Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wyjście na plażę

+10
Sephy
Napoleon
Dylan
Richard
Haiden
Brian
Pinky
Justin
Jackie
Mistrz Gry
14 posters

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Plaża

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Pinky Pią Lis 04, 2011 8:14 pm

Wygięłam niezadowolona usteczka. Naprawdę żałowałam, że on nie chciał o tym rozmawiać. Przecież to był taki cool temat. Szczerze mówiąc to czasem nie rozumiałam jak Brian mógł mieć kobiety. Bo wiecie on był nudny. Dobra sama się prawie na to nabrałam, ale po bliższym poznaniu się odkryłam, że bym przy nim zasnęła. Z innymi było fajniej, a ostatnio najfajniej z Alką. Z nikim się tak w sumie nie bawiłam, ona mnie rozumiała najlepiej i wcale nie miała za głupią.
- Wcale nie jestem, nie mów tak, bo jeszcze ktoś usłyszy i pomyśli, że to prawda. Wiesz jacy są ludzie. I tak samo z piosenką. Śpiewasz, że Pinky głupiutki jest jak but i każdy mnie ma za głupią - wytknęłam mu, celując w niego palcem i nawet bardzo w swym przekonaniu groźnie, zmrużyłam oczęta. Ale oczywiście nie zauważyłam po nim, by się przejął. Założyłam sobie nóżkę na nóżkę i czekałam co dalej będzie mówił. Że miałam nie iść do wody, bo będę mokra? To chyba było oczywiste, że idąc do wody człowiek robił się mokry, ale ile przy tym przyjemności było. Chciałam, bardzo chciałam. Ale czemu wiele wad? Nie lepiej by było gdyby miało same zalety? - Na chwilę przestałam patrzeć w stronę świetnie bawiących się osób, by zerknąć na Briana. Żebym go nie zaciągnęła tam i nie kazała się taplać z resztą musiał mieć dobry powód. Parsknęłam śmiechem. - Przecież byś poszedł ze mną - oświadczyłam jakby to było oczywiste. Bo dla mnie było, ale jak widać dla niego już nie. Uroczy jest. - Uroczy bywasz, wiesz? - zapytałam, wstając i podchodząc do niego, by złapać go za policzek jak bobaska. Bez butów się o wiele fajniej chodziło po piasku, nawet jeśli był zimny. Tak samo jak woda albo tam jednak było jeszcze gorzej. Może Mózg miał rację? Zerknęłam w stronę taplających się. Nie, tam musiało być zajebiście.
Pinky
Pinky
and the brain


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Brian Czw Lis 10, 2011 2:10 pm

- Ale czy nie jest najważniejsze, że ja wcale nie uważam cię za głupią? Jeżeli ktoś cię tak postrzega to oznacza, że zwyczajnie ma głęboko to jaka jesteś naprawdę i trzyma się jedynie utartych schematów - odpowiedziałem spokojnie. Nie podobało mi się to jak Pinky postrzega moją piosenkę. Znaczy pewnie już wcześniej mi to mówiła, ale nie brałem tego aż tak poważnie. Ogólnie mało kiedy brałem ją na poważnie, choć to było odrobinę chamskie. Czy zamierzałem się poprawiać? Sam nie wiem. Wyjątkowo dobrze było mi tak jak jest teraz.
- Oczywiście, że by było lepiej. Nawet chciałbym żeby było lepiej, ale chcieć to nie znaczy móc. Nie ma mowy, być mnie namówiła na żadną kąpiel. Później bym cierpiał przez kolejny tydzień. - To była moja ostateczna decyzja, której nie zamierzałem zmienić. Oczywiście nie mogłem zabronić Pinky żeby ruszyła do reszty, ale ja też miałem własne zdanie. Rozumiem gdybyśmy byli w jakichś cieplejszych klimatach, to nawet nikt nie musiałby wspominać. Ale tutaj? Tutaj to zwyczajnie się nie opłacało. Spojrzałem na Pinky sprawdzając czy aby mnie zrozumiała i zaakceptowała. Ale chyba już się pogodziła z myślą, że nigdzie nie idę. - Patrz, oni już wracają. Chyba ktoś się nawet utopił. Mówiłem, same wady - rzuciłem. Znaczy ja topienia nie przewidziałem, ale powiedzonko 'a nie mówiłem?' było jednym z moich ulubionych.
- Ty jesteś bardziej urocza niż ja, wiesz? - odpowiedziałem jej na ostatnie.
Ogólnie wieczór miną zastraszająco szybko. Nawet nie wiem kiedy nadeszła i przeszła noc. A potem wszyscy ładnie i grzecznie rozeszli się do pokoi.

/przeskok
Brian
Brian
mózg


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Nie Kwi 08, 2012 6:09 pm

//
Siedzenie na dupie i jedzenie bananów, ostatnio hurtowo zakupionych, stało się tak męczące, że Haiden zdecydowała się opuścić zasyfiony pokój, który, swoją drogą, przydałoby się posprzątać i wyjść na świeże powietrze, głównie po to, by je trochę zanieczyścić. Kilkanaście minut stała przed rezydencją, zastanawiając się, w którą stronę się udać, bo przecież miała tyle możliwości. Mogła iść do miasta i nie robić tam nic produktywnego, mijając tych wszystkich szarych ludzi, ale mogła też iść do lasu, który prawdopodobnie spłonąłby w chwili, w której ona by tam wkroczyła, przez jej nieumiejętne używanie zapałek, dlatego najrozsądniejszą opcją wydawało się pójście na plażę. Nie śpieszyła się, bo czy ktoś ją gonił? Nikogo takiego nie zarejestrowała, co oznaczało chwilę spokoju. Ręce miała utkwione w kieszeniach, co miało spowodować ich ogrzanie, ale to zawsze graniczyło z cudem. Blondynka miała wiecznie zimne ręce, więc zostańmy przy opcji, że tak było jej po prostu wygodniej. W końcu dotarła do wejścia na plażę. Stanęła i zaczęła patrzeć na fale, łagodnie wpływające na piasek. Przez ten mały trans, kompletnie zapomniała, po co tutaj przyszła, nie zdając sobie nawet sprawy, że nie miała konkretnego celu. 'Wybudziła' się dopiero kiedy jakiś ptak prawie uderzył ją w głowę. Jak ona tych zwierząt nienawidziła, dobrze, że nie był to gołąb, bo wtedy z pewnością zrobiłaby sobie harpun z gałęzi u upolowała to potworne ptaszysko. Ileż wizji miała z gołębiami w roli głównej, a w każdej były ofiarami jej chorego umysłu. Wywróciła teatralnie oczami i westchnęła, wyciągając wymiętoloną paczkę papierosów. Niby to takie niezdrowe i nie powinno się zanieczyszczać powietrza, ale taki był plan, dlaczego więc miałaby zaniechać jego realizacji. Włożyła fajkę do ust, po chwili odpalając i usiadła, właściwie nawet nie wiedząc na czym. to chyba była jakaś trawa. Ale widok na wodę miała cudowny,
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Richard Nie Kwi 08, 2012 6:38 pm

Dylan się cieszył. Podobało się mu tutaj. Tak przynajmniej powiedział Richardowi, który prędko go odnalazł, gdy tylko się tu znalazł. To było przedwczoraj. A może i nie. Czas nigdy wiele nie znaczył. Przez jeden dzień uśmiech nie znikał z jego twarzy. Wieczne przygnębienie ustąpiło, zsuwając z jego oczu ciemną zasłonkę, która sprawiała, że wszystko było szare i nieprzyjazne. Nie widział Dylana od miesięcy. Czuł się za niego odpowiedzialny, jak zwykle. To jedyna osoba, która była mu bliska. Ale potem przyzwyczaił się do jego obecności w zasięgu ręki. Zwlekł się z łóżka i znów pojawiła się jego najbliższa przyjaciółka - beznadziejność. Trzasnął za sobą drzwiami łazienki i stanął na przeciwko lustra. Pozbył się trzydniowego zarostu, a potem starał się przybrać na twarz maskę, którą na co dzień nosił. Tym razem nie wyszło. Zły dzień. Od samego początku.
Ubrał się, pospiesznie i krzywo zapinając guziki brązowej kurtki i wybiegł z pokoju. Szedł przed siebie. Gdziekolwiek. Ważne, że przed siebie. Nie myślał. Ten stan często go ogarniał. Wiele razy sprawił, że ocknął się w zupełnie nieznanym miejscu i nie wiedział jak wrócić.
Potknął się o kamień. Ze złością wycelował w niego kopniaka, tak, że ten potoczył się daleko do przodu. Skręcił raz. Skręciła raz drugi. A potem jego stopy zaczęły zapadać się w grząskim piasku. Zacisnął zęby i starał się schować twarz pod kapturem, chroniąc ją przed morskim wiatrem, który był wyjątkowo zimny i nieprzyjemny. Znów się o coś potknął. Tym razem natrafił na większą przeszkodę. Zbudził się z chorego transu. Rozejrzał się i nareszcie widział. Zerknął w dół i zauważył nogi, a potem ich właścicielkę, które prawie sprawiły, że się przewrócił.
- Kurwa, siedzieć na środku plaży w taki dzień. - burknął pod nosem i odszedł parę kroków dalej. Nie raczył się przeprosić. On nie miał tego w zwyczaju.
Przystanął. Wyjął z kieszenie jeansów paczkę fajek. Jego drżące dłonie starały się wyciągnąć jednego z papierosów, ale opakowanie wyślizgnęło mu się i opadło na piasek. Prychnął pod nosem, z dezaprobatą dla swojej własnej nieudolności do zrobienia czegokolwiek. W końcu jego wargi przytrzymały papierosa. Odpalił go i zaciągnął się mocno. Przymknął powieki. Wypuścił powietrze. Zaciągnął się jeszcze raz. Kolejna chmurka dymu. Drżenie rąk ustało. Uspokoił się.
Chyba już zapomniał, że stał jedynie kilka metrów od dziewczyny, której przed chwilą mało nie rozdeptał. Nie przejął się tym. Po nim ludzie deptali cały czas. Szkoda, że nie zauważali powodu z jakiego znajdował się na ziemi, któremu nie potrafił zaradzić. Nie mówił o tym. Nikt by nie zrozumiał.
Było zimno.
Richard
Richard
control lost


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Nie Kwi 08, 2012 6:55 pm

Wiatr szarpał blond klakami Haiden na wszystkie strony. Kilka razy usiłowała zebrać je w jedno miejsce, by spoczywały na plecach, wszystkie próby kończyły się tak samo. Dlatego postanowiła zaangażować w tą walkę kaptur. Niestety, dzisiaj dane jej było polec. Żywioł powietrza chyba nie bardzo ją lubił, albo po prostu to jej kolejne, chore urojenia i przemyślenia egzystencjalne, które z życiem nie mają nic wspólnego i tylko traci czas, wiecznie się ogłupiając. Ale chyba to lubiła, no i czy ktoś był w stanie wyobrazić ją sobie bez tego? Chyba tylko osoby o wielkiej wyobraźni, do których ona nie należała, jeśli chodziło o kreowanie własnej osobowości. Spokojnie paliła swoją fajkę pokoju, kiedy ktoś prawie połamał jej nogi. Zanim na delikwenta spojrzała, zaciągnęła się i odchyliła głowę, by wydmuchać dym z płuc nad swoją twarz. Dopiero po tym dostrzegła faceta wyraźnie pokrzywdzonego przez swoje łóżko, które postanowiło go dzisiaj z pościeli wypluć.
- Kurwa, żeby nie móc wyciągnąć papierosa. - Prawie powtórzyła wypowiedź tamtego gościa, ale dopiero kiedy poszedł kawałek dalej. To oczywiście nie przeszkodziło jej w obserwowaniu kolejnych poczynań pana bezczelnego. Wcale nie oczekiwała przeprosin, na co jej to było, postawi sobie na półeczce, żeby później mieć kolejne słowo do odkurzania? Albo gorzej, od razu wywali to na złom i tylko się zmarnuje, kiedy mógł zatrzymać je dla kogoś fajniejszego w lepszej sytuacji. W sensie, lepszej do przepraszania, czyli gorszej. W pewnym sensie. Podciągnęła nogi, układając je po turecku i przeniosła wzrok z nieznajomego, z powrotem na fale. Piękne fale, obijały się o jej głowę, kreując łomot podobny do dubstepu. Nie, to absolutnie nie było dobre porównanie, jej to powiedzcie, to jej głowa i wszystkie środki stylistyczne.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Richard Nie Kwi 08, 2012 7:24 pm

Kilka dłuższych chwil zajęło mu przypomnienie sobie o tym, że nie był sam. Świadomość obecności dziewczyny nagle nim szarpnęła. Obrócił się i prześlizgnął po niej wzrokiem. Dość bezczelnie, jak zwykle. Nie lubił się bawić w bycie delikatnym czy dyskretnym. Na co komu się ograniczać, po to aby ludzie mieli o Tobie inne zdanie? Oni nic nie znaczą. Nic nie ma znaczenia.
- Przekleństwo szorstko brzmi w ustach dziewczyny - odparł, gdy spojrzenie jego intensywnie błękitnych tęczówek zatrzymało się na jej twarzy. Niewiele jej widział. Co chwilę przysłaniały ją długie kosmyki włosów. To było całkiem interesujące. Uważał, że możliwość przyjrzenia się całości za pierwszym razem nie była tak przyjemna jak jej odkrywanie.
Rozbawiła go jej walka z jasnymi włosami. A przynajmniej tak to wyglądało. Zaśmiał się pod nosem, nadal nie odrywając od niej wzroku. Rzadko kiedy był rzeczywiście rozbawiony. Śmiał się. Głośno, ale nigdy nie szczerym, prawdziwym śmiechem. Równocześnie rozkoszował się pieczeniem w gardle i zapachem nikotyny, który zdawał się być bardzo ulotny. Nie rozpływał się powoli w powietrzu. Momentalnie porywał go wiatr, a po krótkiej chwili nie było po nim śladu.
Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, a on uciekł od niej wzrokiem. Obrócił się bokiem. Zaczął wpatrywać się jakiś punkt przed sobą. Daleko na wodzie, gdzieś przy samej linii horyzontu, gdzie woda zdawała się nagle kończyć. Nie unikał kontaktu wzrokowego. Drażnił się. Często zabawiał się w ten sposób.
Zsunął z głowy kaptur i przeczesał palcami ciemne włosy, na końcu zgarniając z czoła grzywkę, która zwykle je przysłaniała. Papieros się kończył, a Richard udawał, że zupełnie nie obchodziła go blondynka siedząca tak blisko. W końcu pet, wypalony niemal do samego początku filtra, wylądował na ziemi. Chłopak przykrył go kupką piasku, który zgarnął podeszwą swojego buta.
Nie oczekiwał żadnych słów ze stron dziewczyny. Odpowiadały mu szum fal, obijającym o brzeg i huczący w uszach wiatr. Odgłosy wydawane przez mewy, które od czasu do czasu przelatywały nad plażą żerując na jedzenie nie były już takie przyjemne. Zwłaszcza wtedy kiedy kilka z nich na raz dojrzało niewielką rybę wyrzuconą na brzeg przez poruszającą się wodę. Były głośne. Zbyt głośne. Schylił się, chwycił kamień i cisnął go w ich stronę. Nie planował żadnej z ich ugodzić, a jedynie je odstraszyć. Zadziałało. Całe szczęście.
Richard
Richard
control lost


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Nie Kwi 08, 2012 7:56 pm

Ona też tego nie lubiła. Delikatność i dyskrecja to zabiegi dla niej bezsensowne, które tylko odwlekają poznanie, czasem bolesnej prawdy, a to oznacza, że człowiekowi szkodzą. A przecież ludzie zawsze chcą dla siebie jak najlepiej i możecie ją nazywać egoistką, tym samym stając się największymi hipokrytami na tej planecie. Ale spokojnie, Haiden też hipokrytką w wielu sprawach jest, więc postara się was nie skreślać, nawet po takim najeździe na jej godność, dawno temu pogrzebaną w piachu. Dlatego właśnie nie specjalnie przejęła się słowami, teraz już swego towarzysza. Wzruszyła ramionami, co dla przeciętnego zjadacza chleba było niemożliwe do wychwycenia. Może to i lepiej, że nie był w stanie dostrzec jej twarzy, która znowu prosiła się o dobicie, prawdopodobnie przez niemoc w walce z okrutnym żywiołem, bezczelnie odbierającym jej zwycięstwo i kontrolę nad częścią jej ciała, jeśli można tak nazwać włosy. Możliwość spojrzenia w oczy nieznajomego trwała ułamki sekund, ale to jej w zupełności wystarczyło. Albo zrobi się z ich pobytu kompletna stypa i bezsensowne gapienie się na morze, albo też będą się bezsensownie gapić, usiłując się rozszyfrować. Druga opcja wydawała się być o niebo ciekawsza. Uśmiechnęła się wrednie pod nosem, po czym wlepiła wzrok na stado wrzeszczących ptaków. Wizje ich mordowania znowu pojawiły się w jej głowie, czy można ją przez to nazwać okropnym człowiekiem? Miała cholerną ochotę zapalić kolejną fajkę, bo ta pierwsza skończyła się zdecydowanie za szybko. W dłoniach blondynki ponownie pojawiła się rozpoznawalna paczka, a odwieczny rytuał odpalania dobiegł końca. To przez tą pogodę. Tak tłumaczyła sobie swój piękny nałóg, powiększający się z dnia na dzień, ale jak to zwykła jej babka mawiać: na coś trzeba umrzeć, a starość jest przereklamowana. teoretyczny spokój, panujący wśród mew został zakłócony kamieniem. Wredny uśmieszek znowu wpełzł na jej usta.
- Jaka szkoda, że nie trafiłeś w łeb. - Niemalże westchnęła z rozczarowania, które było całkiem autentyczne.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Richard Nie Kwi 08, 2012 8:25 pm

Mewy odfrunęły, ale zaraz zastąpiła je kolejna grupka. Nawet większa. I głośniejsza. Chłopak znów się obrócił. Ty razem stał na wprost dziewczyny, tak jakby. Zrobił kilka kroków w przód, zbliżając się do niej. Teraz głośno się roześmiał słysząc jej uwagę. Schylił się i kolejny kamień znalazł się w jego palcach.
- Dlaczego sama nie spróbujesz? - cwaniacki uśmieszek wykwitł na jego ustach. - Łap. - rzucił w jej stronę kamień. Jak nie ma refleksu to trudno. Jej strata. Miał jednak nadzieję, że go złapie. Może i był w nastroju do rozwalenie czegoś, co stanęło na jej drodze, ale nie miał ochoty kaleczyć dziewczyny. W pewnym sensie rzucił jej wyzwanie. Tak naprawdę wątpił, że zdobędzie się na to, żeby rzeczywiście wycelować pociskiem w mewę, w celu jej uśmiercenia, albo chodzić skaleczenie. Była dziewczyną. One były zbyt delikatnie i wrażliwe na takie rzeczy. Raczej stały z boku i płakały. Zdecydowanie za dużo ryczały. Mogły też starać się powstrzymać go przed rzuceniem kolejnego kamienia. Błagając na kolanach. A potem zamknęły by się w sobie i cicho łkały. To zazwyczaj robiły.
Richard przypatrywał się jej z wyraźnym zaintrygowanie. Zdobędzie się na to czy nie? Rzuci czy odłoży kamień na bok? Trafi czy spudłuje?
Zmrużył oczy. Zmarszczył czoło. Ona odpaliła kolejnego papierosa. On też zdecydował się nakarmić swoje płuca następnym. Wygrzebał paczkę. Wyjął jednego. Wsunął go do ust. Odpalił. Tym razem zaciągnął się nim tak zachłannie, że jego układ oddechowy zareagował na tytoń wymuszając kaszlenie. Trwało to tylko kilka sekund, a zdarzało się dość często. Chłopak uznawał to za czynność wpisaną w życie aktywnego palacza, który tak jak on, odpalał nowego papierosa od poprzedniego.
Trochę się niecierpliwił.
Richard
Richard
control lost


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Nie Kwi 08, 2012 8:45 pm

To było do przewidzenia. Pewnie ta grupa mew, miała w sobie wcześniej odpędzone. Przyszły się teraz mścić, za okupowanie ich terenu. Chyba im życie było niemiłe, albo głodowały i miały nadzieję złapać jakąś paskudną rybę. Nie złapanie kamienia byłoby iście żałosnym czynem, hańbiącym jej imię. To dziecko, siedzące teraz na zimnej ziemi, miało w zwyczaju przychodzić na lekcje wychowania fizycznego tylko w chwilach, kiedy grali w ręczną. Gorzej będzie z tym rzuceniem, bo jednak jakby nie patrzeć, mogła chcieć okrutnie zabijać denerwujące ją ptaszyska, ale takim potworem, żeby to urzeczywistniać aż nie była. Dlatego posłała chłopakowi spojrzenie przypominające zażenowanego kolesia na białym tle, który ma pod sobą zielony napis.
- No, ale kamieniem? Nie chcę mieć na sumieniu mewy! - Stwierdziła wkładając papierosa do ust i ściągając buta. Zdzieli ptaki butem! Genialne posunięcie z jej strony, zwłaszcza, że jeśli włoży w to za dużo siły, której i tak nie miała, może się pożegnać z tym, i tak już zniszczonym trampkiem. A i może on zostać obsrany, co mimo wszystko, w głowie blondynki wydawało się straszniejsze. Nie miała zamiaru płakać, nienawidziła takich histeryczek, zdolnych do całkowitego poniżenia, tylko po to, by przekonać środowisko o swojej słabości i poniekąd głupocie. O, takie to by mogła walnąć tym kamieniem, nie Bogu winne ptaszki. Szybko zmieniała zdanie, but jednak został rzucony i jak się spodziewała, nie do końca celnie. Upadł obok białego koszmaru, chwilę później wzbijającego się w powietrze. Wyciągnęła papierosa z ust, to trzeba było opić i odpowiednio opisać
- Dziesięć punktów dla Gryffindoru! - Ale skąd ten nagły entuzjazm, skoro i tak nie udało się wypełnić misji w stu procentach? - Prawie. - Dodała po chwili, umiejscawiając peta na swoim starym miejscu. A teraz tak na poważnie, ktoś musi uratować jej buta. Ale to może zaraz, jak zdecyduje się wstać.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Richard Pon Kwi 09, 2012 6:39 pm

Pokręcił, nieco podirytowany głową.
- Podobno żałowałaś, że ja żadnej nie trafiłem. - przewrócił oczami. Wsunął zmarznięte dłonie do kieszeni spodni. Dopiero wtedy, gdy przypomniał sobie o papierosie między wargami, wyjął jedną z nich, aby wziąć w palce papierosa. Ten już się kończył. Podobnie jak poprzedni. To co dobre zbyt szybko się kończyło, jak zwykle.
Ptaki zbiły się w powietrze. Znów odleciały, ale zapewne już planowały powrót. To taka ich natura. Stworzone były po to, aby irytować ludzi.
- Dziecinada. - mruknął zniesmaczony jej entuzjazmem. Wiatr stał się silniejszy. Było nieprzyjemnie, a kurtka nie wystarczała już, aby utrzymać w optymalnej temperaturze ciało Richarda. Nic go nie trzymało na plaży.
Zrobił kilka kroków w przód, w stronę miejsca, gdzie but dziewczyny zastąpił skrzydlatą grupkę. Podniósł go i już nie odwracając się za siebie, rzucił przez ramię. Nie pomyślał, bo mógł jej przecież w ten sposób zrobić jakąś krzywdę. Ale on o takich rzeczach zwyczajnie nie myślał.
Nie obdarzył jej więcej spojrzeniem. Po prostu poszedł przed siebie. Bez żadnego słowa. A potem zniknął jej z pola widzenia.
kończę, bo mnie od jutra nie ma i będę dopiero w weekend to nie chcę cię blokować
Richard
Richard
control lost


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Dylan Sro Kwi 11, 2012 5:24 pm

Ścieżka prowadząca w kierunku plaży wiła się i krążyła jakby nigdy miała się skończyć. Z zasady Dylan lubił długie ścieżki, na których można było się rozpędzić i zapomnieć o bożym świecie, ale ta zasada nie dotyczyła tych leśnych, które miały to do siebie, że po pierwsze wyrastały na nich korzenie, a po drugie wszędzie walały się szyszki. Gdy Dylan był mały bał się lasów, a nawet samych drzew. Ktoś - całkiem możliwe, że Richard - powiedział mu dla żartu, że mieszkają w nich małe hobbity, które tylko czekają na to by ukraść ci buty. Wiadomo jak to dzieci, lubią straszyć się wzajemnie i choć z czasem uświadamiają sobie jak bardzo to było głupie, to strach nadal w nich pozostaje. Schowany gdzieś głęboko i na pierwszy rzut oka trudno było go stwierdzić, ale on tam był. Tylko... Skoro Dylanowi nie podobała się ta droga, miał pewne niebyt miłe odczucia względem niej, to dlaczego nią podążał? Można by zrzucić na to, że aktualnie Skatepark był przeludniony i Dylanowi się przejadło drzeć mordy na dzieciarnię, postanowił iść gdzieś pobyć sam. Ale można też uznać, że kogoś szukał. I takie założenie byłoby najwłaściwsze.
Wychodząc z cienia jakie rzucały drzewa na ścieżkę Dylan niechcący kopnął szybkę, która stoczyła się z pochyłości i zatrzymała obok pewnej dziewczyny, którą Dylan natychmiast rozpoznał. Uśmiechnął się z racji tego rozpoznania, ale zaraz potem uświadomił sobie, że to wcale nie Haiden szukał, a kogoś całkiem innego.
Usiadł obok niej i ze zmarszczonymi brwiami przyglądał leżącemu niedaleko butowi. Butowi Haiden bez żadnych wątpliwości.
- Nie widziałaś przypadkiem mojego brata? - Chciał zapytać o but, ale w końcu padło na to pytanie. W końcu go szukał. A podejrzany but może być przecież niebezpiecznym tematem. Omijać.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Sro Kwi 11, 2012 5:51 pm

O hobbitach nic nie wiedziała, nawet jeśli zaszczyciły by ją swoją obecnością, pomyślałaby, że to kolejny moment kompletnego udupienia jej moralności i jak tylko substancje odurzające wyjdą z jej organizmu, znowu będzie żałowała, że wcześniej się tam znalazły. W każdym bądź razie, teraz nie było czasu na rozmyślanie o takich rzeczach, Haiden ustanawiała rekord w najdłuższym paleniu jednego papierosa. Wzruszyła ramionami na uwagę bezimiennego, bo miała zamiar trafić, nie udało się jednak. Tyle było dobrego, że mewy na jakiś czas odleciały. Chwilę potem dostałaby swoim własnym butem w łeb. Nawet nie zarejestrowała chwili, w której koleś sobie poszedł. Udałaby nawet, że jest jej przykro, gdyby nie fakt, że zagapiła się na oddalony o miliony lat świetlnych punkt. Z wielkiego zamyślenia, na temat przepływania morza w łódce, kiedy jedynym napędem są wiosła, przerwał jej jakiś osobnik, płci zdecydowanie męskiej, a w dodatku, to był głos, który mogła przypisać do twarzy! Nim zdążyła odwrócić głowę, jej nowy towarzysz siedział obok.
- Jeśli twój brat, to to emo, rzucające kamieniami w mewy, to tak, widziałam. - Rozejrzała się w poszukiwaniu buta, leżącego za jej plecami, po czym wyciągnęła po niego swoją jakże długą rękę i w końcu postanowiła założyć go na nogę. Pożytku z jednej skarpetki i tak by nie było, jeśli ludzie nie mogą zobaczyć tej drugiej, która znowu jest inna. Tak mieliby przynajmniej o czym gadać. Brata Dylana nie bardzo kojarzyła, wiedziała, że taki egzystował, ale, żeby go tak od razu rozpoznać? Dopiero teraz faktycznie zaświtało jej w głowie, to to mógł być on.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Dylan Sro Kwi 11, 2012 6:30 pm

Dylan nigdy nie kojarzył Richarda z emo. Richard to był Richard, jakoś trudno było przypasować go do tak dziwnej subkultury. Może odrobinę z charakteru, ale nigdy nie z wyglądu. Młody nawet nie wiedziałby co myśleć gdyby tak przypadkiem przyłapał starszego na malowaniu oczu eyelinerem, albo wciskaniu się w różowe rurki. Nie to nie pasowało do Ringa. Dlatego też wolał przyjąć postawę, że Haiden jednak nie widziała jego brata, a on sam udał się w złym kierunku na jego poszukiwanie. A co za tym idzie, nie było sensu brnąć dalej w kierunku morza, gdy natrafiło się tak miłe spotkanie, jakim niewątpliwie była ta dziewczyna bez buta. A w zasadzie już w bucie, bo właśnie go na siebie wcisnęła. I dobrze. Piasek był wilgotny i łatwo było o przeziębienie, nie żeby Dylan akurat dużo myślał o zdrowiu Haiden, tak po prostu wspominam.
- Czemu ktoś miałby rzucać kamieniami w mewy? - zapytał z czystej ciekawości i dla uspokojenia swoich myśli. Bo sam też miał odpowiedź na to pytanie i była na tyle nierealna, że aż budziła w nim właśnie pewien niepokój. Za dużo filmów o drapieżnych ptakach, że teraz mu mewy-zombie przed oczami stają. Zombie-mewy atakujące jego brata, który jako jedyną obronę ma własnie kamienie, bierze zamach... Taak, już rysował mu się w myślach pewien obraz, który z chęcią przelałby na jakąś ścianę, a jeżeli nie na ścianę to chociażby na zwykłą kartkę. Zadziwiające jak wiele nierealnych obrazów powstało na podstawie takich dziwacznych przypadków.
Dylan wyciągnął przed siebie nogi i oprał się na dłoniach zatapiając swoje palce w miękkim i wilgotnym piasku. Pewnie gdyby teraz wstał miałby wielka piaskową plamę na tyłku, ale on jakoś nigdy się za bardzo takimi drobiazgami nie przejmował. Trudno mu było nawet wyobrazić sobie jak można się tym przejmować, kiedy obok niego siedzi Haiden, a zimny wiatr z nad wody wieje mu prosto w twarz. Zamrugał parę razy, bo od tego wiatru załzawiły mu się oczy.
- Niezłe sobie miejsce wybrałaś na piknik. Wzięłaś chociaż cokolwiek do przegryzienia?
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Sro Kwi 11, 2012 7:28 pm

Może faktycznie, brakowało mu kresek na oczach i długaśnej, czarnej grzywki na oko, ale coś sprawiło, że czułą od niego tą całą aurę hejtowania i wiecznego smutku. Nie pomyślała nawet, że może chłopak miał zły dzień, a tu jeszcze napatoczył się na jakąś blondynę ze specyficznym poczuciem humoru, która cieszy się, chociaż wcale nie zabiła mewy, ujadającej jak powalona. Kupi mu jakąś fajną apaszkę z szachownicą i wręczy przy najbliższej okazji, a jeśli całkowicie go to do niej zniechęci, wcale się nie zdziwi. Nie, żeby tak fajnie czułą się pozyskując nowych wrogów, po prostu nie miała hamulców, panowanie nad własnymi, dziwnymi w dodatku wyczynami, było niewykonalne. Może pomogłaby jej jakaś duchowa przemiana, rozmowa z księdzem? Nie, prędzej zrobi ołtarz martwemu chomikowi sąsiadki, widząc w nim mistyczne wcielenie latającego potwora spaghetti. - Tylko spójrz na nie. Skrzeczą, zabijają ryby i tylko patrzą, kiedy cię podziobać, albo narobić na łeb. - Stwierdziła ściszając głos i zabijając stado białych potworów wzrokiem z miną osoby, która właśnie odkryła narodowy spisek i ma zamiar znaleźć kogoś, kto stworzy z nią inny spisek, żeby tamten legł w gruzach, jakkolwiek zaplątanie to wygląda, w jej głowie było proste, jak zakładanie tego oto buta, z którym wypada już skończyć, bo za chwilę pojawi się elaborat, na temat podeszwy i takich tam. Haiden zdjęła z twarzy maskę konspiranta i przybrała tą normalniejszą z lekkim uśmieszkiem, bo oto obok siedziały dredy pana Mokrego. Nie żeby lubiła tylko tą jego czuprynę, przez większość starszych pań nazywaną istotą obcą, której myć się nie da i śmierdzi. Skąd one biorą takie wymysły, to dopiero zagadka. A, no tak, pewnie z kazań. Jedzenie? Kiedy o nim usłyszała, walnęła się w czoło, załamując się własną głupotą. Przecież mogła iść i jeść to dopiero byłaby rozrywka. Zrobić wypieki dla całego miasta i obrazić się, jeśli ich nie zjedzą. W ciągu pięciu minut. A i tak by zjedli, wszyscy lubią jej wypieki i nieważne, czy tak czegoś zielonego dosypuje, czy to tylko proszek do pieczenia.
- Nawet o tym nie pomyślałam, mogę cię ewentualnie poczęstować fajką. - Wzruszyła bezradnie ramionami, szukając czegoś wzrokiem. - Ale hola hola, a twój koszyk gdzie jest? - Dziki pomysł zaświtał w jej głowie, by iść do Lidla i pojeździć w koszyku, który potem zostałby oczywiście porzucony w dziwnym miejscu, by przyszłe pokolenia zastanawiały się, co się tam wyprawiało.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Dylan Sro Kwi 11, 2012 8:29 pm

Mogłaby kupić apaszkę dla Ringo. Czemu nie. Prezenty są fajne, wszyscy je lubią. Znaczy uściślając, wszyscy lubią je dostawać, a niektórzy z nich jeszcze do tego dawać. Co tak dobrego jest w dawaniu sama nie wiem, ale na pewno coś musi być. Nie należy się tylko tak od razu zrażać, gdy podaruje się nie taki prezent jak trzeba. Dylan raz kupił Fiodorowi na święta krawat w kaczuszki, znaczy jego mina była świetna, ale Mokry zapamiętał sobie by na przyszłość jednak powstrzymywać się od takich niespodzianek. Dla własnego i innych dobra. A co do apaszki, jak ją Haiden już kupi, Ringo jej nie zechce, to Dylan chętnie przygarnie. W swoim pokoju gromadził takie skarby upodabniając to pomieszczenie do jakiejś pirackiej meliny handlowej, gdzie pod zwałami materiały można było odnaleźć jakąś dziewkę. Niestety u Dylana takich skarbów nigdy nie odnaleziono, lecz przecież wszystko jeszcze przed nim. Całe marne życie. Choć nie, Dylan mógł na luzie podchodzić do wszystkiego, ale życie cenił. Nawet takich głupich stworzeń jak mewy.
- To tylko zwierzęta, tak mają. Nawet jeżeli są głupie rzucanie w nie czymkolwiek - tu spojrzał podejrzliwie na but dziewczyny - jest nieludzkie. - Dylan nie chciał w żaden sposób pouczać Haiden, ani nic w tym stylu. Zresztą takie interwencje co do zachowań innych nigdy nie były domeną Dylana, wręcz chłopak zawsze trzymał się takich spraw jak najdalej. Po prostu chciał w tym wypadku wyrazić swoje zdanie i już. Już.
Dylan pokręcił głową odmawiając papierosa, za duży wiar, zaraz by dym mu poleciał w oczy i byłoby jeszcze gorzej niż jest. Albo coś całkiem innego spotkało tego ciamajdę życiowego. Mało to razy przypalił sobie dreda niedogaszonym petem. Dylanek od czasu do czasu potrafił być ostrożny, zwłaszcza gdy chodzi o jego włosy. Nie był jakimś lalusiem, ale też i nie śmierdziuszkiem. Więc ten tego.
- Mój koszyk? No patrz, a ja byłem przekonany, że od gości nie wymaga się własnych koszyków. - Zaczął grzebać po kieszeniach i po chwili wyciągnął paczuszkę miętówek. - Ale patrz jakiego masz dobrego kolegę. Zorganizował całą ucztę! - Rozerwał opakowanie z jednej strony i wyciągnął w stronę Haiden. Dylan miał jakieś dziwne zamiłowanie do tych miętówek i każdy kto go znał lepiej doskonale o tym wiedział. Był niemal jak Dumbledore z dropsami, a nawet i gorzej. Bo czasami nie chciał poczęstować.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Sro Kwi 11, 2012 8:57 pm

Niektórzy po prostu lubią sprawiać przyjemność innym ludziom, nie są hedonistami i innymi ludźmi, którzy dziwacznie się nazywają i wielbią wszystkich naokoło, a siebie zaniedbują. A teraz tak na poważnie, gdyby on nie przyjął tej apaszki, to dziewczyna obraziłaby się na śmierć i sama nie wiem co musiałby pan Richard zrobić, żeby się jej to odwidziało. Prawdopodobnie tylko przekazać jej różową żyletkę, którą mogłaby się pociąć, a i tak to nie byłoby dobre, bo wszyscy wiedzą, że ona tnie się tylko poduszkami. Oddanie jej Dylanowi też było jakąś opcją, przynajmniej on by się cieszył i wyrzutów sumienia nie ma, że dzieci w Afryce głodują, a tu się takich boskich prezentów nie przyjmuje. Panna Hämäläinen straganu z pirackimi akcesoriami nie miała, coś by się jednak w stercie niepotrzebnych rzeczy znalazło. Problem w tym, że najpierw trzeba by było to wszystko posprzątać. Tego nikt podjąć się nie chce, a ona za bardzo się boi. Skoro on jednak tak bardzo lubi korsarzy, jeśli cokolwiek się kiedykolwiek zawieruszy w ręce blondyny, przekaże mu na sto procent. Znowu wzruszyła ramionami, słysząc jego opinię. Jej to było bardziej obojętne, nigdy się nawet nie zastanawiała jakoś głębiej, co ludzkie, a co nie. Coś jednak podpowiadało jej, żeby nie używać kamienia, a tylko trampka, zdecydowanie lżejszego, który powodował mniej szkód. Nie był to w końcu jakiś glan. Miętówki Dylana, były najwyraźniej jak fajki Haiden. Uzależnił się chłopak, ale spokojnie, wykładu od niej nie usłyszy, bo w sumie miała to też gdzieś. Taki nałóg, to nawet dobry, z buzi mu nie będzie śmierdziało, nie żeby to jakaś sugestia była! Absolutnie.
- Jako milord musisz być przygotowany na niezapowiedziane pikniki i nosić koszyk zawsze! - Stwierdziła biorąc tego, można to nazwać cukierka? Nie była pewna, czy to nie będzie oznaka pogardy, czy czegoś takiego, dla całego rodu miętówek nieważne. Wzięła, a procesu jedzenia nie będziemy opisywać. Cóż jednak po tym chwilowym zajęciu, skoro ona już tak siedzieć nie mogła. To zmusiło ją do nachalnego przyglądania się towarzyszowi oraz późniejszego rzucenia w niego garstką trawy.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Dylan Czw Kwi 12, 2012 3:28 pm

Nałóg czy nie nałóg, pożyteczny czy też nie, miętówki zawsze towarzyszyły Dylanowi. I nawet całkiem możliwe, że miało to ścisły związek z tym śmierdzeniem z ust, choć nie akurat tu o takie sugestie chodzi jak można by pomyśleć. Chodzi raczej właśnie o te bardziej niebezpieczne nałogi, którym chłopak lubił się poddawać. Fajki, picie i cała reszta - jakoś trzeba było to zatuszować i ukryć przed rodzicami, gdy był dzieckiem, a potem przed bratem, gdy już rodziców zabrakło. No i oczywiście przed opiekunami w tym całym miejscu, bo jednak Dylanowi raczej zależało na tym by tu zostać. Choć nie dawał tego po sobie poznać, tak właśnie było. Dlatego też starał się nie wychylać, gdy coś przeskrobał, a nawet pozwalać na to by zwalono winę na innych. Każdy ma jakieś swoje wady, w tym wypadku Dylan ma właśnie takie.
- Milord? - zapytał na początku zupełnie nie łapiąc, potem zresztą też nie łapał, ale uśmiechnął się lekko dla świętego spokoju podejrzewając, że to kolejny etap przekomarzania się. - W takim razie może zacznę - zaoferował, ale był haczyk - jeżeli tylko ty przestaniesz rzucać we mnie trawą. - Mówiąc to lekko się otrzepał, ale niedokładnie. Oczywiście wcale tego nie zauważył, bo i po co. Nie zależało mu na trawie, a tym bardziej na jego własnej czystości. Po prostu chciał wymóc na Haiden jakąkolwiek obietnicę, a ta podsunęła się sama. Nieważne, że zabrzmiał jak mała dziewczynka, a mało to razy wcześniej też tak brzmiał. - No chyba, że chcesz się bić? - Uniósł jedną brew w geście zapytania. No co, rzucanie w kogoś czymkolwiek mogło to oznaczać.
Ogólnie dzisiaj strasznie dużo o rzucaniu. Bytami, kamieniami, trawą. Może Dylan też powinien się przyłączyć. Mógłby wrzucić na przykład Haiden do morza.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Pią Kwi 13, 2012 7:15 pm

No co on ma galaretkę zamiast mózgu, że nie ogarnął, że go nawet milordem nazwała? Przecież to był z jej ust komplement najwyższej rangi i zniżyła się w hierarchii, by on mógł doznać tego zaszczytu. To nic, wybaczy mu i ponownie wstąpi na wyżyny, by razem z Okiem Saurona obserwować świat i poczynania marnych zjadaczy chleba. A później może ześle na nich jakieś choróbsko, żeby im się za dobrze nie żyło, przecież to całkiem nudne jest. Niecny plan panienki Haiden, i jeśli Dylan będzie chciał jej pomóc w zagładzie świata, chętnie przyjmie go na Olimp i posadzi obok Hadesa na kolacji, bo jakoś jej pasowali obok siebie. Tamten miał płomienie, a ten fajne kłaki, razem mogli stworzyć płonące kłaki i niezłe przedstawienie. Dziwne były myśli blondyny teraz, a nawet nic takiego nie zjarała. Tytoń bynajmniej podejrzany jak parówki nie był.
- DylanDylanDylaaaaaan! - Złapała chłopaka za ramię, po czym spokojnie zaczęła nim trząść, co miało pobudzić jego szare komórki do myślenia i w końcu do wymyślenia czegoś ciekawego i kreatywnego. - DYLAN!- Nie przestawała zakłócać jego spokoju, bo teraz odwrotu już nie było, kiedy Haiden dostaje napadu ADHD nic nie da się zrobić. Chyba, że ktoś akurat nosi ze sobą wielką strzykawkę ze środkami uspakajającymi, albo od razu jakimiś nasennymi. Wtedy takie to wstrzyknąć i po robocie nie gadamy o robocie po robocie. STOP. W tym było jednak jedno ale, najpierw trzeba było ją złapać, co niemal graniczyło z cudem. - Tak! Bijmy się, to jest dobra opcja, ale pamiętaj, mnie nie pokonasz, moja masa cię zmiażdży i poniesiesz porażkę, zastanów się dwa razy, zanim podejmiesz decyzję, która może odmienić twoje życie diametralnie! - Powiedziała z poważną miną, intensywnie się w niego wpatrując, po czym znowu zaczęła nich trząść. - Dylandylandylandylaan no. - I przestała. Nawet nie chce mi się liczyć ile razy powiedziała jego imię.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Dylan Sob Kwi 14, 2012 3:25 pm

A może i ma galaretę! Może nawet trzeba to uznać za sprzyjającą hipotezę, która jest o wiele lepsza, od jakiegoś siana, albo całkowitej pustki. Galareta ma fajną konsystencje i najczęściej fajny kolor. No i od czasu do czasu fajny smak, jeżeli tylko jest galaretką, a nie galaretą z kurzych nóżek, którą próbuje nas karmić nasza babcia. Babcie są naprawdę stworzeniami bardzo niebezpiecznymi, nawet jeżeli Dylan nigdy nie poznał swojej. Wystarczyło dla niego posiadać natarczywą sąsiadkę w podeszłym wieku, która chyba cierpiała na nadmiar jedzenia w swojej lodówce. Znaczy Dylan nigdy nie pogardził, bo jako szybko rosnący i dużo robiący chłopiec potrzebował dużo jedzenia. Choć czasami zdarzało mu się odmówić takich przysmaków jak zupa z krwi. Choć może zjedzenie tej zupy nie było takie najgorsze gdy miało się do porównania niespodziewany atak Haiden Hämäläinen. Zupełnie bezcelowy, bo przez ten nagły atak to już całkiem przestał kojarzyć co i jak i o co tym razem chodzi.
- HaidenHaidenHaidenHaiden - odpowiedział tym samym powtarzaniem w kółko imienia przyjaciółki. - Weź przestań bo mam gilgotki - próbował się odrobinę odsunąć, ale nie na tyle gwałtownie by widać było, że bardzo mu na tym zależy. Bo Dylan wiedział, że jak się pokazuje takie niedoskonałości jak gilgotki to ludzie lubią to wykorzystywać. Zwłaszcza taka Haiden. - Ooo, jeszcze jakie groźby! Myślisz, że się ciebie boję? - zapytał nie mogąc powstrzymać się od ciągłego uśmiechania do dziewczyny. Tak niesamowicie brzmiała wygrażając mu się i niesamowite robiła przy tym miny, choć w żadnym wypadku nie przyprawiały Dylana o jakiekolwiek poczucie strachu. - Choć z tą masą to możesz mieć rację! - przyznał po głębszym przetworzeniu jej słów.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Sob Kwi 14, 2012 7:35 pm

Taka galaretka to w sumie nic złego, ona ponoć miała kisiel ze sztucznymi kawałkami owoców, które miały oznaczać resztki jej inteligencji. Ale halo! Przecież jej klaki były w kolorze blond, więc miała absolutne prawo do pustki w czaszce. Babcie, a co ona miała powiedzieć, jak większość czasu spędziła z babcią? Kiedy jej rodzice postanowili udać się w siną dal, musiała uciekać przed toną jedzenia, pakowaną do jej żołądka, kiedy tylko babuleńka pojawiała się na horyzoncie. I nie było mowy o jakiejkolwiek odmowie, dobrze jednak, że nie musiała walczyć z krwią w zupie i galaretą. Często za to były pierogi i wielkie garnki z bigosem, masowo produkowanym w ich domu. Bezcelowy czy nie, jednak postanowiła zaatakować, bo co innego jej pozostawało, trawą nie chciał być rzucany! Zawiedziona, że tak bawić się też nie chce, zgarbiła się z rozpaczy i wykrzywiła usta w wielką podkowę, oznajmująca światu, że przed chwilą została maksymalnie urażona, bo jak tak można, ona tutaj usiłuje coś wymyślić, a zostaje zgaszona. Szybko jednak zaprzestała odstawiać teatrzyk, bo oto, wyzwanie zostało przez przeciwnika przyjęte.
- Więc wstawaj i walcz jak mężczyzna! - Podniosła się z miejsca, wytykając Dylana palcem z miną mówiącą, że za chwilę chłopak polegnie, a ona z litości może go pochowa, ale raczej niech na to nie liczy, bo ma do zgładzenia jeszcze wiele marnych istnień.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Dylan Nie Kwi 15, 2012 12:54 pm

Haiden mogłaby w sumie kiedyś podzielić się swoją babcią z Dylanem. On, choćby za wszelką cenę starał się tego nie pokazywać, bardzo by się ucieszył. Bo mimo tego swojego przykrego doświadczenia z sąsiadką, lubił starych ludzi. Byli tacy... starszy. Gdy myślało się o starości od razu na myśl przychodziła również mądrość, te rzeczy się ze sobą wiązały. Starzy ludzie lubili dużo gadać, opowiadać o swoich doświadczeniach, o tym co ich spotkało i oczywiście udzielać różnych, już nieaktualnych, rad. Byli przekomiczni w tych swoich gadkach. Nawet bardziej od Haiden, choć ją trudno było pobić. Czasami Dylan gdy się nudził na siłę szukał jej towarzystwa, mówił sobie, że to tylko dla zapewnienia rozrywki, ale każdy wie swoje lepiej. Podobnie i ja, ale już nie będę przytaczać tu zbędnych spekulacji.
- Walczyć jak mężczyzna to mogę nawet z ziemi, chcesz zobaczyć - zapytał zadzierając głowę do góry by poobserwować sobie rwącą się do walki dziewczynę. Kojarzyła mu się teraz z takim małym wyszczekanym pieskiem, co myśli, że jest w stanie zaczepić sobie jakiegoś dobermana i przy tym nie oderwać. Ja nie wiem co też sobie takie małe pieski myślą, albo wcale nie myślą. Za mało rozsądku, za dużo głupiej odwagi. Bo odwaga z całą pewnością była najgłupszą cechą jaka może istnieć. Każdy rozumny człowiek to wiedział. Dlatego też Dylan był głupi, w innym razie nie żyłby tak jak żyje i zachowywał się ostrożniej w swoich wygibasach na rowerze, czy gdziekolwiek. A tak? Latał jakby miał mrówki w gaciach i za nic nie dbał o swoje życie.
Wracając jednak do tu i teraz, to Dylan wcale nie podnosząc się z ziemi złapał Haiden za łyski i przyciągnął do siebie by upadła. Dokładniej upadła na niego, przecież musiał jakoś zamortyzować upadek, tak nie wypada. Choć sama nie wiem czy upadek na piasek nie byłby mniej bolesny niż upadek na Dylana. No nic, stało się.
- Jeden zero dla mnie - rzucił śmiejąc się. To przez Charlie wszystko ostatnio rozliczał na punkty.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Nie Kwi 15, 2012 2:22 pm

Nie ma problemu, Haiden może go do swojej babci zabrać, żeby go trochę podtuczyła i w ogóle. Jej monologi bardo przypominały te, które wygłaszała jej babcia, więc, jeśli obydwie zdecydowałyby się na prowadzenie dialogu, mogłoby to komicznie dla Dylana wyglądać. Ale on raczej zabawę lubił, więc nawet towarzystwo czerwononosych Rosjan nie powinno mu wtedy przeszkadzać. Może nawet by się upił samymi oparami, wiecznie goszczącymi w kuchni i salonie, co czasem przyprawia o mdłości, takie prawdziwe i całkiem niefajne dla kogoś, kto akurat ma kaca i jest chodzącą gąbką. Czyli, skoro jest gąbką to jest Spanczbobem, ale takim wysuszonym, więc śmiesznie wygląda. Albo to po prostu jego mózg, a w ogóle, to czy to nie był ser, chodzący pod wodą? I tak wszyscy kochamy Patryka. Miłością absolutnie platoniczną, o której on nie wie.
- Wmawiaj sobie da...- On zdecydowanie grał nieczysto! Bo przecież, mogła go pokonać już jak siedział, a ona stała, miała przewagę, a on bezczelnie ją pociągnął za łydki. Powinna wcześniej ustalić jakieś zasady i napisać regulamin na dwadzieścia osiem kartek w formie wiersza wolnego, z elementami filozofii stoickiej. Właśnie, żeby uniknąć tego, co się stało! Czyli runięcia na Mokrego. Całe szczęście, nie zamienił się w skałę, co zamortyzowało jej wielki upadek i nie ucierpiała aż tak bardzo. Nie zmienia to faktu, że jej godność właśnie się topiła i nikt nie chciał dać jej koła ratunkowego. - Lej. - Dokończyła swoją konstruktywną wypowiedź, podnosząc głowę, dotychczas spoczywającą gdzieś między jego szyją a obojczykami. - O tak się bawić nie będziemy. - Wcześniej coś wspominał o łaskotkach? To teraz go zniszczy jego słabością i niech błaga ją o litość, bo może akurat trafi na dobry dzień Lady Haiden.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Dylan Nie Kwi 15, 2012 2:55 pm

Ooo, o połączonych dialogach tych dwóch pań, nawet nie pomyślałam. Ale Dylan i tak i tak uznałby to za fajną sprawę. Podobnie jak zakrapiane spotkanie rodzinne Haiden. Może nie miał tak mocnej głowy jak Rosjanie, ale jakąś wprawę w piciu miał, więc zapewne by się odnalazł. Jak wszędzie. Oby tylko nie uznali go tam za jakiegoś ćpuna, czy innego takiego, co czasem się zdarza. No ale mając w rodzinie Haiden musieli być chyba przygotowani na różne dziwne sytuacje. Damy radę.
Dylan nie lubił zasad i nawet jeśli wcześniej jakieś by istniały to zapewne by się do nich nie zastosował, więc Haiden tylko niepotrzebnie by się namęczyła z tym kodeksem. Choć w sumie jakby naprawdę był napisany wierszem wolnym to może i by się skusił na przeczytanie, ze zrozumieniem co napisała mogłoby by być gorzej, ale warto docenić szczere intencje. Tylko jakich tu intencji doszukiwać się w teraźniejszym zachowaniu Dylana? A może wcale nie próbować?
- Czemu nie? - zapytał smutnym głosikiem. Spodobała mu się zabawa i raczej nie chciał pozwolić na to by Haiden zepsuła. Bo wtedy by była tylko psujką, o. - Ja chciałem tylko sprawdzić czy rzeczywiście jesteś taka ciężka. Męczyło mnie to pytanie - wyznał tak od serca do ucha. - Chcesz poznać wyniki badania? - zapytał jeszcze lecz w tej chwili zauważył coś niepokojącego. Coś strasznego i chyba nawet nieuniknionego. Haiden chciała coś zrobić, coś czego mogła w przyszłości jedynie żałować, naprawdę. Chciała wykorzystać jego gilgotki! - Co ty robisz? No weź, Hai... Hahahaha! - No i masz babo placek, wybuchł niepohamowanym śmiechem, bo inaczej nie potrafił. Taka już była jego reakcja na tak podły atak.
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Haiden Sro Kwi 18, 2012 7:24 pm

Ubaw po pachy i takie tam. A jak już będą wstawione, to może lepiej, żeby Dylan później nic z tego nie pamiętał, bo może mu się krzywda zdarzyć na umyśle i to będzie generalnie bardzo przykre, jeśli nagle stanie się warzywem, a panna Hämäläinen ewoluuje w jego pielęgniarkę i będzie karmiła przez kroplówkę, pilnując, żeby się nie przejadł. Straszliwe wizje potrafiła tworzyć w swojej głowie, niech tylko sobie nikt nie pomyśli, że ona tego mu życzy. Absolutnie, przebieranie się w biały kombinezon, pachnący szpitalem wcale jej nie odpowiadał. Już bardziej swobodny dostęp do psychotropów, które i tak nijak się miały go ususzonych grzybków pod łóżkiem blondyny. Ale teraz miała lepsze zajęcie, od myślenia, musiała kontynuować swój atak, żeby udowodnić, że to ona jest mistrzem Zen i to ona posiada oko Saurona, a nie, jakiś marny zjadacz chleba z dredami. Czego to dotyczy, sama nie wiem, ale jakoś ładnie pasowało.
- Ponieważ to zachowanie niegodne rycerza! Chcesz utracić swą cnotę?! - Dajcie jej miecz, bo ona byłaby świetnym wysłannikiem króla. Chodziłaby w zbroi od drzwi do drzwi i namawiała do przyjęcia trzech podstawowych wartości, jakim był Bóg, honor oraz ojczyzna. - No dajesz! Pora na dietę, czy już nie da się nic zrobić? - Z poważną miną zaczęła oczekiwać odpowiedzi, na tak bardzo nurtujące ją ostatnio pytanie. Tak naprawdę, miała to gdzieś, ale nie chciała, żeby się mu zrobiło smutno. - Poddajesz się Morholcie?! - A ona, niczym ten Tristan z bajki, zaraz przebije go mieczem. Nienie, tak chyba niczego takiego nie było. I bliżej jej do Izoldy.
Haiden
Haiden
c==3


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Dylan Sro Kwi 18, 2012 7:52 pm

Taa, Haiden jako pielęgniarka. Przecież ona by żyły nie potrafiła odnaleźć nawet jakby była grubości ręki. Nie odróżniłaby kaczki od basenu. Tabletki podawała w zależności od tego jaki kolor mają, jaki jest akurat dzisiaj dzień miesiąca i jaki znak zodiaku posiada pacjent. Ogólnie najlepsze co by wychodziło Haiden w tej profesji to wyglądanie w stroju pielęgniarskim. Oczywiście nie takim normalnym, bo normalne drewniaki i pasiaste spodnie wcale nie są fajne. W takim wypasionym. Z dużym dekoltem, krótką miniówą i tak dalej. Dylan mógłby skompletować ten strój dla Haiden, ale nie do końca wiedział jakby to przyjęła. Zresztą póki co wcale nie musiała być jego pielęgniarką, a jak będzie musiała to najprawdopodobniej Dylanowi już wcale nie będzie zależało na stroju. Och, ile w tym świecie niesprawiedliwości.
- Hahaha, rycerza. Dobre sobie. Tyle mam wspólnego z rycerzem, co ty z damą - zaśmiał się. Zawsze uwielbiał sposób w jaki Haiden nawiązywała do wszystkiego co możliwe. W jednej chwili mówiła o rycerzach, w następnej o Władcy Pierścieni, a w jeszcze kolejnej o dupie Maryni. Czasami zastanawiał się jak można by było zobrazować to wszystko co wypełnia mózg tej dziewczyny, ale jak do tej pory nie odnalazł właściwego rozwiązania. Może kiedyś znajdzie, nie należy się poddawać. Właśnie. Teraz też Dylan nie zamierzał tak łatwo dać się pokonać. - Moim skromnym zdaniem... - zaczął próbując robić poważną minę znawcy, ale w tych warunkach było o nią trudno - ...ciebie to trzeba będzie nawet utuczyć! Sama skóra i kości, jeszcze ci oblizie i będzie taki szkieletor łaził obok mnie. Nie ma mowy. Kupię ci zapas nutelli i to będzie znakomita inwestycja. - Wszyscy lubią nutellę. Dylan nie widział sposobności by Haiden odmówiła takiej zacnej propozycji.
Dylan w sumie nadal był na przegranej pozycji, bo każdy kto ma łaskotki zazwyczaj na takiej jest, to jest już uwarunkowane genetycznie, zapisanie w kodzie DNA i na dodatek wyryte gdzieś w fałdach mózgu. Dlatego też za wiele to on nie mógł zdziałać oprócz tego postanowieniu o poddawaniu. Wprawdzie istniał jeszcze szantaż (ale Dylan nie wiedział jaki dokładnie) i jeszcze przekupstwo (którego spróbował - patrz nutella). Biedny on. Nie potrafił się uratować i raczej nikt mu nie przyjdzie z pomocą.
- A jeśli się nie poddam? - zapytał chyba odrobinę zbyt dzielnie niżby chciał. Bo to miało być bardziej zapoznawcze pytanie, a nie buntownicze.

W końcu jednak Dylan musiał się poddać i oddać pokłon mistrzyni pojedynków i wszelkich sporów, z którą nie warto było walczyć bo i tak by się przegrało. Później coś jeszcze porobili razem. Potem też razem wrócili do rezydencji. I tak dalej i tak dalej. Żyli długo i szczęśliwie.

//Sorki, ale potrzebuję Dylana <3
Dylan
Dylan
chillout


Powrót do góry Go down

Wyjście na plażę - Page 2 Empty Re: Wyjście na plażę

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 :: Rezydencja :: Zewnatrz :: Plaża

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach