sposoby, nigdy nie było tak kolorowo. Być może dlatego, że wszystko na bieżąco wydawaliśmy. Odwróciłem na chwilę wzrok od monitora, by obrzucić kuzynkę uważniejszym spojrzeniem i oszacować jej obecne samopoczucie, i nawet postarałem się o jakiś uśmiech. Biedna Elisa, wyglądała na naprawdę nieszczęśliwą! Wyglądała tak ponuro, że natychmiast moja chęć rozjebania Justina Reida wzrosła dziesięciokrotnie. Westchnąwszy wróciłem na chwilę do laptopa, ale przeczytawszy kolejną wiadomość tego ciotowatego idioty, zamknąłem komputer gwałtownym ruchem i niemal jebnąłem nim o ziemię. No dobrze, tak właściwie to naprawdę nim jebnąłem, ale czy to była moja wina? Jebany Reid wisiał mi teraz również laptopa.
- Japierdolęcozapojebanychuj - wymamrotałem na tyle niewyraźnie, żeby wyładować swoją narastającą agresję, ale jednocześnie, by moje przekleństwa nie dotarły do uszu kuzynki. Musiałem o nią dbać. - Nawet nie potrafi przyznać, jaki chory z niego idiota i insynuuje jakieś głupoty - dodałem głośniej. No, to już mogła spokojnie zrozumieć, albowiem nie było tu już nic złego, poza szczerą prawdą. Biedna Elisa, nie dość, że została tak wykorzystana, to jeszcze teraz Justin próbował zrzucić część winy na nią!
- Pewnie powinienem - odparłem w końcu z wielkim opóźnieniem na jej uwagę i przeciągnąłem się. Zaraz wstałem z miejsca i usiadłem obok niej, obejmując ją opiekuńczym gestem ramieniem. - Jak się masz, Elli? - zapytałem zaskakująco łagodnym tonem. Lubiłem te fińskie zdrobnienie jej imienia. Miałem teraz cholernie ambiwalentne uczucia w stosunku do jej obecności; z jednej strony cieszyło mnie, że do mnie przyszła, ale z drugiej, dopiero teraz, obejmując ją ramieniem miałem pełne poczucie tego, jak bezbronna i kochana była. Kiedy wyobraziłem sobie, że Reid ośmielił się w ogóle ją dotknąć, natychmiast powracała mi impulsywna chęć natychmiastowego wstania, wyjścia z pokoju, znalezienia go i rzucenia nim o najbliższą ścianę, a potem przyjebania mu, skopania i zniszczenia tej uroczej twarzyczki nieporadnego opóźnionego chłopca. Uroczo, doprawdy. I pomyśleć, że kiedyś uważałem go za najlepszego przyjaciela.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Elisa Pon Mar 21, 2011 7:04 pm

Wywróciłam oczami, gdy rzucił swojego laptopa o podłogę. Dimitri, gdy był zdenerwowany zawsze działał bardzo... emocjonalnie. Właśnie jego porywczość była jednym w wieeeeeelu powodów przez których nie byłam w stanie powiedzieć mu nic praktycznie o sobie. On uważał mnie za niesamowicie skrytą osobę, który mało mówi i dba tylko o innych, jest spokojna, ułożona, miła i uczynna, a ja tak naprawdę - żadnej z powyżej wymienionych cech nie posiadam. Tak strasznie go raniłam. Zapiekło mnie trochę w oczach, ale dałam radę powstrzymać łzy. Niektórzy by nie uwierzyli, w końcu zawsze niczym i nikim się nie przejmowałam, nikogo nie darzyłam większym uczuciem, miałam lodowate serce, ale tak nie było. Czasem wypłakiwałam się w poduszkę sama nie wiedzieć czemu.
- Dobrze, a jak ty się masz? - Spytałam, specjalnie ignorując temat o Justinie. Najprawdopodobniej jeszcze więcej przedmiotów by na tym ucierpiało. Spojrzałam na niego po czym opuściłam głowę i przyglądałam się swoim dłoniom na swoich kolanach.
Elisa
Elisa
team dimitri


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Pon Mar 21, 2011 8:08 pm

Powstrzymałem podirytowane westchnięcie, gdy praktycznie rzecz biorąc zbyła moje pytanie jakimś lakonicznym słóweczkiem. Przyzwyczaiłem się, że Elisa nigdy nie była specjalnie rozmowna - odnosiłem wrażenie, że jest naprawdę skrytym dziewczęciem, co też absolutnie szanowałem i nigdy nie zmuszałem jej do zbędnych zwierzeń - ale w tej chwili wyglądała na jeszcze mniej skłonną do wypowiadania się, a do tego była jakaś strapiona. Zresztą, czy miałem prawo dziwić się jej zachowaniu? Jak ja bym się czuł, gdybym został zgwałcony przez, fuj, Justina? Biedna Elisabet! Przycisnąłem ją mocniej do siebie, bo nagle zrobiło mi się jej jeszcze bardziej szkoda. I pomyśleć, że sam doprowadziłem do tej całej sytuacji. Szczerze powiedziawszy, czułem się trochę winny cierpienia Elisy; wszak to ja sam zleciłem w swej naiwności jebanemu skurwielowi Reidowi, żeby odprowadził moją kuzynkę do pokoju. I niby zrobiłem to w dobrej wierze, by chronić ją przed Cookiem i jego niecnymi metodami wykorzystywania dziewczyn, ale fakt faktem, że doprowadziłem do czegoś strasznego. Kto by pomyślał, że ten głupi pedał wykorzysta moje zaufanie i zrobi coś takiego Elisie?
- W porządku - odparłem bezbarwnym tonem, nie chcąc zamartwiać jej moimi problemami. Wystarczająco dużo miała swoich własnych zmartwień. Zerknąłem na nią z ukosa i troskliwym (tak, kurwa, mam jebane ludzkie odruchy i możecie się pierdolić, jak was coś w tym dziwi) gestem odgarnąłem jej kosmyk włosów z twarzy. - Coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną, Ellie - No tak, Lyytikainen, myślałeś, że będzie tańczyć i skakać? Mimo wszystko, czułem się w obowiązku wybadać delikatnie, co dokładnie może trapić jej młode serduszko. Jeśli powie mi, że nienawidzi Reida, wspaniałomyślnie zaproponuję ulżenie jej cierpieniu w postaci spuszczenia wpierdolu Justinowi, co zresztą wykonałbym z największą przyjemnością. Łączyć przyjemne z pożytecznym, ot co.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Elisa Wto Mar 22, 2011 6:46 pm

Przytuliłam się do niego milcząc. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Moje czyny nigdy się na nim tak mocno nie odbiły, więc myśli o powiedzeniu mu całej prawdy doskwierały mi jeszcze bardziej niż zwykle. Ale jednocześnie tak strasznie bałam się, że znienawidzi mnie za to, że cały czas go okłamywałam i przez mnie stracił przyjaciela oraz, że nigdy więcej mnie nie będzie chciał widzieć, a tym bardziej rozmawiać ze mną. Nie wiem co by się wtedy zrobiła, pewnie zamknęła się w sobie i nie wychodziła ze swojego pokoju.
Nie wytrzymałam i łzy pociekły po moich policzkach, więc odsunęłam się od niego i szybko starałam się je wytrzeć, aby ich nie zauważył. Musiałam coś zrobić.
- Noo, noo boo - Zaczęłam, a łzy i tak uparcie ciekły mi po twarzy - To nie wina Justina tylko moja. On mi nic nie zrobił, nie bądź na niego zły.
Nie do końca tak miało być i nawet bym powiedziała coś więcej, ale nie potrafiłam wykrztusić z siebie, ani jednego słowa więcej.
Elisa
Elisa
team dimitri


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Wto Mar 22, 2011 8:24 pm

Dobra, kiedy zobaczyłem w jej oczach łzy przygotowałem się na usłyszenie czegoś naprawdę szokującego; byłem przygotowany na wszystkie możliwe słowa poza tymi, które rzeczywiście padły. Że, kurwa, co? Czy mi się wydawało, czy Elisa właśnie przed sekundą stanęła w obronie Justina, a teraz zalewała się łzami z tego powodu? Posłałem jej zaskoczone i jednocześnie zaniepokojone spojrzenie spod uniesionych brwi, przez chwilę w milczeniu trawiąc jej słowa. Jednocześnie trochę panikowałem, bo kurwa mać, zaczęła płakać. Czy kobiety nie mogły zrozumieć, że dla mężczyzn nie było nic gorszego niż ich łzy? Od razu zaczynało się tracić normalne rozumowanie. Normalni faceci w takich sytuacjach zaczynali natychmiast robić wszystko, by pocieszyć daną niewiastę, natomiast ja w podobnych okolicznościach najczęściej, cóż, spierdalałem. Bo jakby nie było, najczęściej zdarzało mi się widywać kobiece łzy w chwilach, kiedy byłem zmuszony rozczarowywać dziewczęta i dawać im do zrozumienia po jednej nocy, że na tym koniec naszych relacji. I wtedy całkiem spoko było sobie po prostu pójść, ale w tym wypadku? No przecież chyba wiadomo, że nie zostawię mojej kuzynki na pastwę losu tylko dlatego, że Justin tak ją skrzywdził. Biedna, najwyraźniej tak ją to wszystko dotknęło, że nabawiła się jakiegoś urazu psychicznego i chciała bronić tego pierdolonego skurwiela.
- Nie płacz, spokojnie, nie masz się czym martwić, będzie dobrze - sypałem jakimiś głupawymi tekstami, bo ni cholery nie miałem pojęcia, jak się powinno pocieszać ludzi! Ja zawsze wyśmiewałem problemy przyjaciół. Zajebista technika, bo po pierwsze, nie trzeba się wysilać, a po drugie, samemu można czerpać z tego rozrywkę. Teraz panikowałem, bo po pierwsze, nie wiedziałem co powiedzieć, po drugie, El bredziła, a po trzecie, płakała, a to cholernie mnie rozpraszało. - O czym ty mówisz? Elisa, dobrze wiesz, że to nieprawda - zaprzeczyłem w końcu łagodnym, acz stanowczym tonem. Nie mogłem pozwolić, by umniejszała winę temu skurwielowi nawet, jeśli w jakiś sposób sprawiało to, że czuła się lepiej. Co właściwie samo w sobie też nie miało większego sensu. - A twoje zachowanie łudząco przypomina jakąś chorą odmianę syndromu sztokholmskiego. Nie musisz go bronić, skoro i tak oboje dobrze wiemy, co zrobił - Powinienem zostać jebanym pocieszycielem zawodowo. Nie wypuszczając spod opiekuńczego uścisku Elisy, wolną ręką napisałem esemesa do Cooka.
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Elisa Sro Mar 23, 2011 4:32 pm

Teraz rozpłakałam się już na dobre. Nigdy jeszcze nie miałam tak ogromnego kłopotu powiedzenia komuś czegoś. Normalnie słowa wypływały z moich ust, zanim zdążyłam o tym pomyśleć,a tym razem było inaczej.
- To prawda - Wydukałam z siebie głośno chlipiąc i patrząc mu prosto w oczu. Czemu on nie wierzy? W końcu zdobyłam się na to, aby powiedzieć mu choć trochę prawdy o mnie, a on próbuję mi wmówić, że zwariowałam i plotę głupoty.
- To wszystko nie jest tak jak myślisz! - Wybuchłam denerwując się tym, że on nie potrafi, nie chce zrozumieć co do niego mówię. Odsunęłam się od niego i nadal zawzięcie ocierając dłońmi łzy z policzków patrzyłam na niego zdenerwowana, przerażona i zrozpaczona jednocześnie.
Elisa
Elisa
team dimitri


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Dimitri Czw Mar 24, 2011 4:55 pm

Ja jebię. Dlatego właśnie nienawidziłem pieprzonych sentymentów. Ludzie w pewnym momencie po prostu się rozklejali, zaczynali płakać i wtedy nie mogli już w ogóle przestać, dopóki zupełnie nie spalili się wewnętrznie. Czy w obliczu takiego postawienia sprawy mój pogląd, jakoby mieć wyjebane było najlepszym wyjściem nie reprezentował sobą zajebiście dużo sensu? Osobiście raczej nigdy nie cierpiałem, bo nie angażowałem się w nic emocjonalnie. Z drugiej strony, ciężko było winić Elisę. Mógłbym ją łajać za ten cały płacz gdyby po pierwsze, nie było mi jej tak cholernie szkoda, a po drugie, gdyby chodziło o coś w co wpakowała się sama, jak zerwanie z jakimś ukochanym czy pokłócenie się z ukochaną przyjaciółeczką. A czy to było jej winą, że została bezczelnie wykorzystana przez kogoś, kto technicznie rzecz biorąc z mojego polecenia miał dopilnować, że bezpiecznie dotrze do pokoju? Po raz kolejny wkurzyłem się na siebie samego, że doprowadziłem do tej sytuacji. Elisa była chyba jedyną osobą, do której żywiłem coś na kształt miłości, dlatego naprawdę chciałem, żeby powodziło jej się jak najlepiej. Tylko jak, skoro jedna z moich nielicznych prób zrobienia czegoś dobrego (uniknięcia wejścia Elisy w bliższe relacje z Cookiem) musiała oczywiście skończyć się całkowitym zjebaniem wszystkiego? Trochę zirytowała mnie jej kolejna uwaga i to, jak gwałtownie się ode mnie odsunęła. Spojrzałem na nią z irytacją, ale zaraz moje spojrzenie zmiękło, bo El wyglądała jak siedem nieszczęść.
- Więc o co chodzi? Skoro nie jest tak jak myślę, to jak niby inaczej? Już nic, do cholery, nie rozumiem z tego co chcesz mi przekazać - stwierdziłem twardo. Dlaczego ciągle próbowała bronić tego kretyna?
Dimitri
Dimitri
zakonnik


Powrót do góry Go down

Will Empty Re: Will

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry


 :: Rezydencja :: Skrzydlo Wschodnie :: Parter :: I

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach